Minęły cztery miesiące od poprzedniego wpisu z pytaniami czytelników i moimi odpowiedziami, zatem pora na kolejną ich dawkę. O ile w całym roku 2020 i części 2021 mało było pytań dotyczących ubiorów na ślub i wesele (wiadomo – pandemia przesunęła weselne plany), o tyle temat powrócił w ostatnich miesiącach ze zdwojoną siłą. W niniejszym wpisie zawarłem tylko niektóre z pytań z tym związane, gdyż większość wątpliwości zawartych w licznych pytaniach – powtarza się. Oczywiście odpowiadam na wszystkie pytania drogą mailową, na Facebooku lub w komentarzach pod różnymi wpisami, ale gromadzenie wszystkich tych pytań we wpisie takim jak ten, nie miałoby sensu. Dlatego wybrałem te, które penetrują jakieś nowe obszary, lub są ciekawe z uwagi na dzielenie się przez czytelników swoimi przemyśleniami lub obserwacjami.
Nie spełniły się moje przypuszczenia, że po premierze Nie czas umierać, pojawi się trochę pytań dotyczących Jamesa Bonda: nie pojawiły się. W związku z tym przygotowałem wpis pt. Garnitury Jamesa Bonda w filmie „Nie czas umierać”. Ale tu znów natknąłem się na trudność nie do pokonania. Mianowicie nie mogę wykorzystać zdjęć dostępnych w sieci, gdyż nie mam pewności czy nie naruszę w ten sposób czyichś praw autorskich. Pozostają mi tylko zrzuty ekranu ze zwiastuna filmu, ale te są marnej jakości, a poza tym w zwiastunie nie widać garniturów jak należy. Zatem na razie nic o Bondzie nie opublikuję 🙁
Jak zwykle pytania czytelników są zapisane niebieską kursywą, a moje odpowiedzi – zwykłą czcionką.
Mam pytanie dotyczące zapinania guzików w trzyguzikowej dyplomatce. Często na fotografiach Twój znajomy Lino Leluzzi ma zapięty tylko środkowy guzik, z kolei inni dżentelmeni nie zapinają dolnego guzika. Czy jest jakiś kanon w tej materii? Pozdrawiam Cezary.
Nie ma tu jakichś ugruntowanych zasad; można postępować dowolnie. Także zapięcie dolnego guzika nie będzie błędem – nie ma analogii z dolnym guzikiem marynarki. Ja proponuję ogólną zasadę, że im bardziej rzuca się w oczy wojskowy rodowód płaszcza, tym bardziej trzeba pilnować zapinania guzików. We Włoszech większość mężczyzn w ogóle nie zapina płaszczy, co (szczególnie w przypadku płaszczy dwurzędowych) wygląda źle. Lino Ieluzzi nosi głównie płaszcze dwurzędowe i albo zapina jeden guzik, albo nosi płaszcz rozpięty. Ale np. Luki Rubinacciego nie widziałem nigdy w zapiętym płaszczu.
W artykule o spodniach garniturowych, wszystko ładnie opisane I wytłumaczone w porządku. Tylko jak zwykle jest to pisane pod osoby o klasycznym wyglądzie szczupłym. Co z osobami, które mają brzuch wystający i jednak nie są postury modela tylko więksi? Im też radzi się nosić tak spodnie garniturowe? Druga sprawa to osoby, dla których garnitur jest strojem służbowym i muszą w nim się poruszać swobodnie (np. SOP). To co – myśli Pan, że wygodnie będzie się biegło w spodniach założonych wyżej? Ja osobiście nie lubię i jest mi źle gdy krok jest za wysoko nie mam tej swobody, no a niestety w spodniach garniturowych tak jest szczególnie jak się je założy tak jak Pan podaje.
Osoby z otyłością brzuszną tym bardziej powinny dbać o to, żeby gurt spodni był na wysokości pasa, a nie pod brzuchem. Usytuowanie go pod brzuchem (co jest nagminnie czynione przez takie osoby) wygląda wyjątkowo nieestetycznie, żeby nie powiedzieć żałośnie. Rozwiązaniem w takiej sytuacji są szelki, które nie tylko utrzymają spodnie we właściwym położeniu, ale też trochę zamaskują wystający brzuch. Warunkiem jest wtedy to, żeby obwód spodni w pasie odpowiadał rzeczywistemu obwodowi noszącego, mierzonemu tuż pod pępkiem (czyli na wystającym brzuchu).
Spodnie o nieco luźniejszym kroju, z gurtem na wysokości pasa a nie bioder, noszone na szelkach, są najwygodniejszymi spodniami jakie można sobie wyobrazić i dają największą swobodę ruchu. Nie przez przypadek takie spodnie nosi James Bond 😉 Twierdzenie, że w obcisłych biodrówkach wygodniej się poruszać – jest całkowicie chybione. Prawidłowo uszyte spodnie garniturowe mają stan wyższy niż np. dżinsy lub chinosy (czyli odległość między gurtem a krokiem jest większa). Gdy gurt jest na wysokości pępka (albo nawet talii), to krok wypada w takim miejscu, które jest optymalne ze względu na wygodę. O takich spodniach właśnie piszę. Niestety większość sieciówek (w tym te największe i najpopularniejsze, które ubierają większość polskich mężczyzn) szyje garnitury, w których skład wchodzą biodrówki (o zgrozo: zdarzają się nawet smokingi z biodrówkami), co wygląda zarówno nieestetycznie, jak i pretensjonalnie. Ja przed takimi garniturami przestrzegam, a wspomniane sieciówki zalecam omijać szerokim łukiem, jeśli komuś leży na sercu klasyczna elegancja. Biodrówki podciągnięte do wysokości pasa, rzeczywiście mogą dawać wrażenie wpijania się w krocze. Ale takich spodni po prostu nie należy nosić do garnituru i oczywiście nie należy ich zbyt wysoko podciągać.
Już niedługo czeka mnie ślub. Na tę wyjątkową okazję szyję dla siebie smoking. Prawdziwy, z zachowaniem wszelkich kanonów samego smokingu, jak i dodatków. Wybrałem fason z kołnierzem szalowym. Oczywiście bez butonierki. I tu pojawił się problem, bo moja wybranka, skądinąd wyjątkowa kobieta, chciała bym miał w klapie marynarki “kwiatonierkę”. Po negocjacjach stanęło na białym goździku. Jednak nadal nie wiem, jak go zainstalować do kołnierza szalowego bez butonierki. Może Pan mi coś doradzi? Pozdrawiam, Wojciech.
Jeśli kwiatek lub bukiecik mają być przypięte do klapy, to rozwiązanie z kwiatonierką (to miłe, że podchwycił Pan moją propozycję nazwy) jest całkiem sensowne. Jest to rozwiązanie stosowane na całym świecie i ma nawet ujednoliconą nazwę zaczerpniętą z francuskiego: boutonniere. Nic dziwnego, że nasze kwiaciarnie i firmy organizujące wesela, nazywają je butonierką 😉 Nie widzę w nim nic złego, chociaż przedkładam nad nie – pojedynczy kwiatek włożony do butonierki. Uważam, że kwiatonierka ma rodowód plebejski, zaś kwiatek w butonierce – rodowód dżentelmeński.
