Sikorki były zawsze najczęstszymi gośćmi moich karmników zimą. Najliczniej odwiedzały mnie bogatki i modraszki, nieco rzadziej sosnówki, a sporadycznie – sikory ubogie. Używam czasu przeszłego, gdyż tej zimy sikorek nie ma prawie wcale. Gdy w ostatnich dniach spadło sporo śniegu i chwycił ostry mróz, pojawiły się nieliczne przedstawicielki rodziny, ale widuję je głównie na okolicznych drzewach, gdyż do karmnika prawie nie zalatują. Nie wiem co się stało i gdzie się podziały te wszystkie ptaki, które corocznie odwiedzały mnie tłumnie. Postanowiłem opublikować wybrane zdjęcia sikorek z lat poprzednich, żeby zupełnie o nich nie zapomnieć.
Bogatka przy karmniku.
Znów bogatka, tym razem przy przy karmniku dla dzięcioła.
Szeroki czarny krawat rozszerzający się u dołu to znak, że mamy do czynienia z samcem bogatki. Jak ten krawat wygląda u samicy – widać na zdjęciu głównym wpisu.
Modraszka jest nieco mniejsza od bogatki, ale bardziej od niej zadziorna.
Modraszki odwiedzające moje karmniki, z ochotą zjadają pokarm przygotowany dla dzięcioła, czyli mielone orzechy zmieszane ze smalcem.
A także jabłka 🙂
Sosnówka to najmniejsza z naszych sikorek.
Sosnówki bardzo lubią wszelkie kostki tłuszczowe.
Wszystkie czynności sosnówka wykonuje z niebywałą szybkością.
Tej zimy nie tylko sikorki zniknęły z mojego pola widzenia. W ogóle nie pojawiły się dzwońce – których zawsze było zatrzęsienie, nie widuję mazurków ani wróbli, rudzik pojawia się zupełnie sporadycznie. Niezawodne są tylko sójki, które są tak przyzwyczajone do codziennych porcji orzeszków arachidowych wykładanych do karmnika, że potrafią mi o nich przypominać, jeśli z jakiegoś powodu zapomnę wyłożyć je na czas.
Orzeszki arachidowe zwane fistaszkami są przysmakiem sójek.
Sójka w pełnej krasie.
Sójki nie zjadają od razu zabranych z karmnika fistaszków, lecz ukrywają je „na później” w różnych miejscach. Najczęściej na ziemi, ale zdarza się też, że wśród gęstych gałęzi drzew lub krzewów iglastych.
Sójka.
Oprócz sójek, moje karmniki odwiedzają też inne ptaki. Codziennym gościem jest kwiczoł, który sporą część dnia spędza na mojej „sztucznej jabłoni” czyli gałęzi, na której zawieszam jabłka. Kwiczoł zjada je z zapałem i zupełnie mu nie przeszkadza, że przy temperaturze minus 10ºC, owoce są zamarznięte na kość. Zdjęcia kwiczoła, które zamieszczam poniżej, zrobiłem w ciągu kilku ostatnich dni, natomiast zdjęcia grubodzioba, rudzika i zięby, pochodzą z lat poprzednich.
Kwiczoł na karmniku jabłkowym.
Fakt, że owoc jest zamarznięty, zupełnie nie przeszkadza kwiczołowi w jego konsumpcji.
Kwiczoł odwiedza mnie bez względu na pogodę.
Dodam jeszcze, że mój kwiczoł zazdrośnie strzeże karmnika, który najwyraźniej uważa za swój. Przepędza inne kwiczoły oraz kosy, które się pojawią w pobliżu.
Grubodziób to jeden z naszych najpiękniejszych ptaków.
Niestety tej zimy pojawił się tylko kilka razy. Zdjęcie pochodzi sprzed kilu lat, gdy grubodziobów przylatywało do mnie wiele.
Rudzik urzeka swoją urodą i delikatnością. Tej zimy też jest bardzo rzadkim gościem.
Cechą charakterystyczną rudzika jest to, że nie toleruje konkurencji na swoim terytorium. Więc jeśli jakiś rudzik odwiedza mój karmnik, to przez cały czas jest to ten sam osobnik.
