Polscy mężczyźni w większości boją się kolorów jak diabeł święconej wody. Wszystkie poza czernią, grafitem i granatem uważają za „niemęskie” a już na pewno za niegodne prawdziwego macho – silnego, władczego i noszącego się na czarno lub w najlepszym przypadku na szaroburo. Dwa lata temu opublikowałem wpis 10 stylowych rzeczy, których unikają polscy mężczyźni, w którym żywe kolory znalazły się na poczesnym miejscu 🙂 A oprócz kolorów była jeszcze w zestawieniu odrębna pozycja: „białe spodnie”, która znalazła się na pierwszym miejscu. Tak więc silnie zakorzenione stereotypy powodują, że nasze ulice są zdominowane przez panów szaroburych, co wygląda dość smutno.
Rzecz jasna nie mam nic przeciwko kolorom: czarnemu, grafitowemu, granatowemu, bordowemu itp., a nawet uważam, że w niektórych sytuacjach są one wskazane a nawet obowiązkowe. Jestem natomiast przeciwnikiem monochromatyczności, która daje efekt monotonii, a jeśli wszystkie elementy takiego monochromatycznego zestawu są ciemne, to dodatkowo ma to niekorzystny wpływ na postrzeganie osoby tak ubranej. W szczególności dotyczy to elementów znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie twarzy (kołnierzyka koszuli, golfu); ciemne sprawiają, że twarz jawi się jako szara i zmęczona, a jasne – rozświetlają ją i dodają energii. Pechowo się składa, że czarne koszule zakładane do eleganckich stylizacji i czarne golfy zakładane do zestawów mniej formalnych – są dzisiaj „modne”. Więc wielu mężczyzn po nie sięga, nie zdając sobie zapewne sprawy jaką krzywdę wizerunkową przy okazji sobie tym robi.
Jak z powyższego wynika, pytanie w tytule wpisu należy uznać za retoryczne bo odpowiedź na nie jest oczywista: kolorowo! Ale tutaj rodzi się kolejne pytanie: jak bardzo kolorowo? To jest sprawą indywidualną bo nie należy niczego robić na siłę. Każdy musi czuć się dobrze w swoim stroju. Jeśli np. najlepiej się czuje w ciemnych szarościach to nie będę go namawiał do ich zamiany na kolor żółty lub różowy, ale przynajmniej powinien wybrać jasną (najlepiej białą) koszulę, kolorowy krawat i białą lub kolorową poszetkę. O ile jest to ubiór dzienny, to lepiej też postawić na brązowe buty zamiast trzymać się czarnych.
Pomiędzy nudnymi, szaroburymi zestawami a festiwalem kolorów pana Andrzeja jest bardzo szerokie pole do zagospodarowania i każdy może poszukać na nim źródeł inspiracji. Przy czym muszę zaznaczyć, że dużo łatwiej tworzyć efektowne połączenia kolorystyczne w zestawach koordynowanych lub smart-każualowych, niż w garniturach. Bo sam garnitur w jakimś ciekawym, nietypowym kolorze właściwie robi całą robotę. Dodatki, w tym przede wszystkim koszulę, należy już wtedy dobierać bez szaleństw. Ale właśnie garnitury w kolorach odbiegających od standardowych, są tym co może być najbardziej ekscytujące. Ale też wymagające wyczucia, pewności siebie i… odwagi. O garniturze w nietypowym, odważnym kolorze – nieco dalej, a najpierw kilka moich propozycji kolorowych stylizacji o charakterze smart-każualowym.
Żeby pokazać przykład garnituru łamiącego garniturowe schematy kolorystyczne, znów sięgam do mojej kolekcji zaprojektowanej dla Bonus MG. Garnitur RICK ma kolor… No właśnie jak należałoby go określić? Nazwanie go brązowym nie byłoby błędem, ale nie oddawałoby w pełni jego nietypowego odcienia. Zresztą w mojej kolekcji jest inny garnitur, który zdecydowanie zasługuje na miano brązowego – nazywa się DON. RICK ma silną domieszkę koloru pomarańczowego, co czyni go właśnie bardzo niezwykłym i trochę ekstrawaganckim. Jeden z moich obserwatorów na Instagramie nazwał kolor bardzo ciekawie: terrakotowym 🙂 Czy znajdzie się wielu odważnych gotowych go włożyć? Zobaczymy – na razie znalazło się kilku, którzy dokonali zakupu w eGarnitur. Przedstawiając garnitur RICK, chciałbym zwrócić uwagę na coś bardzo ciekawego; otóż w ostatnich dniach, na kontach instagramowych znaczących postaci włoskiego świata mody – Daniela Zaccone i moich przyjaciół: Giorgia Giangiulia i Luki Rubinacciego – pojawiły się ich zdjęcia w garniturach w bardzo zbliżonym kolorze (zamieszczam je na końcu). Może znów się wstrzeliłem w jakiś sartorialny trend i taki kolor stanie się przebojem? Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyż garnitur RICK bardzo mi się podoba, a cienka wełna z jakiej jest uszyty i brak podszewki na plecach marynarki, czynią go świetnym garniturem na wiosnę i lato. Żałuję, że nie mam w rodzinie żadnej uroczystości komunijnej, bo wybranie się na nią w takim garniturze, byłoby strzałem w dziesiątkę.
