Buty na zimę.
Pięć klasycznych typów, które warto znać
Buty na zimę to kategoria obuwia bardzo szeroka, pod którą można podciągnąć różne jego rodzaje, wykonane z najróżniejszych materiałów. Mnie interesują jednak wyłącznie buty klasyczne, wykonane ze skóry, takie które zapewnią wystarczająco dobrą ochronę w trudnych, zimowych warunkach, ale które równocześnie umożliwią przebywanie w ogrzewanych pomieszczeniach i nie będą się kłócić z elegancką stylizacją. Cechą takich bytów jest podwyższona cholewka, sięgająca przynajmniej do kostki, a najczęściej kilka lub kilkanaście centymetrów powyżej kostki.
Wybrane przeze mnie pięć typów, nie wyczerpuje rzecz jasna wszystkich możliwości, ale są to typy najbardziej stylowe a przy okazji takie, które mi się najbardziej podobają. Zdaję sobie sprawę, że dżodhpury czy balmorale to nie są buty, które na co dzień można zobaczyć na ulicy, ale wart odnotowania jest fakt, że w ostatnich latach pojawiły się w ofercie niektórych naszych sklepów. Mam oczywiście na myśli sklepy online, które swoją ofertę adresują do wyrobionych klientów, bowiem większość sklepów stacjonarnych tkwi jeszcze w epoce gdy królowały kozaki męskie z suwakiem.
Buty, o których dziś piszę mają jeszcze jedną bardzo ciekawą cechę, którą prawdopodobnie niewiele osób dostrzega, a którą ja uważam za bardzo ważną, żeby nie powiedzieć: nadzwyczajną. Mianowicie buty te mają tradycyjne polskie nazwy, które ciągle opierają się inwazji angielszczyzny. Jednak opierają się w nierównym stopniu. Bo o ile trzewiki trzymają się bardzo mocno, o tyle sztyblety bywają już niekiedy nazywane: chelsea, a botki w niektórych sklepach występują jako chukka. Wierzę jednak, że polskie nazwy się obronią, chociaż przykład wiedenek, angielek i golfów wypieranych lub już wypartych, przez oksfordy, derby i brogsy, skłania raczej do pesymizmu. Mój optymizm zasadza się jednak nie na tym, iż wierzę w niechęć moich rodaków do anglicyzmów, lecz na przesłankach pragmatycznych. Otóż łatwiej jest operować nazwami: sztyblety i botki, bowiem cała treść jest zawarta w pojedynczych słowach. Natomiast jeśli chcemy użyć nazw anglojęzycznych to musimy dodać drugie (a czasami też trzecie) słowo: buty chukka, chukka boots, buty typu chukka.
Może ktoś w tym miejscu zwrócić mi uwagę, że trzewiki, sztyblety i botki to owszem, polskie nazwy, ale już balmorale i dżodhpury – nie. Otóż z takim postawieniem sprawy nie mogę się zgodzić i uważam obie nazwy za jak najbardziej polskie. Bowiem Balmoral i Dżodhpur to nazwy geograficzne, funkcjonujące w naszym języku od niepamiętnych czasów – a to od nich właśnie wzięły nazwę buty. Pierwsza, to nazwa wielkiej posiadłości i zamku w Szkocji, należących do brytyjskiej rodziny królewskiej. W ostatnim czasie o zamku Balmoral było głośno, bowiem w dniu 8 września zmarła tam królowa Elżbieta II. Dżodhpur to miasto w północno-zachodnich Indiach, w stanie Radżastan. Więcej informacji o tym dlaczego miast dało nazwę butom, można znaleźć we wpisie: Buty dżodhpur czyli dżodhpury. Muszę jeszcze dodać, że jeśli dżodhpury gdziekolwiek się pojawiają (nie tylko w sklepach, ale np. w różnych artykułach o butach), to niestety prawie zawsze pod anglojęzyczną nazwą: Jodhpur. Są rzecz jasna wyjątki. Niedawno kupiłem piękne dżodhpury marki Meka (pokażę je wkrótce w blogowym wpisie), które na stronie sklepu firmowego nazywają się wprawdzie Trzewiki męskie, ale w opisie możemy przeczytać: Trzewiki męskie – tzw. Dżodhpury…
Po tym wstępie, czas przejść do omówienia i pokazania każdego z pięciu typów butów na zimę. Prezentuję je w kolejności od najbardziej do najmniej popularnych. Muszę przy tym zauważyć, że w kwestii popularności, trzewiki biją na głowę pozostałe typy, ale z zastrzeżeniem, że chodzi o trzewiki z otwartą przyszwą. Bo trzewiki z zamkniętą przyszwą nie tylko nie są popularne, ale wręcz są odrzucane przez większość polskich mężczyzn. W sklepach stacjonarnych – w zasadzie nie występują.
TRZEWIKI

Można powiedzieć, że trzewiki są prekursorami współczesnych męskich butów, gdyż gdy w XVIII wieku zaczęto szyć buty mniej więcej zbliżone do dzisiejszych, były to buty z wysoką cholewką. I takie buty przez długi czas uchodziły za najbardziej eleganckie, a i dziś trzewiki z zamkniętą przyszwą są uważane za właściwe do żakietu, czyli stroju formalnego dziennego. Jednak trzewiki z zamkniętą przyszwą zdają się odchodzić w zapomnienie, wypierane przez ich odpowiedniki z otwartą przyszwą. Przyczyna tego jest oczywista – buty z otwartą przyszwą są wygodniejsze w zakładaniu i zdejmowaniu, jednak dla prawdziwych koneserów klasycznego obuwia, trzewiki z zamkniętą przyszwą pozostaną kwintesencją dobrego stylu. A poza tym są ładniejsze od swoich odpowiedników z otwartą przyszwą, ale to stwierdzenie subiektywne i nie wykluczam, że można mieć odwrotną opinię.