Zięba to ptak bardzo pospolity i często spotykany w lasach i miejskich parkach.
Może sikorki poleciały po nowy, darmowy dobroczynny i przyjemny zastrzyk od przemiłego rządu (który wszystko robi dla naszego dobra) i od niego wyginęły?
Tak żartując (chociaż nie do końca), ale rzeczywiście u nas (obrzeża Gniezna) też sikorek od czasu śniegów tegorocznych nie ma. Zostało morze mazurków, wróbli, sierpówki i czasem dzięcioł. Plus kosy obojga płci.
brednie polityczne w dziale sikorek?
Ale zastrzyk rozumu do mózgu przydałby się
U mnie na balkonie (Poznań) sikorki zostały wyparte przez szczygły. Nie wiem czy to tylko anomalia tej zimy czy też trwalsza tendencja. Kiedys kawki zostały wyparte przez sroki i to twało przez dwa lata, obecnie kawki wracają.
Co do zanikania ptaków w ogóle to niestety muszę się zgodzić. Mieszkam w okolicach Strzeszyna, gdzie miasto (sic!!) betonuje wszystko na potęgę i kaleczy drzewa nazywając to „regulacją koron”.. Nie ma już jaskółek, niegdyś pospolitych wróbli i mazurków, nietoperzy. Z dzikiej przyrody ostały się jedynie niektóre gatunki ptaków, choć też coraz mniej – i czasem dziki dokarmiane przez nierozważnych mieszkańców.
Widzę też epidemię jemioły, w tym na gatunkach drzew co do których nigdy bym nawet nie przypuszczał że to możliwe – topola, robinia akacjowa, modrzew (!!) czy wierzba.I tu jakoś miastu nie chce sie jemioły wycinać. Wytna całe drzewo, w całości, a zamiast tego posadzą w innym rejonie sadzonke ulubionego ostatnio dębu czerwonego.
Według mnie tracą instynkt wędrowania. Mieszkam na ósmym piętrze i przez lata obserwowałem to na przykładzie wróbli, których jest mnóstwo ale do mnie już tak wysoko nie zalatują. Nawet zimą. Sikory z rozpędu intensywnie wędrują jeszcze w ciepłe jesienne dni, wręcz wchodzą do mieszkań, następnie znikają w drugiej połowie grudnia by pojawić się w marcu i szczególnie w kwietniu, ale wtedy to już ja demontuję karmnik. Uważam, że wynika to z obfitości pokarmu i ptaki w zimne dni nie chcą (bo nie muszą) wędrować choćby trochę dalej, bo wiąże się to z niebezpieczeństwem i większym wysiłkiem energetycznym. Wracają na wiosnę, gdy ilość miejsc z łatwo dostępnym pokarmem spada a wyuczone lenistwo powstrzymuje od zdobywania pokarmu na własną rękę. W mroźne dni okazyjnie wpada do mnie grubodziób, czasami zabłąkany dzwoniec, co jeszcze kilka lat temu było ewenementem. W sumie jest to wszystko bardzo demotywujące…
W kwietniu to sikorki mają okres lęgowy więc szukają pokarmu nie tyle dla siebie ci swoich dzieci. Więc spr,atanie karmników jest niewłaściwe i skazuje niektóre na śmierć bo o pokarm jest jeszcze trudno.
Ależ sikorki nie karmią młodych nasionami lecz owadami, mszycami itp.
Na Mazurach sikorki trzymają się dobrze.
No to już wiadomo gdzie się podziały 😉
Mnie sikorki nie zawodzą, są co roku. Mieszkam na wsi i mam parę sztuk drzew orzecha włoskiego, i właśnie tymi orzechmi dokarmiam swoje sikorki (orzechy łuskam i siekam na drobno), w karmniku potrafi na raz siedzieć 6 bogatek, czasami dziobiąc się zawzięcie,
a pozostałe kilkanaście czeka na gałęziach na swoją kolej. Karmnik mam przyczepiony do pnia świerka blisko okna, więc zerkając w okno jest radocha 🙂
https://kobieta.onet.pl/wiadomosci/niemcy-znaleziono-przyczyne-tajemniczej-choroby-sikorek/164h660
Niestety populacja sikorek jest z roku na rok coraz mniejsza 😢.
