Księga zdziwień odc. 120

W miniony weekend w Zakopanem, odbyły się kolejne zawody pucharu świata w skokach narciarskich. Jak wszystkie zawody w czasie pandemii – przy pustych trybunach. Ten fakt nie odstraszył jednak wielu kibiców skoków, którzy zgromadzili się na ulicy Józefa Piłsudskiego, skąd widać niewielki fragment zeskoku Wielkiej Krokwi. I widać było skaczących zawodników. Właściwie nie tyle zawodników, ile małe punkciki przesuwające się na białym tle, w dodatku w końcowej fazie lotu przesłaniane przez zabudowania trybun. Okazało się jednak, że taki widok wystarczył, żeby dać wielu ludziom radość współuczestnictwa w pięknym sportowym spektaklu, więc chętnych było niemało.

Niestety ta radość została zakłócona bezsensownymi działaniami policji, która zagrodziła barierkami i zaparkowanymi radiowozami, te miejsca, z których rozciągał się najlepszy widok na skocznię. Do dyspozycji kibiców zostały jedynie wąskie przejścia, gdzie w związku z tym zapanował niemiłosierny ścisk. Gdyby nie było policyjnej blokady, ludzie rozproszyliby się na dość dużej powierzchni, co umożliwiłoby zachowanie rozsądnego dystansu pomiędzy poszczególnymi osobami. Jednak działania policji zmusiły przybyłych do stłoczenia się w sposób urągający już nie to, że zasadom pandemicznego dystansu, co wręcz ludzkiej godności. W tej sytuacji specjalnie nie dziwi, że zdesperowani ludzie okazywali policji swoje niezadowolenie zarówno w formie werbalnej, jak i czynnej. Czyli mówiąc wprost; wykrzykiwali pod adresem policjantów najwymyślniejsze obelgi oraz obrzucali ich tym co się nawinęło pod rękę.

Obserwacja zachowań policji (nie tylko pod skocznią w Zakopanem, ale w wielu innych miejscach i sytuacjach) budzi moje ogromne zdziwienie. Czyżby tymi działaniami kierował ktoś, kto postawił sobie za cel zdyskredytowanie i obrzydzenie policji w oczach obywateli? Jeszcze 5 – 6 lat temu policja lokowała się wysoko w rankingach społecznego zaufania. Dziś szoruje po dnie, a każda jej kolejna akcja przynosi dalszy spadek. Obserwuję to ze zgrozą i nie mogę się opędzić od porównań z akcjami ZOMO w okresie stany wojennego. Raz zdarzyło mi się być w centrum takiej akcji, gdy wraz z kilkoma tysiącami innych osób, które kupiły bilety na koncert zespołu Tangering Dream w hali Torwar, usiłowałem po prostu wejść do środka. Organizatorzy koncertu, którzy kilkutysięczny tłum z biletami postanowili przepuścić przez jedyną czynną bramkę, byli bardzo zaskoczeni ściskiem i tumultem jaki powstał i postanowili wezwać na pomoc ZOMO, które spacyfikowało sytuację w kilka minut. Na koncert udało mi się wejść na kilkanaście minut przed jego zakończeniem, ale nie udało mi się zająć miejsca, z którego widziałbym scenę.

Patrząc na to co się działo w Zakopanem pod skocznią, czuję solidarność z kibicami i niechęć do policji. I czuję z tego powodu smutek.

2 komentarze

  1. Georg Ibrom 17/02/2021
  2. Paweł 19/02/2021

Skomentuj Paweł Anuluj pisanie odpowiedzi