Ten wpis powstał w roku 2021 i niektóre informacje w nim zawarte straciły aktualność. Proponuję lekturę uaktualnionego wpisu o tym jak się ubrać na studniówkę zgodnie z zasadami klasycznej elegancji, który znajdziecie pod poniższym linkiem:
Studniówka 2023. Jak się ubrać?
Rok 2021 był tym, w którym studniówki się nie odbyły; miejmy nadzieję, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy i przełom stycznia i lutego 2022 roku będzie dla rocznika maturalnego okazją do przeżycia pięknych i niezapomnianych chwil. Wraca zatem tradycyjne pytanie: jak się ubrać na studniówkę? W tym artykule, który jest poradnikiem dla męskiej części rocznika maturalnego, znajdziecie na nie odpowiedź, oraz dowiecie się o najdrobniejszych szczegółach związanych z eleganckim i klasycznym ubiorem. Bo diabeł tkwi właśnie w szczegółach i żeby zachować klasę, nie wolno lekceważyć żadnego z nich. Jednak uprzedzam, że artykuł jest długi a natłok informacji w nim zawartych – ogromny. Żeby ułatwić nawigację, podzieliłem go na części; w razie potrzeby będziecie mogli wracać do wybranych fragmentów, żeby przypomnieć sobie zapisane tam porady. Za to gwarantuję, ze jeśli ktoś będzie się trzymał moich wskazówek, to na pewno dobierze swój ubiór perfekcyjnie. Na końcu artykułu jest rozdział: GDZIE KUPOWAĆ, w którym polecam sklep (stacjonarny i on-line), w którym z całą pewnością dobierzecie wymarzony ubiór. Zdaje się, że jest to jedyny w Polsce sklep, w którym można dowolnie zamieniać marynarkę i spodnie z różnych rozmiarów. Dla osób o sylwetce odbiegającej od ideału, jest to bezcenne.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że studniówkę można potraktować w różny sposób i stosownie do tego wybrać styl ubioru. Ja opowiadam się za traktowaniem studniówki jako wydarzenia o wysokim stopniu formalności – tak jak bal czy galę – zatem obowiązującym strojem dla mężczyzny powinien być garnitur wieczorowy (lub nawet strój formalny czyli smoking – o czym też wspomnę w dalszej części). I wszystkie moje rady dotyczą takiego stroju. Jeśli ktoś uzna, że studniówka ma rangę dyskoteki lub wieczorku klubowego i zechce ubrać się stosownie do takiej klasyfikacji, to musi poszukać porad gdzie indziej. Namawiam jednak, żeby przyjąć założenie o wysokim stopniu formalności studniówki i ubrać się na nią maksymalnie elegancko. Bo w niejednej dyskotece lub imprezie klubowej już zapewne uczestniczyliście, a w przyszłości będzie uczestniczyć w setkach kolejnych. A studniówka jest tylko jedna! Niech pozostanie w pamięci jako coś naprawdę wyjątkowego i niepowtarzalnego.
Większość firm odzieżowych przygotowuje specjalne oferty studniówkowe. Warto takie oferty przeglądać, szczególnie jeśli komuś zależy na niskich cenach; w pakietach zawsze będzie taniej, ale zawsze też znajdzie się w nich jakiś element (w skrajnym przypadku – wszystkie) niskiej jakości. Trzeba zatem uważać. Radzę unikać też podpowiedzi w rodzaju: w tym sezonie na studniówkach modne będzie to czy tamto. Bo za takimi stwierdzeniami będzie się przeważnie kryć próba wciśnięcia wam czegoś na czym dana firma postanowiła w tym sezonie zarobić, a co wasz wygląd raczej oszpeci niż upiększy. Dlatego wybierając swój pierwszy poważny garnitur warto samemu wiedzieć co w trawie piszczy. Niby nie ma nic trudnego w kupieniu garnituru, a jednak większość mężczyzn w Polsce kupuje garnitury, w których wygląda źle. A wystarczy znać kilka prostych trików, żeby uniknąć błędów przy zakupie. Zatem: do dzieła!
Garnitur wieczorowy to garnitur gładki, w kolorze czarnym, grafitowym lub granatowym. Inne kolory (nawet ich ciemne odcienie), np. brąz, zieleń, bordo, uchodzą za mniej eleganckie i na wieczorowy garnitur są co najmniej kontrowersyjne. Podobnie jak garnitury w kratę, paski i inne wzory – są to garnitury dzienne o obniżonym stopniu formalności i na okazje wieczorowe się nie nadają. Kolor czarny jest najbardziej elegancki, ale czarny garnitur ma przy okazji pewną wadę: zupełnie się nie nadaje do zastosowań w ciągu dnia. Na samej studniówce wypadnie doskonale, ale jeśli ma być przydatny w przyszłości – np. na maturze, egzaminie, rozmowie kwalifikacyjnej, ślubie lub innej uroczystości rodzinnej – to rekomenduję garnitur granatowy. Przy czym im odcień granatu jest ciemniejszy, tym garnitur jest postrzegany jako bardziej elegancki.
Nawet najładniejszy garnitur nie będzie wyglądał dobrze, jeśli źle dobierze się rozmiar. Jeszcze kilka lat temu powszechna była tendencja do kupowania garniturów w zbyt dużym rozmiarze, dziś dominuje trend do kupowania garniturów za ciasnych. Być może trzeba tu będzie przełamać swoje przyzwyczajenie do kupowania obcisłych rzeczy, bo o ile obcisłe dżinsy, tiszert czy sweter są akceptowalne, o tyle obcisły garnitur wygląda nie tylko nieestetycznie, ale wręcz żałośnie. Dobranie właściwego rozmiaru nie jest trudne, trzeba tylko wiedzieć na co zwrócić uwagę. Powinna w tym pomóc poniższa infografika i szczegółowe wyjaśnienia pod nią.
Niektóre ze wskazówek zawartych w infografice powyżej, będą wyjaśnione w następnym rozdziale: FASON I TKANINA GARNITURU. Tutaj skupię się na obszerności marynarki i szerokości ramion. Obecnie jest tendencja do kupowania za ciasnych marynarek, które nie dość, że wyglądają fatalnie, to w dodatku są niewygodne. Marynarka nie może opinać brzucha; musi mieć pewien luz. Czy jest dobrze dobrana, najłatwiej sprawdzić przy pomocy testu wirtualnego guzika. Polega on na tym, że rozpinamy guzik i ściągamy poły marynarki tak, żeby przylegała do torsu, ale nie za ciasno go opinała. Należy też pamiętać, żeby nie wciągać brzucha. Wyznaczamy palcem miejsce, w którym znalazłby się guzik, gdybyśmy chcieli zapiąć marynarkę w tym ciasnym położeniu. Rozchylamy poły i sprawdzamy jaka jest odległość rzeczywistego guzika od tego wirtualnego, wyznaczonego placem. Powinna mieścić się w przedziale od 2 do 3 cm. Dobrym testem jest też spojrzenie w lustro, gdy stoimy w zapiętej marynarce z rękami luźno zwieszonymi wzdłuż tułowia. Pomiędzy rękawami a samą marynarką powinien być widoczny wyraźny prześwit.
Wyjaśnienia wymaga jeszcze kwestia szerokości ramion: co to znaczy, że ramiona marynarki mają być zgodne z naturalną linią? Chodzi o to, żeby nie tworzyły czegoś w rodzaju „daszka” nad rękami. To bardzo łatwo sprawdzić dociskając prawą dłoń do lewego ramienia (lub odwrotnie). Jeśli tworzy się fałda – jak na lewym zdjęciu poniżej – to ramiona są za szerokie. Powinno być tak jak na zdjęciu z prawej. Prawdopodobnie będzie trudno znaleźć marynarkę idealną w ramionach – bowiem rodzimi producenci szyją po prostu za szerokie – pewnie na wszelki wypadek. Zwężenie ramion to jedna z poprawek krawieckich, które można zlecić krawcowej. Jest to jednak poprawka trudna (nie każda krawcowa się podejmie) i trzeba dołożyć starań, żeby nie była konieczna. Podobnie jest z długością rękawów. Prawdopodobieństwo, że w salonie odzieżowym popularnej sieciówki traficie na marynarkę z właściwą długością rękawów, jest bliskie zera. Po prostu tak się u nas szyje: z potężnym zapasem. Absolutnie nie należy przymykać na to oczu. Rękawy można bez problemu skrócić nawet o kilka centymetrów. Warto dokonywać zakupów w takim sklepie, który oferuje wykonanie poprawek bez dodatkowych opłat. Trudniejsza sytuacja będzie wtedy, gdy rękawy będą za długie o 5 – 6 cm. Takie ich skrócenie od dołu nie będzie możliwe, bowiem weszlibyśmy w strefę guzików. Można skracać rękaw od góry (przy okazji korygując szerokość ramion – jeśli jest taka potrzeba), ale jest to – jak wspomniałem – trudna operacja. W rozdziale: GDZIE KUPOWAĆ? znajdziecie informację o sklepie, w którym można kupić garnitury przeze mnie zaprojektowane. Rękawy marynarek zaprojektowałem tak, że dla większości osób powinny być w sam raz. Ale na wszelki wypadek odległość dolnego guzika od krawędzi rękawa jest pozostawiona na tyle duża, że pozwala na bezproblemowe skrócenie nawet o 3 cm.
