W bezpośrednim sąsiedztwie mojego ogródka miało miejsce wiele lęgów i teraz mam okazję obserwować i fotografować młode ptaki. Niektóre w fazie podlota (czyli ptaka, który nie nauczył się jeszcze samodzielnie zdobywać pożywienia), inne już samodzielne, ale ciągle zalatujące do mojego ogródka lub w jego pobliże. Przedstawię je w kilku wpisach, dlatego dzisiejszy oznaczyłem jako część pierwszą. Jego bohaterami są: dzięcioł białoszyi i piegża. Na zdjęciu głównym widać właśnie młodego dzięcioła (na pierwszym planie) w towarzystwie mamy.
Zacząć muszę od tego, że dzięcioł białoszyi to bardzo rzadki gatunek, chociaż bardzo podobny do dzięcioła dużego, który z kolei jest w Polsce najbardziej rozpowszechniony spośród rodziny dzięciołów. Nigdzie nie mogę znaleźć aktualnych danych na temat liczebności dzięcioła białoszyjego. Dane z lat 2013-2018 mówiły o liczebności 2 tys. par w całej Polsce. Czyli bardzo mało. Nawet jeśli w roku 2021 jest ich 3 razy więcej (gatunek jest bardzo ekspansywny) to jest to ciągle bardzo mała liczba. Gdyby były rozlokowane równomiernie na terenie całego kraju, to na całą aglomerację Warszawską powinno statystycznie przypadać około 10 par, a na dzielnicę, w której mieszkam… 0,2 pary. Jest więc zupełnie nadzwyczajne, że widuję ich tak dużo w moim sąsiedztwie, a jedna para (niekoniecznie ta sama) już drugi rok z rzędu wyprowadza lęg gdzieś tuż obok mnie.
Młodego dzięcioła białoszyjego bardzo łatwo odróżnić od osobnika dorosłego. Młody (niezależnie od płci) ma na głowie czerwoną plamę sięgającą od czoła do połowy głowy lub nieco dalej (u samic ta plamka kończy się bliżej, u samców – dalej). Dorosłe osobniki mają białe czoło, a wierzch głowy czarny. U samców ta czerń jest przerwana czerwonym paskiem na ciemieniu.
Drugim ptakiem, którego chcę dziś pokazać jest piegża. Kłopot z piegżą jest taki, że tak jak nie sposób rozpoznać płci ptaków, tak bardzo trudno odróżnić młodą piegżę od dorosłego osobnika. Przybliżone wnioski można wyciągać z wyglądu upierzenia (u młodych jest bardziej puchate) oraz z wyglądu nasady dzioba (młode mają tzw. zajady). Dlatego wśród prezentowanych poniżej zdjęć są zarówno zdjęcia młodej piegży jak i jej rodzica, który zbiera pokarm. Niestety samej sceny karmienia nie udało mi się sfotografować. Wiele razy widziałem jak któreś z rodziców zbiera pokarm (mszyce lub owady) po czym wlatuje w gąszcz – dla mnie i dla mojego aparatu nieprzenikniony. Młode zwykle przesiadują w takim gąszczu i spokojnie czekają na dostawę żywności. Jednak cały czas utrzymują z rodzicami kontakt głosowy. Nie udało mi się ustalić, ile młodych wychowało się w lęgu, który został założony niemalże w zasięgu mojej ręki, bo w żywopłocie oddzielającym mój ogródek od posesji sąsiada.