Lśniące noski butów to kwintesencja dandyzmu. Jest to jedna z tych nielicznych rzeczy, której w zasadzie nie można kupić; trzeba ją samemu wypracować niemałym nakładem pracy. Ale jeśli już się uda osiągnąć zadowalający efekt, to wrażenie jakie się robi na postronnych obserwatorach – jest piorunujące. Różnicę pomiędzy zwykłymi (’sklepowymi’) noskami, a tymi wypolerowanymi na lustro, można ocenić na podstawie zdjęcia głównego wpisu oraz zdjęcia poniżej. Oba pochodzą ze strony Multirenowacja.pl, która prowadzi sprzedaż kosmetyków i akcesoriów do pielęgnacji skór, w tym szczególnie butów. Muszę jeszcze dodać, że od zasady, iż efektu lśniących nosków nie można kupić, są pewne wyjątki, o których w dalszej części wpisu. Ja chcę się skoncentrować na samodzielnym uzyskiwaniu tego efektu dlatego opiszę, krok po kroku, drogę dojścia do celu. Nie jest to zresztą żadna wiedza tajemna ani tym bardziej magiczna. Początki są dość trudne, ale po uzyskaniu pewnej wprawy – wszystko robi się łatwe i bezproblemowe. Trzeba jednak spełnić dwa warunki: kupić kosmetyki (kremy i pasty do butów) odpowiedniej jakości i uzbroić się w cierpliwość.
Jakość użytych kosmetyków do pielęgnacji butów ma niebagatelne znaczenie dla uzyskania efektu lustra. Jeśli będziemy używać byle jakich past, to efektu tego w ogóle nie uda się osiągnąć. Podstawowe kosmetyki do butów to kremy koloryzujące oraz pasty woskowe. Kremy służą do odżywiania skóry i uwydatniania jej koloru, natomiast pasty woskowe – do nadawania połysku. Są także inne kosmetyki (środki czyszczące, impregnaty, tłuszcze do skór itp.), ale nie odgrywają one istotnej roli w procesie uzyskiwania lśniącej powierzchni. Może poza tłuszczami do butów, które odgrywają rolę negatywną, tzn. znacząco utrudniają uzyskanie pożądanego efektu a niekiedy go wręcz uniemożliwiają.
Jest bardzo wielu producentów past do butów, a rozpiętość cenowa pomiędzy produktami pochodzącymi z różnych źródeł, jest ogromna. Przede wszystkim radzę unikać tych najtańszych, gdyż prawie na pewno oszczędności przy ich produkcji odbiją się na jakości uzyskiwanych efektów. Bardzo często kosmetyki do butów oferują, pod własną marką, duzi producenci obuwia. Przeważnie w sklepach można usłyszeć, że są to kosmetyki specjalnie dobrane do skór stosowanych przez danego producenta i dlatego są optymalne. Takie twierdzenie, to zwykły chwyt marketingowy i nie należy traktować go poważnie. Ja sam, po wielu latach eksperymentowania z różnymi kosmetykami, postawiłem na francuską markę Saphir, która oferuje swoje produkty w dwóch liniach: luksusowej o nazwie Medaille d’Or (w skrócie: MDOR), oraz bardziej budżetowej: Beauté du Cuir (BDC). Różnice jakościowe pomiędzy obiema liniami są niezbyt duże, ale zauważalne. Rzecz jasna na korzyść linii MDOR, dlatego ja korzystam z tych właśnie kosmetyków.
Trzeba pamiętać, że kremy stosuje się do odświeżania butów. Jeśli efekt lśniących nosków chcemy uzyskać w nowych butach, to od razu należy przystąpić do nakładania pasty woskowej (bez nakładania kremu). W takim przypadku przygodę z lustrzanymi noskami można zaczynać z jednym pojemnikiem pasty woskowej bezbarwnej, która zarówno w linii BDC, jak i w linii MDOR nazywa się: Pate de Luxe. Specjalna pasta Mirror Gloss (występuje tylko w linii MDOR) daje efekt jeszcze lepszy niż wyżej wymienione, ale nie jest niezbędna, szczególnie dla początkujących. Doskonały efekt można uzyskać przy pomocy samej tylko Pate de Luxe. Zresztą nawet gdy posiadamy pastę Mirror Gloss to służy ona do „stawiania kropki nad i”. Gdy już uzyskaliśmy dobry efekt przy pomocy Pate de Luxe, to dopiero wtedy, w ostatniej fazie, stosujemy Mirror Gloss.
