Mniej więcej pół wieku minęło od chwili gdy Stanisław Lem – polski pisarz najczęściej tłumaczony na języki obce – sformułował swoje słynne prawo. Brzmiało ono tak: Nikt nic nie czyta, a jeśli czyta, to nic nie rozumie, a jeśli nawet rozumie, to nic nie pamięta. To był oczywiście żart znanego pisarza i lwowsko-krakowskiego intelektualisty, ale bardzo trafnie opisujący intelektualny marazm drugiej połowy XX wieku. A przecież było to w epoce przedinternetowej i nikt nie przewidywał wówczas fenomenu mediów społecznościowych i gwałtownego wzrostu lenistwa intelektualnego panoszącego się w społeczeństwach w XXI wieku. Dziś prawo Lema wydaje się oczywiste, a kultura obrazkowa zdominowała nas w sposób absolutny. Kultura słowa pisanego jeszcze się broni, ale nikt nie wie czy i kiedy ostatecznie polegnie.
Jak prawo Lema działa w praktyce przekonałem się niedawno, gdy opublikowałem wpis o bawełnie seersucker i jej zastosowaniu w klasycznej męskiej elegancji. Temat wydawał się bardzo niszowy, mogący zainteresować co najwyżej garstkę pasjonatów i całkowicie nieciekawy z punktu widzenia przeciętnych odbiorców. A jednak wywołał bardzo szeroki odzew i to wyłącznie dzięki jednemu obrazkowi, którego w nim użyłem. Post na Facebooku, w którym udostępniłem link do mojego wpisu, dotarł do 100 tysięcy użytkowników i zebrał ponad 340 komentarzy – niemal wyłącznie negatywnych. Prawie nikt nie przeczytał wpisu, za to bardzo wielu postanowiło wyrazić o nim swoją opinię. Nie zaciekawiło ich o czym jest wpis i dlaczego został zilustrowany takim a nie innym zdjęciem; rzut oka na samo zdjęcie i wywołane nim skojarzenia wydały im się wystarczającym powodem, żeby napisać komentarz.
Muszę tu wyjaśnić, że publikując wpisy o różnych aspektach męskiej elegancji, staram się tak wybierać zdjęcia główne, żeby zaintrygowały czytelników i zachęciły do kliknięcia linku, a następnie przeczytania wpisu. Tym razem wybrałem zdjęcie z konta instagramowego sklepu Studio Suits, przedstawiające garnitur z bawełny seersucker, w szaro-białe paski:
Dodam jeszcze, że zwykle – pracując nad wpisem – przygotowuję kilka wersji zdjęcia głównego. Później wielokrotnie je wszystkie oglądam, analizuję i zastanawiam się nad wyborem tego jednego. Czasami też wstępne wersje pokazuję różnym osobom i pytam o ich zdanie. Nie inaczej było i tym razem: poniżej kilka wersji zdjęcia głównego, które odrzuciłem na rzecz tego powyżej, które wydało mi się najbardziej wyraziste i intrygujące. Jak łatwo zauważyć jedno z tych odrzuconych – zostało zdjęciem głównym dzisiejszego wpisu 😉
Okazało się, że garnitur w szaro-białe paski skojarzył się wielu osobom z pasiakiem z obozu koncentracyjnego z okresu wojny i użycie tkaniny o takim wzorze do uszycia garnituru, uznały za oburzające czy wręcz haniebne – czemu dały wyraz w komentarzach. Zaznaczam, że komentarzy nie uważam za typowy hejt; poza nielicznymi wyjątkami nie były napastliwe czy wulgarne. Niektórzy komentujący starali się być dowcipni, inni sarkastyczni, ale większość była po prostu oburzona. Rzecz jasna mieli do tego prawo, dziwić może tylko fakt, że nie przyszło im do głowy sprawdzić co jest napisane we wpisie; najwyraźniej zadziałało prawo Lema.
