Bażant w małym ogródku pomiędzy domami osiedla, nie jest zwyczajnym widokiem. A jednak od czasu do czasu zdarzają mi się takie sytuacje. Dorodny kogut (nigdy nie zdarzyło się, żeby była to samica) skądś przylatuje, chwilę pospaceruje po moim trawniku i nie znalazłszy nic ciekawego – odlatuje. Gdy przez kilkanaście lat mieszkałem w bloku tuż przy Jeziorku Czerniakowskim, często natykałem się na te piękne ptaki podczas spacerów. Obecnie mieszkam w innym rejonie Warszawy, gdzie także można je spotkać. No a od czasu do czasu składają mi wizyty.
Bażant należy do rodziny kurowatych i występuje w około 40 odmianach. W naturze nie występował na terenach Polski; został tu sprowadzony w XVI wieku w celach łowieckich. Znalazł dogodne środowisko i rozmnożył się. Przy okazji, w wyniku krzyżówek różnych odmian (m.in. kaukaskiej i obroźnej) powstała polska odmiana, która obecnie u nas dominuje. Nazywa się bażantem łownym. Pomimo, że są to ptaki łowne, to zaskakująco dobrze tolerują sąsiedztwo człowieka. Zdarza się, że budują swoje gniazda w bliskim sąsiedztwie zabudowań. A trzeba wiedzieć, że gniazda te są budowane na ziemi, wśród traw. Są jednak tak doskonale ukryte, że właściwie trudno je wypatrzyć. Zdarzyło mi się raz podczas spaceru, że niemal nadepnąłem na wysiadującą samicę; wyfrunęła dosłownie spod mojego buta.
Pomimo, że bażanty doskonale zaaklimatyzowały się w Polsce, to jednak ich populacja jest podtrzymywana dzięki hodowli i wypuszczaniu ptaków na wolność. Prawdopodobnie bez tego nastąpiłoby szybkie zmniejszenie populacji, aż do całkowitego wymarcia. Wśród rolników panuje przekonanie, że bażanty zjadają stonkę ziemniaczaną, stąd ptaki te cieszą się ich wielką sympatią. Jednak fakt zjadania stonki nie jest naukowo potwierdzony.