Wspomniałem wcześniej o cierpliwości, jaką musi się wykazać adept lśniących butów, gdyż czynności nakładania kolejnych warstw pasty i polerowania skóry trzeba powtarzać wiele razy – rozłożonych w czasie. W dodatku, gdy nie ma się jeszcze wprawy, można kolejną operacją zniweczyć efekt dotychczasowej pracy uzyskując ponowne zmatowienie skóry. Taka sytuacja działa deprymująco, ale trzeba założyć, że każdemu początkującemu przynajmniej raz się zdarzy. Zatem trzeba ją po prostu wkalkulować w koszty.
Zanim przystąpimy do operacji nakładania pasty i polerowania, musimy zdać sobie sprawę z tego, jakie zmiany zajdą na powierzchni skóry, która będzie tym operacjom poddana. Otóż skóra licowa, która wydaje nam się bardzo gładka, w rzeczywistości taka nie jest. Gdybyśmy obejrzeli ją w dużym powiększeniu, to zauważylibyśmy liczne pory mniejsze i większe. To dzięki nim skóra oddycha, przez co jest doskonałym i trudno zastępowalnym materiałem na buty. Nakładanie kolejnych warstw pasty woskowej powoduje, że pory się wypełniają i skóra uzyskuje idealną gładź. Ale żeby nakładanie kolejnych warstw było możliwe, poprzednie warstwy muszą ulec utwardzeniu. Dzieje się tak pod wpływem polerowania mokrą szmatką oraz odparowywania terpentyny zawartej w paście. A skoro warunkiem wysokiego połysku jest istnienie w porach i na powierzchni skóry utwardzonych warstw pasty/wosku, to otrzymujemy odpowiedź na pytanie; dlaczego cały czas używam określenia: lśniące noski butów a nie po prostu: lśniące buty. Bo utwardzony wosk może pozostać gładki i lśniący tylko na tych fragmentach, które nie pracują. W miejscach, gdzie skóra się zgina następowałoby jego wykruszanie co nie wyglądałoby ładnie.
Przystępując do nakładania pasty warto pamiętać też o tym, że jest ona mieszanką różnych składników, w tym m.in. wosku oraz terpentyny, która jest rozpuszczalnikiem. Dzięki terpentynie pasta jest miękka i łatwo rozprowadza się na skórze butów. Każdy też wie, że po długim przechowywaniu, szczególnie w nieszczelnym pojemniku, pasta robi się popękana i krucha. Jest z nią wtedy pewien problem, gdyż trudniej jest nawilżyć nią szmatkę i trudniej rozprowadzić po butach. Ale to co jest utrapieniem w normalnym użytkowaniu, jest bardzo pożądane przy uzyskiwaniu lustrzanego połysku. Dlaczego? Bo jeśli nakładamy na skórę kolejną warstwę pasty i ją rozcieramy, to zawarta w niej terpentyna może rozpuszczać tę warstwę która jest pod spodem mimo, że została ona już utwardzona. Zatem zamiast uzyskania efektu kolejnej warstwy, uzyskamy efekt starcia warstwy poprzedniej. Wniosek z tego taki, że wskazane jest używanie pasty, z której ulotniła się już znaczna część terpentyny; czyli suchej, popękanej i kruszącej się. Jednym słowem takiej, którą niewtajemniczeni uważają za „zwietrzałą” i nie nadającą się do użycia. Mało tego: proces starzenia pasty możemy przyspieszyć pozostawiając otwarte pudełko z nowo zakupioną pastą, na 2 – 3 dni, w suchym i przewiewnym miejscu. Dopiero użycie takiej pasty gwarantuje, że proces zamykania porów skóry i uzyskiwania lustrzanego połysku, będzie efektywny. Taką wysuszoną pastę można nakładać na skórę bez pośrednictwa szmatki. Bierzemy wtedy w palce grudkę pasty i bezpośrednio pocieramy nią skórę butów. Warto wtedy mieć dłonie obleczone w gumowe rękawiczki.