A w jakim duchu były komentarze? Np. Maciej zauważył: Trzeba być idiotą, aby takie coś zaprojektować i sprzedawać. Czyli krótko i dosadnie! Użył przy tym skrótu myślowego zakładając, że wszyscy rozumieją dlaczego zaprojektowanie garnituru w paski jest takie naganne. Podobnie do sprawy podeszła Renata, która napisała krótko: Masakra, oraz Ewa: Projektant niech puknie się w głowę, delikatnie mówiąc. Bardziej konkretny był Jacek, który stwierdził: Okropność. Pasiaki przypominają ludziom o holokauście i męczennictwie. To obrzydliwe. Garnitur seersucker nie spodobał się też Helen, która napisała: Coś ohydnego jak-ktoś mógł wpaść na taki pomysł ze to jest stylowe masakra!!!!! (pisownia oryginalna), oraz Kornelii: Co to qrwa ma być? Jakiś chory pomysł! Wyjątkową elokwencją popisał się Tadeusz, który napisał: Najgorszy syf jaki widziałem w modzie a ten co to szyję to nigdy tego na dupę nie wsadzi tylko się z baranów śmieje to tak jak z tymi podartymi spodniami (pisownia oryginalna).
Skojarzenia z obozem koncentracyjnym przewijały się w przytłaczającej większości komentarzy, a najczęściej używanymi słowami były: Oświęcim i Auschwitz (niekiedy pisane w formie Aushwitz). Np. Eugeniusz zauważył: Kiedyś [takie garnitury – J.A.] dawali w Oświęcimiu tylko inaczej skrojone. Wtórowali mu Jaro: Pasiaki? Auschwitz? Tragedia, Andrew: Aushvitz style?, Jacek: Wygląda jak pasiak z Auschwitz, Żaneta: Do gazowania to mo dobre (pisownia oryginalna), Łukasz: Czy każdy garnitur ma indywidualny nr więźnia wyszyty na rękawie? i wielu innych. Niektóre komentarze przybierały formę żartobliwą, np. Lars: Pokaz domu mody „Oświęcim”, lato-jesień 2021, Grzegorz: Garnitur model „Cyklon” z kolekcji „Praca czyni wolnym”? Ten styl jest niemodny od wiosny 1945, Mariusz: Kolekcja Rudolf Hess lato aushwitz 2021 itp.
Najbardziej zaskakujące były jednak komentarze łączące skojarzenia z obozem koncentracyjnym ze… szczepieniami przeciwko COVID19. Prawdopodobnie przyczyną tego był fakt, że mój post został udostępniony na jakiejś grupie antyszczepionkowej (jednej lub kilku). Niektórzy komentujący widzieli garnitur ze zdjęcia jako obowiązkowy ubiór dla niezaszczepionych, inni z kolei jako obowiązkowy dla… zaszczepionych. Ci drudzy argumentowali, że przecież szczepionki to eksperymenty niosące choroby i śmierć, czyli – wypisz wymaluj – sytuacja z obozu koncentracyjnego. Np. Marek zaproponował: Jeszcze dajcie naszywki z numerkami i opaski z napisem „niezaszczepiony”. Podobnie sprawę widzieli Michał: Brakuje tylko literki N – niezaszczepiony czy Dorota: Na razie przyzwyczajają do widoku. Niedługo będą rozdawać za darmo tak jak maseczki i szczepionki eksperymentalne. Będzie tak samo jak kilkadziesiąt lat temu tylko bardziej elegancko i kulturalnie. Bardzo intrygujący proces myślowy przeprowadziła Sylwia, która napisała: O tak, ubrać się w taki garnitur i iść do punktu szczepień: jednoznaczne z Hitleryzmem… Trochę wątpliwości budzi tylko czy jednoznaczne z hitleryzmem jest według Sylwii włożenie takiego garnituru, czy poddanie się szczepieniu? A może hitleryzmem jest dopiero połączenie jednego z drugim? W każdym razie – teza bardzo śmiała.
Wśród komentarzy zdarzały się też oczywiście opinie odmienne, ale ginęły w masie tych obozowo-pasiakowych. Warto jednak kilka z nich odnotować: Bartosz: To smutne, że większość komentujących najwyraźniej skreśla prążkowane ubranie, tylko dlatego, że jest prążkowane. Ponadto jeśli ktoś nie widzi różnicy między tym letnim garniturem z ciekawej tkaniny i w pastelowych kolorach a pasiakiem obozowym, to współczuję. Jak dla mnie różnią się one drastycznie, Michał: Ludzie, czy ktoś w ogóle przeczytał artykuł i ma jakiekolwiek przemyślenia na temat kory jako materiału na ubrania, czy wszyscy tylko skupiają się na pierwszym obrazku? Marta: Zrobiliście burzę w szklance wody. Nikt z Was nawet nie pokusił się o przeczytanie artykułu. A tak na marginesie, bardzo dobrze skrojony garnitur. Jesteście ludzie żałośni. Katarzyna: Dobrze napisana notka o pięknych garniturach. Przed skomentowaniem zalecam zajrzeć do linku, Jakub: Weźcie się ogarnijcie ludzie bo jak się to czyta to nie wiem czy trolling czy ograniczenie umysłowe.