Ale jest też druga możliwość – zlecenie krawcowi wykonania butonierki (jednak!). Wprawdzie w kołnierzu szalowym być jej nie powinno, ale ona się doskonale broni jeśli jest w niej kwiatek. Źle, wręcz obciachowo, wygląda tylko wtedy gdy jest pusta. Moim zdaniem można mieć smoking z kołnierzem szalowym i butonierką pod warunkiem, że nigdy się nie zapomni o włożeniu do niej kwiatka. Smoking wkłada się na najbardziej uroczyste okazje, więc i kwiatek jest wtedy nie od rzeczy. Proszę zwrócić uwagę, że Tom Ford – prekursor szycia kołnierzy szalowych z butonierką – zawsze gdy się pokazuje publicznie w smokingu z kołnierzem szalowym, ma kwiatek w butonierce (zawsze jest to biała gardenia). I moim zdaniem wygląda to doskonale – wcale nie budzi mojego sprzeciwu fakt, że widzę kołnierz szalowy z butonierką – co jest sprzeczne z archetypem. Więc ta opcja jest do rozważenia.
Mam do Pana pytanie związane z doborem zegarka do garnituru. W żadnym artykule, opinii czy felietonie – jak świat długi i szeroki – nie spotkałem się z wzmianką kategorycznie zakazującą noszenia zegarka elektronicznego do garnituru. Chciałbym w końcu uzyskać jakieś oficjalne stanowisko na ten temat, gdyż takie zegarki spotkać można nader często na nadgarstkach najważniejszych oficjeli. Elektroniczny i to dość tani zegarek nosił Bill Clinton, Dmitrij Miedwiediew widywany był ze smartwatchem a były minister finansów Mateusz Szczurek nosił elektroniczny zegarek Casio…. z kalkulatorem!
Elektroniczny zegarek Sony nosił też James Bond (Moonraker, Octopussy, The Spy Who Loved Me) I taki gadżet był wówczas marzeniem wielu osób. Ja kupiłem swój pierwszy elektroniczny zegarek chyba w roku 1977. Miał on wyświetlacz z czerwonych diodek, gdyż LCD nie było jeszcze wtedy stosowane na masową skalę. Nie pamiętam czy nosiłem go do garnituru 😉 W każdym razie jakiś czas później, noszenie elektronicznego zegarka (nie tylko do garnituru) stało się obciachowe. Ale dziś takie zegarki to zabytki, a ich noszenie jest pewną ekstrawagancją i jeśli ktoś chce i ma taki zabytek, to oczywiście może go założyć do garnituru. Tak jak np. może założyć koszulę z odpinanym torsem i kołnierzykiem, getry, szpilkę do krawata i różne inne rzeczy, które wyszły z użycia, ale kiedyś były trendy.
Jestem oddanym fanem Pańskiego bloga, fanem w ogromnej potrzebie! Mianowicie wkrótce biorę ślub – narzeczona wymarzyła sobie uroczystość w stylu boho. Jako dżentelmen przystałem na propozycję. Mam jednak ogromny problem – co wybrać jako ubiór ślubny? Jak połączyć styl boho z dobrym i poprawnym wyglądem? Co proponuje Pan założyć? Bardzo proszę o ratunek! Z ukłonami, Dawid.
Styl boho, którego nazwa pochodzi od słowa bohema (najczęściej występującego w towarzystwie przymiotnika: artystyczna) narzuca naturalność, luz, nonszalancję, ale też naturalne piękno i nawiązanie do natury. Kojarzy się z kwiatami oraz wyrazistymi ozdobami takimi jak koronki czy frędzle. Jeśli chodzi o stroje ślubne to większe możliwości ma panna młoda, ale i pan młody może się wykazać inwencją. Muszę jednak zaznaczyć, że klasyczny strój wieczorowy (ciemny garnitur, biała koszula, ciemny krawat, czarne wiedenki lub lotniki) pasuje do każdego stylu, w tym boho. Natomiast jeśli chce Pan iść na całość, to można postawić na garnitur w jasnym kolorze i/lub w delikatny wzór, np. kratę księcia Walii. Idealnymi kolorami będą beż i szarość – ale można też iść w kolory bardziej wyraziste: zielony, rdzawy, a nawet czerwony. Mocnym akcentem byłby też garnitur dwurzędowy w jakimś nietypowym kolorze. Polecam garnitur HERKULES z mojej kolekcji. Jeśli jednak wolałby Pan jednorzędowy, to idealny będzie RICK.
W przypadku garnituru w jasnym kolorze, buty nie mogą już być czarne; powinny być brązowe, koniakowe lub w innym kolorze. Unikać należy jednak butów w kolorze białym, gdyż mogą wyglądać pretensjonalnie. Krawat lub muszka to dodatki, którymi najłatwiej nawiązać do stylu boho. Najlepsze będą takie z motywami florystycznymi (najczęściej: kwiatowymi), ale ich kolorystyka nie powinna być jaskrawa. Najlepsze będą zgaszone kolory ziemi: odcienie brązu i zieleni a także granatu i bordo. Pan młody nawiązujący strojem do stylu boho, nie może zapomnieć o kwiatku włożonym do butonierki. Nie należy go jednak mylić z bukiecikiem przypinanym agrafką do klapy marynarki. Ten uszedłby ewentualnie w stylu rustykalnym, natomiast w stylu boho będzie faux pas.
Szanowny Panie Janie, zamierzam kupić buty niepatynowane Yanko, aby zrobić z nich spectator shoes w kolorze koniakowym (może średnim brązie). Zastanawiam się jednak, które części patynować. Na pewno nosek i piętę, ale waham się nad kwaterami, ażurowaniem wykańczającym górę buta oraz ażurowaniem zdobiącym but na środku. Czy może miałby Pan jakieś rady w tym względzie? W planach jest noszenie tych butów do spodni w brązach, szarościach i bieli, ze stonowaną kolorystyką u góry. Pozdrawiam Adam.
Gratuluję decyzji o zakupie butów do patynowania – wchodzi Pan na wyższy poziom dandysowskiej skali. Nie wiem, czy patynowanie chce Pan wykonać samodzielnie, czy oddać buty w ręce fachowca. Jeśli to drugie, to można skorzystać z jego doradztwa, albo wręcz zdać się na niego – przekazując mu jedynie ogólne wytyczne co do swoich oczekiwań. Jeśli to pierwsze, to warto poszukać inspiracji np. na Instagramie pod hashtagiem #patineshoes lub na kontach @theshine.shoes lub @dandyshoecare. Można też odwiedzić stronę The Shine.
Ubieranie garnituru na wesele jest bez sensu. Ale niektórzy wolą trzymać kij w pewnej części ciała i być eleganccy. Inni natomiast potrafią go wyjąć i dobrze się bawić, a nie wyjść na sztywniaka i sprawić przykrość innym, że źle się bawią. Wesele to nie jest gala mistrzów sportu, zwłaszcza gdy jest to wesele kogoś z rodziny. Gdy idzie się jako np. osoba towarzysząca, to wiadomo, że trzeba zachować ogładę i styl, ale i tak należy dostosować się do ogólnego klimatu luzu i zabawy. Natomiast co do łamania zasad, to niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie złamał żadnej zasady (np. nie przekroczył prędkości, nie przeszedł ulicy w niedozwolonym miejscu etc.). Lolek.