Garniturowi RICK wybrałem do towarzystwa: koszulę James Button, krawat vintage Gilberto, poszetkę Pewien Pan, szelki Hemley, skarpetki Strellson, zegarek Orient, okulary The Bespoke Dudes. Buty pochodzą z Hiszpanii (marka Yanko), ale zostały pomalowane ręcznie w Polsce przez pana Andrzeja Olendera z firmy The Shine.
Powiedziałbym, że ten kolor garnituru jest tym dla brązu tym czym obecnie modny szałwiowy dla zieleni. Niby wpisuje się w paletę, ale nie do końca 🙂
Natomiast przyznam otwarcie, że ta awersja do jakichkolwiek kolorów mnie dziwi. Najzabawniejsze, że sam kiedyś taki byłem do momentu jak – zupełnie niezależnie od siebie – kilka kobiet wytłumaczyło mi, abym omijał grafitowe elementy z górnej części garderoby, bo one wręcz mistrzowsko nadają smutny, ziemisty odcień mojej twarzy. No, ale to było jeszcze w czasach gdy internet w Polsce był jeszcze w powijakach.
Nie ma żadnej siły zdolnej powstrzymać niektórych ludzi (chyba większość) od ulegania tzw. modnym trendom. Jak również unikania tego co jest uznawane za „niemodne”. Garnitur RICK jest tu dobrym przykładem – to jedyny garnitur w mojej kolekcji, który ma sartorialne spodnie z zakładkami. Dlatego jedyny, że obawiając się negatywnej reakcji klientów i chciałem ją przetestować i ewentualnie szyć więcej takich spodni w kolejnych garniturach wchodzących do kolekcji. No i okazało się, że klienci w swej masie – nie chcą spodni z zakładkami. Uważają, że są „niemodne” 🙂
Panie Janie, moim zdaniem kolor garnituru to kolor cynamonowy. Odcienie brązu doskonale łącza się jasnoniebieskim koszulami (z białymi to rzecz oczywista), ale też wydaje się, że im cieplejszy odcień brązu tym koszula powinna być w takim odcieniu niebieskiego, by nie wpadał w turkus i raczej w mniej nasyconej barwie, a bardziej rozbielonej. Mam nadzieję, że zachęci Pan tym wpisem nieprzekonanych do koloru. Pozdrawiam serdecznie!
Kolor cynamonowy!!! Świetne określenie 🙂
Panie Janie – patrzeć na pana zestawy to prawdziwa przyjemność.
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Do tego wpisu wybrałem akurat takie bardzo kolorowe. Obecnie noszę przeważnie garnitury/zestawy bardziej stonowane. A zdarzają się nawet czarne: mam jeden czarny garnitur i jeden czarny smoking 😉
Panie Janie, to jeszcze mam pytanie czy na wszelakiego rodzaju imprezy rodzinne (urodziny, rocznice, itp.) można założyć mniej formalny garnitur (nie tylko jeśli chodzi o kolor, ale również materiał)?
Na przykład taki:
https://suitsupply.com/pl-pl/men/suits/garnitur-havana–ciemnozielony/P5758.html
albo taki:
https://suitsupply.com/pl-pl/men/suits/garnitur-havana–jasnobrazowy–w-jodelke/P6211.html
Wszystko zależy od rangi wydarzenia oraz oczekiwań gospodarza, ale w większości przypadków można założyć mniej formalny garnitur jak również zestaw koordynowany.
To może zapytam inaczej, chciałbym aby był to garnitur na imprezy rodzinne latem, który nie byłby granatowy, jak również był odpowiednio przewiewny.
Który z tych dwóch garniturów byłby bardziej uniwersalny:
https://suitsupply.com/pl-pl/men/suits/garnitur-havana–ciemnozielony/P5758.html
https://suitsupply.com/pl-pl/men/suits/garnitur-havana–jasnobrazowy–w-jodelke/P6211.html
Czy aby w garniturze dwurzędowym guzik nie jest położony zbyt wysoko?
Oba mają pełną podszewkę (co w tym wypadku jest minusem), ale oba można rozczłonkować i można nosić zarówno marynarkę jak i spodnie osobno, prawda?
Marynarka jednorzędowa jest bardziej praktyczna na ciepłe dni. Poza tym tkanina lniana jest zdecydowanie bardziej przewiewna od takiej z zawartością lnu 28%. Więc pod względem komfortu użytkowana latem, lepszy jest garnitur lniany jednorzędowy. Beżowy garnitur dwurzędowy jest lepszy wtedy, gdy chce się zadać szyku. Ale latem, podwójna warstwa: tkanina plus podszewka z przodu, może być problemem. Oba garnitury mają guziki zdecydowanie ponad linią talii (przy takim wzroście jak mają modele), ale nie na tyle wysoko, żeby to raziło.