Stanisław Lem pisał swoje najsłynniejsze książki w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku, a w roku 1980 był bardzo poważnym kandydatem do literackiej Nagrody Nobla (dostał ją wtedy Czesław Miłosz). Zmarł w roku 2006 dożywszy 85 lat. Zatem był świadkiem powstania i rozwoju ery komputerowej oraz Internetu – czyli zjawisk, które przewidział w swoich powieściach pisanych kilkadziesiąt lat wcześniej. Lem znany był m.in. dzięki umiejętności lapidarnego i nasączonego humorem, a jednocześnie bardzo trafnego opisu różnych napięć towarzyszących rozwojowi ludzkiej cywilizacji. Maksyma, którą trochę przekornie nazwałem „prawem Lema” i zacytowałem na początku wpisu – jest tego dobrym przykładem. Zakończę wpis inną jego ciekawą sentencją: Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.
Warto dodać, że każdy odpowiada za swoje skojarzenia. Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że tyle osób ma takie skojarzenie…
Może jeszcze zdążę w tym sezonie moją prążkowaną korę założyć:)
Staram się zakładać garnitur tak często, jak to możliwe. Nawet wtedy, kiedy idę do sklepu. Widzę miny ludzi ubranych w tandetne „modne ciuszki”, dla których mój wygląd jest szokujący. Co tu dopiero mówić o bawełnie seersucker? W takich czasach przyszło nam żyć. Wiedza na każdy temat dostępna jest na wyciągnięcie ręki w każdej komórce ale ludziom po prostu nie chce się czytać. Lepiej obejrzeć to, co serwuje im main stream. To jest OK.
Enklawa ludzi zainteresowanych męską klasyką jest niewielka, ale mam wrażenie, że się powiększa. A nawet jeśli nie – to przynajmniej się nie kurczy. Zawsze jestem pod wrażeniem jak wielu młodych mężczyzn stara się stworzyć konserwatywnie klasyczną stylizację na pierwszą w życiu formalną, wieczorową okazję, jaką jest studniówka. Ciekawe czy to się nie zmieni po covidowej przerwie.
Garnitur z kory to ewidentnie nie mój gust. Z tym bliżej mi na Savile Row, niż do Mediolanu, ale lekutra poprzedniego wpisu nie wywołała u mnie jakichkolwiek skojarzeń z obozem koncentracyjnym…
Akurat garniturowi z seersucker bliżej do Nowego Jorku.
Szanowny Panie „Roniu”,
jak każdy, jestem osobą potencjalnie mijaną przez Pana na ulicy. Pragnę więc Panu bardzo serdecznie podziękować za prezentowaną postawę, którą wyraża Pan wobec takich, jak ja, przechodniów szacunek. Najzwyklejszy, fundamentalny szacunek. Tylko tyle. Dlatego właśnie tragedią tych obrzydliwych czasów są takie właśnie podziękowania, jak to, które niniejszym Panu składam. Oto bowiem zachowanie Pańskie nie jest przecież teoretycznie niczym niezwykłym i „bez łaski” powinien każdy szanujący innych ludzi mężczyzna ubierać garnitur nawet wychodząc do sklepu.
Jeżeli jednak toksyczne oddziaływanie zakompleksionego i zawistnego otoczenia zaczęłoby kiedyś podkopywać Pańską wytrwałość w pełnym klasy oraz godności postępowaniu na co dzień, proszę pamiętać, że nie jest Pan w tym sam – prezentowaną przez Pana postawę przejawiam bowiem codziennie niezłomnie również i ja. Ja, inspirujący nas niestrudzenie Pan Jan Adamski oraz setki tysięcy pozostałych czytelników tego blogu, na których po stokroć zasłużył a którym również mocno życzę tej wytrwałości i których tak, mimo wszystko, liczna w naszym kraju obecność dodaje skrzydeł, jakich wszyscy, którzy obraliśmy tę drogę, tak bardzo potrzebujemy!
Ze szczerymi wyrazami szacunku oraz najserdeczniejszymi pozdrowieniami
Filip Jakub Ulatowski
Styl ubioru, czy to noszenie garnituru, samej marynarki czy bluzy i dżinsów zależy od miejsca w którym pracujemy oraz jaką prace wykonujemy. Ludzie skończcie z tym snobizmem i wywyższaniem się bo to nie uchodzi prawdziwemu dżentelmenowi! Dlatego podobami mi się podejście do mody, ubierania się z chłopaków z dandydcore.pl Pan Jan prezentuje idealne stylizacja dla ludzi na stanowiskach jak dyrektorzy, prezesi lub mających własne firmy, a nie do zwyczajnego Kowalskiego, który też chce dobrze wyglądać.
