Postanowiłem podzielić się z czytelnikami informacjami o tym jak się chronię przed koronawirusem nie dlatego, żebym uważał, iż moje pomysły są najlepsze lub nowatorskie, ale dlatego, że media głównego nurtu pomijają pewien bardzo ważny aspekt problemu ochrony, zaś władze wręcz go zakazują. Chodzi o to, że ochrona przed koronawirusem (i każdym innym wirusem) ma dwa filary: jednym z nich jest unikanie zarażenia, zaś drugim wzmacnianie odporności organizmu. O ile o tym pierwszym filarze czytamy i słyszymy dosłownie wszędzie – i na nim skupia się rząd aplikując nam kolejne ograniczenia – o tyle ten drugi filar jest niemal całkowicie przemilczany.
Ja uważam, że wzmacnianie odporności organizmu jest równie ważne jak unikanie zarażenia. Bo unikanie potencjalnego kontaktu z wirusem nigdy nie będzie 100-procentowe. A jeśli już do niego dojdzie, to kluczową sprawą będzie nasza odporność. Jeśli będzie odpowiednio wysoka – to do zarażenia może w ogóle nie dojść, a jeśli dojdzie, to przebieg choroby może być krótki i łagodny. Pozostaje dla mnie zagadką dlaczego tak mało słyszymy o potrzebie i metodach dbania o odporność. Być może dlatego, że jednym ze sposobów na wzmocnienie odporności jest aktywność na świeżym powietrzu i wystawianie się na promienie słoneczne, a tego akurat władze zabraniają nam przede wszystkim. Ale po kolei.
Kluczową sprawą dla ochrony przed koronawirusem jest unikanie zarażenia. Ja oczywiście staram się trzymać zaleceń, które są powszechnie znane: unikam bezpośredniego kontaktu z innymi ludźmi, unikam dotykania różnych przedmiotów i elementów wyposażenia obiektów publicznych, po powrocie do domu starannie myję ręce, a po myciu dezynfekuję je spirytusem salicylowym. Przesyłki przyniesione przez kuriera lub zakupy przyniesione ze sklepu, rozpakowuję w rękawiczkach, które – wraz z opakowaniem – wrzucam do odpowiedniego worka na odpady. Moim dodatkowym pomysłem zabezpieczającym jest dotykanie przycisków i klawiatur terminali, przy pomocy zapalniczki, którą następnie zapalam na kilka sekund, kierując płomień na miejsce kontaktu. Czyli moje metody to: nihil novi sub sole 🙂
Znacznie ciekawszy i dający więcej możliwości indywidualnego podejścia, wydaje mi się drugi filar ochrony, czyli dbanie o odpowiednią odporność organizmu. W moim przypadku ten filar opiera się na trzech fundamentach: odpowiedniej diecie, aktywności na świeżym powietrzu i częstym korzystaniu z sauny. Wpływ diety na odporność organizmu to temat bardzo szeroki, którego właściwie nie sposób zgłębić. Ja staram się trzymać bardzo podstawowych wytycznych: moja dieta jest bogata w owoce i warzywa oraz ryby, zaś bardzo uboga w czerwone mięso i wędliny. Ale w dobie koronawirusa szczególną rolę przypisuję cebuli i czosnkowi i staram się, spożywać ich jak najwięcej. Czy rzeczywiście cebula i czosnek są tarczą ochronną przed mikrobami? Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi ale warto mieć na uwadze doświadczenia wielkich epidemii średniowiecznych. Otóż zachorowalność i śmiertelność wśród społeczności żydowskich w tamtych czasach, była znacznie mniejsza niż ogólna. Dziś można się spotkać z hipotezą, że działo się tak w związku z faktem, że w żydowskiej diecie, cebula i czosnek miały bardzo duży udział – znacznie większy niż przeciętny. I te warzywa chroniły Żydów przed zarażeniem. Niestety ta wysoka odporność Żydów okazywała się dla nich przekleństwem: byli oskarżani o sprowadzanie zarazy i mordowani w pogromach. Przez setki lat każdej kolejnej epidemii towarzyszyły pogromy.