Nie rozumiem skąd się bierze przekonanie, że nie można się dobrze bawić będąc elegancko ubranym? To czy wesele potraktuje się jak wydarzenie o charakterze formalnym i okazję do okazania szacunku państwu młodym, czy też jako dyskotekę i okazję do szaleństw i/lub upicia się – zależy od kultury osobistej uczestnika. Beztroska, luz i niedbałość w ubiorze to trend który dziś dominuje, bo jest i łatwy i przyjemny. Trzymanie klasy jest trudne i wymaga przynajmniej minimum wiedzy o kulturze ubioru i kulturze w ogóle. Dlatego luz jest dziś modny i ciągle poszerza swój zasięg. Pod jego naporem już dawno padły różne bale i gale. Wesela w większości trzymają jeszcze klasę, co mnie bardzo cieszy. Co ciekawe, naporowi luzu i niechlujstwa skutecznie opierają się studniówki 😊 To znaczy, że jednak duch w narodzie nie ginie.
PS
Ubiera się choinkę na Święta, natomiast nie słyszałem o ubieraniu garnituru – szczególnie na wesele. Zapewne chodziło Panu o zakładanie garnituru.
Jak Janie oceniasz marynarkę marki Bytom, której zdjęcie załączam. Robiłem przegląd kilku sklepów z odzieżą i rzuciła mi się w oczy. Pozdrawiam Bartek.
Marynarka (ale tylko ta w wersji jasnej) jest super i sam bym ją chętnie nosił gdyby nie była taka krótka. Poza tym ciekawe jest, kto tam w Bytomiu stylizuje modeli do sesji zdjęciowych, bo w jasnej wersji marynarki jest fatalnie dobrany krawat, a w ciemnej wersji – koszula. Ale już spodnie są OK. Model też robi bardzo dobre wrażenie. Skład tkaniny nie powala, ale nie jest też całkowicie odstręczający. Prawdopodobnie jest ona luźno tkana, stąd dodatek 15% akrylu, żeby ją utrzymać w ryzach. Moje obawy budzi podszewka: ponieważ nic o niej nie piszą, to jest prawdopodobnie poliestrowa, co w zasadzie czyni marynarkę nie nadającą się do noszenia w ciepłe dni. A przecież ma charakter typowo letni.
Właśnie szyję nowy smoking i mam prośbę o poradę w wyborze klap do smokingu. Zauważyłem, że moi znajomi w 100 % mają przy marynarkach kołnierze szalowe. Czy ostre klapy są już nie do przyjęcia? Czy tylko trącą starszym panem – którym zresztą jestem! Serdecznie pozdrawiam, Michał.
Kołnierz szalowy i klapy ostre są równorzędne jeśli chodzi o zastosowanie w smokingu jednorzędowym. Kołnierz szalowy jest wybierany częściej ponieważ bardziej kojarzy się ze smokingiem – w zwykłych marynarkach w zasadzie się go nie spotyka. Mnie też bardziej podoba się smoking z kołnierzem szalowym i taki właśnie zaprojektowałem do mojej kolekcji. Trzeba jednak pamiętać, że kołnierz szalowy ma też pewną wadę: nie ma w nim butonierki, do której można by włożyć kwiatek. Ale o tym już pisałem 😉
Opinie i wyobrażenia kobiet o męskich ubiorach to byłby dobry temat na oddzielny artykuł. Moje ulubione to to, że różowe koszule są niemęskie, że zegarek na bransolecie jest bardziej formalny niż ten na pasku, oraz oczywiście zamiłowanie do przyczepiania panom młodym bukiecików do klap marynarek. Janie, czy pokusiłbyś się o napisanie takiego artykułu? Pozdrawiam, Piotr.
Jest faktem, że w przeważającej liczbie przypadków to kobiety ubierają mężczyzn: swoich narzeczonych, mężów, partnerów, synów czy braci. Rzecz jasna nie ma w tym nic złego, choć uleganie błędnym stereotypom się zdarza i trochę psuje końcowy efekt. Ale panie są też żywo zainteresowane zdobywaniem wiedzy potrzebnej do tego, żeby dobrze ubrać swojego mężczyznę. Mało kto o tym wie, ale kobiety stanowią zwykle około 45 – 50% czytelników blogów o modzie męskiej (46% w przypadku mojego bloga, 47% w przypadku bloga Mr Vintage). Co jest o tyle ciekawe, że nie działa w drugą stronę i mężczyźni na ogół nie czytają blogów o modzie damskiej (np. stanowią zaledwie 8% czytelników bloga Kasi Tusk).
Kobiece nawyki znajdują swoje odzwierciedlenie w ubiorach panów, ale stawianie tezy, że mają wpływ negatywny nie jest uprawnione. Kobiety np. lubią symetrię, zatem zawsze będą przedkładać wiązanie krawata windsorem/półwindsorem nad wiazanie węzłem four-in-hand/albert. A ponieważ to głównie kobiety wiążą mężczyznom krawaty, zatem dominacja windsora jest niezagrożona.
A artykuł na ten temat już kiedyś napisałem. Można go znaleźć tutaj.
Mam problem z dopasowaniem długości rękawów koszul. Są za długie. Gdy zdecydowałem się na odpowiednie ich skrócenie, zgodnie z informacjami, które zaczerpnąłem z bloga Pana Jana, straciłem swobodę ruchów rąk podczas jazdy samochodem. Czy można sobie poradzić z takim problemem w inny sposób. Zwiększanie obwodu mankietów ma chyba granice, zwłaszcza przy raczej wąskich rękawach dzisiejszych marynarek. Proszę o sugestie.
W sytuacji gdy firmy odzieżowe mocno zawężają rozmiarówkę w imię ograniczania kosztów, pojawia się problem dla osób, których budowa nieco odbiega od przyjętych standardów. Prawdopodobnie w Pana przypadku masywne nadgarstki nie pasują do standardowych mankietów. Najprostszym rozwiązaniem jest odprucie guzików i ponowne ich przyszycie bliżej krawędzi mankietów. Jeśli to nie pomaga, to pozostaje już tylko noszenie ich rozpiętych, co jednak trudno uznać za rozwiązanie eleganckie (chociaż rozpięte mankiety nosi Lino Ieluzzi – znana ikona włoskiego stylu).
Ale trzeba pamiętać, że różne marki koszulowe stosują różne szerokości mankietów, a te z kolei zależą na ogół od rozmiaru kołnierzyka: im jest większy – tym większa jest szerokość ramion, obszerność koszuli i szerokość mankietów. Przed kupieniem koszuli warto sprawdzać tę szerokość i rezygnować z zakupu, gdy jest ona za mała. Warto też wiedzieć, że należy szukać wśród marek, które oferują odrębną rozmiarówkę dla różnych przedziałów wzrostowych. Obecnie wiele marek oferuje rozmiarówkę “uniwersalną” gdzie jedyną zmienną do wyboru jest obwód kołnierzyka. Kupowanie koszul u takich producentów jest obarczone dużym ryzykiem nietrafienia – szczególnie gdy ma się wzrost mniejszy niż 180 cm lub większy niż 190 cm.