Czy wszystko jasne? Jeśli tak, to możemy przystąpić do pracy. Potrzebujemy: pastę, odrobinę zimnej wody, bawełnianą szmatkę (koniecznie bawełnianą) i wiarę w sukces. Acha! Jeszcze buty – nie zapomnijcie o butach 😉 Poszczególne czynności, wymienione w podpisach pod zdjęciami, są banalnie proste. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Jednym z takich szczegółów jest opór jaki czujemy pod palcem rozprowadzającym pastę. Powinien on maleć w miarę tworzenia się równomiernej warstwy pasty. Jeśli czujemy, że wzrasta, należy dodatkowo zwilżyć szmatkę. Jeśli mimo to opór nadal wzrasta, a na powierzchni noska zamiast gładzi, zaczyna się tworzyć chropowata faktura, proces należy przerwać i odłożyć buty na co najmniej godzinę (dla pełnego ulotnienia się terpentyny). Następnie należy wypolerować noski suchą szmatką bawełnianą, tak jak w ostatnim kroku. I można zaczynać od nowa. Procedurę tę należy powtarzać po wielekroć, aż uzyskany efekt będzie zadowalający. Jako człowiek mający już w tym względzie spore doświadczenie zdradzę, że zadowalający nie będzie nigdy. Co znaczy, że ciągle trzeba będzie coś poprawiać. Ale za to doświadczenie będzie rosło zaś liczba popełnianych błędów będzie malała.
Na wstępie napisałem, że efektu lustra na noskach butów nie można kupić – poza pewnymi wyjątkami. Ja znam dwa takie wyjątki, ale być może są i inne. Nie wykluczam także, że ktoś już oferuje usługę polerowania powierzonych butów, tylko ja o niej jeszcze nie słyszałem. Jeśli ktoś z czytelników się z czymś takim zetknął, to proszę o informację w komentarzach. A jeśli nikt o tym nie słyszał, to może jest to pomysł na biznes? Kto będzie pierwszy?
A wracając do wspomnianych wyjątków. Otóż firma Patine.pl, która sprzedaje buty marki Yanko oferuje usługę nazywaną Mirror Shine, ale tylko w odniesieniu do zakupionych butów. To znaczy można kupić buty i za dopłatą, otrzymać je z wypolerowanymi noskami. Drugim wyjątkiem są firmy/osoby, które wykonują na zlecenie, malowanie butów. W skład usługi zwykle wchodzi malowanie oraz wykończenie przy pomocy kremów i past, w tym wypolerowanie nosków. Gdy zleciłem firmie Theshine pomalowanie moich lotników z surowej, niebarwionej skóry, to po całej operacji otrzymałem je w stanie widocznym na zdjęciu poniżej. Byłem zachwycony! Ale otrzymałem też radę, że nad połyskiem nosków trzeba jeszcze popracować, gdyż do perfekcji jeszcze im daleko. Zatem ciągle pracuję i zdaje się nawet, że nieco się zbliżyłem do stanu perfekcji. Zresztą możecie ocenić to sami na kolejnych zdjęciach.
Oczywiście satysfakcja z noszenia lśniących butów doprowadzonych do perfekcji własnym wysiłkiem, jest nieporównanie większa niż z noszenia butów, które do tejże perfekcji doprowadził ktoś inny. Satysfakcja jest duża nawet wtedy, gdy efekt samodzielnie uzyskany jest daleki od ideału. Poniżej prezentuję kilka moich stylizacji z udziałem butów, które sam wypolerowałem.
