10 lat czyli epoka

Epoka – definiowana jako fragment dziejów zamknięty w określonych ramach czasowych – to zawsze okres bardzo długi, trwający niekiedy nawet miliony lat (np. plejstocen – 2,5 miliona lat). Skąd zatem moje obrazoburcze twierdzenie zawarte w tytule wpisu? Jak można się domyślić ze zdjęcia głównego, chodzi o buty. Tak, a konkretnie o zmianę w podejściu do kwestii eleganckiego męskiego obuwia, jaka się dokonała w świadomości polskich mężczyzn w ciągu 10 ostatnich lat. To bez wątpienia zmiana epokowa, chociaż muszę przyznać, że dotyczy nie ogółu polskich mężczyzn, lecz tylko pewnej grupy, w dodatku mniejszościowej. Większość tkwi nadal w plejstocenie, ale z każdym rokiem coraz bardziej ciąży ku holocenowi 🙂

Masowy rynek obuwniczy w Polsce – jaki jest, każdy widzi. Liczy się na nim taniość (za czym idzie bylejakość) oraz modne*, fajne*, nowoczesne*, oryginale*, atrakcyjne*, pomysłowe* ozdobniki (*)niepotrzebne skreślić). A dobrej klasy, klasyczne buty nie mają wymyślnych ozdobników, za to mają jedną nieprzyjemną cechę: są drogie. Rzadko też podlegają jakimś promocjom czy trafiają na wyprzedaże, bowiem są ponadczasowe i nie ma takich sytuacji, że nowa kolekcja wypiera starą, której resztek trzeba się pilnie pozbyć. Dziesięć lat temu było niewyobrażalne, że męskie buty mogą kosztować 800 – 1000 zł. Dziś to już nie wywołuje szoku, a sklepy oferujące porządne buty w takiej i wyższej cenie mają się dobrze i z roku na rok zwiększają obroty i oferowany asortyment. Wszystko dlatego, że 10 lat temu znaleźli się wizjonerzy, którzy nie tylko postanowili wprowadzić na nasz rynek takie buty, ale jeszcze uczynić z tego opłacalny biznes. Wizjonerzy ci odnieśli sukces, choć właściwie nikt im tego nie wróżył. Opowiem o nich w dzisiejszym wpisie.

Muszę jednak na wstępie wyjaśnić znaczenie zdjęcia głównego, na którym widać dwie pary monków. Bo w połączeniu z tytułem wpisu mógłby ktoś sądzić, że pokazane buty tak bardzo różnią się od siebie, że dzieli je epoka. To jednak byłaby błędna interpretacja. Jest przeciwnie: obydwie pary to ta sama klasa dobrych butów na skórzanej podeszwie, ten sam sposób szycia (metoda Blake) i ta sama marka – Partenope Napoli. Tyle tylko, że ja nabywałem te buty w różnych epokach. Pierwsze z nich (te po prawej) kupiłem 8 lat temu, tuż po pojawieniu się sklepu internetowego Partenope. Przypuszczam, że byłem jednym z pierwszych klientów tego sklepu. W posiadanie drugich wszedłem kilka tygodni temu. Przyznam się, że moją motywacją nie była pilna potrzeba posiadania kolejnej pary monków – te poprzednie trzymają się całkiem nieźle – ale pomysł na wpis, którego osią byłoby pokazanie butów, które łączą dwie epoki. Wprawdzie to tylko epoki mentalne (przecież buty w niewielkim stopniu różnią się od siebie), ale jednak epoki. Więc zanim przejdę do opowiadania o narodzinach nowej epoki, krótka prezentacja dwóch par monków z Partenope Napoli. Ma ona dla mnie jeszcze drugi symboliczny wymiar. Wykorzystałem w niej bowiem garnitury z kolekcji, którą zaprojektowałem dla eGARNITUR.pl. Gdyby mi ktoś 10 lat temu (gdy byłem dyrektorem Biura Zarządu w dużej spółce giełdowej) powiedział, że w przyszłości będę projektował garnitury – szyte następnie w liczbie kilku tysięcy sztuk – pomyślałbym, że chyba postradał zmysły. Ale co się dziwić: przecież to inna epoka 😉