Innym rozwiązaniem jest zamawianie koszul w systemie MTO (made to order). W sieci można znaleźć wiele firm oferujących taką usługę – ceny koszul są w nich nieco wyższe od typowych cen sklepowych, ale nie zwalają z nóg. Rozwiązaniem bezkompromisowym jest szycie koszul na miarę, ale tu ceny są już wysokie.
Odrębny problem stanowią koszule z mankietami na spinki, gdyż dochodzi jeszcze kwestia blokowania się mankietu w rękawie marynarki. Ale to jest obszerniejszy temat, któremu wkrótce poświęcę odrębny wpis.
Panie Janie mam pytanie dotyczące doboru kamizelki z materiału o wyraźnie innej gramturze niż marynarka, czy jest to poprawne rozwiązanie, gdy marynarka jest z cienkiej wełny, a kamizelka ze znacznie grubszej? Pozdrawiam, Agnieszka.
Nie słyszałem, żeby były tu jakieś zasady, ale jest przecież poczucie estetyki. A to podpowie, że takie połączenia nie zawsze będą udane. Przy czym bardziej chodzi o fakturę tkanin niż o ich gramaturę (ale o gramaturę też) – trzeba samemu ocenić każdy konkretny przypadek. Warto jeszcze dodać, że o ile marynarka z gładkiej wełny będzie źle współgrać z kamizelką z tweedu, o tyle układ odwrotny – marynarka z tweedu plus kamizelka z gładkiej wełny – może dać całkiem dobry efekt.
Drogi Panie Janie, właśnie dokonują się w ubraniowej sferze mojego życia dwie, bardzo istotne, zmiany. Jedna z nich to definitywne wyeliminowanie z mojej garderoby koszul z krótkim rękawem. Tak, ja też nie rozumiem, z jakiej racji one się w niej w ogóle do tej pory znajdowały. Już się jednak nie znajdują i nigdy nie pojawią w niej z powrotem. Na szczęście na tym możemy ten temat zakończyć.
Druga z tych zmian to rozpoczęcie noszenia szelek. Pierwsze dwie pary odpowiednio skrojonych pod szelki spodni szyją się już dla mnie u pana Romana Zaczkiewicza, w systemie szycia pasowanego czyli z angielskiego MTM. W ciągu najbliższych dni zamierzam też obstalować jedna parę „szelkowych” spodni w systemie pełnego bespoke oraz dokupić do tego wszystkiego kilka pięknych okazów Alberta Thurstona, gdyż nie biorę pod uwagę szelek innego rodzaju niż te na tradycyjne guziki. Tylko, że… trochę się tego rozpędzania boję. Oto właśnie przyczyną pisania do Pana niniejszej wiadomości jest trapiący mnie straszliwie lęk. Wejście w świat szelek jest bowiem tą zmianą, przed którą jednak czuję pewien strach i wiem, że na pewno jest on naturalny z racji odkrywania czegoś nowego, ale też zapewne nieracjonalny i bezpodstawny a Pana, jako człowieka, który „zęby na szelkach zjadł”, bardzo proszę o wsparcie w rozwianiu moich obaw. Ja się po prostu cały czas zastanawiam, czy szelki nie zsuwają się człowiekowi co pięć minut z ramion i czy spodnie (luźniejsze przecież w pasie niż te na pasek) nie spadają przez to co chwila. Może i moje barki nie są wcale specjalnie opadające w dół, jednak szerokich i wysoko sterczących barków też nie posiadam a nie miałem jeszcze szelek na sobie nigdy i jako człowiek o logicznym oraz ścisłym umyśle rozmyślam sobie często nawet zbyt intensywnie. Tak więc oto teraz stworzyłem sobie w głowie lęk przed zsuwaniem się szelek. Jak to zatem jest, Panie Janie? Jak się te szelki podczas użytkowania zachowują? Zwłaszcza podczas ruchu, gdy na przykład trzeba przykucnąć z powodu rozwiązanego sznurowadła. Z wyrazami szacunku, Filip.
Po pierwsze muszę zauważyć, że koszule z krótkimi rękawami budzą u nas jednoznacznie złe skojarzenia – trochę niezasłużenie. Osobiście nie widzę nic złego w letniej stylizacji składającej się z szortów, butów żeglarskich i koszuli z krótkimi rękawami. Problemy z takimi koszulami są dwa. Pierwszy jest taki, że są wyjątkowo obciachowe w zestawieniu z garniturem i z zawiązanym krawatem. A drugi polega na tym, że producenci (z nieznanych mi powodów) przeważnie szyją takie koszule z nieproporcjonalnie szerokimi rękawami, co wygląda fatalnie – szczególnie gdy ktoś te rękawy zaprasuje w kancik.
Jeśli chodzi o szelki to zaczyna Pan od razu z samego szczytu. Może lepiej byłoby najpierw popróbować z szelkami na żabki i zwykłymi spodniami? Ale jeśli już Pan zdecydował iść na całość to muszę Pana uspokoić: nie ma z szelkami najmniejszego problemu (poza jednym, o którym dalej), natomiast wygoda wynikająca z ich użytkowania jest ogromna. Po pierwsze nie ma ucisku paska, po drugie raz ustalona pożądana długość spodni będzie się utrzymywać niezależnie od sytuacji i po trzecie dużo bardziej komfortowa staje się czynność, którą trzeba ponawiać wielokrotnie w ciągu dnia, a która wymaga rozpięcia spodni. Trudno mi to precyzyjniej wyjaśnić bez przekraczania granicy dobrego smaku, ale sam Pan się przekona już za pierwszym razem. A jeśli chodzi o ten jeden problem – jest nim fałdowanie się pod szelkami koszuli, która trochę wysuwa się ze spodni. Jest to dość irytujące i wymaga poprawienia (czyli obciągnięcia koszuli) co jakiś czas. Na przykład przy okazji czynności, o której wspomniałem powyżej. Innym sposobem jest stosowanie szelek (lub podwiązek – bo różnie to bywa nazywane) do koszuli. Ale to już kolejny etap dandysowskiego wtajemniczenia – zresztą trochę kontrowersyjny.
Panie Janie a co Pan myśli o wpisie dot. włoskich sposobów szycia – w szczególności garniturów. Przyznam szczerze, że sam o takim temacie kompletnie nie miałem pojęcia dopóki nie odebrałem z Poszetki mojego garnituru ślubnego, który miał marszczenia na styku barku z ramieniem. Na moje pytanie czemu tak to wygląda – uświadomiono mnie, że to styl szycia neapolitański. Dodam, że to formalna dwurzędówka granatowa, ale idea chyba jest taka, żeby dodać trochę luzu przez takie smaczki. Jestem ciekawy co Pan o tym myśli i czy nadaje się to na jakiś wpis większy u Pana? Pozdrawiam, Kuba.
Akurat niedawno podobny wpis opublikowałem. Na razie nie przewiduję nic nowego w tym zakresie, ale być może wrócę do tematu, gdyż trochę mnie razi bezkrytyczny stosunek do niektórych elementów włoskiego krawiectwa takich jak; miękka konstrukcja, brak wkładów barkowych, wszycie rękawów, zapięcie na dwa i pół guzika itp. One są oczywiście bardzo fajne i stylowe i się doskonale sprawdzają w blezerach a nawet w letnich garniturach lnianych lub bawełnianych, ale umiarkowanie pasują do garniturów wieczorowych czy biznesowych. Neapolitańskie wszycie rękawów jest bardzo sartorialne, ale trzeba mieć na uwadze, że większość niewtajemniczonych osób będzie je postrzegać jako niedoróbkę.