Dodam, że długość rękawa marynarki dlatego jest taka ważna, że mężczyzna w garniturze wygląda elegancko i z klasą wtedy, gdy spod rękawa marynarki wystaje mankiet koszuli, na ok. 1 – 2 cm. Więcej przeczytacie o tym w rozdziale KOSZULA. Dodam jeszcze, że zetknąłem się z opinią, że rękaw marynarki powinien sięgać do połowy dłoni. To jest absurd i przepis na katastrofę! Jeśli ktoś podzieli się z wami taką „mądrością” to zasugerujcie mu, żeby się puknął w głowę 🙂
Niezwykle ważna jest sprawa długości spodni, bowiem większość mężczyzn w Polsce nosi za długie spodnie. Ogólna zasada jest taka, że gdy stoi się w pozycji wyprostowanej, spodnie powinny tworzyć jednolitą linię, bez żadnych fałd i załamań. Kiedyś w przeszłości, gdy obowiązywała znacznie większa szerokość nogawek, dopuszczalne było tworzenie się jednej fałdy nad butem. Jednak nie dajcie sobie wmówić, że ta zasada obowiązuje też dzisiaj, gdy nosi się wąskie spodnie. Pamiętajcie, że im spodnie są węższe, tym ich długość powinna być mniejsza. Przy – typowej dziś – szerokości nogawki 18 – 19 cm u dołu, spodnie powinny sięgać do górnej krawędzi cholewki buta. Z przodu powinny dotykać buta, ale się na nim nie opierać. Szczegółowe informacje na temat długości spodni można znaleźć we wpisie: Długość spodni.
Na początku XX wieku, o garniturze mówiło się, że jest męską zbroją. Posiadał różne wkłady wewnętrzne i usztywnienia, które nadawały mu pożądaną wówczas formę, ale czyniły niezbyt wygodnym. O dobrze uszytych współczesnych garniturach mówi się, że są drugą skórą; są lekkie i wygodne, eksponują zalety męskiej sylwetki i tuszują jej wady. Oczywiście nie wszystkie takie są, dlatego warto mieć wiedzę pozwalającą na odróżnienie tych dobrych od tych złych. Jeśli uważnie przeczytacie wskazówki poniżej, to bez trudu dokonacie właściwego wyboru.
Kluczowe przesłanki decydujące o tym, że garnitur wygląda elegancko i z klasą to: harmonijne proporcje marynarki, właściwy krój spodni, dobry materiał i właściwy rozmiar. O rozmiarze była już mowa powyżej, zatem trzeba teraz poświęcić trochę uwagi proporcjom marynarki i krojowi spodni, a w dalszej kolejności – tkaninie z jakiej garnitur jest uszyty.
Jako proporcje marynarki należy rozumieć wzajemną zależność jej długości i położenia guzika oraz szerokość klap. Kwestie te były pokazane w infografice w poprzednim rozdziale, zatem pora żeby je rozwinąć. Garnitur prezentuje się elegancko i dostojnie wtedy, gdy marynarka ma odpowiednią długość, a górny guzik (ten zapinany) jest położony na wysokości talii. Mowa oczywiście o marynarce dwuguzikowej, ale takie obecnie dominują. Gdy marynarka jest zbyt krótka a jej guzik znajduje się na wysokości mostka, sprawia wrażenie kusej, a mężczyzna w nią odziany wygląda jakby cały czas był na głębokim wdechu.
A jak sprawdzić, czy marynarka ma właściwą długość? Jest na to prosty test, który nazwałem testem poziomej dłoni. Mając na sobie zapiętą marynarkę, kierujemy ręce do tyłu i układamy dłonie poziomo. Palcami wskazującymi staramy się wyczuć miejsce gdzie kończą się pośladki, a zaczynają uda, co jest bardzo łatwe i oczywiste. I sprawdzamy jakie położenie ma dolna krawędź marynarki w stosunku do naszych dłoni. Powinna dotykać do dłoni lub się na nich lekko opierać. Jeśli znajduje się powyżej poziomu dłoni – to marynarka jest za krótka. Gdy jest to 1-2 cm to problem jest pomijalny. Gdy jest to 5 cm lub więcej, to marynarka będzie wyglądała bardzo brzydko.
Niestety mam złą wiadomość: większość garniturów oferowanych przez popularne sieciówki, ma złe proporcje. Trzeba będzie zadać sobie niemało trudu, żeby znaleźć ładny garnitur o klasycznych proporcjach. Jednak wyposażeni w wiedzę zawartą w tym artykule, nie będziecie zdani wyłącznie na informacje pochodzące od obsługi salonów z garniturami. Bo jest niemal pewne, że od obsługi zawsze usłyszycie, że wyglądacie odlotowo. A niestety nie zawsze będzie to prawdą. A przy okazji uwaga dotycząca zapinania marynarki: dolnego guzika nigdy się nie zapina! Ale też nieeleganckie – wręcz obciachowe – jest paradowanie w rozpiętej marynarce. Gdy się stoi lub idzie, górny guzik powinien być zapięty. Rozpina się go gdy się siada i siedzi się w marynarce rozpiętej. Ale po wstaniu – ponownie należy ją zapiąć. Spróbujcie wyrobić w sobie taki nawyk 🙂
Bardzo ważną sprawą jest szerokość klap w marynarce. Do niedawna popularne były marynarki z bardzo wąskimi klapami i można je jeszcze spotkać na różnych wyprzedażach, a nawet w podstawowej ofercie wielu marek. Należy ich jednak unikać, gdyż wyglądają nieładnie. Prawdopodobnie trudno będzie znaleźć marynarkę z klapami właściwej szerokości, bowiem większość rodzimych firm ciągle szyje klapy zbyt wąskie. Idealnie byłoby, gdyby klapy miały nie mniej niż 8 cm – klapy otwarte lub nie mniej niż 9 cm – klapy ostre. Pomiaru dokonuje się w miejscu zaznaczonym kreską na grafice poniżej – przy okazji wyjaśnia się różnica pomiędzy klapami otwartymi a ostrymi. Gdyby się nie udało znaleźć klap 8/9 cm, to 7 cm w przypadku klap otwartych jest jeszcze do zaakceptowania; jeśli będzie mniej, to marynarka zdecydowanie straci na elegancji.
Być może – patrząc na zdjęcie powyżej – zadajecie sobie pytanie czy wybrać marynarkę z klapami otwartymi czy z klapami ostrymi. Oba rodzaje klap są właściwe na studniówkę. Klapy ostre występują bardzo rzadko w marynarkach jednorzędowych (za to niemal zawsze w dwurzędowych), zatem nadają marynarce niecodzienny charakter. Jednak znalezienie marynarki z takimi klapami może być trudne, zatem raczej nie nastawiajcie się na taki zakup. Ale jeśli w swoich poszukiwaniach natkniecie się na taki garnitur, to namawiam do jego zakupu. Moim zdaniem klapy ostre są piękne i mają odświętny charakter. Ale pod jednym warunkiem; że są szerokie (te na zdjęciu mają 12 cm).
Skoro już marynarkę mamy ogarniętą, trzeba przyjrzeć się spodniom. I tu może się pojawić problem z uwagi na zamiłowanie młodych ludzi do spodni o ekstremalnie wąskich nogawkach. OK, taka jest moda. Ale ona dotyczy ubiorów każualowych. Próba jej przeniesienia na garnitur, musi się skończyć katastrofą.
Spodnie garniturowe mogą być relatywnie wąskie, ale w żadnym wypadku nie mogą opinać ud i łydek. Fachowo mówi się, że muszą mieć „spad”, czyli ich nogawki muszą mieć taką szerokość, żeby samoistnie opadały po zmianie pozycji z siedzącej na stojącą. Nie mogą się blokować na udach i łydkach; powinny opadać bez potrząsania nogami albo (nie daj Boże) pomagania rękami. Nie da się podać optymalnej szerokości nogawek w centymetrach, bowiem każdy ma inną budowę nóg i dla każdego ten krytyczny wymiar będzie inny. Trzeba też pamiętać, że nogawki bardzo wąskie, nieładnie się układają nad butem. W przybliżeniu można przyjąć, że minimalna szerokość nogawek spodni garniturowych u dołu, to 18 cm.
Pamiętajcie, że ewentualne poszerzenie lub zwężenie nogawek spodni, jest jedną z najprostszych poprawek krawieckich; każda krawcowa to zrobi. Zatem gdy macie masywną budowę nóg, koniecznie powinniście się zdecydować na poszerzenie. Warto też poszukać takiego salonu lub sklepu online gdzie istnieje możliwość dobrania marynarki i spodni różnych rozmiarów. Niestety takich miejsc jest niewiele, ale jeśli ktoś ma sylwetkę odbiegającą od ideału (np. szerokie biodra i masywne uda) to powinien koniecznie poszukać. Wcale nie tak rzadkie są przypadki, gdy klient kupuje marynarkę rozmiaru 48 i do kompletu spodnie rozmiaru 52. Oczywiście jeśli jest taka możliwość – a w większości sklepów jej nie ma.