Obie marynarki nadają się do noszenia w charakterze blezerów, z innymi spodniami. Dobrze będą wyglądały połączone z chinosami, szczególnie ta zielona. Ja bym do niej założył białe chinosy 🙂
Świetnie Pan wygląda, lepiej ode mnie mimo, że mam 27 lat. Dzięki temu blogowi zyskam trochę stylu i może za kilka lat, będę chociaż w połowie przyciągał wzrok jak Pan 😉
Jeśli masz 27 lat to na pewno wyglądasz lepiej 😉 gwarantuję Ci to!
Natomiast jeśli chodzi styl ubierania się oraz umiejętność dobierania rzeczy mających stworzyć stylizację – są to sprawy do nauczenia się. Jedyny warunek: trzeba chcieć. A skoro chcesz, to masz już połowę sukcesu. Druga połowa pojawi się szybciej niż myślisz. Pozdrawiam.
Cudownie wygląda Pan w tych stylizacjach. To wspaniałe, że nie zatrzymuje Pan tej wiedzy dla siebie i udostępnia ją innym. Ja mam w związku tym wątkiem pytanie. Czy jasne kolory możemy normalnie też nosić jesienią i zimną ? Akurat mam urodę, do której pasują głównie jasne kolory. Niektórzy niestety twierdzą, że jasne kolory, jak np. biały, beżowy, miętowy, są zarezerwowane dla stylistki w okresie wiosenno-letnim. Jak to w końcu jest? Bardzo proszę o odpowiedź.
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Nie ma przeszkód, żeby nosić zimą jasne kolory. Klasycznym przykładem takiego wyboru jest płaszcz w kolorze camelowym – dziś już powszechnie zaakceptowany. Do pór roku bardziej przypisałbym rodzaje tkanin niż ich kolory. Np. len jest tkaniną typowo letnią a flanela lub tweed to tkaniny jesienno-zimowe. Flanelowy garnitur w kolorze beżowym lub jasnoszarym będzie garniturem pasującym do chłodnych pór roku. Nie będzie odpowiedni na lato mimo swojego jasnego koloru.
Szanowny Panie Janie!
A jak wygląda kwestia formalności ze względu na kolor? Nie mam tu na myśli oczywistości (biała koszula i poszetka są najbardziej formalne), ale czy np. można stwierdzić, jakie dodatki (krawat, muszka) tudzież jakie elementy stylu smart casual czy casual są najbardziej formalne? Np. grafit czy granat? Krawat albo mucha granatowa czy bordowa? Wzory na koszuli, krawacie, muszce jasne czy ciemne?
A może panuje w tym względzie bliżej lub dalej posunięta dowolność?
Pozdrawiam.
Piotr
Podejście do kolorów zmienia się w czasie. Niegdyś obowiązywała zasada „no brown in town” (o innych kolorach niż brązowy w ogóle nie było mowy); dżentelmen nosił się na czarno i koniec. Dopiero gdy udawał się na wieś mógł sobie pozwolić na tweedową marynarkę w kolorze brązowym.
Ogólne zasady co do formalności kolorów i wzorów są takie, że im jaśniejszy kolor tym mniej formalny, im bardziej wyrazisty wzór tym mniej formalny. Ale są wyjątki; np. smoking tropikalny. Kolory, wzory i faktury tkanin dostosowuje się też do pory roku, pory dnia, a nawet do pogody. Pisałem o tym w różnych wpisach, m.in.: Niespodziewana zmiana pogody, Elegancja na pogodę i niepogodę itp.
Ma Pan jednak rację, że w zakresie formalności kolorów, wzorów, rodzajów tkanin itp. panuje coraz większa dowolność. Po pierwsze mężczyźni coraz odważniej sięgają po składniki ubioru uznawane dotąd za „niemęskie” a po drugie nie ma obecnie jakichś jednoznacznych wyroczni, niekwestionowanych wzorców, do których wszyscy by się odnosili. Owszem, jest mnóstwo portali modowych, blogów, forów dyskusyjnych czy poradników, ale opinie w nich prezentowane są często sprzeczne ze sobą. Szczególnie duże zamieszanie wprowadzają blogi działające jako integralna część sklepów online. Jest oczywiste, że ich celem nie jest obiektywna informacja lecz przekonywanie klientów, że ich produkty są najlepsze. A najdziwniejsze jest to, że opiniotwórczość takich przysklepowych blogów bywa niekiedy zaskakująco wielka.
Moje pytanie dotyczy również koloru luźnych stylizacji i ich elementów – dżinsów. chinosów, swetrów itp.
Zestaw, którego kolor jeden z internautów nazwał terakotowym, inny gość Pańskiego bloga nazwał cynamonowym. Pan zaaprobował to określenie, my – czytelnicy – również. Pozdrawiam!