Wizjonerzy i biznesmeni, których dziś chcę przedstawić to: Zbigniew Famuła – twórca marki Klasyczne Buty, Daniel Głowacki i Daniel Ziętek – założyciele marki Patine, oraz Jakub Turowski – twórca Partenope Napoli. 10 lat temu mieli oni różnorodne kontakty z krajami Europy Zachodniej i ze zdziwieniem odnotowywali przepaść dzielącą od nich Polskę w dziedzinie męskiego obuwia. Ta przepaść, która w roku 1990 była widoczna w każdym obszarze życia, została w ciągu 20 lat w znacznej mierze zniwelowana. Ale w obszarze eleganckich męskich butów – nie. Pod tym względem Polska A.D. 2010 niewiele różniła się od tej sprzed 20 lat. Pan Zbigniew Famuła wspomina: Podczas pracy dla zagranicznych korporacji musiałem dosyć często wyjeżdżać za granicę, głównie do Włoch, Niemiec, Austrii i Szwajcarii. W tamtych latach zauważalny był kontrast w ubiorze pomiędzy nami, a ludźmi biznesu z Zachodu. Najbardziej różnice widoczne były w przypadku obuwia. W Polsce bardzo trudno było kupić klasyczne skórzane buty, nie mówiąc już o tych szytych ręcznie. Zakupów obuwniczych zwykle dokonywałem za granicą i żałowałem, że w Polsce oferta porządnych butów jest tak uboga. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać nad  stworzeniem miejsca w naszym kraju, gdzie nie tylko można by było dokonać zakupu czy też naprawy lub renowacji, ale po prostu o butach porozmawiać i wymienić się doświadczeniami.

Podobnie problem widział pan Jakub Turowski: Nasza krajowa oferta była nieciekawa, niespójna z zachodnim rozumieniem tego co klasyczne, męskie, eleganckie. Obfitowała w „fikuśność” i „wymyślność”. Czasami zastanawiałem się, skąd nasze marki brały te wzorce – czerwone elementy na cholewce, blaszki z logo. Instynktownie czułem, że pod względem estetyki i jakości są to produkty na rynek wschodnioeuropejski. Gdy już z trudem znalazłem parę, która poniekąd spełniała moje oczekiwania, zwykle okazywało się, że buty nie są wygodne. Kiedyś myślałem, że tak musi być w przypadku eleganckich butów, że je nosimy, a potem cierpimy. Okazało się, że wcale nie! Wystarczy tylko wybrać właściwe buty. Zacząłem szukać butów męskich za granicą, podczas wyjazdów i wakacji. Panowie Daniel Głowacki i Daniel Ziętek zaczynali od importu i dystrybucji środków do czyszczenia, pielęgnacji i renowacji skór: TARRAGO i SAPHIR (to ciągle ważna część ich biznesu). Daniel Głowacki wspomina: Skoro weszliśmy w najlepsze na świecie produkty pielęgnacji butów i skór to w naturalny sposób zaczęliśmy poznawać najlepszych rzemieślników. Nie tylko krajowych, ale i zagranicznych. To nie tylko relacje biznesowe, ale doskonałe kontakty i przyjaźnie. Z polskiego podwórka na pewno wiele zawdzięczamy Maciejowi Kielmanowi, czy Tadeuszowi Januszkiewiczowi, ale i wielu mniej znanym doskonałym Szewcom i Artystom, z którymi współpracujemy. Kluczowe okazały się jednak nasze kontakty poza granicami kraju. Tam trafiliśmy na kolejnych Mentorów i Przyjaciół, z którymi biznes to coś więcej niż pieniądze.

Był rok 2011 gdy panowie Daniele, Zbigniew i Jakub, mieszkający w odległych od siebie regionach Polski (i oczywiście niezależnie od siebie), zaczęli na poważnie myśleć o obuwniczym biznesie. Pan Zbigniew nie kryje, że osoby, które wtajemniczał w swoje plany uważały go trochę za szaleńca będącego na najlepszej drodze do zaprzepaszczenia swoich oszczędności. Ale siłą, która wszystkich wymienionych panów motywowała, wcale nie była chęć szybkiego wzbogacenia się, lecz miłość do porządnych butów, a ogólniej – miłość do dobrego ubioru. Jakub Turowski tak to ujął: Od zawsze wiedziałem, że wygląd jest odbiciem tego kim jestem, co reprezentuję, ale także mojego szacunku do drugiego człowieka. Że jest tak samo ważny jak rozwój intelektualny czy fizyczny. Dobre buty w realizacji tej postawy były nieodzowne. Zawsze ceniłem ich ponadczasowość i jakość. Wyznaję zasadę, że piękne buty są niezbędne dla udanej stylizacji: dodają jej jakości, wyrafinowania. Niedbale dobrane, brzydkie, złej jakości – potrafią zrujnować wizerunek.