Żeby garnitur dobrze wyglądał i zapewniał komfort użytkowania, powinien być uszyty z dobrej jakości wełny. Ale to implikuje wyższą cenę. Wiem, że dla wielu osób cena może być podstawową barierą dla zakupu wełnianego garnituru. Pójście na kompromis to kupienie garnituru z mieszanki wełny i włókien syntetycznych (poliester, elastan itp.), a nawet garnituru całkowicie syntetycznego. Taki garnitur będzie mniej stylowy i komfort jego użytkowania będzie mniejszy (dużo gorsza oddychalność), ale na pierwszy rzut oka będzie trudny do odróżnienia od garnituru z wełny. Gdyby ktoś się na taki wariant decydował, to musi zwrócić uwagę na wygląd i tzw. chwyt, czyli wrażenie jakie sprawia tkanina gdy się jej dotyka, ściska itp. Powinna być miękka i sprężysta. Współczesne poliwiskozy potrafią spełniać te wymagania. Jeśliby garnitur miał być użyty tylko raz – na studniówce (bo delikwent ciągle rośnie i za kilka miesięcy garnitur będzie za mały), lub budżet na studniówkowe wydatki był bardzo ograniczony, to oszczędność kilkuset złotych i kupienie garnituru z poliwiskozy, staje się opcją do rozważenia.
Zdecydowanie odradzam natomiast garnitury uszyte z czystej bawełny oraz z bawełny z domieszką włókien sztucznych. W sklepie taki garnitur może nawet wyglądać ładnie, ale w noszeniu będzie bardzo niepraktyczny ze względu na skłonność do gniecenia się i deformacji. Zanim dotrzecie na studniówkę, garnitur taki już będzie pognieciony, a spodnie będą miały – mówiąc kolokwialnie – wypchane kolana.
Metka z informacjami o tkaninie z jakiej uszyto garnitur, przeważnie jest umiejscowiona w wewnętrznej lewej kieszeni marynarki. Znajdziecie tam także informacje o rozmiarze, typie sylwetki i materiale na podszewkę. Jeśli materiałem na garnitur jest czysta wełna, to na metce znajdziecie też czasami dodatkowe oznaczenie składające się ze słowa „super”, trzycyfrowej liczby, oraz literki „s”. Powszechnie się uważa, że symbol 100’s oznacza standardową wełnę, zaś symbole od 110’s do 160’s (teoretycznie może być nawet powyżej 200’s) – tzw. wełnę wysokoskrętną, która jest lepsza od standardowej. W rzeczywistości symbol ten niesie informację o grubości włókien, z jakich utkany jest materiał, a nie o ich skrętności (cokolwiek by to miało znaczyć). Wełna o większej liczbie w oznaczeniu, będzie miała bardziej szlachetny wygląd i chwyt; będzie ładniejsza, lepsza i droższa, ale też bardziej delikatna czyli mniej wytrzymała. Nie ma sensu na siłę szukać garnituru z takiej tkaniny, ale bez wątpienia takim garniturem można zaimponować swoim kolegom i koleżankom.
Wiskoza jest typowym materiałem na podszewkę i jest to tkanina oddychająca. W tanich garniturach zamiast wiskozy stosuje się często tańszy poliester. Jest to tkanina mało przepuszczalna i wpływa na mniejszy komfort użytkowania. W garniturze uszytym z tkaniny 100% poliester i z takąż podszewką, będziecie się czuć jak zapakowani w worek foliowy. Zatem jeśli budżet na to pozwoli, to należy postawić na garnitur z wełny, z podszewką z wiskozy.
Niektóre garnitury posiadają dodatkową wszywkę pod prawą wewnętrzną kieszenią marynarki. Jest to wszywka tkalni, czyli producenta tkaniny. Tylko bardzo renomowane tkalnie mają takie własne wszywki, które dostarczają firmom zamawiającym u nich tkaniny. Jeśli garnitur ma taką wszywkę, jest to gwarancją, że tkanina jest wysokiej jakości i kolejną okazją do zaimponowania kolegom 🙂
Do strojów wieczorowych i formalnych obowiązkowa jest biała koszula. I to nie dlatego, że ktoś tak kiedyś postanowił i nakazał, tylko dlatego, że twarz wygląda najkorzystniej gdy jest podkreślona bielą kołnierzyka. Efekt ten jest szczególnie widoczny przy sztucznym oświetleniu. Każdy inny kolor koszuli da gorszy efekt, natomiast czarna koszula – to przepis na katastrofę. Czy wiecie skąd się wzięła moda na czarne koszule? Otóż zaczęła się ona po premierze filmu Casino Roale z serii o Jamesie Bondzie. Był to pierwszy film serii, w którym w rolę Bonda wcielił się Daniel Craig. Jego przeciwnikiem był demoniczny gangster Le Chiffre (w tej roli wystąpił Mads Mikkelsen), który był sadystycznym prostakiem pozbawionym skrupułów i elementarnej kultury. Żeby podkreślić te nieprzyjemne cechy gangstera, producenci filmu kazali mu nosić czarne koszule (nawet do smokingu). No i wielu mężczyzn, mających się za silnych i bezwzględnych macho, zakochało się w czarnych koszulach. Nie róbcie tego 😉
Przy wyborze koszuli trzeba zwrócić uwagę na trzy elementy: (1) rodzaj kołnierzyka i wielkość jego wyłogów, (2) rozmiar koszuli i (3) jej wykończenie. Te elementy wymieniłem w kolejności ich ważności, ale omówienie zacznę od końca, czyli od wykończenia. Bo trzeba wiedzieć, że biała koszula musi mieć wszystkie elementy białe. Ciemne guziki i obrębienia dziurek, kontrastowe aplikacje lub podwójne kołnierzyki, są w złym guście. Mankiety studniówkowej koszuli mogą być zapinane na guziki, ale będzie bardziej elegancko jeśli będą to podwójne mankiety na spinki, tzw. mankiety francuskie.
Przy obecnej tendencji do kusości wszystkich składników garderoby trzeba uważać, żeby nie kupić koszuli za ciasnej. Kupowaną koszulę trzeba koniecznie przymierzyć i wykonać test na siedząco. Bowiem gdy przymiarkę robimy na stojąco koszula może sprawiać wrażenie dopasowanej, ale nie za ciasnej. Dopiero gdy usiądziemy – prawda wychodzi na jaw: za ciasna koszula będzie nas mocno opinać, a guziki – mówiąc kolokwialnie – będą się rozłazić. Nie wolno kupować takiej koszuli – trzeba poszukać luźniejszej.
Koszule, które kupuje się w sklepach mają przeważnie zbyt długie rękawy. Wiele osób przechodzi nad tym do porządku gdyż jeśli zapnie się guziki mankietów lub jeśli złączy się je spinkami, to mankiety oprą się na nadgarstku, a nadmiar długości “zgubi się” na całej długości rękawa. To złe podejście: jeśli rękawy są za długie to koniecznie trzeba je skrócić. Mankiety koszuli nie powinny opierać się na nadgarstku, lecz swobodnie zwisać sięgając do miejsca zaznaczonego na zdjęciu rentgenowskim poniżej. Skracanie rękawów jest dość prostą operacją i każda krawcowa to zrobi. Niektóre firmy sprzedające koszule oferują skracanie rękawów w cenie koszuli. Skracając rękawy koszuli, trzeba mieć na względzie długość rękawów marynarki zgodnie z infografiką w rozdziale KOLOR I ROZMIAR GARNITURU.
Najważniejszą sprawą przy doborze eleganckiej koszuli, która ma być noszona do garnituru i do której ma być wiązany krawat, jest rodzaj kołnierzyka i wielkość jego wyłogów. Kołnierzyki bywają różne, a podstawową różnicą między nimi jest kąt rozwarcia wyłogów. W zależności od tego kąta noszą one nazwy: kent (ostry kąt rozwarcia), półwłoski (kąt rozwarcia zbliżony do kąta prostego) lub włoski (ang. cutaway) – szeroki kąt rozwarcia. Koszule z bardzo szerokim kątem rozwarcia uchodzą za mniej formalne i nie zalecam ich do ubioru studniówkowego. Ale są one u nas rzadko spotykane bo wiele osób ich nie lubi, więc jest małe prawdopodobieństwo, że się na takie natkniecie.
I na koniec bardzo ważna kwestia wielkości wyłogów kołnierzyka. Tym ważniejsza, że wiele osób w ogóle nie zdaje sobie sprawy z istnienia tego problemu, a wiele polskich firm koszulowych szyje koszule ze zbyt małymi wyłogami kołnierzyka. Zatem bardzo łatwo wpaść w tę pułapkę. Wiem, że na razie brzmi to niezbyt klarownie, ale zdjęcie poniżej i dalsze informacje powinny sprawę rozjaśnić.
Otóż koszula z zawiązanym krawatem wygląda elegancko wtedy, gdy jej wyłogi skrywają się pod klapami marynarki albo przynajmniej do nich dochodzą. Jeśli wyłogi są za małe to powstaje przerwa między nimi a klapami marynarki, co nie wygląda dobrze. Wiele osób nie zwróci na to uwagi, ale dla kogoś komu zależy na klasie i stylu, jest to kwestia pierwszorzędnej wagi. Diabeł tkwi w szczegółach, a to jest jeden z tych szczegółów, w którym siedzi nawet kilka diabłów 😉
Czy wiecie, że kobiety – oceniając mężczyzn na pierwszy rzut oka – ponadprzeciętną wagę przywiązują do butów? Wystarczy mieć na sobie ładne, zadbane i stosowne do okazji buty – i już na wstępie zdobywa się uznanie kobiet. Oczywiście, żeby je utrzymać na dłużej trzeba się wykazać innymi przymiotami, ale to nie zmniejsza znaczenia butów. Buty do eleganckiej stylizacji studniówkowej muszą spełniać kilka warunków, o których poniżej. Na początek warto zaznaczyć, że eleganckie buty garniturowe to buty skórzane, jeśli to możliwe – na skórzanej podeszwie. Używam frazy: „jeśli to możliwe” bowiem buty na skórzanej podeszwie, szyte a nie klejone, są bardzo drogie. Kompletując strój na studniówkę nie musicie sięgać aż tak wysoko; buty na podeszwie z gumy lub tworzywa sztucznego będą akceptowalne, byle ta podeszwa nie była przesadnie gruba.
