Tydzień temu, we wpisie Dużo się dzieje w moim ogródku – część I, opowiedziałem o kilku gatunkach ptaków, które w bezpośrednim sąsiedztwie mojego ogródka zbudowały gniazda i założyły lęgi. Dziś dalsza część tego przeglądu, którego bohaterami będą: pleszki, śpiewaki, muchołówki żałobne, kapturki i szpaki, a także rudzik i piecuszek, które gniazd w moim pobliżu wprawdzie nie mają, ale wczesną wiosną bywały częstymi gośćmi. A na koniec mała sensacja: droździk, który nie gniazduje w Polsce, ale czasami można go spotkać w czasie przelotów z zimowisk w Europie Południowej na tereny lęgowe w Europie Północnej. No i właśnie jeden taki droździk w przelocie, trafił do mnie na jeden dzień 🙂
Przegląd zaczynam od pleszek, gdyż ich przylot, a następnie założenie lęgu w budce dla sikorek, było dla mnie sporym zaskoczeniem – w poprzednich latach nigdy ich tutaj nie widziałem. A poza tym pleszki są wyraźnie większe od bogatek i jeśli wybierają budkę lęgową jako miejsce na gniazdo, to raczej taką z dużym otworem wlotowym (np. dla szpaków). Pleszka to gatunek z bardzo licznej rodziny drozdowatych – ptak wędrowny, który zimuje w Afryce środkowej. Samiec wyraźnie różni się od samicy; jest intensywniej ubarwiony i ma charakterystyczną czarną maskę. Zarówno samiec jak i samica mają pomarańczowe ogonki. Głosu pleszki można posłuchać tutaj.
Śpiewak to – podobnie jak pleszka – ptak z rodziny drozdowatych. Jak łatwo się domyślić – jego śpiew jest piękny a repertuar bogaty. Co ciekawe jego wokalne możliwości znajdują odzwierciedlenie w nazwie nie tylko polskojęzycznej, ale w większości języków. Tak więc śpiewak to: Song Trush (ang.), Singdrossel (niem.), Grive musicienne (franc.), певчий дрозд (piewczyj drozd – ros.). U mnie para drozdów zagościła niespodziewanie, samiec śpiewał przez trzy tygodnie o różnych porach dnia, po czym przestałem je widywać. Przypuszczam, że gdy jajka zostały już złożone, padły łupem sroki (to się często zdarza) i śpiewakom nie pozostało nic innego jak znaleźć nowy rewir i wznowić lęg w nowym miejscu. Śpiewaka można posłuchać tutaj.
W przeszłości kilka razy pojawiał się u mnie samiec muchołówki żałobnej. Tej wiosny zawitała para i prawdopodobnie założyła lęg gdzieś w pobliżu, gdyż ciągle mam ptaki w polu widzenia. Żerują na okolicznych drzewach, ale są dość nieufne i ilekroć próbuję się zbliżyć z aparatem – odlatują nieco dalej. Sposób żerowania muchołówek jest bardzo specyficzny gdyż chwytają one owady w locie. Wygląda to tak, że muchołówka siedzi na gałęzi i wypatruje odpowiednich owadów. A gdy wypatrzy, to zrywa się do lotu, chwyta owada i wraca na gałąź. Muchołówka żałobna po chwyceniu owada siada na gałęzi gdzie popadnie, ale jej kuzynka muchołówka szara, po chwyceniu owada wraca na tę samą gałąź i dokładnie w to samo miejsce, z którego wystartowała. Oczywiście po jakimś czasie zmienia miejsce startowe, ale ten czas jest dość długi.
Kapturki są ze mną każdego roku i każdego roku mają gniazdo gdzieś w pobliżu. Jednak nigdy nie udało mi się stwierdzić ani domyślić gdzie się ono znajduje. Zresztą nie bardzo się staram, żeby nie niepokoić ptaków. Za to często widuję młode kapturki, które przez pierwsze dwa tygodnie po opuszczeniu gniazda, są dokarmiane przez rodziców. Kapturki to ptaki wędrowne, czyli na zimę odlatują do ciepłych krajów. Ale często się zdarza, że pojedyncze osobniki decydują się zimować u nas. Niemal każdego roku jakaś kapturka spędza zimę w moim ogródku, korzystając z moich karmników. Kilka lat temu obserwowałem samca, który bez widocznego uszczerbku przetrwał silne mrozy jakie wówczas panowały (-20ºC). Ostatniej zimy towarzyszyła mi samica, ale tym razem zima była bardzo łagodna, więc samica powitała wiosnę w doskonałej kondycji. Śpiewu kapturki można posłuchać tutaj.
Szpaki przez wiele lat zasiedlały budkę lęgową w moim ogródku ale gdy budka rozpadła się ze starości, postanowiłem dać szansę sikorkom i zainstalowałem budkę z mniejszym otworem wlotowym. Sikorki rzeczywiście zaczęły zakładać w niej lęgi ale to nie oznacza, że urwał się kontakt ze szpakami. Ptaki te licznie odwiedzają mój trawnik, z którego wysupłują larwy owadów oraz dżdżownice. Kilka dni temu po raz pierwszy zauważyłem, że szpaki nie zjadają znalezionych larw lecz gromadzą je w dziobie i następnie odlatują z takim pękiem pożywienia. A to znaczy, że w budkach-szpakówkach w moim bliskim sąsiedztwie wylęgły się już młode szpaki i teraz rodzice donoszą im pokarm, który pozyskują m.in. na moim trawniku.
Wczesną wiosną odwiedzają mnie pierwiosnki i piecuszki. Te dwa gatunki są bardzo trudne do odróżnienia od siebie. W zasadzie jedynym pewnym wyróżnikiem są łapki; pierwiosnki mają ciemno-brązowe, a piecuszki jasno-brązowe. Ale ponieważ obserwuję je z dość dużej odległości, to nigdy nie mam pewności czy widzę piecuszka czy pierwiosnka. Za to żadnej wątpliwości nie mam w przypadku rudzika – jego jaskrawe ubarwienie przedniej części jest bardzo charakterystyczne. Rudzika widywałem regularnie w moim ogródku zimą i wczesną wiosną, po czym nagle przestał się pojawiać. Prawdopodobnie był to ptak gniazdujący w gdzieś w północnej Skandynawii, który przyleciał do mnie na zimowisko. A gdy nadszedł czas powrotu, po prostu pofrunął na swoje tereny lęgowe.
Jak widać, dużo ptaków przewija się przez mój ogródek. A przecież nie wszystkie znalazły się we wpisach Dużo się dzieje w moim ogródku – część I i II. To naprawdę niezwykłe, że takie bogactwo fauny można obserwować w mieście, niemalże nie wychodząc z domu. A na koniec kilka zdjęć droździka – ptaka, który wpadł do mnie przelotem 😉