10 lat czyli epoka

Moje lotniki marki Carlos Santos pochodzące ze sklepu Klasyczne Buty.

Sklep Klasyczne Buty ruszył w roku 2012, Patine i Partenope w roku 2013. Daniel Głowacki – specjalnie na moją prośbę – sprawdził, że pierwszą parę butów sprzedał w dniu 18 czerwca 2013 r. o godzinie 11:49. Były to buty hiszpańskiej marki YANKO, która szybko stała się marką kultową wśród polskich dandysów skupionych wokół forum But w butonierce. Buty tej marki stanowią do dziś znaczną część oferty Patine, ale obecnie są w sprzedaży także inne marki, w tym przede wszystkim marka własna: PATINE.

Początki nie były łatwe. Pan Zbigniew wspomina, że pierwsza „partia” sprowadzonych butów liczyła… 30 sztuk. W Patine początkowo szacowano, że sukcesem byłoby, gdyby przyszedł taki czas, w którym udałoby się sprzedać 365 par w ciągu jednego roku. To jednak był i ciągle jest rynek niszowy. Ale z tendencją wzrostową. Oczywiście pandemia Covid spowodowała jego załamanie. Na razie jest ciężko, ale są też pierwsze jaskółki ożywienia.

Klasyczne Buty i Patine stawiały przede wszystkim na dystrybucję butów znanych i renomowanych marek (brytyjskich, hiszpańskich, włoskich, portugalskich i in.) Inną drogą poszła firma Partenope, która postawiła na markę własną. Buty – według specyfikacji Partenope są szyte we Włoszech, w największym włoskim zagłębiu obuwniczym, czyli w Neapolu. Firma współpracuje z niedużą rodzinną manufakturą, która produkuje buty od pokoleń. Pan Jakub Turowski zauważa: Każdy element, który składa się na parę butów Partenope Napoli pochodzi z Włoch. Nawet pudełka na buty są włoskie. To nie jest najtańsze rozwiązanie – buty podobnej klasy produkowane na półwyspie iberyjskim moglibyśmy mieć w lepszej cenie. Ale we włoskim przemyśle obuwniczym jest coś więcej, to cała filozofia, tradycja, wysublimowana elegancja, bezpretensjonalność. Wierzymy, że na estetyce Made in Italy można polegać i to właśnie oferujemy klientom.

Strategię budowania własnej marki butów podjęła też firma Patine. Pierwsza partia butów pod własną marką ujrzała światło dzienne już w roku 2015, ale uznano, że współpraca z producentem, który szył te buty na zlecenie, nie układała się najlepiej, więc projekt został zarzucony. Powrót do niego nastąpił dwa lata temu. Tak mówi o nim Daniel Głowacki: W latach 2018 – 2019 pokazaliśmy zupełnie nowe buty marki PATINE, szyte na kopytach Mistrza Tadeusza Januszkiewicza. W końcu tworzymy kolekcje z ludźmi, którzy to czują! Jest chemia, przyjemność i absolutnie fantastyczne relacje. Chce się pracować. W tym momencie dopiero poczuliśmy, że rozwiniemy skrzydła. Niestety COVID pokrzyżował wiele planów, ale walczymy dalej. Dodam od siebie, że buty marki PATINE prezentują się doskonale na zdjęciach; ja na razie nie miałem z nimi kontaktu bezpośredniego.

10 lat czyli epoka

Ćwierćbrogsy w kolorze koniakowym pochodzą ze sklepu Patine.