Jeśli chodzi o garnitur, który wywołał taką burzę. Dla mnie taki garnitur nie kojarzy się negatywnie. Aczkowiek jeśli sprowokował taki negatywny odbiór, to coś musi w tym być… Czasem są pewne skojarzenia, które przypomina lub są podane do przykrej historii danego kraju. Podobnie dzieje się w reklamach.
Polacy mają takie „uwarunkowanie historyczne”, że tego typu wzór kojarzy się większości jednoznacznie, w głowach siedzi i sporo pewnie czasu minie nim to się zmieni… Dobrze, że hitlerowcy nie wymyślili np. gładkich szarych uniformów bo byś sobie Janie w szarym garniturze nie pochodził 😉 Co do zdania kończącego wpis to fakt, w sieci widać ogrom głupoty ludzkiej, takich jednostek jest cała masa… Co ciekawe, zlatują się całymi stadami, nie wiadomo skąd, jakby specjalnie czekały na okazję dania upustu swojej „inteligencji”.
Jak najbardziej wymyślili – mundury służbowe SS były właśnie gładkie szare.
https://en.wikipedia.org/wiki/Uniforms_and_insignia_of_the_Schutzstaffel#/media/File:Grey_SS_uniform.jpg
Lem miał rację… O strój obozowy chodziło, jednolity szary zamiast „pasiaka”…
Muszę przyznać, że ja też miałem od razu skojarzenie z pasiakiem obozowym. W związku z tym nigdy bym na siebie takiego ubrania nie założył. Jednak nie potępiam projektanta, każdy ma swoje skojarzenia i skrzywienia i wszystkich nie da się wziąć pod uwagę. Sam noszę ubrania w pomarańczowym kolorze, mogące się kojarzyć ze strojami więźniów obozu Guantanamo, nie wiem nawet jak ubierali swoje ofiary Czerwoni Khmerzy ani jak teraz to robi reżim w Korei Północnej. Po prostu nie sposób uwzględnić wrażliwości całego świata.
I to jest racjonalne wyjaśnienie tej kwestii.
W opinii H. L. Mencken’a zamieniamy „American” na „general” i mamy trafne określenie przygłupów o IQ=69 ;-o
„nobody ever went broke underestimating the intelligence of the American public”
(OK, uderzyłem w stół…)
A to wszystko dlatego, ze polacy faktycznie mysla, ze sa narodem wybranym i swiat kreci sie wokol polskiej historii, polskiej wojny, polskiego papieza i polskiego Lewandowskiego. (no moze to ostatnie to faktycznie prawda). Nie ma co sie takimi ludzmi przejmowac, sa w zyciu powazniejsze problemy.
Ciekawe czy te same komentarze pojawiłyby się przy wyborze ostatniego z zaprezentowanych zdjęć? Dodam ty jeszcze uwagę, która potwierdzi utyskiwania często goszczące w komentarzach do blogu, otóż u mnie w pracy osoby chodzące w garniturach, a nawet w stylizacjach smart casualowych od razu są traktowane jakby coś z nimi było nie tak, otrzymują etykietę sztywniaka, spotykają się z pytaniami „ coś ty taki wystrojony”, jakby tylko panoszące się wszędzie „luzactwo” w ubiorze było właściwym kierunkiem. Pozdrawiam wszystkich, którym bliskie jest dbanie o kulturę, również o kulturę ubioru!
Podobno wśród młodych hasło „coś się tak wystroił” pada także pod adresem tego, kto na imprezę przyjdzie w dżinsach i koszuli z długimi rękawami.
Na „odp***dol się” jedna się wystroi, druga walnie w gębę
Czytam właśnie książkę „Trolle Putina…” Jessikki Aro, która opisuje sposoby działania prokremlowskiej propagandy. Wiem, wydaje się to irracjonalne, ale przytoczone komentarze oraz aluzje do pasiaków pasują jak ulał do akcji, która ma wywołać ferment, skłócić, obrazić, itd. Pan niestety został „użyty” jako narzędzie w jakiejś bitewce owych trolli. Z przyjemnością wyślę Panu mój egzemplarz książki jako podziękowanie za przyjemność czytania bloga.
