Niepełnosprawność umysłowa to przypadłość, która dotyka pewien odsetek ludzi w każdej większej populacji. Jak duży jest ten odsetek? Tego oczywiście nie wiemy, gdyż poprawność polityczna nie pozwala na prowadzenie jakichkolwiek badań w tym zakresie. Zresztą może i słusznie. Jednak każdy z nas, na swój prywatny użytek, potrafi dość trafnie zakwalifikować osoby będące w zasięgu jego obserwacji – np. oglądane i słuchane w telewizji – do grupy dotkniętej wspomnianą przypadłością.
Niegdyś istniały terminy medyczne dla określenia różnego stopnia niepełnosprawności umysłowej, jednak wyszły one z użycia, gdyż z biegiem czasu nabrały cech obelg, a nawet słów wulgarnych. Jednak wszystkie słowniki podają te terminy i dzięki temu możemy się dowiedzieć, że mianem debila określano osobę o lekkim upośledzeniu umysłowym (IQ 55 – 69), mianem imbecyla – osobę o średnim upośledzeniu (IQ 35 – 54), zaś idiota to był człowiek o upośledzeniu umysłowym w stopniu ciężkim (IQ poniżej 35). Wymienione przypadki nie występują zapewne zbyt często w przeciętnych populacjach, za to kolejna grupa – osób o niskiej inteligencji (IQ 70 – 89) – jest zwykle bardzo liczna. Rzecz jasna nie wiemy jak liczna, ale ta wiedza nie jest do niczego potrzebna, gdyż każdy człowiek ma takie same prawa i nie może być w żaden sposób dyskryminowany z jakichkolwiek względów, w tym także ze względu na niską inteligencję.
Natomiast naszym nieszczęściem jest fakt, że niektórzy cyniczni politycy, dostrzegli potencjał kryjący się wśród osób przynależnych do wymienionych powyżej grup i nauczyli się dość skutecznie ten potencjał wykorzystywać dla swoich celów. Ma to dziś miejsce w wielu krajach świata – w tym w Polsce – ale wbrew pozorom, wcale nie jest łatwe. Wymaga bowiem od polityków umiejętności posługiwania się prymitywnym językiem bazującym na kłamstwach i uproszczeniach. Są politycy, którzy nigdy się na to nie zdobędą bo jest to poniżej ich godności, ale są i tacy, którym przychodzi to gładko i bez oporów. Ba! Są też tacy, którzy sami należą do jednej z rozpatrywanych grup i wówczas ich sposób postrzegania świata, oraz język jakim się posługują, w naturalny sposób ułatwiają im zadanie.
Powyższe refleksje nasunęły mi się po przeczytaniu artykułu Rafała Hirscha pt. Ziobro powiedział trzy zdania o gospodarce. Żadne z nich nie ma sensu, opublikowanym w Business Insider. Autor rozłożył na czynniki pierwsze, trzy zdania na temat gospodarki, wypowiedziane przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, w poranku rozgłośni katolickich „Siódma9”. I ta bardzo rzetelna i wnikliwa analiza, rozbija w pył i całkowicie ośmiesza wypowiedź ministra pokazując, że właściwie nie wie on o czym mówi. Zaletą artykułu Rafała Hirscha – oprócz gruntownej wiedzy w nim zawartej – jest komunikatywność języka. Bo zwykle teksty dotyczące makroekonomii są pisane hermetycznym językiem, niezbyt strawnym dla przeciętnego odbiorcy. Tym razem mamy do czynienia z wywodem bardzo klarownym i zrozumiałym także dla tych czytelników, którzy na co dzień nie zajmują się ekonomią i gospodarką. Ale twierdząc tak zakładam, że takie pojęcia jak: eksport, import, zysk, strata, cło, przychód, nadwyżka, deficyt, dopłata, dotacja itp. są każdemu znane i przez każdego zrozumiałe.
Żeby nie być gołosłownym, przytoczę jeden cytat z artykułu: Jeśli np. dostaniemy z Unii miliard euro i potem unijne firmy odbiorą sobie od nas ten miliard budując u nas autostrady, to nie znaczy, że oni zyskali, a my nie zyskaliśmy, czy też straciliśmy, bo mamy gotowe autostrady. Pewnie, że moglibyśmy je i tak wybudować za swoje pieniądze, ale wtedy musielibyśmy zaoszczędzić na czymś innym, a tak zrobiliśmy to za ich pieniądze. To nic, że je potem zabrali w zyskach, korzyść nie polega na tym, że mamy ten miliard z Unii, tylko na tym, że mamy autostrady z naszego punktu widzenia prawie za darmo.
Jednak klarowność języka i przejrzystość wywodu Rafała Hirscha nie przesłonią faktu, że składa się on z 2.247 wyrazów, i jest podzielony na 31 akapitów. Zaś wypowiedź ministra Ziobry składa się z 52 wyrazów. Ile osób jest w stanie przeczytać mądry tekst autora Biznes Insider, a ile – demagogiczną i pełną fałszu wypowiedź Zbigniewa Ziobry? Może będą to proporcje 1 do 100, może 1 do 1000, ale na pewno nie: 1 do 5 czy 1 do 10. Dlatego system, który Stefan Kisielewski nazwał kiedyś dyktaturą ciemniaków, wykazuje się tak dużą żywotnością. W końcu jednak upada – i to jest dobra wiadomość. A zła jest taka, że upada dopiero wtedy gdy kraj jest już zrujnowany a ludziom głód zagląda w oczy.