Po lockdownowej przerwie znów zaczynam wychodzić w świat, no a jak wyjście w świat, to i… elegancja by sie przydała 🙂 No i mam do Pana pytanie o ubiór na wesele mojego siostrzeńca. Siostrzeniec przykłada sporą wagę do ubioru, ale zasad jako takich się nie trzyma. Ślub cywilny miał we Włoszech i założył tam dwuczęściowy szary garnitur (szyty na miarę) ale… bez krawata. Spodnie miał dość obcisłe i – jak na długie spodnie – krótkie, bo kończyły się sporo nad kostką, a buty czarne loafersy z kokardkami. Jak będzie ubrany na ślub kościelny (i potem wesele) w Polsce, które już niebawem, to nie wiem. Ale pewno też „nowocześnie”. No i zastanawiam się nad pewnymi rzeczami z mojej garderoby, bo chciałbym ciut odejść od typowo weselnego (formalnego) ubrania.
Pierwsza rzecz to buty. Chciałbym założyć nie czarne, a brązowe brogsy Yanko 435 cuero. Czy będzie to do przyjęcia? Mam też czarne wiedenki Yanko, ale są jeszcze niestety nie rozchodzone i już rozchodzić ich nie zdążę (są twarde i poranię sobie skórę przy kostce) – a w butach nie rozchodzonych na wesele boję się iść. Chyba, że do późnego popołudnia miałbym założone te brązowe brogsy (ślub jest o godz. 15tej a potem zaraz przyjęcie), a po zachodzie słońca zmieniłbym na wiedenki. Czy tak można zrobić?
Mam też pytanie o trzyczęściowy garnitur. Będę miał granatowy w delikatną kratkę. Czy kratka (delikatna) jest dopuszczalna? I czy – jeśli będzie bardzo gorąco, a teraz mamy wręcz tropiki – przy trzyczęściowym garniturze można zdjąć marynarkę? Pozdrawiam Grzegorz.
Są różne style ubierania się. Ja preferuję klasyczną elegancję, ale nie twierdzę, że inne style są złe; są po prostu inne. Myślę, że siostrzeniec ubrał się bardzo „akuratnie” jak na ślub cywilny we Włoszech.
Jeśli chodzi o Pana ubiór na wesele, to nie ma przeszkód, żeby go trochę odformalizować. To odformalizowanie załatwi głównie garnitur w kratkę, ale i buty też mogą iść w tym kierunku. Koniakowe półbrogsy Yanko są piękne (mam podobne tylko bez medalionu na nosku) i na ślub w środku dnia – idealne. Czarne wiedenki oczywiście też są właściwe na ślub, a z kolei idealne na wesele. Tym niemniej nie polecałbym zmiany obuwia bo to i kłopot, i mogłoby zostać różnie odebrane. Np. w arystokratycznych rodzinach w Europie Zachodniej, gdzie na ślubach obowiązuje (albo przynajmniej jest w dobrym tonie) dreskod formalny dzienny – czyli żakiet – istnieje też zasada niezmieniania stroju na wieczorowy (smoking) po zachodzie słońca. I goście bawią się na weselu do białego rana… w żakietach. Z tym, że tak jest tylko wtedy gdy wesele jest bezpośrednio po ślubie – co w zasadzie jest regułą. Jeśli ślub jest w godzinach przedpołudniowych a wesele dopiero wieczorem, to na ślubie obowiązuje żakiet, a na weselu smoking (a czasami frak).
Jeśli buty uciskają stopę to w żadnym wypadku nie można się w nich wybierać na wesele – bez rozchodzenia. Obydwie pary Pana butów mają szczupłe kopyto (F) – może w przyszłości warto pomyśleć o butach na kopycie G? Ale póki co są dwie możliwości: rozchodzenie (bywa niekiedy kłopotliwe) lub poszerzenie (rozbicie) w specjalistycznej pracowni. W Warszawie dobrze to robi Wielki Shoe. Warto wypróbować tę opcję, bo potrafi czynić cuda.
Weselną praktyką w Polsce jest zdejmowanie marynarek przez panów, zaraz na początku przyjęcia. Zwykle się wtedy okazuje, że większość ma koszule z krótkimi rękawami, ale to już inna kwestia. Prawdą jest, że gdy ma się na sobie garnitur trzyczęściowy, to zdjęcie marynarki nie razi tak bardzo jak w przypadku garnituru dwuczęściowego. Wprawdzie niektórzy bezstresowcy zdejmują także kamizelki, ale to znów temat na odrębne rozważania. Warto przy okazji mieć też na uwadze, że garnitur trzyczęściowy jest bardziej elegancki od dwuczęściowego.
Czy na pośmiertne odznaczenie rodzica Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski mogę się wybrać w garniturze wieczorowym czy szukać miejsca gdzie frak wypożyczę/kupię? Chyba garnitur 1)wystarczy 2)będzie nawet lepszy, żeby np. nie być bardziej oficjalnie ubranym od pana Prezydenta (na jakichś zdjęciach widziałem prezydenta w garniturze chyba)?! Chciałbym zachować się stosownie, mogę w związku z tym ponieść koszty, ale z drugiej strony nie chcę się wygłupić, przesadzić. Proszę o pomoc, Marek.
Gala orderowa z udziałem głowy państwa to rzeczywiście wydarzenie o najwyższym stopniu formalności. Teoretycznie powinien na niej obowiązywać żakiet (jeśli odbywa się w ciągu dnia) lub frak (jeśli jest wieczorem). A jeśli ordery wręcza król lub królowa to frak obowiązuje także w ciągu dnia i jest to jedyny przypadek odstępstwa od zasady, że frak jest ubiorem wieczorowym. Dodam jeszcze, że smoking jest wykluczony jako ubiór właściwy na wydarzenia o charakterze rozrywkowym, w żadnym wypadku na galę orderową z udziałem głowy państwa.
Ale zasady zasadami, a życie życiem. Odpowiedź na pytanie czy garnitur wystarczy, jest oczywista: w naszej polskiej rzeczywistości i przy naszej kulturze ubraniowej osób piastujących najwyższe urzędy – wystarczy! Ale gdybym miał zasugerować na jaki ubiór należy postawić, to jednak zaleciłbym żakiet/frak. Pojawienie się w takim stroju u prezydenta (który rzecz jasna będzie w garniturze), w żadnym wypadku nie będzie wygłupieniem się, a wręcz przeciwnie będzie przejawem klasy i szacunku do osoby odznaczanej i do samego odznaczenia. A może też nauczy czegoś pana prezydenta – przecież on się ciągle uczy.
Panie Janie, proszę o radę w sprawie garnituru dla męża na wesele mojego brata. Zapowiedziano nam, że wesele będzie zorganizowane w stylu włoskim. Mąż chciałby na tę okazję kupić garnitur kojarzący się ze swobodnym stylem Włochów, ale odpowiednio formalny. Czy mógłby Pan podpowiedzieć nam jak to zgrabnie pogodzić i jakie dodatki będą tu najbardziej stosowne? Z pozdrowieniami Ilona.