Korygowanie uzyskanego efektu lustra na noskach jest procesem ciągłym. Gdy noskiem buta otrzemy o jakiś twardy przedmiot, to pozostanie na nim smuga, którą można zlikwidować nakładając kolejną warstwę pasty i polerując. Czasami przychodzi też taki moment, że trzeba wrócić do punktu wyjścia i zacząć proces od nowa. Miałem do czynienia z takim przypadkiem w moich wiekowych monkach marki Otisopse. Niegdyś postanowiłem przyciemnić noski używając do tego czarnego kremu koloryzującego i czarnej pasty woskowej. Jednak z wyniku nie byłem zadowolony. Wprawdzie noski błyszczały jak należy, ale pojawiły się pęknięcia warstwy wosku, spod których wyzierał pierwotny kolor brązowy. Nie wyglądało to dobrze. W takiej sytuacji nie pozostawało mi nic innego jak zmyć całą warstwę kremów i past, po czym proces zacząć od nowa, już bez udziału czarnej pasty. Trzeba było oczywiście zastosować odpowiedni preparat do usuwania wszystkiego co znajdowało się na skórze lub nawet zdołało w nią wniknąć. No a później zastosować krem w kolorze brązowym oraz pastę woskową przezroczystą. Cały proces jest pokazany na kolejnych zdjęciach.
Dziś w Loake kupiłem buty i własnie pytalem o usługę „LUSTRA” powiedzieli mi 60 zł i kilka dni pracy.
Panie Janie, też się bawię w uzyskiwanie efektu lustra. Dziękuję za metodyczny opis procesu, bo teraz widzę, co mogę udoskonalić. Pielęgnowanie butów jest bardzo przyjemnym procesem, zwłaszcza pięknych i potrafi dostarczyć miłego relaksu. Polecam wszystkim miłośnikom obuwia. Pozdrawiam serdecznie!
Dodam jeszcze, że z pokazanych stylizacji, bardzo udanych, największe wrażenie robi ta z parasolem oraz w power suit. Pozdrawiam
Dziękuję i także pozdrawiam 🙂
Panie Janie,
Czy dobrze zrozumiałem prezentowaną przez Pana treść i w przypadku otarcia wypolerowany nosków, należy rozpocząć pracę nakładając kolejną warstwę wosku? A co z kremem? Czy jego już nie należy na noski aplikować? Jeżeli tak, to w jakiej sytuacji go stosować? W tożsamej sytuacji, czy należy wpierw zacząć od pasty woskowej i dopiero zastosować mirror gloss czy można pracować już tylko w oparciu o ten drugi produkt?
Z góry dziękuję i pozdrawiam!
W przypadku delikatnego otarcia, które jednak zostawia ślad na nosku buta, wystarczy jednokrotne nałożenie pasty woskowej i wypolerowanie. Doraźnie można się poratować przetarciem poślinioną chusteczką higieniczną. Jeśli otarcie jest wyraźniejsze, trzeba zabieg powtórzyć 2 – 3 razy. Nie ma wtedy potrzeby nakładania kremu. Krem stosujemy dla odświeżenia całych cholewek, co kilkanaście dni użytkowania. Aplikując krem na cholewki nie omijamy noska – pokrywamy całą powierzchnię. Po naniesieniu kremu, połysk na nosku wyraźnie się osłabi, ale żeby go przywrócić wystarczy jednokrotne nałożenie pasty woskowej i wypolerowanie. Pastę Mirror Gloss można stosować w etapie końcowym, już po uzyskaniu połysku przy pomocy pasty Pate de Luxe, ale można też bazować wyłącznie na Mirror Gloss, albo wyłącznie na Pate de Luxe. Dla przeciętnego butofila, który nie ma za sobą doświadczeń z co najmniej kilkunastoma parami butów i różnymi kosmetykami, różnica będzie niemal niedostrzegalna.
Panie Janie,
Mistrzami w polerowaniu butów są żołnierze z Kompanii Reprezentacyjnej WP.