Koncepcja ciekawa, ale ja jestem zwolennikiem teorii, że większość zdarzeń towarzyszących naszemu życiu jest wynikiem przypadku, a nie zaplanowanych działań. Zaś większość zdarzeń politycznych i gospodarczych nie jest wynikiem podjętych przez kogoś decyzji, lecz chaotycznym i przypadkowym ciągiem wynikającym z braku decyzji.
Ja natomiast nie rozumiem pośredniego porównywania przez Pana osób zamieszczających powyższe komentarze do idiotów. W naszej kulturze, z uwagi na nie tak znowu odległą historię, skojarzenie tego rodzaju pasiaka z ubraniem więźniów z Auschwitz jest oczywiste. Ignorancją albo co najmniej brakiem wrażliwości historycznej jest raczej niedostrzeganie tego podobieństwa. Narzekać można na poziom i styl niektórych z przytoczonych komentarzy, ale chyba sam Pan przyzna, że niefortunnie wybrał główne zdjęcie do tamtego artykułu.
Pozdrawiam serdecznie i życzę więcej dystansu
Cytat z wpisu: Zaznaczam, że komentarzy nie uważam za typowy hejt; poza nielicznymi wyjątkami nie były napastliwe czy wulgarne. (…) [Komentujący] mieli do tego prawo, dziwić może tylko fakt, że nie przyszło im do głowy sprawdzić co jest napisane we wpisie. Gdzie Pan tu widzi porównywanie do idiotów?
Jeśli chodzi o końcowy cytat z Lema, to odnosi się on w oczywisty sposób do tego co napisałem o samym pisarzu (znany był m.in. dzięki umiejętności lapidarnego i nasączonego humorem, a jednocześnie bardzo trafnego opisu różnych napięć towarzyszących rozwojowi ludzkiej cywilizacji), a nie do komentujących facebookowy post.
Drogi Panie Krzysztofie,
ależ można sobie przecież w takiej sytuacji pomyśleć „To ubranie kojarzy mi się ze strojem więźniów obozów koncentracyjnych. Błękitny prążek bengalski bądź cukierkowy jest jednak absolutną klasyką, znacznie starszą niż rzeczone obozy. Moje subiektywne skojarzenia nie mają zatem żadnej mocy, ową ugruntowaną tradycją klasykę negującej”.
Czyż nie można? Ano właśnie. Tutaj bowiem czyha pułapka, bowiem, aby sobie coś takiego pomyśleć, trzeba… myśleć! Odnoszę się oczywiście w tym miejscu do osób, których dotyczy artykuł pana Jana, nie zaś do Pana, Panie Krzysztofie.
Pozdrawiam Pana bardzo serdecznie. Wszystkiego dobrego!
Filip Jakub Ulatowski
Opisana przez Pana sprawa świadczy o trzech rzeczach. Po pierwsze o sile symbolu, sile obrazka. Od rewolucji w przekazywaniu informacji (telewizja, internet) żyjemy w cywilizacji obrazkowej. Obraz pasiaka po prostu się utrwalił w świadomości zbiorowej. Po drugie nikomu (albo prawie) nie chce się czytać, przemyśleć. Chcą tylko szybko zobaczyć. Mieć podane na tacy. Stąd taka popularność portali z filmikami, vlogami etc. Zamiast dowiedzieć się czegoś, czytając bloga, lepiej szybko zobaczyć. Dlatego też blogerzy w większości stają się vlogerami, żeby utrzymać swoją publiczność. Po trzecie cywilizacja obrazka tworzy ludzi głupich, bezkrytycznych, zachowujących się stadnie i bezrefleksyjnie (ktoś napisał komentarz o Pana notatce i inni pomyśleli, że uważają tak samo i wylali to z siebie). Jakże łatwo takimi manipulować….
Proszę się zastanowić nad wzmocnieniem siły swojego przekazu i robieniem video.
Bardzo trafne przemyślenia; w pełni się z nimi zgadzam 🙂
Nie zamierzam tworzyć vloga bo się do tego nie nadaję. Pisanie idzie mi łatwo a poza tym lubię pisać, natomiast mówienie idzie mi gorzej. Co nie znaczy, że nie potrafię ciekawie o czymś opowiedzieć, ale to nie jest jednak moje poletko.
