Otwarta i zamknięta przyszwa.
Czy te określenia są poprawne?
Związki frazeologiczne: zamknięta przyszwa i otwarta przyszwa, są stosunkowo młode. W tradycyjnym szewstwie nie były używane, pojawiły się wraz z upowszechnieniem się masowej produkcji butów. Kiedy? Nie potrafię ich narodzin umiejscowić w czasie. Ja zetknąłem się z nimi po raz pierwszy około 10 lat temu, na forum But w butonierce. A może było to jeszcze forum Bespoke.pl, które dopiero później zmieniło nazwę i administratora – nie pamiętam. Z całą pewnością zamknięta i otwarta przyszwa były już wówczas zadomowione w języku polskim i używane w kręgu osób zainteresowanych klasycznym męskim obuwiem. Był to wówczas krąg niewielki, ale bardzo opiniotwórczy, a dzięki wspomnianemu forum uzyskał bardzo duży wpływ na kształtowanie świadomości modowej polskich mężczyzn. Później rolę tę częściowo przejęły blogi, ale forum cały czas pozostaje ważnym elementem naszego modowego krajobrazu.
Dziś wszyscy to już wiedzą ale dla porządku przypomnę, że wśród wielu typów eleganckiego męskiego obuwia, najważniejsze są dwa: wiedenki zwane też oksfordami oraz angielki zwane derbami. Różni je stopień formalności (wiedenki są bardziej formalne od angielek) oraz sposób szycia cholewki. W wiedenkach (oksfordach) – kwatery (czyli te fragmenty cholewki, w których są dziurki służące do przewleczenia sznurówek) są wszyte pod spód przedniej części cholewki zwanej przyszwą, w angielkach (derbach) – kwatery są naszyte na wierzch przyszwy. Buty z kwaterami wszytymi pod spód przyszwy zostały nazwane butami z zamkniętą przyszwą, zaś buty z kwaterami naszytymi na wierzch przyszwy – butami z otwartą przyszwą.
Wszystko co napisałem powyżej wydaje się klarowne; skąd więc pytanie w tytule o poprawność nazewnictwa? Stąd, że w ostatnich latach pojawiło się wiele głosów kwestionujących tę poprawność. Argumentem jest fakt, że określenia: otwarta i zamknięta przyszwa nie były używane w tradycyjnym szewstwie, ergo – są błędne. To zupełnie tak, jakby ktoś kwestionował poprawność słowa „samochód” argumentując, że przecież od początku ery motoryzacji, aż do lat dwudziestych-trzydziestych ubiegłego wieku używano w Polsce wyłącznie słowa „automobil” dla określenia pojazdu z własnym napędem, poruszającego się po drogach. „Samochód” pojawił dopiero w okresie międzywojennym, kiedy to ogłoszono konkurs na słowo mające zastąpić „automobil”. Samochód wygrał o włos z samojedziem 🙂 Przyjął się i wyparł automobil. W przypadku zamkniętej lub otwartej przyszwy sprawa jest jeszcze bardziej oczywista, ponieważ te nowe określenia nie wyparły żadnych starych, tylko wypełniły pustkę.
Ale muszę przyznać, że ktoś kto wymyślił zamkniętą i otwartą przyszwę, mógł był się trochę bardziej postarać. Określenia: zamknięte lub otwarte kwatery, wydają się najbardziej logiczne, a przy tym zgodne z nazewnictwem w innych językach (ang.: open/closed lacing, niem.: offene/geschlossene Schnürung). Nawet zamknięta lub otwarta obłożyna byłaby lepsza. Ale zaproponował otwartą/zamkniętą przyszwę i to się przyjęło. Czy dziś należy z tym walczyć w imię niezgodności z tradycją (i ew. z logiką)? Zresztą znów narzuca się analogia z samochodem, która to nazwa jest również mało logiczna: przecież pojazd nie chodzi lecz jeździ! Toż przecież „samojedź” byłby bardziej na miejscu. Jakoś nie ma dziś mądrali proponujących rezygnację ze słowa samochód i zastąpienie go tradycyjnym automobilem, albo przynajmniej samojedziem. A osób twierdzących, że określenia zamknięta i otwarta przyszwa są niepoprawne i używają ich tylko amatorzy nie znający się na rzeczy – jest co niemiara. Niedawno pod jednym z wpisów, w którym użyłem frazy: „buty z zamkniętą przyszwą”, pewien czytelnik w protekcjonalnym tonie napisał: Ojej, ciągle pokutują te “zamknięte przyszwy”! 🙂
Na pytanie postawione w tytule wpisu, odpowiadam jednoznacznie: tak, określenia: otwarta przyszwa i zamknięta przyszwa, są poprawne. Rzecz jasna jeśli się komuś nie podobają, to nie musi ich używać. I zamiast mówić: buty z otwartą przyszwą może mówić: buty z kwaterami naszytymi na wierzch przyszwy. I myślę, że ostatnie zdanie wyjaśnia, dlaczego określenia będące bohaterami dzisiejszego wpisu – przyjęły się i weszły do języka. Bo ten język znacznie upraszczają! A na koniec: przykłady kilku par butów z otwartą i z zamkniętą przyszwą.