Mój mąż swego czasu ,,kręcił” buty na defilady tamponem z mokrej waty, ale czarna pasta była podgrzewana w metalowym pudełku do półpłynnego stanu. Nakładało się to mazidło na buta i wykonywało okrężne ruchy zbitą, mokrą watą. Efekt murowany. Żaden dowódca nie miał zastrzeżeń. Receptura znana w wojsku od ub. wieku.
Pozdrawiam,
Małgorzata Wesołowska
Dokładnie, najlepsza metoda; podgrzanie pasty, odczekanie do odpowiedniego momentu i żmudna polerka… efekt każdą nawet budżetową pastą
Może nie w temacie, ale takie coś dziś się pojawiło, szczerze to nawet jeszcze nie czytałem… http://www.polskiearaby.com/?page=wyscigi&lang=pl&id=338
Dziękuję za zwrócenie uwagi.
Rzeczywiście kiedyś mnie pytali czy mogą wykorzystać zdjęcia z bloga dla zilustrowania jakiegoś artykułu o dreskodzie na wyścigach 🙂
Mnie to samo wychodzi pastą Kiwi i szmatką bawełnianą a na koniec szczotką. Kiedyś lustro potrafil zrobić za parę groszy pucybut, a i gazetę można było przeczytać w tym czasie 🙂
Dorabianie ideologii do pastowania butów to zabiegi marketngowe producentów kosmetyków do butów po to by sprzedać produkt wysokomarżowy.
Hehe, dokładnie po co to tak koloryzować,do tego można jeszcze dodać odświeżenie wnętrza buta, które to korzystnie wpłynie na oddychanie skóry zewnętrznej i wpłynie na bardziej efektywną aplikację kosmetyków…a jeszcze spód butów, kopyto, prawidła, miejsce aplikacji, temperatura, wilgotność, rodzaj oświetlenia….
Mężczyzna przede wszystkim powinien mieć ładne zadbane obuwie. Nie wiedziałam że samemu można uzyskać taki lśniący efekt.
Znam podobną technikę, wojsko kompania reprezenacyjna, buty się „kręciło” to od okrężnych ruchów szmatką, z oczywistych powodów stosowaliśmy zwykłą pastę do butów, i mały trik, po nałożeniu ostatniej warstwy pasty buty się „opalało”, lekko stopiona warstewka pasty i dalej „kręcenie”, po około trzech miesiącach (zakładając, że robiło się to parę razy każdego tygodnia) buty wyglądały tak jak trzeba, efekt był powalający, to było prewdziwe lustereczko
Dziekuje za wpis.
Nie mialem pojecia…
Jaki jest cel uzywania szmatki zamoczonej w wodzie, a nie suchej?
Widze na jednej z fotografii, ze uzywana jest rowniez szczotka — czy do polerowania?
Przypuszczam, ze dostepne w kraju sa elektryczne „polerowacze” do karoserii samochodow. Wyobrazam sobie, ze bez wiekszego wysilku moznaby na glowicy polerujacej zainstalowac wlasnie szmatke bawelniana, co prowadziloby do znacznie mniejszego wysilku zwiazanego z konserwacja butow. Ale byc moze, tradycjonalisci nie byliby z takiej opcji zadowoleni.
Dziekuje.
Polerowanie przy pomocy urządzenia mechanicznego zapewne byłoby bardziej skuteczne niż polerowanie szczotką – właśnie takiego urządzenia używa się w fabrykach obuwia w ostatnim etapie przed zapakowaniem butów do pudełka. Jednak przy pomocy szczotki (i/lub urządzenia polerującego) nie uzyska się efektu lustrzanej powierzchni. Do tego potrzebna jest szmatka, odrobina wody i dużo cierpliwości.
A co zrobić, jeśli nałożyliśmy za dużo bezbarwnego kremu lub/i pasty Saphir i mamy biały nalot? Usuwać czymś konkretnym, czekać czy przykryć kolorową pastą?
Użyć kremu do butów (w kolorze butów lub bezbarwnego), wypolerować i wrócić do nakładania pasty woskowej.