..może powodem jest choroba…😢
U mnie w Katowicach sikorki i inne ptactwo nawet wróbel straciły się około tygodnia temu czyli 26 luty 2022r.
A ja od około miesiąca nie widzę żadnych ptaszków w przy moim karmniku.
Pierwszy sezon tak mi się zdarzyło.
U mnie sikorki zniknęły jakieś 3 tygodnie temu, a było ich kilka przy karmniku. Już podejrzewałam , że to sprawa srok. Szkoda , smutno bez nich.
U mnie też straciły się sikorki aż się zdziwiłam gdzie się podziały.
Wczoraj u nas w Kotlinie Kłodzkiej spadł śnieg i ku mojej radości pojawiły się sikorki w karmniku oraz zięby pod karmnikiem.
Trafiłem tu poszukując odpowiedzi na tytułowe pytanie i zasmuciliście mnie jeszcze bardziej…
Co roku bogatki gniazdowały w mojej okolicy. W zeszłym roku powiesiłem nawet budki lęgowe, a tu nie pojawila się ani jedna… W tym roku też jeszcze żadnej nie widziałem.
Smuteczek…
Pocieszę Pana, że wracają równie niespodziewanie jak zniknęły 😉
To nieprawda że sikorki są na mazurach wzeszłym roku w maju kupiłem budki lęgowe 8 szt i jedno wnuczka zrobiła w szkole nie widzę żadnej sikorki ostatnio widziałem jedną jesienią mieszkam na mazurach i na koloni pozdrawiam
dwa razy mala sikorka wyskakuje z gniazda,nie umi latac ,wsadzam ja z powrotem ,zostawic na ziemi to psy ,koty zjedzą ,czy dobrze robię -bg
Gdy ptak opuści gniazdo to już do niego nie wraca. Ale opuszczając gniazdo jest już zdolny do latania chociaż robi to trochę niezgrabnie (od opuszczenia gniazda do usamodzielnienia się nazywany jest podlotem). Może się zdarzyć natomiast, że pisklę zostanie wyrzucone z gniazda w czasie ataku sroki lub jakiegoś drapieżnika. Wtedy rzeczywiście może nie mieć jeszcze umiejętności latania. Jego szanse na przeżycie są małe; można mu pomóc podnosząc z ziemi i sadzając na gałęzi. Rodzice na pewno go odnajdą i się nim zaopiekują.
Sikorki nie gniazdują w otwartych gniazdach lecz w dziuplach lub budkach lęgowych. Próba wepchnięcia podlota z powrotem do budki lęgowej, nie ma oczywiście sensu.
Co do tego wsadzania sikorki do gniazdka to podzielę się swoją uwagą że to nic nie da.
Na swoim przykładzie wiem bo to doświadczyłem.
Kiedy odleciały wszystkie pisklaki i nie było ruchu wokół budki odważyłem się do niej zajrzeć. Okazało się że wkładana prze zemnie sikorka była martwa.
Została pozostawiona być może moje dotykanie jej było tego powodem.
Pozdrawiam.
Coś jest nie tak z drobnym ptactwem : sikorki i wróble.
Jeszcze przed świętami wielkanocnymi 2024r dokarmiałem małe stadka tych ptaszków.
W tę chwile nie ma ptaszków.
Jeśli się pokażą to w bardzo małych ilościach ( jedna lub dwie parki) i to też sporadycznie.
Budki o które na wiosnę ptaszki konkurowały do dzisiaj stoją puste.
Wyczyszczone, zadbane a jednak „lokatorów” brak.
Pozdrawiam wszystkich tu obecnych,hej.
Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że to się zmienia raz w jedną raz w drugą stronę. Ptaki migrują w różne miejsca w zależności od dostępności pokarmu a poza tym kierują się jakimiś – sobie tylko znanymi – kryteriami. Tym niemniej pozostaje faktem, że polskie populacje niektórych gatunków maleją (np. wróbli) ale innych rosną (np. dzięciołów białoszyich).