Eleganckie męskie buty (często mówi się: „buty wizytowe” lub „buty garniturowe”) dzielą się na wiele typów, ale nie ma potrzeby ich tu wymieniać, bowiem na studniówkę najlepsze będą dwa z nich: wiedenki lub lotniki. Dopuszczalne – chociaż mniej formalne – będą też angielki. Być może nie zetknęliście się dotąd z żadną z tych nazw, więc niezbędne jest kilka zdań wyjaśnienia i zdjęcie.
Wiedenki – często występujące pod nazwą oksfordy – to (pomijając eskarpiny – buty do fraka) najbardziej formalny typ męskiego obuwia. Charakteryzują się tym, że kwatery (czyli fragmenty cholewki z dziurkami na sznurowadła) są wszywane pod spód przedniej części buta zwanej przyszwą. W angielkach (derbach) te kwatery są naszywane na wierzch przyszwy. Angielki są nieco wygodniejsze do zakładania i w Polsce absolutnie zdominowały rynek męskiego obuwia. Wiedenki występują w naszych sklepach dość rzadko, ale są preferowane przez znawców i koneserów klasycznego obuwia. Według mnie są też ładniejsze od angielek, ale to jest kwestia gustu. Wiedenki i angielki ze zdjęcia powyżej różnią się jeszcze tym, że angielki mają jednolitą przyszwę a wiedenki nakładany nosek. To jednak nie ma znaczenia i równie dobrze mogłoby być odwrotnie.
Lotniki to buty inne niż wszystkie bo ich cholewka jest wykonana z jednego kawałka skóry (ang. wholecut shoes). Moim zdaniem jest to najpiękniejszy typ męskiego obuwia, ale to rzecz jasna opinia subiektywna. W każdym razie lotniki nadają się do stylizacji wieczorowych, a także do smokingu a nawet do fraka. Jednak dla początkującego adepta elegancji mogą być wyborem trudnym. Z moich dyskusji z czytelnikami szykującymi się do studniówki w latach poprzednich (a musicie wiedzieć, że moje wpisy studniówkowe miały w ciągu kilku lat łącznie ponad pół miliona odsłon) wynika, że nawet wiedenki bywają trudne do zaakceptowania. Niektórzy moi respondenci nazywali je „dziadkowymi butami”. Oto siła przyzwyczajenia! Angielki dominują w sklepach, więc wielu przyjęło je za wzorzec. Nie mam nic przeciwko angielkom, ale taki wybór akceptuję wtedy gdy ktoś wie o istnieniu różnych typów bytów i wybiera właśnie angielki z jakichś, sobie znanych, powodów. Ale gdy wybiera angielki, bo nigdy w życiu nie słyszał o innych typach, to nie popieram takiej postawy.
Wszystkie buty na zdjęciu powyżej mają kolor czarny i nie jest to przypadek. Do stroju wieczorowego, a szczególnie na okazje o dużym stopniu formalności, czarny kolor obuwia jest obowiązkowy. Tak jak wspomniałem na wstępie, można potraktować studniówkę jako taką sobie zwyczajną imprezkę jakich wiele i założyć buty brązowe (a nawet trampki lub sandały), ale ja takie podejście odradzam. Myślę, że jeśli ktoś tak zrobi, to po latach będzie żałował i wstydził się oglądając zdjęcia.
Pisząc o butach nie mogę pominąć bardzo ważnej kwestii ich “rozchodzenia”. Nie wolno zakładać całkowicie nowych butów na taką okazję jak bal studniówkowy, bo można sobie napytać poważnych kłopotów. Otóż buty muszą się ułożyć do nogi, zaś ten proces układania może potrwać kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt godzin. Nowe buty mogą (choć nie muszą) uwierać i obcierać. Należy je założyć w domu i kilka godzin w nich spędzić, trochę chodząc, a trochę siedząc. Jeśli stwierdzimy, że gdzieś wyraźnie uwierają (lub – nie daj Boże – obcierają i tworzą bąble), należy je zdjąć, odczekać jeden dzień i ponowić próbę. Należy się też wybrać na godzinny spacer. Trafią się takie buty, które nie sprawią najmniejszych kłopotów i można je bez obaw włożyć na studniówkę. Ale mogą się trafić i takie, które dość długo będą uwierać i obcierać. Proces przystosowywania może potrwać kilka dni, a nawet ponad tydzień. Jeśli nie jesteśmy pewni, że buty nie sprawią żadnych niespodzianek, to warto zaopatrzyć się w specjalne plastry zabezpieczające przed obcieraniem i nakleić je w miejscach newralgicznych. Warto taki plaster wziąć ze sobą na studniówkę, i nakleić go, gdyby się okazało, że jednak zaczyna się tworzyć bąbel.
Krawat czy muszka? To pytanie zapewne zadaje sobie każdy młody mężczyzna przygotowujący się do studniówki. Od razu odpowiem, że obydwa rozwiązania są właściwe i obydwa są na tym samym poziomie formalności i elegancji. Tak! Muszka zastosowana do garnituru wcale nie podnosi formalności stroju, za to przeważnie bywa przyczyną poważnych wpadek (o czym dalej). Krawat jest naturalnym partnerem garnituru (analogicznie – muszka jest naturalnym partnerem smokingu) i wygląda elegancko i stylowo. Krawat oczywiście powinien być zawiązany ładnym węzłem i w żadnym wypadku nie może to być krawat na gumce, z gotowym węzłem. Prawdopodobnie to moje ostrzeżenie przed krawatem na gumce wyda Wam się przesadą, bo przecież dzisiaj nikt już nie nosi takich krawatów i na pewno nawet przez myśl wam nie przeszło, że moglibyście sięgnąć po tak obciachowy dodatek. Napisałem to jednak dlatego, żeby uświadomić wam, że równie obciachowa jak krawat na gumce, jest muszka na gumce – a tę noszą niemal wszyscy. I to z dumą 😉 No może nie do końca na gumce, bowiem te gotowe muszki nie mają dziś gumek, lecz regulowane paski – ale to na jedno wychodzi. Liczy się sztuczność takiego rozwiązania i jego tandetność (na Allegro można kupić taką „muszkę” za 5 zł). Zatem jeśli na pytanie postawione w tytule rozdziału odpowiecie sobie: muszka, to musi to być muszka wiązana. Nie wpadajcie jednak w panikę: to się da ogarnąć – o czym w dalszej części tego rozdziału.
W eleganckich wieczorowych stylizacjach, zarówno krawat jak i muszka powinny być ciemne i w niezbyt krzykliwej kolorystyce. Najlepsze będą granatowe jednolite lub z jakimś dyskretnym wzorem. Mogą też być bordowe lub ciemnozielone. Powinny być uszyte z gładkiego jedwabiu (w sensie gładkiej faktury tkaniny, a nie braku wzorów), który ma bardzo piękny i delikatny, naturalny połysk. Wszelkie materiały sztuczne (mikrofibra, poliester itp.), szczególnie bardzo błyszczące – są zdecydowanie niewskazane. Niewskazane są też popularne obecnie krawaty wełniane i tzw. knity, czyli krawaty z dzianiny. A także modne krawaty z grenadyny lub szantungu. Ich formalność jest mniejsza niż gładkich krawatów jedwabnych i nie nadają się one na wieczorową imprezę o dużym stopniu formalności.
Ważny jest sposób wiązania krawata. Dwa najczęściej spotykane węzły to four-in-hand (zwany też prostym) i windsor/połwindsor. Musicie sami zdecydować, który wam się bardziej podoba; ja polecam węzeł prosty, który ma wydłużony kształt, jest lekko asymetryczny i tworzy bardzo stylową fałdkę zwaną łezką. Jest przy tym bardzo łatwy do zawiązania. Windsor jest symetryczny, ale bardzo masywny, wręcz przytłaczający. O szczegółach wiązania krawata możecie przeczytać tutaj. Warto wiedzieć, że krawat musi mieć odpowiednią szerokość. Krawaty wąskie oraz ekstremalnie wąskie czyli tzw. śledzie, wyglądają mało gustownie i tworzą brzydkie węzły. Szerokość krawata powinna być mniej więcej taka, jak szerokość klap marynarki: optymalnie 8 – 9 cm (mierzone u dołu).
Nie wiem skąd się wziął dziwaczny zwyczaj, że chłopak udający się na studniówkę, zakłada krawat w kolorze sukienki swojej partnerki. Nie róbcie tego! Przecież nie jesteście dodatkiem do swojej dziewczyny, tylko oboje jesteście partnerami w równoprawnym związku. Każde z was powinno się ubrać elegancko, według własnej wizji i bez nawiązań do ubioru drugiej osoby. Należy też pamiętać, że w wieczorowej eleganckiej stylizacji, źle będzie wyglądał krawat w jasnym kolorze, a jest duże prawdopodobieństwo, że partnerka będzie miała jasną sukienkę.
