Księga zdziwień odc.118
Kilka dni temu media obiegła informacja o wywiadzie wicepremiera Jacka Sasina dla radia Maryja i telewizji Trwam, w którym poinformował o: potężnym pakiecie wsparcia dla PLL LOT, zakładającym udzielenie wielomiliardowej pomocy publicznej dla tej firmy (cytat za: Bankier.pl). Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o niebagatelną kwotę ok. 4,5 mld złotych. Warto dodać, że PLL LOT uzyskał – za zgodą Komisji Europejskiej – pomoc publiczną w latach 2012 – 2014. Tamta zgoda była obwarowana różnymi warunkami, m.in. 10-letnim okresem karencji, w którym spółka nie może otrzymać kolejnej pomocy. Czy w obliczu kryzysu covidowego tamte restrykcje zostaną anulowane – na razie nie wiadomo.
Dziwi mnie jednak ani nie to, że LOT potrzebuje wsparcia (wszyscy przewoźnicy lotniczy są w takiej samej sytuacji), ani nie to, że rząd takiego wsparcia chce udzielić (upadłość LOT-u zachwiałaby zapewne sondażowym poparciem dla partii rządzącej). Dziwi mnie natomiast dalsza część wywiadu Jacka Sasina, w której nie omieszkał wytknąć rządowi PO-PSL, że podejmował próby sprzedania LOT-u prywatnemu inwestorowi. Na szczęście nastał rząd PiS-u, który te niecne zamiary zastopował i LOT został „uratowany” przed trafieniem w obce ręce. Np. – nie daj Boże – niemieckie.
Czyli pan premier Sasin powiedział, że dzięki mądrej i patriotycznej decyzji rządu PiS-u można dziś radośnie dorzucić LOT-owi 4,5 miliarda złotych z pieniędzy podatników. Bo gdyby niecne zamiary rządu PO-PSL zostały zrealizowane to finansową kroplówkę LOT-owi musiałby zapewnić jego prywatny właściciel a nie polscy podatnicy. A gdyby nie był w stanie tego zrobić to musiałby sprzedać LOT (zapewne z ogromną stratą) innemu inwestorowi. Np. – nie daj Boże – chińskiemu.
Zwykle, w sprawach dotyczących budżetu, rząd chwali się jeśli uda mu się zwiększyć przychody lub zaoszczędzić na jakichś wydatkach. Chwalenie się faktem, że udało się znacząco zwiększyć wydatki (przy spadających przychodach), jest nowością. Być może to tylko lapsus pana wicepremiera, ale nie można wykluczyć, że to jakaś nowa strategia propagandowa rządu. Za tą drugą możliwością przemawia wybór miejsca, w którym cytowane słowa zostały wypowiedziane. Wszak słuchacze radia Maryja to samo jądro najtwardszego elektoratu partii rządzącej. Czyli doskonałe miejsce do przetestowania czy ciemny lud kupi nową strategię. Czy kupił? Wkrótce się pewnie dowiemy.
Czy może wiesz skąd nasz rząd wyczaruje 4,5mld PLN dla LOTu? Kolejka po bezpłatne fundusze jest długa: 500+, 13 i 14 emerytura, kopalnie całe stadko krewnych królika. Wierzyciele nie będą nam pożyczać pieniędzy bez końca.
Oczywiście rząd będzie się zapożyczał na potęgę. Wierzyciele kiedyś rzecz jasna przestaną pożyczać, ale to może nastąpić za 10 albo 15 lat. A ponieważ obecnego rządu nie interesuje to co się wydarzy za 2 – 3 lata, to tym bardziej nie będzie się przejmował tym co się stanie za lat 10.
W tym roku przebiliśmy konstytucyjną barierę relacji długu publicznego do PKB, określoną w art.216 ust.5 Konstytucji RP na 3/5 (czyli 60%) PKB. Czyli rząd złamał Konstytucję. Ale w sytuacji gdy już wcześniej Konstytucja została wielokrotnie złamana przez prezydenta, premiera czy NBP – kolejne łamanie już nikogo nie ekscytuje. Budżet na rok 2021, który zgodnie z Konstytucją powinien być bez deficytu, będzie miał minimum 82 mld złotych deficytu (tak planuje rząd), a tak naprawdę około 200! I w ten sposób będziemy dziarsko zmierzać ku katastrofie, która w najlepszym wypadku obniży stopę życiową Polaków o 30 – 40%, a w najgorszym doprowadzi do tego co dziś obserwujemy w Wenezueli.
Nie popadajmy niepotrzebnie w panikę. Biorąc pod uwagę uniwersalną jednostkę miary jaką jest jeden Sasin, czyli 70 mln, to 4,5 miliarda daje raptem 64,28 Sasinów. Zatem nie przesadzajmy.
Przepraszam ale chyba już faktycznie pozostaje jedynie śmiech przez łzy.
„…która w najlepszym wypadku obniży stopę życiową Polaków o 30 – 40%”. Pytanie: jak oceniacie. Czy wszystkim poziom życia obniży się po równo, czy pewne grupy szczególnie zostaną dotknięte krachem. Ja osobiście uważam, że wszyscy ci, którzy żyją z różnych plusów w pierwszej kolejności staną się klientami opieki społecznej.