Drogi Janie,
istnieją takie badania. Niezależnie od metodyki ich przeprowadzania i uzyskanych wyników, ogólny poziom inteligencji w populacji szacuje się jako:
– wartości średnie IQ 91-110 – ok 50% populacji
– wartości powyżej IQ 111 – ok 20-21% populacji
– wartości poniżej IQ 91 – ok 29-30% populacji
Największe różnice jak zwykle widać na skrajnościach: zarówno w przedziale poniżej IQ 20, jak i w przedziale powyżej IQ 140 znajduje się po ok 0,2% populacji.
Pozdrawiam
Renata
Ja tak tylko dopytam, jako prosty wioskowy głupek – skąd się wziął ten miliard euro, które 'dostaliśmy’ z Unii? Bo chyba nie od tej firmy od budowy autostrad? Doprawdy, zacna by to była firma, co płaci sobie za zrobienie produktu 🙂 Prawdopodobnie, tak myślę ja, wioskowy głupek, ten miliard euro dostaliśmy z worka, do którego dosypują wszystkie kraje UE. Czyli, wioskowo upraszczając, sami sobie zapłaciliśmy za autostradę. Ale dobra manipulacja zawsze w cenie.
ps. ja wiem, że to jest bardziej skomplikowane. Na przykład taka Francja może dosypać do worka więcej pieniędzy na autostrady w Polsce, bo liczy na to, że francuskie firmy potem będą wyrabiać zyski, korzystając z tych polskich autostrad. Celem tego komentarza jest uzmysłowienie czytelnikowi, że manipulacje i przeciąganie liny działają w dwie strony. A poglądy pana Adamskiego są znane, i nie raz zdarza mu się naciągać pewne fakty. Nie omieszkałem kiedyś tego skomentować, ale zostałem obrażony mało wyrafinowanym językiem, którym w odpowiedzi uraczył mnie autor. Ciekawe, ile powisi ten komentarz.
Wydawało mi się, że moje teksty są klarowne i powinny być zrozumiałe dla każdego. Okazuje się, że niestety nie, nad czym boleję i za co przepraszam. Doceniam fakt, że niezrozumienie artykułu nie zniechęciło Pana do napisania komentarza i bardzo za niego dziękuję. Dla mnie (a przypuszczam, że też dla większości moich czytelników) bardzo pouczające jest poznawanie poglądów osób z różnych grup, o których mowa w artykule.
Natomiast odnosząc się do Pana uwag do cytatu z artykułu Rafała Hirscha. Rzeczywiście w kwocie miliarda euro przekazanych Polsce przez UE jest pewna część, która pochodzi ze składki wpłaconej przez Polskę. Ta część wynosi 36,6 mln euro, bowiem polska składka (4,5 mld euro w roku 2020) stanowi 3,66% całego budżetu UE (122,9 mld euro w roku 2020). Co oznacza, że de facto otrzymaliśmy nie miliard, lecz 0,9634 miliarda. Zresztą autor artykułu miał tego świadomość pisząc, że mamy autostradę „prawie za darmo” a nie, że mamy ją „za darmo”.
Trzeba też koniecznie zauważyć, że firma unijna, która za zbudowanie autostrady zainkasowała miliard euro, większą część tego miliarda zostawiła w Polsce, płacąc polskim dostawcom kruszyw i innych materiałów oraz polskim podwykonawcom. Czyli polski bilans można podsumować tak: zapłaciliśmy 36,6 mln euro, mamy autostradę wartą miliard euro, polskie firmy zainkasowały kilkaset milionów euro, z czego pewna część trafiła do właścicieli tych firm, pewna część do pracowników, a pewna część do polskiego budżetu, w postaci różnych podatków. Tak to działa i wcale nie jest trudne do ogarnięcia. Oczywiście pod warunkiem, że się trochę pomyśli 😉
Szanowny Panie!
W ciekawych słowach streścił Pan to, czego nie przeczyta się w artykule p. Hirscha z powodu jego obszernosci.
Pozostając w temacie należałoby uściślić, że medycznymi określeniami osób o coraz niższym iloraz inteligencji (juz w zakresie uposledzenia umysłowego) pozostaja jednostki chorobowe określane jako: idotyzm, debilizm i kretynizm (przy czy kolejność nie wynika z coraz niższej gradacji iq). Jest też zespół uposledzenia zwany przez wiele lat idiotyzmem mongolskim, które to określenie nie od dzisiaj ustępuje pola innemu (co ciekawe podczas jednej konferencji naukowej przedstawiciel Mongolii sugerował zmianę nazwy bo mogła wywoływać pewne nieprzyjemne konotacje z, wszak w pełni sympatycznymi dziś, Mongołami jako nacją). Ot co.
Jeśli już klasyfikuje Pan społeczeństwo ze względu na poziom iq to wypada podać czym dla Pan jest inteligencja. Są różne definicje. Nauka bez definicji to plebsowa demagogia.
Pozdrawiam
Polecam wpis: Mądrzy i głupi
Panowie!
Dla mnie Pan Zbyszek to postać tragiczna. zasługująca na współczucie a nie na ironię bo Jego wiedza prawnicza jest taka sama jak ekonomiczna,.