Bardzo podziwiam, Panie Janie, Pańską decyzję o kultywowaniu przepięknej tradycji języka pisanego zamiast brania udziału w masowym wracaniu do kultury obrazków na ścianach jaskiń. Ja też staram się tak właśnie postępować. Nierzadko poszukuję wiedzy w źródłach literaturowych prawdziwych – papierowych.
Pragnę jednak przy okazji zauważyć, iż wypowiadając się przed kamerą brzmi Pan przynajmniej jak człowiek szczery i poczciwy, co nobilituje Pana wręcz na tle otaczającego nas cwaniactwa, władającego biegle i płynnie korpomową oraz prezentującego pożałowania godny infantylizm swojego niedojrzałego i prostackiego zachowania.
Z wyrazami szacunku
Filip Jakub Ulatowski
Bardzo dziękuję i pozdrawiam 🙂
Zgodzę się, że zdjęcie nie zostało najfortunniej wybrane – poza omawianymi wyżej kwestiami ma bardzo wąskie, mało sartorialne klapy, a przy wchodzeniu w takie arkana mody jak kora szkoda ilustrować je wistulopodobną marynarką. Sam wybrałbym tę dwurzędówkę o naprawdę ładnych proporcjach (aż sam się dziwię, że tak wpadła mi w oko wersja na 4, a nie 6 guzików).
Proporcje to też słowo-klucz dlaczego tak źle się kojarzy ta wersja. Dwukrotnie węższe albo dwukrotnie szersze z pewnością nie budziłyby takich skojarzeń. To szerokość i niemal wyłącznie ona (jeszcze, choć w mniejszym stopniu, konkretne kolory) przypomina tę z obozowych pasiaków. Wysuwanie na tej podstawie wniosków o powszechnej nienawiści do pasków w ubraniach to naprawdę błędna droga.
Ależ Janie, pod prawo Lema podpadasz Ty sam także. Wielokrotnie pisałeś, że Orle n to firma państwowa, a wystarczy spojrzeć na oficjalne dane by wiedzieć, że państwa to jest tam 30%.
Zasugerowałeś się pewnie propagandą tworzącą narracje jakoby orl en był firmą skrabu państwa. Czyli obrazki wzieły górę nad faktami, mimo łatwego dostępu do tych faktów.
Tu chodzi o myślenie stereotypowe i pojęciowe. Jeśli jesteś zainteresowany tematem to mogę podrzucić kilka linków. Powiedzieć komuś, że jest małomądry, albo jest idiotą to tak jakby nic mu nie powiedzieć.
Orlen jest firmą państwową ponad wszelką wątpliwość, bo liczy się liczba głosów na walnym zgromadzeniu. Czyli to, kto decyduje o obsadzie władz spółki a w konsekwencji o jej strategii i działaniach rynkowych. Spółka Orlen podejmuje decyzje nie zgodnie z interesem jej samej, ale zgodnie z linią polityczną aktualnie rządzących. Dlatego realizowane są tak kuriozalne projekty jak zakup Możejek (kilka miliardów w plecy), wchłonięcie Lotosu (przy absurdalnie niekorzystnych warunkach postawionych przez Komisję Europejską), zakup EMPiK-u, zakup Polska Press czy wydawanie setek milionów na to, żeby móc wykorzystać propagandowo popularność Roberta Kubicy (skądinąd całkowicie niezrozumiałą). Nie wspominając już o dobrze płatnych etatach dla funkcjonariuszy partyjnych, ich rodzin i znajomych. Orlen – plus całkowicie zdominowany Lotos (którego prezesem zarządu jest księgowa z Pcimia) – mają monopol na rynku paliw w Polsce, wskutek czego mogą bezkarnie windować ceny, żeby finansować wszelkie fanaberie władzy.
Jeśli napisałbyś, że orlen jest firmą pisowską to bym się zgodził. Ale pis to na szczęście nie państwo polskie. Przejęcie lotosu przez orlen to jakaś mega granda, bo jak nazwać sytuację w, której prywatna źle zarządzana firma przejmuję w pełni państwową spółkę przynoszącą duże dochody i mającą dobre zaplecze techniczne. Nawet taki zdeklarowany wolnorynkowiec jak Ty Janie musi przyznać, że prywatyzacja dla samej tylko zasady to błąd i musi być jakiś wyższy cel w gospodarowaniu kluczowymi zasobami pańswa.
Panie Janie.
Przecież poniekąd o to właśnie chodziło. O wbicie kija w mrowisko. Stąd takie, a nie inne zdjęcie. Nie wierzę, że Panu nie skojarzył się wzór z garnituru. Miało być clickbaitowo i było.
😉