Częściowo odpowiedziałem na Pani pytanie w odpowiedzi skierowanej do Grzegorza – powyżej. Ale dodam jeszcze, że kiedyś, zwiedzając kościół w Rzymie, byłem mimowolnym świadkiem ślubu. Zarówno pan młody jak i wszyscy goście (mężczyźni) mieli na sobie granatowe garnitury i białe koszule. Część była bez krawatów, ale większość miała ciemne krawaty. I to jest moim zdaniem kierunek: granatowy garnitur, biała koszula, granatowy krawat. Żeby było jak najbardziej po włosku, to nogawki spodni powinny być odpowiednio wąskie (17-18 cm u dołu przy rozmiarze 50) i – broń Boże – nie za długie (do kostki lub nieco poniżej, w żadnym wypadku nie mogą się opierać na bucie), a optymalne buty to loafersy z chwostami (tassel loafers) ze skarpetkami tzw. stópkami, które nie wystają ponad krawędź cholewki buta. Czyli z gołymi kostkami. Jednak założenie czarnych wiedenek oraz zwykłych granatowych skarpetek nie będzie jakimś szczególnym odstępstwem od włoskiego stylu.
Bardzo waży jest sposób zawiązania krawata. Nikt we Włoszech nie wiąże krawatów windsorem ani półwindsorem. Węzeł four-in-hand będzie najlepszy jeśli krawat ma odpowiednią grubość (jest “mięsisty”). Jeśli jest stosunkowo cienki, to najlepszy będzie węzeł victoria, który stosują chyba wszyscy moi włoscy przyjaciele z Linem Ieluzzim i Luką Rubinaccim na czele 🙂
Pana niedawny artykuł o tworach smokingopodobnych był nadzwyczaj interesujący, ale też przerażający z powodu tego co dzieje się z klasyczną elegancją, a właściwie jej brakiem. Nie wiem czy zwrócił Pan uwagę na relację z rozdania Orłów, gdzie znane osoby ze świata filmu wykazały się kompletnym brakiem poczucie stylu i smaku. Niestety na świecie nie jest lepiej, trafiłem na niedawne zdjęcie Emanuela Macrona w garniturze ze zdecydowanie zbyt długimi spodniami, można by pomyśleć że prezydenta Francji stać na odpowiednich stylistów. Pozdrawiam, Rafał.
Za długie spodnie to bardzo ciekawy problem o podłożu chyba psychologicznym, dotykający także ludzi, którzy na co dzień dbają o swój wygląd i ubierają się nieźle. Przykładem właśnie Emanuel Macron, ale także inni czołowi politycy – np. Barack Obama. Jednak wcale nie musi tak być, co udowadnia z kolei Joe Biden. Natomiast ubiór różnych osób ze świata kultury, sztuki czy sportu, podlega regułom mody celebryckiej. A ta ma za zadanie zaszokować i w ten sposób przykuć uwagę. Ale zaszokować nienagannym klasycznym ubiorem jest trudno (poza tym trzeba mieć trochę wiedzy na ten temat – co sprawę niezmiernie komplikuje); najłatwiej to zrobić jakimś absurdalnym czy wręcz kretyńskim pomysłem, co wielu czyni z ochotą.
W latach 60-tych ubiegłego wieku modne było przekonanie, że przymioty umysłu na ogół nie idą w parze z zamiłowaniem do dobrego wyglądu. Więc intelektualiści (prawdziwi lub udawani) celowo ubierali się niechlujnie, nie strzygli włosów a nawet byli na bakier z higieną. Zdaje się, że dziś ta moda wraca. Niestety ☹
Dzień dobry! Zacznę od tego, że nie czytałem drugiego tak odpowiadającego mi formą i stylem bloga o męskiej modzie, jak Twój blog. Jest w mojej ocenie bardzo pomocny i wartościowy. Za jakiś rok biorę ślub. Ślub odbywa się w miejscowości nad Bałtykiem, a wystrój będzie mocno tropikalny. Wiem, że to będzie niekoniecznie najlepszy wybór w polskim klimacie, ale zamierzam postawić na smoking tropikalny. Ale na tym koniec ustępstw modowych! No właśnie. Zamierzam uszyć na miarę smoking oraz spodnie u krawca. Zastanawiam się nad kilkoma szczegółami. Byłbym wdzięczny za pomoc. Ubranie chciałbym żeby składało się z marynarki w kolorze ecru na jeden guzik z masy perłowej oraz kieszeniami bez patek (jak w kampanii marki J. Hilburn kiedyś na blogu wspomnianej przy okazji smokingu tropikalnego), czarnych spodni z lampasami i wysokim stanem bez szlufek, głęboko wyciętej także białej kamizelki z tego samego materiału co marynarka, białej koszuli z krytą plisą oraz czarnych lakierowanych oxfordów. Jako dodatki wybrałem jedwabną białą poszetkę oraz czarną jedwabną wiązaną muchę (Jeśli coś do tej pory jest nie tak nie omieszkaj proszę o tym wspomnieć. Bardzo cenię Twoje uwagi). Z tego co wiem, marynarka powinna być uszyta z cienkiego, ale jednak wełnianego materiału. Czy materiał bawełniany byłby dopuszczalny, czy lepiej się go wystrzegać? Jak zdążyłem też wyczytać klapy szalowe (bo takie właśnie planuję) niekoniecznie muszą, a nawet nie powinny być wyłożone jedwabiem w przypadku białego smokingu. Doradziłbyś do opisanej okazji klapy w takim samym materiale co marynarka, czy jednak jedwab? Jak szerokie powinny być takie klapy? Czy 1/3 szerokości marynarki to dobry trop? Czy iść raczej w 1/2 jak to jest modelowo w klapach ostrych? Dobrze zrozumiałem w innym Q&A, że butonierka na kwiatek w takiej marynarce jest złym pomysłem? No i najbardziej nurtujące mnie pytanie – co ze szlicami? Czy ich brak bardzo wpłynie na komfort noszenia? Chciałbym, żeby był to smoking zgodny z zasadami, ale wygoda i układanie się materiału w ruchu też nie jest bez znaczenia – zamierzam tańczyć na swoim weselu. Jeśli chodzi o spodnie mam pytanie co do szerokości lampasa. Mam nadzieję, że krawiec będzie wiedział o czym mówię, ale gdyby jednak było inaczej chciałbym to wiedzieć w razie gdybym musiał tłumaczyć wygląd standardowego lampasa. Ze spodniami mam największy problem ze zdecydowaniem się na zakładki przy gurcie. Nie będzie to wyglądało staroświecko? Nie zaburzy proporcji sylwetki? A może lepszy będzie jednak pomysł na spodnie bez zakładek? Jeśli chodzi o moją budowę, którą miałoby to potencjalnie zaburzyć, to jestem dość wysoki (183cm) i szczupły, ale raczej dobrze zbudowany (częsta siłownia). Nie wiem na co się zdecydować w tym temacie. Czy masz jeszcze jakieś porady co do szycia na miarę i instrukcji dla krawca? Z góry dziękuję za wszystkie, nawet krytyczne, uwagi i podpowiedzi. Pozdrawiam, Robert.