Moje dotychczasowe rozważania obejmowały spojrzenie na nasz rynek eleganckich butów z punktu widzenia konsumenta oraz z punktu widzenia firm, które te buty sprzedają. A jak to wygląda z punktu widzenia producentów, czyli renomowanych marek europejskich? Ten punkt widzenia zmieniał się w czasie. Pan Zbigniew Famuła podkreśla dużą nieufność na początku współpracy; jakiekolwiek dostawy miały miejsce wyłącznie na zasadzie przedpłaty. Ale to się zmieniło i obecnie polski rynek jest traktowany jak każdy inny, albo nawet w sposób szczególny. Daniel Głowacki zwraca uwagę, że współpraca Patine z YANKO zaczynała się w czasie gdy hiszpańska firma wychodziła z głębokiego kryzysu, po różnych błędach, które mogły były doprowadzić nawet do jej zniknięcia. Polski rynek zdecydowanie pomógł w jej odrodzeniu.

Jest też pewien fenomen, który świadczy o niemałym znaczeniu naszego rynku. Mianowicie w ciągu 10 lat inflacja w Polsce sięgnęła 17%, kurs euro wzrósł o ponad 25%, a ceny butów się albo nie zmieniły, albo wręcz spadły. To znaczy po pierwsze, że dystrybutorzy osiągają na tyle dobre wyniki, że mogli obniżyć swoje marże. A po drugie, że producenci uznali polski rynek za na tyle ważny i obiecujący, że mogli obniżyć ceny. Efekt końcowy jest taki, że z punktu widzenia polskiego konsumenta, eleganckie buty renomowanych marek potaniały w ciągu 8 lat aż o 40% Jak to policzyłem? Otóż w roku 2013 para butów YANKO w sklepie PATINE kosztowała 1400 zł, a obecnie kosztuje 1200 zł. Za przeciętne wynagrodzenie brutto z roku 2013 (3650 zł) klient mógł kupić 2,61 par butów YANKO. Obecnie za przeciętne wynagrodzenie (5167 zł) może kupić 4,31 par butów YANKO. Więc są one zdecydowanie tańsze (właśnie o wspomniane 40%) z jego punktu widzenia 🙂 (Ponieważ w tej analizie chodzi wyłącznie o statystykę, więc używam pojęcia wynagrodzenia brutto a nie netto).

10 lat czyli epoka

Tak się złożyło, że w sklepie Partenope upodobałem sobie głównie monki. Oto pojedyncze monki pochodzące z tego sklepu. Nie ma ich już w ofercie, ale podobne można znaleźć tutaj.

Tańsze to oczywiście nie znaczy, że tanie. Bardzo wielu klientów nadal nie jest w stanie zaakceptować ceny ok. 1000 zł za buty. Pan Zbigniew Famuła opisuje np. takie zdarzenie: Przypomina mi się też klient, który dotarł do nas z Warszawy i wydawał się początkowo zdeterminowany, aby zakupić u nas obuwie. Jego stopy były bardzo wymagające – niezwykle trudno było znaleźć dla niego odpowiedni kształt buta czyli tzw. kopyto, tak aby zapewnić dobre dopasowanie. Po wielu przymiarkach udało się znaleźć idealny model, który nie tylko dobrze leżał na stopach, ale też wpisywał się idealnie w oczekiwania klienta. Kiedy przyszło do finalizowania transakcji okazało się, że cena butów – z tego co pamiętam nieco ponad 1000 zł – jest nie do zaakceptowania. Dodam, że na pierwszy rzut oka klient nie sprawiał wrażenia będącego w trudnej sytuacji finansowej (drogi samochód, drogi zegarek, markowe ubrania). W końcu transakcja nie doszła do skutku. Bardzo zdziwiło mnie to, że mimo znalezienia idealnego rozmiaru butów przy bardzo nietypowej stopie, klient jednak zrezygnował z zakupów. To mnie zawsze intryguje: te same osoby, które jeżdżą samochodami za 200 tys., kupują telewizory za 10 tys. i bez problemu wydają na koszulkę polo ze znanym logiem 300 zł, jednocześnie łapią się za głowę słysząc ceny naszych butów.