Jeśli zdecydujecie się na założenie muszki, to czyhają na was dwie pułapki, w które wpada większość uczestników studniówek. O pierwszej już wspomniałem (a temat rozwinę w dalszej części): to założenie muszki gotowej zamiast wiązanej. Druga to założenie koszuli z kołnierzykiem frakowym (łamanym), o których mówi się często „koszula do muchy” co ma sugerować, że jeśli muszka to koniecznie w parze z koszulą z łamanym kołnierzykiem. Nic bardziej mylnego! Kołnierzyk frakowy – jak sama nazwa wskazuje – nadaje się do fraka. Ujdzie też ewentualnie do smokingu, ale zupełnie się nie nadaje do garnituru. Założenie takiej koszuli na studniówkę jest błędem dość dużego kalibru i bardzo przestrzegam przed jego popełnieniem. Koszula powinna mieć zwykły, wykładany kołnierzyk i może mieć (ale nie musi) tak zwaną krytą plisę czyli dodatkową fałdę materiału, która zasłania guziki.
Na koniec zostawiłem kwestię wiązanej muszki, która – jak wiem – budzi przerażenie wśród młodych adeptów elegancji, bojących się, że nie poradzą sobie z jej zawiązaniem. I tu mam dla wszystkich świetną wiadomość: muszkę wiązaną można kupić w formie zawiązanej 🙂 Ma ona regulowany pasek (tak samo jak w przypadku muszki gotowej) i pod względem użytkowym niczym się od muszki gotowej nie różni: po prostu zapina się pasek i koniec! Natomiast pod względem wizualnym, estetycznym i przede wszystkim pod względem klasy i stylu, jest między nimi przepaść. Oczywiście ta różnica jest dostrzegalna dla kogoś, kto zna się na rzeczy. Bo jeśli ktoś widzi muszkę gotową po raz pierwszy w życiu, to może nawet nie zdawać sobie sprawy z faktu, że jest ona tandetna i w złym guście.
Kupując muszkę wiązaną w sklepie online należy się upewnić, czy na pewno jest ona wysyłana do klienta w formie zawiązanej, bo niektóre sklepy oferują muszki wiązane wyłącznie w formie do samodzielnego zawiązania. Rzecz jasna jeśli ktoś czuje się na siłach zawiązać muszkę, to może kupić ją w formie dziewiczej i zawiązać samodzielnie. Może też muszkę, którą kupił w formie zawiązanej, rozwiązać a następnie zawiązać po swojemu. Linki do wybranych sklepów, które oferują muszki wiązane w formie zawiązanej: eGARNITUR, Poszetka, Elegancki Pan.
Poszetka to ozdobna chusteczka wkładana do kieszonki piersiowej w marynarce (zwanej brustaszą). Aż trudno uwierzyć, że taki mały i skromny element może zdziałać tak wiele: podnosi klasę ubioru o jeden stopień. Poszetka świadczy o dobrym guście noszącego, akcentując jego dbałość o ubiór. O doborze poszetek można napisać całkiem dużo. Tym razem ograniczę się do sugestii, żeby użyć białej, lnianej lub bawełnianej poszetki równo złożonej, która będzie wystawać z brustaszy na 1 – 2 cm. Taka równo złożona poszetka jest najbardziej formalna, ale można też pozwolić sobie na nieco większą swobodę i wystawić rogi poszetki lub inne jej fragmenty w sposób nieuporządkowany. Odradzam natomiast poszetki kolorowe i wzorzyste, które – owszem – są ładne i stylowe, ale są mniej formalne i na studniówkę raczej nie pasują. Mimo wszystko lepsza będzie poszetka kolorowa niż brak poszetki 😉
Absolutnie nie wolno kupować poszetki uszytej z tego samego materiału co krawat lub muszka. Taki zestaw jest w złym guście. A najgorsze co może się zdarzyć, to zmarszczony skrawek materiału (najczęściej błyszczącego poliestru) przyszyty do tekturki, którą wkłada się do brustaszy w ten sposób, że rąbek materiału wystaje udając prawdziwą poszetkę. Nie róbcie tego! Gdyby komuś wpadł do głowy pomysł użycia „muchy drewnianej” (można spotkać w sieci produkty o takiej nazwie) to musi pamiętać, że nie będzie to żadna muszka tylko broszka w kształcie muszki. I sami odpowiedzcie sobie na pytanie, czy chcecie iść na studniówkę z broszką zapiętą pod szyją.
Mój cały dotychczasowy wywód opierał się na założeniu, że podstawą ubioru studniówkowego będzie jednorzędowy, dwuczęściowy garnitur. Oczywiście nie musi tak być. Jeśli ktoś chce się naprawdę wyróżnić mam dla niego trzy dodatkowe warianty: garnitur jednorzędowy trzyczęściowy, garnitur dwurzędowy, oraz smoking. Ich szczegółowe omówienie zajęłoby bardzo dużo miejsca, zatem ograniczę się do ogólnych wskazówek.
Garnitur trzyczęściowy to garnitur z kamizelką. Jest bardziej formalny od garnituru dwuczęściowego, więc na studniówkę nadaje się idealnie. Jego wady to: wyższa cena oraz dodatkowa warstwa ubrania, która w ogrzewanym pomieszczeniu może być uciążliwa. Ale ta druga wada może być jednocześnie zaletą. Bo wiadomo, że na studniówkach chłopcy szybko zdejmują marynarki (najpóźniej po pierwszym szybkim tańcu) i pozostają w samych koszulach. Nie jest to niestety eleganckie, ale taka jest rzeczywistość, której nic chyba nie jest w stanie zmienić (podobnie jest na weselach). No i tu ujawnia się zaleta garnituru trzyczęściowego. Bo mężczyzna w kamizelce wygląda trochę mniej obciachowo niż w samej koszuli. Garnitur trzyczęściowy ma swoją specyficzną odmianę, którą nazywam garniturem hybrydowym. Jej istotą jest to, że kamizelka jest uszyta z innego, kontrastowego w stosunku do garnituru, materiału. Garnitur hybrydowy jest mniej formalny od tradycyjnego garnituru trzyczęściowego, ale na studniówkę jest dopuszczalny.
Garnitur dwurzędowy to w Polsce rzadki widok, gdyż – z jakiegoś niewiadomego powodu – nie cieszy się uznaniem polskich mężczyzn. Szkoda, gdyż mężczyzna w niego odziany prezentuje się znacznie korzystniej niż ten w garniturze jednorzędowym. Jeśli ktoś z was zdecyduje się na taki garnitur to chapeau bas! Niestety muszę uprzedzić, że będzie miał kłopoty z jego kupieniem. W popularnych sieciówkach na ogół nie występuje, a w sartorialnych butikach (np. Zack Roman, Poszetka) jest dość drogi. Piękne garnitury dwurzędowe są w kolekcji zaprojektowanej przeze mnie dla eGarnitur, ale są to garnitury w jasnych kolorach i nie byłyby dobrym wyborem na studniówkę.
Smoking to ubiór o charakterze bardzo uroczystym, formalnym i wyłącznie wieczorowym. Na studniówkę – rzecz jasna – nadaje się idealnie, ale jest mało praktyczny bowiem jest mało prawdopodobne, że przyda się w przyszłości. Ale gdyby ktoś z was jednak zdecydował się na smoking, to bez wątpienia przyćmi wszystkich innych uczestników studniówki. Kupując smoking trzeba jednak uważać, gdyż większość ubiorów oferowanych w handlu pod nazwą smoking – to nie są smokingi, tylko ubiory smokingopodobne. Np. natkniecie się na „smokingi” w różnych kolorach, a przecież klasyczny smoking może być tylko w kolorze czarnym lub ciemnego granatu. Pomijam tu smoking tropikalny, ale on nie jest ubiorem, który można by włożyć na studniówkę. No chyba, że szkoła zafunduje wam studniówkę na Zanzibarze – skądinąd pięknym miejscu. Więcej na temat smokingów przeczytacie we wpisach: Smoking właściwy i erzace oraz Dlaczego klasyczne smokingi są wypierane przez ubiory smokingopodobne.
Jeśli ktoś z czytelników dobrnął do tego miejsca, to chylę czoła 😉 I w nagrodę mam crème de la crème, czyli propozycję dla tych, którzy chcą się wyróżnić tyleż stylem i klasą, co znajomością zasad klasycznej męskiej elegancji i po prostu dobrym gustem. Moje propozycje to: kwiatek w butonierce, lśniące noski butów i szelki.
Kwiatek włożony do butonierki (rozcięcia w klapie marynarki) jest akcentem bardzo odświętnym i uroczystym, idealnie pasującym do podniosłej atmosfery studniówki. Kwiatki w butonierkach noszą członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej, nie zapomina o nim także James Bond, w chwilach bardzo uroczystych. Czy nie byłoby czymś fascynującym pójście w ślady Bonda? Choćby tylko w tym jednym zakresie 😉
Umieszczenie kwiatka w butonierce to wcale nie jest – jak mogłoby się wydawać – łatwa i prosta operacja. Pierwszą przeszkodą będzie fakt, że garnitur kupiony w sklepie, nie będzie miał rozciętej butonierki. Trzeba to zrobić samemu albo poprosić o pomoc krawcową, bo butonierki w tanich garniturach z sieciówek, nie są przeważnie prawdziwymi butonierkami, a tylko atrapami. Jednak w garniturach wyższej klasy powinno już być OK. Gdy projektowałem garnitury dla eGARNITUR, przewidziałem butonierki dość szerokie – takie, że szypułka kwiatka wejdzie w nie bez problemu. Ale w garniturach z masowej produkcji butonierki są bardzo wąskie i szypułka goździka się w nich nie zmieści. Jak sobie z tym radzić, oraz jak pokonać inne trudności związane z kwiatkiem, przeczytacie we wpisie: Kwiatek w butonierce. Uprzedzam, że to znów będzie bardzo obszerny i szczegółowy tekst. Ale warto zadać sobie ten trud; zobaczcie jak ja prezentowałem się z różowym goździkiem w butonierce, na pewnym oficjalnym przyjęciu 🙂 A dalej jeszcze infografika instruktażowa.