Oczywiście miałem na myśli średnią. Ale to znaczy, że jednym poziom życia obniży się dramatycznie (np. o 50 – 60%) a innym minimalnie. Zapewne znajdą się też tacy, których standard się podniesie. Prawdopodobnie – jak zwykle – najbardziej stracą ci, którzy i dziś ledwo wiążą koniec z końcem. Natomiast jeśli chodzi o klasę średnią (która też bardzo się spauperyzuje) to cofniemy się o jakieś 20 – 30 lat.
Gdyby LOT padł to Centralny Port Komunikacyjny straciłby sens. A że to flagowy projekt PiS, więc będziemy na to wszystko wywalać pieniądze, czy to ma sens ekonomiczny czy go nie ma. Bo tu liczy się sens propagandowy, a na niego nigdy kasy z naszych podatków nie zabraknie.
Nie mogę się zgodzić z tezą, że CPK straciłby sens w przypadku upadku LOT-u. Bo to by znaczyło, że przy dobrze prosperującej spółce PLL LOT, ma on sens. Nie ma! Nawet jeśli zostanie zbudowany w ciągu np. 10 – 15 najbliższych lat, to przez następnych kilka dekad będzie przynosił gigantyczne straty i będzie wymagał ciągłego dokładania pieniędzy. Właśnie po to nacjonalizuje się banki, żeby finansowały takie nierentowne, państwowe projekty. Jest to mechanizm dobrze znany, bo przetestowany w PRL w różnych wariantach.
Pociągnę temat CPK. Zwróćcie uwagę, że zapotrzebowanie na transport lotniczy spadnie. Przedstawiciele businessu już się nauczyli, że nie ma sensu lecieć na 1h spotkanie na drugi koniec świata, skoro wszystko można załatwić np. przez Zooma. Wydaje się, że po zakończeniu pandemii business nie będzie tak chętnie latać jak przed pandemią.
Ponadto CPK będzie mieć konkurencję. Gdybyś mieszkał w Szczecinie to byś latał z Berlina czy z Warszawy? Inny przykład – Śląsk. Czas dojazdu na lotnisku w Wiedniu jest mniej więcej taki sam jak na Okęcie.
Tak więc część naszych obywateli i tak nie będzie latać z CPK.
Może mi ktoś wytłumaczy: dlaczego nasi rządzący forsują ten projekt? Przecież ta cała inwestycja i tak nie ma żadnego ekonomicznego sensu.
Sens jest, jako dużego lotniska dla transportu towarowego i dodatkowo lotniska pasażerskiego (może kiedyś huba przesiadkowego ale to kwestia lat). Wymaga to rozbudowy infrastruktury i transportowej i przeładunkowej. Czyli potrzeba b. dużo środków i sporo czasu. Chiny były tym zainteresowane, bo nie okłamując się to oni są w stanie takie lotnisko „napędzić” towarem. Niestety projekt dla PiS jest ważny propagandowo ale, niestety, biznesowo już nie. Poza tym nie za bardzo umiemy „iść na układ” z Chinami bardziej medialnie walczymy z nimi „o podatki”.
Każda totalitarna władza marzy o zjednoczeniu całego narodu wokół idei przez nią głoszonych. Te idee bywają różne, ale zawsze jedną z nich są monumentalne budowle, których wielkość działa na wyobraźnię gawiedzi i rozbudza jej marzenia o potędze. Tę metodę stosował m.in. Hitler, stosowali władcy krajów bloku sowieckiego i stosuje też nasz obecny rząd. Niektóre jego pomysły upadły zaraz po ogłoszeniu (uregulowanie Wisły i Odry, połączenie ich kanałem i postawienie na transport wodny na wielką skalę), niektóre upadają powoli (dobry i tani samochód elektryczny, który zawojuje światowe rynki), ale inne są w fazie propagandowego natarcia (Centralny port komunikacyjny), a nawet weszły w fazę realizacji (przekop Mierzei Wiślanej).
Zgodnie z oficjalnymi deklaracjami:
„Według założeń, CPK ma być lotniskiem bazowym dla PLL LOT, dzięki któremu linia ta będzie mogła stać się integratorem rynku środkowoeuropejskiego i jedną z najważniejszych marek lotniczych na kontynencie” (wzięte z Wikipedii).
Jeśli tak się uzasadniało suwerenowi sens budowy CPK, to upadek LOT go podważy. A istnieje ryzyko, że nawet suweren może pamiętać co mu władza mówiła…
Jeszcze jedna uwaga odnośnie wsparcia ze strony rządu. Kazik Staszewski (zespół muzyczny „Kult”) napisał o pomocy państwa: „…nie prosiliśmy, bo służba zdrowia potrzebuje bardziej…”, „…rząd nie może ci dać żadnych pieniędzy, bo ich nie ma…”.
W mediach pojawiły się od razu krytyczne komentarze. Np. podejście Kazika skrytykowali Sławomir Świerzyński – lider Bayer Full oraz jakiś operator dźwięku, który ma zdrowe ręce i nogi ale przebranżowić się nie chce (im pieniądze od podatników się po prostu należą jak psu micha).
Ciekawe jak daleko nasze społeczeństwo zajdzie, jeśli coraz więcej obywateli będzie mieć roszczeniowe podejście do życia.