Pisząc o diecie nie mogę nie wspomnieć o jeszcze jednym jej aspekcie. Otóż do każdego obiadu wypijam kieliszek czerwonego wina. Jednak nie twierdzę, że to pomaga w budowaniu wysokiej odporności organizmu na koronawirusa. Doświadczenia takich krajów jak Francja, Hiszpania czy Włochy wydają się wręcz wskazywać na coś przeciwnego. Ale lubię wino i co mi szkodzi wierzyć, że pomaga mi ono w ochronie 😉
O ile udział wina we wzmacnianiu odporności jest wątpliwy, o tyle ruch na świeżym powietrzu, umiarkowany wysiłek fizyczny i wystawianie się na promienie słoneczne, bez wątpienia mają na odporność wpływ bardzo pozytywny. I odwrotnie: bezruch i tkwienie w czterech ścianach – odporność organizmu obniżają. Doskonale wiedzą o tym ci, którzy spędzili jakiś czas przykuci do łóżka, bowiem w takich sytuacjach bardzo często – ni stąd ni zowąd – pojawia się zapalenie płuc. Rozumieją to też władze niektórych krajów (np. Niemiec), które w czasie obecnej epidemii zalecają aktywność na świeżym powietrzu, szczególnie w ciepłe, słoneczne dni. Rzecz jasna przy ścisłym przestrzeganiu innych ograniczeń, jak np. zachowaniu dystansu pomiędzy osobami. Niestety nasze władze poszły w kierunku przeciwnym i w zasadzie zabroniły nam ruchu. W dodatku złamały przy okazji wprowadzone przez siebie przepisy zawarte w tzw. specustawie koronawirusowej. Tam bowiem ustaliły, że wszelkie ograniczenia mogą być wprowadzane przez Radę Ministrów, tymczasem pierwsze zakazy zostały wprowadzone rozporządzeniem Ministra Zdrowia, zaś niedawny zakaz wstępu do lasów wprowadziła dyrekcja Lasów Państwowych – podobno na ustne polecenie premiera.
Ja, w tej trudnej sytuacji, nie zrezygnowałem ze spacerów. Na szczęście mieszkam na obrzeżach Warszawy i kilka przecznic od mojego domu zaczynają się puste tereny należące do jednej z podwarszawskich gmin. To tam wyrabiam swoją normę 10 tysięcy kroków. Najczęściej, w czasie półtoragodzinnego spaceru, nie spotykam nikogo po drodze. Jeśli ktoś się trafi, to mijamy się w odległości około 10 metrów. Jednak cały czas towarzyszy mi obawa, że natknę się na jakiś patrol, który skorzysta z okazji, żeby wyrobić swoją normę nałożonych kar. Na wszelki wypadek mam zawsze ze sobą torebkę z apteki a w niej pudełko z lekarstwem. Pytanie tylko czy po zakupach w aptece, można wracać do domu okrężną drogą? Specustawa i rozporządzenie Ministra Zdrowia milczą na ten temat 😉
Korzystanie z sauny to trzeci z fundamentów mojego filara ochrony przed koronawirusem. Tak, wiem: niewiele osób ma taką możliwość dzisiaj, gdy baseny i ośrodki spa są pozamykane. Ja – szczęśliwie mam i skwapliwie z niej korzystam. Sauna nie tylko podnosi odporność na infekcje ale pomaga też pozbyć się toksyn, wpływa korzystnie na układ krążenia, wygląd skóry, no i poprawia samopoczucie. Temperatura powietrza podczas moich sesji w saunie wynosi zwykle 90°C przy wilgotności ok. 25%. W takich warunkach skóra rozgrzewa się do 42°C, zaś temperatura ciała podnosi się o jeden stopień. Po 15-minutowej sesji następuje gwałtowne schłodzenie ciała pod zimnym prysznicem, po czym cykl się powtarza. Zmiany temperatur zmuszają układ immunologiczny do wytężonej pracy i produkcji ciał odpornościowych. W saunie następuje rozszerzenie naczyń krwionośnych co skutkuje obniżeniem ciśnienia krwi. Wysoka temperatura powoduje też zwiększenie szybkości przepływu krwi a także przyspieszenie akcji serca.
W chwili pisania tego tekstu liczba zarażonych koronawirusem w Polsce stanowi ok. 0,013% populacji, a można przyjąć założenie, że do wygaśnięcia epidemii nie przekroczy 0,3% – czyli, że zarażonych nie będzie więcej niż 114 tysięcy. Przy czym mam na myśli realnie zarażonych, a nie tylko tych odnotowanych w statystykach. W Polsce wykonuje się najmniej testów (na milion mieszkańców) spośród wszystkich krajów Europy, więc prawie na pewno jakaś część zarażonych nie jest i nie będzie ujęta w statystykach. O ile liczba 114 tysięcy może nieco przerażać, o tyle wskaźnik 0,3% już nie wygląda tak groźnie. Mojej relacji o tym jak się chronię przed koronawirusem nie należy traktować jako wytycznej postępowania. Każdy ma zapewne swoje własne sposoby, które prawie na pewno okażą się skuteczne, gdyż prawdopodobieństwo zarażenia się jest jednak bardzo małe. Jeśli ktoś jest ciekawy danych statystycznych na temat epidemii z różnych krajów, to polecam mu stronę Medonet.
Witam Janie ,zgadzam się z Tobą w 100 %,duzo zdrowia życzę;)
Do diety można też włączyć przeróżne kasze (najlepiej od chłopa, z worka) i płatki owsiane.