Dziękuję za ciepłe słowa pod adresem bloga 🙂
Do ślubnej/weselnej scenerii, o której wspomniałeś, smoking tropikalny będzie idealnie pasował. Zmieniają się i czasy (a także klimat), dlatego dzisiaj smoking tropikalny ma rację bytu także w strefach umiarkowanych (oczywiście tylko latem). Jestem też zdania, że niekoniecznie trzeba się sztywno trzymać wszystkich kanonów i można tu i ówdzie iść na kompromisy. Np. nie broniłbym do upadłego koncepcji marynarki bez szliców, bo jednak taka ze szlicami jest wygodniejsza. Podobnie jeśli nie masz przekonania do spodni z zakładkami, to można je sobie odpuścić na rzecz spodni z płaskim przodem. Ja uważam, że spodnie z zakładkami są dużo wygodniejsze, a przy okazji ładniejsze, ale to drugie to rzecz gustu. Jeśli jednak spodnie mają mieć wyraźnie podwyższony stan, to takie bez zakładek będą wyglądać dziwacznie. W tej sprawie warto skorzystać z porady krawca, który na pewno ma w tej materii spore doświadczenie.
Jeśli chodzi o butonierkę, to pisałem o tym w odpowiedzi na pytanie Wojciecha, więc nie będę się powtarzał. Czy kołnierz szalowy pokrywać jedwabną satyną? To się zdarza dość często i przez wiele osób nie jest uznawane za błąd. Ale nawet jeśli nie jest błędem, to i tak smoking tropikalny z wełnianymi klapami zamiast jedwabnych, wygląda bardziej klasycznie i przez to bardziej elegancko. Szerokość klap (przy Twoim wzroście i sylwetce) proponuję w przedziale 9-12 cm, ale ważniejszy jest ich kształt. Mnie podobają się takie, które rozszerzają się u dołu (patrz: Humphrey Bogart w Casablance). Myślę, że w tej materii warto posłuchać opinii krawca. Marynarka w żadnym wypadku nie powinna być bawełniana, zresztą krawiec na pewno próbowałby Ci taką wybić z głowy 😉
Na koniec bardzo ważna uwaga: kamizelka powinna być z tego samego materiału co spodnie, a nie z tego co marynarka. Kamizelkę można zastąpić pasem hiszpańskim, ale smoking z kamizelką jest bardziej elegancki i formalny od tego z pasem. Proponuję też zamiast koszuli z krytą plisą, zastosować taką z guzikami jubilerskimi. Byłoby też super gdyby miała ozdobne plisy na przodzie.
Dwa słowa w obronie Lolka – nie jego poglądów, bo tych nie podzielam, ale sformułowania „ubrać garnitur” – we Wrocławiu tak się mówi i nikogo to nie dziwi, natomiast moich znajomych Warszawian – tak. Może to taki regionalizm, jak np. ten, że mieszkańcy Krakowa wychodzą „na pole”, podczas gdy reszta kraju – „na dwór”.
Być może jest to regionalizm 🙂 Jeśli tak to przepraszam Lolka 😉
Panie Janie, jakie są różnice między garniturami FRANK i JORDAN z Pańskiej kolekcji dla eGarnitur?
Jedyna jaką zauważam to oznaczenie materiału, w jednym jest 100% wełna 110’s w drugim 100% wełna. Czy faktycznie materiał garniturów się różni i jak to wpływa na ich użytkowanie?
Prawdę mówiąc jedyną zauważalną różnicę stanowi podszewka 🙂 Tkaniny są oczywiście inne, ale obydwie mają bardzo głęboką czerń, która doskonale wygląda w sztucznym świetle. Poziom jakościowy obu tkanin jest taki sam, pochodzą też oczywiście od tego samego producenta – Vitale Barberis Canonico. Tkanina FRANKA jest tkana z minimalnie cieńszych włókien. Teoretycznie powinno się to przełożyć na większą jej delikatność i bardziej subtelny chwyt. Ale praktycznie różnica jest niezauważalna.
Tak właściwie, to co to są getry? To coś innego niż kalesony?
Getry to coś w rodzaju tekstylnych lub skórzanych cholewek zapinanych na guziki, które były zakładane na półbuty i osłaniały nogę pomiędzy cholewką buta a spodniami. Ich pierwotną funkcją była ochrona przed chłodem, nieco później pełniły też funkcję ozdobną. Takie getry całkowicie wyszły z użycia już na początku XX wieku i obecnie nazwę przejęły rekwizyty nieco inne, mianowicie grube skarpetki bez stopy, noszone na łydkach i opadające na buty. O ile XIX-wieczne getry były rekwizytem typowo męskim, o tyle getry współczesne są raczej przypisane do mody damskiej. Ale nie wyłącznie – stanowią np. element umundurowania skautowskiego.
Getry to także wysokie skarpety piłkarskie (ze stopą).
Janku, dlaczego o marynarce trzyguzikowej mówi się, ze jest na dwa i pół guzika?
Marynarka trzyguzikowa to nie to samo co marynarka na dwa i pół guzika. Ta druga też ma wprawdzie trzy guziki, ale ten górny jest schowany pod odpowiednio ukształtowaną klapą (dziurka od niego jest z kolei na drugiej klapie) i nigdy nie zapinany. Choć teoretycznie może być zapięty – po rozprostowaniu klapy.
Co do komentarza Lolka.
To gospodarze decydują jaki strój jest oczekiwany na jakimś wydarzeniu. Domyślnie na wesele w Polsce oczekiwany garnitur, więc jak gospodarze oczekują innego stroju to powinni o tym poinformować na zaproszeniu. Zapewniam, że jeśli poinformują, że oczekują ubioru casualowego, to nie pojawię się na tym weselu w garniturze. Tylko, nawet w opowieściach o takim czymś nie słyszałem.
Osobiście też nie kocham się z garniturami, jak tylko mogę wybieram zestaw chinosy+marynarka zamiast garnituru, ale jednak najważniejszy dzień w życiu kogoś kto jest dla mnie ważny chcę podkreślić ubiorem wskazującym, że dla mnie to też coś ważnego, a nie pomniejsza konferencja branżowa…
Panie Janie, jakie jest Pana zdanie na temat marynarek na 3 guziki (nie na 2 i pol)? Pozdrawiam
Nie ma nic złego w marynarkach trzyguzikowych i można je nosić bez oporów. Tyle tylko, że będą wyglądały staroświecko i „niemodnie”, czym można się zresztą zupełnie nie przejmować. Tak samo jak można się nie przejmować nosząc marynarkę z nisko usytuowaną kozerką (współczesne kozerki są wysoko) czy spodnie z szerokimi nogawkami.
Swietnie. Bardzo dziekuje.
Panie Janie, jako że zaczyna się sezon na wszelkie cieplejsze, choć jeszcze nie zimowe ubiory, chciałbym zapytać o rękawiczki. Standardowe skórzane rękawiczki dostępne u polskich producentów są niestety z dość grubym ociepleniem. Czy mógłby Pan polecić jakieś sklepy lub producentów eleganckich rękawiczek bez podszewki?
Nie znam takich sklepów. Sam miałem ogromny problem, żeby kupić rękawiczki w kolorze jasnego brązu, bowiem dostępne są przeważnie czarne (na oko około 60% oferty) i ciemnobrązowe (30%). Pozostałe 10% to wszystkie inne kolory. Klasycznych zamszowych, ze skóry jelenia, bez ocieplenia, w kolorze beżowym – ze świecą szukać.