Kończąc temat kwiatka muszę jeszcze dodać, że kwiatek w butonierce to zupełnie coś innego niż bukiecik przypinany agrafką do klapy marynarki. Przypinanie takiego bukiecika – w kwiaciarniach zwanego butonierką 😂 – jest popularne na weselach i ma rodowód plebejski. Nie próbujcie tego na studniówce; lepiej nie mieć kwiatka niż mieć taki bukiecik o problematycznej estetyce. Czy wyobrażacie sobie jak wyglądałby James Bond z takim bukiecikiem?
Doprowadzenie nosków butów do lustrzanego połysku jest trudnym zadaniem i wymaga sporych nakładów pracy. Poza tym – gdy ktoś nie ma wprawy – to zalicza wiele wpadek, co jest bardzo frustrujące. Jednak gdy się w końcu uda, to efekt jest imponujący a satysfakcja z jego osiągnięcia – ogromna. Lśniące noski butów to wyróżnik prawdziwego eleganta i dandysa, zaś ten efekt uzyskany na noskach czarnych wiedenek, które później zakłada się do wieczorowego garnituru, jest szczególne spektakularny. Nie podam tu dokładnego przepisu jak dojść do celu, bowiem zajęłoby to zbyt dużo miejsca. Odsyłam do wpisu: Lśniące noski butów, w którym proces ten opisany jest krok po kroku.
Nie ma co się oszukiwać: szelki to dodatek powszechnie pogardzany, nazywany często „dziadkowym”. Zupełnie niesłusznie! Bo szelki nie dość, że spełniają bardzo ważną i pożyteczną rolę w eleganckiej stylizacji, nie dość, że zapewniają wygodę niemożliwą do osiągnięcia przy stosowaniu paska, to jeszcze są bardzo stylowe i świadczą o wyrobionej świadomości modowej noszącego. Każdy kto posłucha mojej rady i na studniówkę założy szelki, spotka się na pewno z dużą atencją ze strony swoich koleżanek. Wśród kolegów może znajdzie się ktoś, kto zechce z szelek pokpiwać ale myślę, że nawet największy sceptyk ugnie się pod naporem logiki argumentacji przemawiającej za szelkami.
Po pierwsze szelki zawsze utrzymują spodnie w takim położeniu, jakie założyliśmy dokonując regulacji ich długości i napięcia. To bardzo ważne, bowiem spodnie podtrzymywane przy pomocy paska, na pewno się obsuną w ferworze zabawy i staną się za długie – nad butami utworzą się nieestetyczne harmonijki. Gdy ma się szelki taka sytuacja jest niemożliwa: spodnie zawsze wracają do swojego optymalnego położenia. Druga ważna cecha szelek jest taka, że zapewniają one niezrównaną wygodę – nic nie ściska w pasie, spodnie mogą być luźniejsze i zapewniać tym samym większą swobodę ruchów. Znów przywołam tu Jamesa Bonda, który zawsze nosi szelki. Nie zawsze je widać bo skrywają się pod marynarką, ale zawsze są, co m.in. zapewnia nienaganny wygląd agentowi 007. Bardziej szczegółowe informacje o szelkach znajdziecie we wpisie: Zwyczajne szelki.
Najbardziej stylowe szelki to szelki na guziki (które są przyszyte po wewnętrznej stronie gurtu spodni). I takie szelki wywołują zawsze największy aplauz i podziw postronnych obserwatorów. Gdybyście się zdecydowali założyć takie szelki na studniówkę to przede wszystkim trzeba zadbać o to, żeby spodnie były stosunkowo luźne w pasie. Jeśli miałyby być bardzo obcisłe to szelki tracą sens. Po drugie trzeba przyszyć guziki do gurtu. To banalna czynność i spróbujcie ją zrobić sami. Szczegółowe informacje o tym jak to zrobić znajdziecie we wpisie: Jak przystosować do szelek typowe spodnie garniturowe.
Kończąc temat szelek dodam jeszcze, że zwykłe szelki na żabki, także będą właściwe na studniówkę. Nie będą wprawdzie tak stylowe jak szelki na guziki, ale swoje funkcje użytkowe będą wypełniać równie dobrze.
Jest takie przysłowie, że dobrymi radami jest piekło wybrukowane. I rzeczywiście: wszystkie moje rady zawarte powyżej byłyby niewiele warte, gdyby nie udało się kupić zgodnego z nimi garnituru i odpowiednich dodatków. Każdy ma taki odruch, że po garnitur udaje się do salonu jednej z dużych firm sieciowych, które mają dziesiątki sklepów w różnych miastach Polski. Niestety tam przeważnie zderza się ze ścianą, bowiem wszystkie te firmy szyją garnitury o brzydkich proporcjach: krótkie marynarki, wysoko położony guzik, wąskie klapy, za długie rękawy. Czemu tak robią? Bo około 10 lat temu ktoś rzucił hasło, że klasyka jest passé i teraz trzeba szyć po nowemu. Tym, że to nowe jest brzydkie – nikt się nie przejmował gdyż uważano, że mężczyźnie można wcisnąć wszystko, byle tylko dało go się przekonać, że jest to modne.
Ale na szczęście dziś nie jesteśmy już skazani na sieć salonów, bo w zasięgu ręki jest mnóstwo sklepów online. Wprawdzie wiele osób ma duże opory wobec kupowania garniturów przez Internet, ale jeśli sklep oferuje bezpłatną wysyłkę i bezpłatny zwrot (jest takich sklepów coraz więcej) to właściwie nie ma ryzyka. Kupuje się jakiś garnitur, przymierza i jeśli źle leży to się go odsyła na koszt sprzedawcy. Można też zamówić garnitury w różnych rozmiarach, wybrać ten, który dobrze leży, a drugi odesłać. Kłopotem jest tylko fakt zablokowania gotówki na jakiś czas, ale dobre sklepy zamykają cały cykl w kilka dni. Proponuję zatem nie bać się kupowania online, ale oczywiście trzeba najpierw zapoznać się z niezależnymi opiniami o sklepie i nie kupować w nim jeśli ma dużo opinii negatywnych. Najlepszym weryfikatorem jest Facebook, bowiem tam za każdą opinią stoi konkretny człowiek, którego profil można zobaczyć i przekonać się czy jest to żywa osoba, czy czasem nie jakiś troll.
Ja chciałbym zarekomendować firmę, z którą od kilku lat współpracuję i dla której zaprojektowałem kolekcję garniturów. Jest to firma Bonus MG, która prowadzi sklep internetowy eGARNITUR.pl oraz jedyny sklep stacjonarny, który jest największym w Polsce sklepem z garniturami. Na 3000 m² powierzchni, ktoś z grona 50 sprzedawców-doradców pomoże każdemu wybrać odpowiedni garnitur i dodatki. A wybór jest ogromny; liczba różnych fasonów i kolorów garniturów może przyprawić o zawrót głowy, a rozmiarówka jest imponująco szeroka. Jedyny kłopot polega na tym, że sklep ten mieści się w niedużej miejscowości Skórcz na Pomorzu. Od Warszawy jest odległy o 355 km autostradą, od Budgoszczy o 104 km, od Gdańska o 74 km, od Starogardu Gdańskiego o 22 km. Mimo to warto się tam wybrać nawet z dalekiej odległości (szczególnie jeśli skrzykną się 3 – 4 osoby zainteresowane zakupem) bo prawdopodobieństwo, że znajdzie się tam coś zgodnego z oczekiwaniami – wynosi 100%. Sklep oferuje garnitury różnej klasy: od tanich garniturów z poliwiskozy, poprzez garnitury wełniane średniej klasy, aż po luksusowe garnitury z wełen kultowej włoskiej tkalni Vitale Barberis Canonico. Wszystkie garnitury są szyte w Polsce.
Ten sam asortyment można znaleźć w sklepie internetowym eGARNITUR, który oferuje bezpłatną wysyłkę i zwrot i jest jednym z bardzo niewielu sklepów w Polsce (być może nawet jedynym), który oferuje dowolną zamianę marynarki i spodni z różnych rozmiarów. Ta możliwość jest bardzo ważna dla osób, których sylwetka – choćby nawet nieznacznie – odbiega od ideału. Można np. zamówić kilka garniturów w różnych rozmiarach, przymierzyć, wybrać optymalną marynarkę i optymalne spodnie, a pozostałe (rozkompletowane) garnitury – odesłać. Można też skonsultować się telefonicznie z obsługą sklepu, odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących swoich wymiarów, a obsługa wybierze optymalny zestaw. To jest najlepsze rozwiązanie bo nie trzeba płacić za kilka garniturów, a później czekać na zwrot pieniędzy po odesłaniu tych niepotrzebnych, tylko płaci się za jeden garnitur. Który można oczywiście później odesłać jeśli się nie spodoba lub nie będzie dobrze leżał. Ryzyko dla kupującego jest zerowe. Jeśli klient zdecyduje się na zwrot, to nie musi zawozić paczki gdziekolwiek; kurier przyjeżdża pod wskazany adres i zabiera paczkę. Wszystko bezpłatnie.