To temat-rzeka; ja ledwie go musnąłem 🙂
Janie, zgadzam się w 100% jeżeli chodzi o to, że testów jest za mało, ale jeżeli chodzi o to, że chodzisz na spacery i masz opakowanie po lekach, bo chcesz oszukać Policję, to bardzo infantylne zachowanie. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że będziesz się tym chwalił, a odwiedzam stronę regularnie od 4 lat. Bardziej niepoważne i niebezpieczne jest, że bez oporów o tym piszesz. Ty unikasz kontaktu i może robisz to z głową, ale przeczyta ten artykuł setki ludzi i zinterpretuje, ktoś to zachowani, a może i powtórzy na 1000 innych sposobów. Przecież Pan Adamski pisze, że można oszukiwać, a takie małe oszustwo to, prawie jak kradzież cukierka, przez dziecko, to się nie liczy. Moim zdaniem, te zakazy mają wiele wad, ale to może Janie podpowiesz co zrobić lepiej niż to, by oszukiwać?
To nie jest oszukiwanie, lecz tak naprawdę dochodzenie swoich praw. Nie został bowiem wprowadzony żaden spośród konstytucyjnych stanów nadzwyczajnych, więc prawa obywatelskie nie mogą być ograniczane w drodze ustawy czy rozporządzenia. Mówił o tym m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich. Niestety żyjemy w państwie, w którym możliwe jest nawet tak oczywiste pogwałcenie ustawy zasadniczej. Wchodzić na drogę sądową nie ma co, bo w polskich realiach proces bardziej przypomina ten kafkowski niż zgodny ze standardami państwa prawa, a do tego nasz wymiar sprawiedliwości nie jest, delikatnie mówiąc, gwarantem przestrzegania prawa, zwłaszcza przez aparat państwowy wobec obywateli. Co za tym idzie, aby nie przestrzegać sprzecznych z konstytucją regulacji trzeba chwytać się takich sposobów jak Pan Jan. Co też znakomicie obrazuje funkcjonowanie obecnego Państwa Polskiego. Nie wiem czy Bareja by na to wpadł.
Oczywiście, że zdrowiej jest być na świeżym powietrzu i czerpać z tego pełnymi garściami. Co z tego skoro ja, Ty i pięć innych osób zachowa normy, ale ta ósma, tego nie zrobi i zarazi innych. Dlatego te zakazy są teraz tak potrzebne. Im szybciej się przez to przebijemy, tym lepiej. A nawoływanie do ich olewania są najdelikatniej mówiąc karygodne.
Szanowny Panie Janie
Bardzo do dobry wpis. Myślę, że są to sposoby oczywiste, ale chyba nie dla wszystkich.
Do sauny chodziłem raz w tygodniu, ale została zamknięta. Zazdroszczę Tobie.
Tak trzymaj ! Pozdr.
Krzysztofc
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
W powszechnej opinii komentatorów ekonomicznych obecna sytuacji zmieni całą światową gospodarkę. Na razie nie wiadomo w jaki sposób. Na pewno na początku będzie kryzys. Kryzys zmienia każdą dziedzinę życia. Zastanawia mnie , jak to zmieni modę męską. Czy ma Pan już jakieś przemyślenia na ten temat?
Myślę, że kierunek totalnej każualizacji będzie utrzymany. Kurczyć się będą obszary, w których elegancki ubiór należy do dobrego tonu. Już dziś na galę rozdania prestiżowych nagród, na premierę opery czy na pogrzeb, większość mężczyzn przychodzi w każualowych a nawet sportowych ciuchach nie pierwszej świeżości. Ten trend (który jest związany z obniżaniem się standardów kultury osobistej) będzie się nasilał, a cezurą będą śluby. Gdy panowie młodzi zaczną przywdziewać dżinsy i tiszerty będzie to sygnałem, ze przekroczony został Rubikon.
Równocześnie umacniać się będzie enklawa mężczyzn zainteresowanych dobrym ubiorem i dbających o przestrzeganie zasad klasycznej elegancji. Nie będzie liczna, ale będzie czymś w rodzaju przetrwalnika. Bo po jakimś czasie tendencje znów się zmienią 🙂
Doczekamy się wpisu na blogu na ten temat?
Co do każualizacji to mam podobne przemyślenia. Wyczytałem gdzieś, że znaczna część osób pracujących w czasie epidemii zdalnie będzie dalej tak pracować (mniejsze koszty pracodawcy). Nie będą potrzebować więc garniturów dla spełnienia korporacyjnego dress code`a.
Dodam swoje trzy grosze w temacie zabezpieczania się przed koronawirusem. Należy nosić rękawiczki, ale nie takie jednorazowe gumiaki bo w tym ręka poci się po pięciu minutach, tylko porządne cienkie skórkowe rękawiczki. Ale nie po to by wirus nie osiadał na rękach bo tego te rękawiczki się nie dają, ale mając je założone na dłoniach nigdy nie dotkniemy przypadkowo twarzy, co robimy mimowolnie i instynktownie dość często w sytuacji gdy mamy gołe dłonie. Najlepiej jeszcze by rękawiczki wymagały do zdjęcia odpięcia napa lub czegoś w tym stylu, aby nie można było ich również bezwiednie zdjąć.
Polecam, działa.
Jedzenie dużych ilości czosnku wspomaga walkę z epidemiami – zwłaszcza pomaga utrzymywać co najmniej 2-metrowy dystans między osobami.
😉