Szanowny Panie Janie,
abstrahując od derbów oraz wiedenek, możny by powiedzieć de facto, iż otwartą przyszwę mają m.in. sandały chłopskie. (Nie mylić z rzymskimi).
Niestety słabo się orientuję w systematyce sandałów 😉
Panie Janie, skąd Pan wytrzasnął tego samojedzia??
Samojedź w staropolszczyźnie oznaczała kanibalizm, stąd moje powątpiewanie co do chęci nazywania tak później automobilu. Przed pierwszą wojną światową natomiast funkcjonowała, choć się nie utrwaliła, nazwa „samojazd”.
Gdy w latach dwudziestych ogłoszono konkurs na polską nazwę automobilu, było bardzo wiele różnych propozycji. I one w jakimś zakresie funkcjonowały później w języku; zapewne był też wśród nich samojazd. Ale nie sięgałem do oryginalnych źródeł, więc nie mam głębszej wiedzy na ten temat. Z samojedziem zetknąłem się kilka razy, mówi o nim m.in. Wikipedia.
A swoją drogą powstawanie nowych słów i zastępowanie jednych słów innymi, to bardzo ciekawe procesy. Np. dlaczego derby wyparły angielki? Albo okropnie brzmiące brogsy wyparły golfy? Pamiętam też – podjętą za czasów mojej młodości – kretyńską próbę zastąpienia słowa „krawat” określeniem „zwis męski”. Co ciekawe to się w pewnym okresie niemal przyjęło! Jeszcze dziś można się z nim spotkać.
Natomiast jakoś nie chce się przyjąć moja propozycja nazwania loafersów – wałkońkami 😉 Ale kto wie?
Co do wałkońków mam pytanie, Panie Janie. Otóż mam ich kilka, większość robione metodą blake, reszta goodyearem, ale zawsze odnoszę wrażenie dyskomfortu przy ich noszeniu, czyli albo spadają, albo ściskają palce, choć długość wydaje się odpowiednia dla stopy. Czy tak ma ten typ? Czy jednak rozmiar został dobrany niewłaściwe?
Nie powinno tak być i przyznam, że nikt do tej pory nie sygnalizował mi podobnych problemów a i ja sam też ich nie mam. Nie potrafię zatem ocenić co jest nie tak z Pana butami.
podejrzewam, że ma Pan problem podobny jak ja, czyli szczupłą stopę i proste palce. Z nieznanych mi przyczyn większość produkowanych obecnie butów (zwłaszcza eleganckich) ma noski o nieanatomicznym kształcie – zbyt szybko zwężające się, często wręcz ścięte, ze szpicem na środku stopy, jak dla cyklopa z jednym tylko palcem u nogi 🙂 Problem pogłębia brak stosowania kilku wariantów tęgości czy szerokości u większości producentów. Przez to, większy but dopasowany do palców jest za luźny w śródstopiu, a mniejszy dopasowany w tym miejscu gniecie palce. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zamówienie butów u szewca, natomiast w sklepach musi Pan szukać butów o dość okrągłym wykroju noska, ew. prostej linii wewnętrznej, a zewnętrznej prowadzonej po łuku. Mi jednak nie udało się w ten sposób znaleźć pasujących butów wsuwanych.
Pozostaje pytanie: dlaczego szewcom nigdy nie były potrzebne te określenia? 🙂