No i jeszcze jedna cecha sklepu eGARNITUR, która jest unikalna w Polsce. Garnitury są wysyłane w specjalnych kartonach, w których wiszą na wieszakach. Taki garnitur bezpośrednio po wyjęciu z kartonu jest w stanie idealnym; nie trzeba go prasować, można od razu założyć i iść na imprezę 🙂
Spośród bardzo bogatej oferty garniturów wybrałem trzy propozycje: budżetową, standardową i luksusową. Pamiętajcie, że to tylko przykłady, bo jest wiele innych garniturów, zarówno granatowych jak i czarnych, a także w innych kolorach, gdyby ktoś miał się na taki zdecydować. Oto moje propozycje:
Garnitur NORMAN jest uszyty z mieszanki poliestru, wiskozy i elastanu (64/34/2), podszewka jest poliestrowa. Tkanina jest całkowicie sztuczna, ale włókna zostały wytworzone według zaawansowanej technologii, w której poliester i wiskoza są owijane wokół bardzo cienkiego rdzenia z elastanu. To powoduje, że tkanina jest rozciągliwa, zatem garnitur jest wygodny w noszeniu. Jednak jego oddychalność jest typowa dla poliwiskozy. Zwracam uwagę, że jeśli ktoś zapisze się do newslettera, to otrzymuje na stałe rabat 10% na wszystkie zakupy. W takim przypadku cena garnituru NORMAN wynosi 539 zł.
Garnitur MORGAN jest uszyty z wełny, podszewka jest wiskozowo-poliestrowa. Zwracają uwagę ładne proporcje, dość szerokie klapy oraz guziki z rogu bawolego. Dla osób, które zapiszą się do newslettera, cena garnituru MORGAN wynosi 855 zł.
Garnitur BRUCE pochodzi z kolekcji przeze mnie zaprojektowanej. Jest uszyty z doskonałej jakości wełny pochodzącej z kultowej włoskiej tkalni Vitale Barberis Canonico. Bardzo oryginalna podszewka w kolorowe kwiaty jest wiskozowa i została wyprodukowana przez włoską firmę specjalizującą się w podszewkach wysokiej klasy: TMR Cederna. Wełna użyta do uszycia garnituru ma luźny splot (tzw. tropik), co implikuje bardzo dobrą oddychalność tkaniny. W połączeniu z oddychającą podszewką daje to taki efekt, że garnituru się niemal nie czuje na sobie nawet wtedy, gdy temperatura otoczenia jest wysoka. BRUCE jest garniturem, obok którego nie sposób przejść obojętnie. W oczy rzucają się przede wszystkim jego szerokie klapy, znane dotąd tylko z garniturów szytych na miarę u krawca lub oferowanych przez drogie, sartorialne butiki. Uwagę przykuwają też detale w klimacie dandysowskim: brustasza (kieszonka piersiowa) w kształcie łódeczki, guziki z rogu bawolego (marki Union Knopf), szeroka butonierka, w której bez problemu zmieści się łodyżka żywego kwiatka. Guziki przy rękawach marynarki są rozpinane, ale usytuowane w taki sposób, że umożliwiają ewentualne skrócenie rękawów. To jednak prawdopodobnie nie będzie potrzebne, bowiem przy projektowaniu tak dobrałem proporcje, że dla większości osób rękawy powinny być w sam raz. Dla osób, które zapiszą się do newslettera, cena garnituru BRUCE wynosi 1169 z.
Wszystkich czytelników, którzy będą korzystać z moich rad przy tworzeniu swoich studniówkowych ubiorów, chcę zachęcić do przysyłania mi zdjęć. Zarówno z fazy zakupów, przymiarek, poprawek itp., jak i zdjęć z zabawy studniówkowej. Każdego roku, po sezonie studniówek, publikuję artykuł z ciekawymi stylizacjami czytelników. Swoje zdjęcia przysyłajcie mailem na adres: studniowka@janadamski.eu. Najciekawsze zamieszczę we wpisie Pochwal się swoją stylizacją: studniówka 2022, który opublikuję w marcu 2022 roku. Jak wasi koledzy, którzy korzystali z moich porad, wyglądali na studniówkach w latach poprzednich, możecie zobaczyć tutaj i tutaj.
Studniówka mnie nie czeka, ale artykuł wspaniały. Choć wspomniane zasady to już dla mnie chleb powszedni, czytało się z przyjemnością. Oby, jak największa część młodzieży skorzystała. Z Pana to już taki nasz rodzimy arbiter elegantiae i do tego z lekkim piórem.
PS: Nie jestem jakimś wielkim fanem grafitowych garniturów, ale uderzające jest to, że w wielu poradnikach, w tym również Pańskich, kolor ten jest wymieniany jednym tchem obok czerni i granatu, a następnie szybko znika i niemal nigdy nie jest przedstawiany w dalszej części jako konkretna propozycja, poparta przykładami i zdjęciami 🙂 Może się pojawi jakiś wzorcowy grafit w kolekcji? 🙂 Ostatnio jakby na wymarciu jest ten niby klasyczny i oczywisty kolor w ofertach.
Pozdrawiam
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Rzeczywiście grafit – który jeszcze nie tak dawno był jednym z podstawowych kolorów na garnitury – powoli zanika. Ale za to pojawiają się nowe kolory (brąz, zieleń), które z kolei były nie do pomyślenia jako kolory garniturów. Wprawdzie nie są to kolory na garnitury wieczorowe, ale ich popularność jest bezdyskusyjna.
W marcu 2022 r. pojawi się w mojej kolekcji garnitur JOHN, z wełny VBC super 120’s, którego kolor można nazwać grafitowym. Będzie on domykał paletę szarości tkanin typu skóra rekina, składającej się z garniturów: JAMES – KEVIN – JOHN.
Świetna wiadomość. Czy będzie to może grafit pozwalający na dobranie ciemnobrązowych lub bordowych butów czy taki, który podąża ku czerni na tyle, że jedynie czarne obuwie będzie stosownym wyborem?
Pozdrawiam serdecznie.
To zdecydowanie nie jest kolor bliski czerni. Jest to ciemna szarość i nawet wahałem się czy użycie słowa „grafit” jest na miejscu. Poza tym jest to skóra rekina, czyli ta szarość oglądana z bliska, nie jest jednorodna. Buty w kolorze ciemnego brązu będą OK w ciągu dnia, buty ciemnobordowe będą jeszcze lepsze.
Wspaniały wpis! Dydaktyczny dla młodych adeptów matury.
Panie Janie, ostatnio w Europie i na świecie mamy czasy pełne zbrojonego napięcia międzynarodowego. Ciekawi mnie, jakby Pan w swoim artykule poruszył temat wojskowych mundurów (galowych, polowych, garnizonowych) , oczywiście, od strony modowej. Czy zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, iż współczesne mundury są nieestetyczne?
Dziękuję za słowa uznania 🙂
Kiedyś się przymierzałem do wpisu o mundurach, ale w końcu zrezygnowałem. Może jeszcze wrócę do tematu, ale raczej nie będę pisał o mundurach w ogóle, ale o jednym specyficznym rodzaju: mundurach wieczorowych (nie mylić z galowymi). Pewnie mało kto wie o ich istnieniu, a one mają swoje miejsce w odpowiednich regulaminach i prezentują się intrygująco – np. półfrak generalski 🙂
Jeśli patrzeć na mundury oficerskie Wojska Polskiego to rzeczywiście wydają się brzydkie, ale główną przyczyną tej brzydoty jest ich zbyt duża obszerność, wypchane i za szerokie ramiona, szerokie i za długie rękawy, za długie spodnie itp. Największy potencjał mają mundury Marynarki Wojennej, ale i one są skażone wymienionymi przypadłościami, które są spadkiem po epoce PRL-u, w której na wzór sowiecki, wszystko musiało być wielkie. Wprawdzie nasze wojsko obroniło się przed noszeniem UFO na głowach, ale w pozostałych sprawach było już gorzej.
Tak to bardzo ważne czy żołnierze będą umierać w okopach w ładnych czy brzydkich mundurach.
Umiera się w mundurach polowych. W galowych się wyłącznie paraduje i wygląda.
To rozszerzanie nogawek dla osób o masywnych nogach wcale nie jest takie łatwe, bo wolnej tkaniny do wypuszczenia nie ma niemal nigdy.
Jak to mówią górale: łatwiej kijek pocieniować niż pogrubasić.
Tak, to jest problem. Tym niemniej trochę zawsze się daje poszerzyć. 2 cm zawsze uda się dodać, chociaż krawcowe nie lubią gdy maszyna musi iść po obrębieniu krawędzi materiału.
Dzień dobry. Artykuł jest esencją wiedzy w tytułowym temacie, jak zwykle. Mam tylko jedną uwagę formalną dotyczącą zdjęcia nr 4 z opisem cech idealnej marynarki. Kostka, do której ma sięgać rękaw marynarki przy opuszczonej swobodnie ręce, to wyrostek kości łokciowej. Kość ramieniowa jest tylko w ramieniu, czyli pomiędzy barkiem a łokciem. Gratuluję kolejnej wspaniałej publikacji i serdecznie pozdrawiam. Z poważaniem.