Problem. Podczas pierwszego polerowania pastą woskową Saphir MDOR bezbarwną na jednym nosku podczas wcierania jej z kropelką wody utworzyła się niemiła matowa powłoka.
Myślę, że to wina tłuszczu(mink oil), którym odżywiałem resztę buta. Musiałem przypadkiem nanieść tłuszcz na nosek. Stąd pytanie:
Co zrobić??!! Czym zdjąć tłuszcz z noska??!!
Z góry dziękuję za pomoc!
Wyglada na to, ze mieszajac olej z woda niechcacy zrobil Pan emulsje na powierzchni noska (podobnie w starych czasach robilo sie majonez, tyle, ze nie na noskach butow). Emulsje (np. mleko, smietana, maslo) sa nieprzezroczyste, stad matowa powierzchnia. Dla usuniecia proponowalbym albo sucha szmatke, albo odrobinke alkoholu, ktory jest rowniez srodkiem powierzchniowo czynnym.
Powodzenia!
Serdecznie dziękuję za odpowiedź i za pomoc. Potwierdza to co pojawia mi się w głowie! Pozdrawiam!
To się czasami zdarza 😉 Trzeba zastosować krem do butów; nanieść warstewkę, odczekać i wypolerować szmatką. Operację trzeba powtarzać aż do zniknięcia plamki – czasami wymaga to jednego, czasami kilku cykli, a czasami nawet kilkunastu.
Dziękuję bardzo serdecznie za odpowiedź i pomoc. Przystępuję do działania. Pozdrawiam.
U mnie występują pewne problemy.
Przy końcowym polerowaniu(po godzinnej przerwie) suchą bawełnianą ściereczką zdarza mi się zmatowić powierzchnię. Nacisk nie jest duży. Dlaczego tak się może dziać?
Kolejną kwestią jest to, że z oddali przy lekkim oświetleniu noski rzeczywiście lśnią, jednak przy świetle, z bliska, widzę gdzieniegdzie jakby „zamglenia” oraz rysy. To trochę jednak deprymuje.
Niestety zdarzają się takie problemy i czasami nie bardzo wiadomo skąd się biorą. Dobrym sposobem jest zaprzestanie nakładania kolejnych warstw pasty woskowej i kilkukrotne użycie kremu do butów – z dość długimi przerwami pomiędzy poszczególnymi razami. Efekt się chwilowo pogorszy, ale ponowne (kilkukrotne) użycie pasty woskowej przywróci poprzednie lśnienie ale już bez miejscowych zmatowień.
Jaki jest powod przyciemniania butow brazowych? Przeciez kolor brazowy moze byc bardzo piekny, a takie przyciemnianie wyglada, wrecz, jak zabrudzenie. Czy istnieje jakis kanon elegancji, ktory zalecalby przyciemnianie? W przeciwnym wypadku glosowalbym za utrzymaniem pierwotnego, naturalnego koloru skory.
Patynowanie butów jest stosowane od niedawna. Ponieważ może być wykonywane wyłącznie ręcznie, bywa stosowane w butach wyższej klasy. Oczywiście nie każdemu taki zabieg musi się podobać.
W przeszłości buty były szyte ze skóry barwionej na określony kolor i pozostawały kolorystycznie jednolite przez cały okres użytkowania. Wyjątek stanowiły tzw. caponki (spectator shoes), które były zszywane ze skór w różnych kolorach – najczęściej czarnym i białym. Caponki zawsze stanowiły margines ale miłośnicy argentyńskiego tanga wiedzą, że są to jedyne buty właściwe do tego tańca. Jak łatwo się domyślić caponki były ulubionym rodzajem obuwia najsłynniejszego gangstera – Ala Capone.
Nie wiem, czy orientuje sie Pan, ze istnieje inna, prostsza metoda na zapewnienie blyszczcych noskow. Nazywa sie „Metoda lydkowo-tylno-spodniowa”. Najczesciej stosowana przed studniowkami, ale nadaje sie rowniez dla doroslych.
(Ha, ha!)