Nie spotkałem się dotąd z żadnymi badaniami na temat rynku męskiego obuwia dobrej klasy, nie wiem zatem jak można oszacować jego wielkość. Wszyscy doskonale wiedzą, że oprócz wymienionych powyżej firm działa też w Polsce wiele innych, które oferują klasyczne męskie buty dobrej jakości, szyte metodami Goodyear czy Blake. Przede wszystkim wymienić należy polskiego producenta ze Słupska – firmę NORD – o której wielokrotnie pisałem (m.in. tutaj) i której buty noszę z wielką przyjemnością. Od lat działa też u nas przedstawicielstwo angielskiej marki LOAKE, bardzo dobry stosunek ceny do jakości butów oferuje marka KRÓLEWSKI HERB. Buty renomowanych marek można też kupić w sartorialnych butikach: Poszetka, Zack Roman, Van Thorn, Miler, Macaroni Tomato i zapewne w wielu innych.

Moja teza o przełomowej zmianie w podejściu polskich mężczyzn do kwestii klasycznego obuwia, też nie jest oparta na badaniach, a jedynie na moich obserwacjach, rozmowach z ludźmi z branży oraz na fakcie, że sklepy oferujące takie buty rozwijają się i zwiększają swoje obroty i asortyment. Ktoś te buty kupuje i choć ciągle nie jest to tzw. masowy klient, to jednak grono miłośników dobrych i pięknych butów ciągle rośnie. Coraz więcej jest też mężczyzn, którzy do obuwia przykładają ponadprzeciętną wagę i do których przylgnęła nazwa butofili (jakiś czas temu pisałem o tym we wpisie Butofilizm – miłość do butów). Pan Zbigniew Famuła tak o tym mówi: Podejście klientów do kwestii ubioru w minionym 10-leciu na pewno zmieniło się na korzyść. Kupujemy coraz lepsze garnitury, koszule i akcesoria, sprzedaż mechanicznych zegarków notuje duże wzrosty, co niewątpliwie cieszy. Niestety wzrost zamożności społeczeństwa moim zdaniem najmniej wpłynął na zakupy obuwia. Nadal świadomość wagi posiadania porządnych, skórzanych (i czystych) butów jest u mężczyzn znikoma. Zdaję sobie sprawę, że wzrost świadomości obuwniczej to długi proces. Na zachodzie dla wielu ludzi porządne buty to podstawa każdej stylizacji, ale oni to mają przekazywane z pokolenia na pokolenie, u nas dopiero to tworzymy. Dlatego priorytetem dla nas jest edukacja – staramy się wyjaśniać dlaczego zakup szytych, klasycznych butów to świetna inwestycja, która szybko się zwraca, opowiadamy o rodzajach klasycznego obuwia, do czego je zakładać, aby pozostać w zgodzie z zasadami dress codu, organizujemy warsztaty i tworzymy filmy szkoleniowe o tym jak prawidłowo dbać o buty.

Mam nadzieję, że moja teza o nowej epoce obuwniczej nie wzbudza odruchu sprzeciwu 😉 Trzeba sobie jednak uświadomić, że lada moment staniemy przed nowym wyzwaniem gdy rozpocznie się epoka post-covidowa. Jaki wpływ będzie ona miała na rynek klasycznego obuwia? Nie sposób tego przewidzieć, ale ja mam nadzieję, że pozytywny. Moim zdaniem ujawni się popyt odłożony, który wyhamował w okresie pandemii. I klienci zaczną na potęgę kupować, w tym także buty oferowane przez firmy, o których dziś pisałem. Życzę im, żeby tak się stało.

27 komentarzy

  1. Tomasz 17/04/2021
    • Jan Adamski 17/04/2021
  2. Paweł 17/04/2021
    • Jan Adamski 17/04/2021
  3. Jacek 17/04/2021
    • Jan Adamski 17/04/2021
      • Jacek 17/04/2021
  4. Krzysztof Góźdź 17/04/2021
    • Jan Adamski 17/04/2021
  5. Zibi 17/04/2021
    • Don Inflazione 17/04/2021
    • Jan Adamski 18/04/2021
  6. BG 17/04/2021
    • Zibi 18/04/2021
      • Zibi 18/04/2021
  7. Grey Eagle 18/04/2021
    • Jan Adamski 18/04/2021
  8. Wiesław 18/04/2021
    • Krzysiek 18/04/2021
    • Jacek 18/04/2021
  9. Zibi 19/04/2021
  10. Paweł 25/04/2021
    • Jan Adamski 25/04/2021
    • Zibi 25/04/2021
      • Paweł 25/04/2021
  11. Zibi 25/04/2021
  12. Marcin 25/12/2022

Dodaj komentarz