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Dziękuję też za zwrócenie uwagi na błąd, który już poprawiłem. Wiedziałem, że chodzi o kość łokciową, ale się jakoś zafiksowałem na kości ramieniowej i nie zauważyłem tego błędu przy kolejnych korektach 🙂
Wspaniały artykuł,pełen bardzo przydatnych porad dla młodych ludzi którzy nie mają w dzisiejszych czasach wielu możliwości zapoznania się z tematem tylko wzorują się na masowych standardach kreowanych w mediach społecznościowych, w myśl zasady „bo tak się nosi, bo jest modne”.
A klasyka zawsze się obroni Panie Janie😉
Szkoda ,że miarowe krawiectwo zanika na rzecz tzw.”masówek”, nie jest łatwo dobrać ubiór na wyjątkowe okazje i to nie tylko panom😉 ,o stylu nie wspomnę, to tak jakby wszyscy jeździli jedną marką samochodów 🤷♀️
Bardzo dziękuję 🙂
Wbrew pozorom krawiectwo miarowe odradza się w ostatnich latach. Ale rzeczywiście był taki okres gdy wydawało się, że jest na wymarciu. Ponadto bardzo dynamicznie rozwija się segment MTM. To też można w przybliżeniu nazwać szyciem na miarę, tylko trochę uproszczonym. No i jest też sporo sartorialnych butików oferujących elegancką odzież RTW (czyli gotową do noszenia) bazujących nie na chwilowej modzie, lecz na klasyce. Zatem wybór jest spory. Problem w tym, że większość mężczyzn o tym nie wie i uważa, że świat się kończy na popularnych sieciówkach.
Super wpis, kopalnia wiedzy!
Dziękuję 🙂
Janku jak oceniasz jakość koszul od Bonus MG?
Wpis dla młodzieży nieoceniony. Szkoda, że jak swoją studniówkę miałem 27 lat temu nie było Cię w sieci🤣
Pozdrawiam.
Dziękuję 🙂
Relacja ceny do jakości koszul w Bonus/eGARNITUR jest na dobrym poziomie.
Moi synowie już dawno po studniówce a na ślub na razie się nie zanosi (chociaż bym o nim poczytała), ale dziękuje za pouczający materiał i żałuje, że nie miałam takich dokładnych wskazówek jak kupowałam garnitur synom.
Dziękuję 🙂
O tym jak się ubrać na ślub też pisałem, ale większość porad jest taka sama.
„Pan młody. Jak się ubrać na ślub”
Przeczytałam z zapartym tchem od deski do deski. Bardzo cenna lektura…zwłaszcza że moich mężczyzn ubieram ja…Bardzo bym Pana prosiła o rady : jaki garnitur dla niskiego pana z dużym brzuszkiem i wąskimi biodrami i dla wysokiego chłopaka z szerokimi biodrami i masywnymi udami? Łatwo ubrać kogoś kto ma nienaganna sylwetkę , trudniej gdy proporcje są trochę i bardzo zachwiane… Pomoże Pan? Bardzo proszę w i imieniu wielu…
Dziękuję za miłe słowa 🙂
To prawda, że przy sylwetce odbiegającej od ideału są kłopoty z dobraniem garnituru „z wieszaka”. Podstawową sprawą w takiej sytuacji jest możliwość dobrania spodni i marynarki z różnych rozmiarów. Niewiele firm odzieżowych taką możliwość oferuje, ale kilka – tak. Drugą sprawą jest kwestia przeróbek krawieckich. Dobra krawcowa potrafi zwęzić lub poszerzyć zarówno spodnie jak i marynarkę, dostosowując je do sylwetki. Kolejna opcja to szycie na miarę w systemie MTM. Jest dość droga (szczególnie gdy jako bazę porównawczą przyjmie się wyprzedażowe ceny garniturów szytych z poliestru), ale daje bardzo dobre efekty. I wreszcie jest opcja bezkompromisowa, polegająca na szyciu na miarę u krawca (tzw. bespoke). Dobry krawiec stworzy idealnie leżący garnitur na każdą sylwetkę, ale to wymaga dużego nakłady pracy, w tym kilku przymiarek, więc nie jest tanie.
Jeśli w grę wchodzi jedynie pierwsza opcja (plus korekty krawieckie) to nie ma innej możliwości tylko trzeba odwiedzić kilka salonów różnych marek i przymierzać różne garnitury. Rada dla pana z dużym brzuszkiem: spodnie muszą mieć taki obwód w pasie, żeby obejmowały brzuch a nie były zapinane pod nim. Spodnie koniecznie trzeba wtedy nosić na szelkach. Przy szerokich biodrach i masywnych udach rozmiar spodni koniecznie musi być większy niż rozmiar marynarki (np. marynarka 48, spodnie 50 lub 52).
Ostatnia kwestia to fachowość personelu w salonie odzieżowym. Tu sytuacja jest niestety marna i trzeba liczyć na szczęście 🙂
Bardzo fajny artykuł!!!
Panie Janie mam pytanie (lub sugestię dotyczącą napisania kolejnego artykułu) . Czy planuje Pan stworzyć taki artykuł dotyczących obron? W tym roku poraz drugi w życiu, będę bronił pracy magisterskiej. Dyplomu, który daje mi prawo wykonywania zawodu oraz jest ukoronowaniem 5 lat ciężkich studiów. Zastanawiam się w czym należy pójść. Czy w takiej chwili można zakładać brązowe buty czy czarne singiel Monki, Monki, czarne broksy czy oksfordy. Jaki powinien być kolor garnituru. Czy muszka czy bez. Tym bardziej, że uważam, iż na obronę przed komisją ma to bardzo ważny wpływ jak się wygląda. Pozdrawiam zagorzały czytelnik Pana artykułów.
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Nie planowałem artykułu o ubiorze na obronę pracy licencjackiej/magisterskiej/doktorskiej bo on zależy głównie od tradycji jaka jest na danej uczelni. Jednak zawsze warto mieć na uwadze, że lepiej się ubrać bardziej elegancko niż to jest powszechnie przyjęte, niż mniej elegancko. W żadnym wypadku nie wypada występować w stroju każualowym. W każdej sytuacji sprawdzi się granatowy garnitur, plus biała koszula, plus ciemny gładki krawat, plus biała poszetka, plus czarne wiedenki. Można nieco odstąpić od tego formalnego dreskodu poprzez odformalnienie dodatków: krawat może być w dyskretne wzorki, poszetka może być kolorowa a buty mogą być brązowe i mogą to być angielki/brogsy/monki.
Dziękiuj za odpowiedź.
Kurczę, chciałabym trafić na taki artykuł w wersji dla kobiet. Zdecydowanie brakuje tego w polskim internecie
W modzie męskiej, a szczególnie w klasycznej elegancji, jest wiele ścisłych zasad, a także różnych elementów jednoznacznie zdefiniowanych. Dlatego można stworzyć taki poradnik jak ten. Moda damska jest dużo bardziej różnorodna, ulotna i umykająca jednoznacznym zasadom. Zatem i stworzenie poradnika jest trudne, o ile w ogóle możliwe 🙂
Janie,
jestem tegorocznym studniówkowiczem i mam niemal skompletowaną garderobę, niepokoją mnie dwie kwestie i chciałbym, abyś rozwiał moje wątpliwości:
Primo – brustasza (niestety nie barchetta) jest oddalona od klapy o około 1cm (przy czym klapy są normalnej szerokości), przez co nie jest ona przykrywana. Spotkałem się z opinią, nie pamiętam już gdzie, że klapa musi nachodzić na brustaszę, bo jeśli nie, rozbija to „zwartość” marynarki. Zauważyłem jednak, że na zdjęciach w artykule jest kilka stylizacji, w których klapa na brustaszę nie zachodzi i cała kreacja pięknie się spina (za przykład podaję prezentowany garnitur „Norman”). Jak w końcu powinno się podejść do tego szczegółu – jak do niedopatrzenia, czy po prostu alternatywnej konstrukcji brustaszy? Co o tym myślisz?
Druga kwestia to nakrycie głowy. Pomijając fakt, że przybędę w płaszczu lekko za kolana, wpadłem z kilkoma towarzyszami na pomysł, abyśmy się razem pokazali w kaszkietach (aluzja do pewnego serialu o grupce mężczyzn z Birmingham, nasyconego klasyczną elegancją, no może zabrakło tam czasem krawatów do przypiętych kołnierzyków). Kaszkiety byłyby oczywiście klasyczne, nie jak takie grube „kaskowate”, które deformują proporcje czaszki. Czy przywdzianie takiego nakrycia zamiast kapelusza (mam brązowy Trilby) byłoby faux pas? Zakładam, że i tak będziemy nielicznymi, którzy do nakrycia wierzchnego przyłożą wagę i taki zbiorowy look tworzyłby ciekawy klimat, poznałbym jednak na Twoją opinię.
Klapy marynarki nie muszą zachodzić na brustaszę. Jeśli są szerokie, a do tego wykończone po łuku (co często idzie w parze), to rzeczywiście zachodzą na brustaszę, to jednak nie jest niezbędne.
Pomysł zastosowania kaszkietu uważam za bardzo ciekawy i stylowy. Oczywiście tradycjonaliści będą kręcić nosem; że na bal można się udać tylko w ciemnej dyplomatce i formalnym kapeluszu (fedora, a tym bardziej trilby, odpadają), ale ja nie podzielam tych zastrzeżeń. Płaszcze plus kaszkiety będą super!