Mam pytanie. Czy kamizelka z cienkiej skóry w fasonie garniturowym pod marynarkę z harris tweedu to dobry pomysł?Pozdrawiam
Nikt nie powiedział, że takie zestawienie jest zakazane 😉 Ja bym się wahał, ale przesądzające powinno być krytyczne spojrzenie w lustro i zdanie się na własne wyczucie.
Witaj Janie, pożeram garściami wiedzę z Twojego bloga i podziwiam Twoją elegancję. Sam niestety jestem modowym ignorantem. Wreszcie i na mnie przyszedł czas – w styczniu ślub i wesele młodszego brata, wypadałoby się jakoś zaprezentować. Jednak im więcej czytam, tym głupszy jestem i postanowiłem poprosić Cię o poradę, gdyż mam już dość nieprzespanych nocy 😉
Jestem zdecydowanie duchem retro człowiekiem i tak chciałbym się zaprezentować. Moja wizja jest taka: marynarka – Vistula https://vistula.pl/granatowa-marynarka-lantier-31119-1; spodnie szare wełniane w stylu retro, raczej niższy stan, i na pewno dłuższe/szersze, ponieważ mam dość rozbudowane nogi i rozmiar stopy 46 i w wąskich, krótkich spodniach wyglądam komicznie – lepiej gładkie czy we wzór, czy możesz polecić jakiś model?; koszula biała w delikatne, błękitne prążki; buty Bullboxer do kostki w kolorze koniak, z granatowym wykończeniem na cholewce. Chciałbym do tego muchę i poszetkę – jaki kolor/wzór? i zastanawiam się nad szelkami. Czy to w ogóle ma jakiś sens? 😀
Pozdrowienia,
Tomasz
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Jeśli jesteś pewien, że chcesz się ubrać każualowo na wesele brata, to opisany zestaw jest OK. Marynarka nie jest zła (a jak na Vistulę, to nawet bardzo dobra), ale w podobnej cenie można znaleźć sporo innych marynarek o dużo ładniejszych proporcjach (np. Poszetka, M.Ceran). Trudno będzie kupić spodnie z szerszymi nogawkami; obecnie jesteśmy w okresie największego nasilenia mody na bardzo wąskie nogawki. Godną polecenia firmą szyjącą spodnie jest Benevento, ale można się natknąć na problem terminowej dostawy.
Proponuję też przemyśleć sprawę butów. Buty outdoorowe nie nadają się na wesele, ale być może w ofercie Bullboxer są jakieś lżejsze modele. Nie znam tej marki zbyt dobrze.
Muszka do takiego luźnego zestawu jaki proponujesz, powinna być fantazyjna; kolorowa i wzorzysta. Powinna to być zdecydowanie muszka wiązana, bo muszka na gumce może być tu kroplą, która przeleje czarę i całość okaże się pretensjonalna.
Dziekuję serdecznie Janie za szybką i zwięzłą odpowiedź!
Tak chcę się ubrać, moja Mama od miesięcy powtarza „nie zakładaj tylko jeansów, bardzo Cię proszę”, także jak sam widzisz ten zestaw to i tak dla mnie szczyt elegancji ;)(przepraszam wszystkich za ignorancję).
Ta marynarka bardzo dobrze na mnie leży, ma fajny materiał i jest lekko retro, podobają mi się też naszywane kieszenie. Ale dziękuję, zajrzę na polecane strony. Na poszetka mają świetne spodnie, ale ta długość do kostek… Zamówiłem spodnie od Benevento, ale faktycznie terminy i kontakt to zgroza, czekam na dostawę.
Post o muszce na gumce przeczytałem 🙂 i nie planuję takiego zakupu. Świetna ta mucha z linku, dziękuję:) Chciałem pójść w bordo, ale chyba odcienie niebieskiego lub szarości będą lepsze. Buty muszę dobierać do stopy (greckiej), mam długie palce i niestety w modelach typowo eleganckich buty cisną nie do zniesienia, stąd kompromis, a że impreza zimą, to postawiłem na taki model https://cutt.ly/cYaqX6E.
Dziękuję Janie, Twoje rady i cały blog są nieocenionym źródłem pomocy dla takich szczypiorów jak ja.
I jeszcze dodam, że ta marynarka z poszetki za mną chodziła, jest ekstra, ale Vistulę upolowałem na przecenie za 780zł, więc różnica bardzo duża.
Szanowny Panie Janie!
Mam wielki problem z wyborem garnituru na swój ślub. Szukam jak najbardziej formalnego, granatowego, jednorzędowego, trzyczęściowego, wełnianego garnituru, bowiem według Pana stoi on najwyżej w hierarchii. Po przeczytaniu chyba wszystkich Pańskich wpisów i odwiedzeniu wielu sklepów z garniturami doszedłem do wniosku, że garnitury oferowane przez sklepy sieciowe zawsze obarczone są jakaś wadą, która umniejsza ich formalność (np. kolorowe guziki, stębnówka). Wszedłem więc na Pańską kolekcję, a tu dramat – nie ma w niej garnituru 3-częściowego! Nie chcę tworzyć garnituru „hybrydowego”, bo jest on mniej formalny. Z charakteru jestem perfekcjonistą, więc drążę ten temat od dłuższego czasu. Niestety kończy mi się czas, a ślub w Boże Narodzenie! Czy do Pana kolekcji da się dobrać kamizelkę z identycznej tkaniny? Jeżeli nie, to jakie marki lub sklepy Pan poleca? Co robić?
Rzeczywiście jest problem z garniturami trzyczęściowymi. Klienci w swej masie nie chcą takich garniturów, zatem firmy odzieżowe ich nie szyją. Czasami zdarzają się takie w dużych sieciówkach, ale one z kolei mają wady, o których Pan wspomniał, na czele z główną wadą czyli brzydkimi proporcjami.
W mojej kolekcji nie ma garniturów trzyczęściowych, a próba dobierania kamizelki na zasadzie „bardzo podobnej” nie jest dobrym pomysłem. Gdyby było więcej czasu to doradzałbym szycie w systemie MTM, ale to już się nie uda.
Mogę polecić garnitur Gatsby z Zack Roman, do którego można dokupić kamizelkę z tego samego materiału. Drogo, ale konstrukcja, proporcje, tkanina, na wysokim poziomie.
Witaj, Janie! Ostatnio zastanawia mnie pewne zagadnienie, związane z koszulami. Czasem spotykam się z tym, że kołnierzyk jest zapinany na 2 guziki, zapewne wiesz o jaki zabieg mi chodzi. I tu się rodzi pytanie: czy taki zabieg jest błędny i nie powinno się takiej koszuli nosić, czy może ma on jakieś uzasadnienie w przypadku, gdy ktoś ma długą szyję? Nadmienię, że chodzi mi oczywiście o koszule zgodne z zasadami męskiej elegancji, czyli bez zbędnych ozdobników i udziwnień. Czekam na odpowiedź i pozdrawiam 🙂
Jeśli koszula ma wysoką stójkę, to dwa guziki są normą. Taka koszula (z zawiązanym krawatem i założona do marynarki) ma bardzo specyficzny wygląd i nie każdy to zaakceptuje, ale jest to jak najbardziej poprawne.