Dzięcioł smugoszyi to jeden z największych dzięciołów (do 48 cm długości i 350 g masy ciała). Jest wyposażony w niezwykle potężny dziób, którym najtwardsze nawet drewno przerabia na wióry z niewiarygodną szybkością. Uderzenia dzioba mają częstotliwość nawet powyżej 15 Hz (15 uderzeń na sekundę). Dla porównania dodam, że szybkostrzelność większości współczesnych karabinów automatycznych mieści się w granicach 10 – 20 strzałów na sekundę. Warto też zwrócić uwagę, że uderzenia dzioba są wzmacniane dzięki długiej szyi. Ta bardzo długa, wręcz nieproporcjonalna szyja, jest charakterystycznym szczegółem anatomicznym dzięcioła smugoszyjego. Inną ciekawą cechą, która nie pozwala pomylić tego gatunku z żadnym innym, jest karminowy czub. Dzięcioł ten z wyciągniętą szyją i nastroszonym czubem, wygląda wprost nieziemsko.
Dzięcioł smugoszyi żywi się nie tylko larwami i owadami żerującymi na drewnie (jak większość dzięciołów), ale także mrówkami i termitami. Dlatego często można go zobaczyć na ziemi, co innym dzięciołom raczej się nie zdarza. Oczywiście poza tymi, które też żywią się mrówkami, jak np. występujący w Polsce dzięcioł zielony. Lęgi odbywają się w dziuplach, wykutych w drzewach. Przy tak dużych wymiarach ptaka, oraz biorąc pod uwagę, że w lęgu może być do 6 młodych, można sobie wyobrazić jak obszerna musi być taka dziupla oraz ile pracy dzięcioł musi włożyć w jej wykucie. Przy wykuwaniu pracują solidarnie samiec i samica, a praca zajmuje im około dwóch tygodni. Jak można się domyślić – do każdego lęgu jest wykuwana nowa dziupla 🙂 Z kolei dziuple, które były już miejscem lęgu dzięciołów, są w kolejnych latach wykorzystywane przez inne duże dziuplaki (np. sowy) a nawet ssaki z rodziny łasicowatych.
Dzięcioł smugoszyi występuje wyłącznie w Ameryce Północnej, siłą rzeczy nie miałem nigdy dotąd okazji do bezpośrednich obserwacji. Zdjęcia, które prezentuję pochodzą ze strony Pixabay. Ale w Polsce żyje bliski kuzyn smugoszyjego – dzięcioł czarny. Jest podobnej wielkości (nawet odrobinę większy) i podobnej budowy jak dzięcioł smugoszyi, ale jest cały czarny z czerwoną czapeczką. Andrzej Kruszewicz – znany polski ornitolog i autor wielu książek o ptakach – opisał kiedyś historię transportu dzięcioła czarnego z Zoo w Warszawie do ogrodu w Lohberg w Lesie Bawarskim, z przystankiem w ogrodzie zoologicznym w Berlinie. Dzięcioł został umieszczony w solidnej skrzyni z grubej sklejki, jak sądzono – nie do naruszenia przez ptaka. Od samego początku podróży dzięcioł z zapałem zaczął kuć skrzynię. W Świecku dziura była już na tyle duża, że ptak mógł wystawić głowę, przy czym nie ustawał w kuciu. Podczas postoju na parkingu autorowi udało się zaklinować dziurę fragmentem betonowej kostki brukowej. Zanim dojechano do Berlina powstała już druga dziura, nie na tyle jednak duża, żeby ptak mógł się wydostać. Szczęśliwie udało się go przenieść do woliery, gdzie miał spędzić noc przed podróżą do Bawarii. Jednak nocą ptak rozwalił wolierę, przedostał się do sąsiedniej, gdzie były bażanty i doszczętnie ją zdemolował, przerabiając na wióry wszystkie drewniane elementy. W podróż z Berlina do Bawarii, warszawski dzięcioł udał się w skrzyni obitej blachą.