Konstrukcja trzewików jest bardzo podobna do konstrukcji analogicznych półbutów (angielek lub wiedenek) z tą różnicą, że cholewka sięga wyżej – prawie zawsze ponad kostkę. Są to buty sznurowane przy czym w najwyższej części kwater, zamiast dziurek, przeważnie spotyka się zaczepy. Można je sznurować do samej góry, można też zrezygnować ze sznurowania kilku najwyższych dziurek/zaczepów. Cholewka może być zdobiona w sposób analogiczny jak ma to miejsce w półbutach.
SZTYBLETY

Sztyblety zostały wymyślone jako buty do jazdy konnej, mające zastąpić oficerki – bardzo kłopotliwe z zakładaniu i (szczególnie) zdejmowaniu. Ich twórcą był Joseph Sparkes Hall – nadworny szewc królowej Wiktorii. Buty zostały przez niego opatentowane w roku 1851. Szybko zyskały dużą popularność poza jeździectwem, gdyż ich wygoda szła w parze z urodą – co nie mogło ujść uwagi ani mężczyzn, ani kobiet. Dziś należą do tych nielicznych typów butów, które są niemal identyczne w wersji męskiej i damskiej. Wersja męska to niewątpliwie jedne z najbardziej stylowych butów na zimę, a nadają się do noszenia nawet z garniturami o dużym stopniu formalności. Wart odnotowania jest fakt, że nazwa sztyblety wywodzi się z bałaku, czyli gwary lwowskich baciarów.

BOTKI
Botki to po prostu buty do kostki. Mogą powielać schemat wszystkich typów półbutów – wiedenek, angielek, monków, lotników itp. – z podwyższoną cholewką, jednak najczęściej ich forma jest bardzo zbliżona do formy tzw. butów pustynnych (desert shoes), które nosili żołnierze brytyjscy uczestniczący w kampanii Western Desert, w czasie II Wojny Światowej.



BALMORALE

Balmorale to buty niemal zupełnie w Polsce nieznane. Można by nie zaprzątać sobie nimi głowy, gdyby nie pewien znamienny fakt. Otóż rodzima marka Patine – znana z produkcji znakomitej jakości klasycznych butów w przystępnych cenach – wprowadziła do oferty kilka modeli autentycznych balmorali. Tego typu buty różnych marek (Carlos Santos, Partigiani) można też nabyć w sklepie Klasyczne buty. To oczywiście nie znaczy, że nasze ulice zaroją się zaraz od mężczyzn w balmoralach, tym niemniej pierwszy krok został zrobiony.
Balmorali nie sposób pomylić z butami innych typów, a to ze względu na podział cholewki na dwie części – górną i dolną – oddzielone od siebie wyraźną linią szycia biegnącą mniej więcej poziomo. W klasycznych balmoralach zawsze była to linia prosta, obecnie często ma ona różne załamania, co pozytywnie wpływa na urodę butów. Dolna część cholewki niemal zawsze jest wykonana ze skóry licowej, natomiast górna – z innych materiałów, w tym np. z lnu lub jedwabiu. Najczęściej jednak górna część jest z zamszu, przeważnie w innym kolorze (lub odcieniu) niż część dolna.

Pomysłodawcą balmorali był prawdopodobnie Joseph Sparkes Hall, czyli ten sam szewc, który wymyślił sztyblety. Piszę „prawdopodobnie”, ponieważ niektóre źródła przypisują autorstwo balmorali Johnowi Lobbowi. W każdym razie pewne jest, że buty zostały stworzone na specjalne zamówienie księcia Alberta – męża królowej Wiktorii – który lubił piesze wędrówki po ogromnej posiadłości Balmoral (20 tys. hektarów) i potrzebował do tego nieprzemakalnych butów z wysoką cholewką. Trzeba tu dodać, że pierwsze balmorale miały cholewkę sięgającą do połowy łydki.

DŻODHPURY
Spośród butów na zimę, dżodhpury są moimi zdecydowanymi faworytami. Moim zdaniem nie mają konkurencji pod względem stylowości, a pod względem urody stoją w jednym szeregu ze sztybletami. Natomiast przegrywają ze sztybletami w kwestii wygody zakładania i zdejmowania.

Dżodhpury wywodzą się z gry w polo i zostały prawdopodobnie wymyślone w mieście Dżodhpur w Indiach, które słynęło niegdyś z najlepszej na świecie drużyny polo. Piszę “prawdopodobnie” bowiem różne źródła nie są zgodne na ten temat: niektóre podają, że buty zostały wymyślone w Dżodhpur a następnie spopularyzowane w Anglii, inne twierdzą, że było dokładnie odwrotnie. Natomiast nie ulega wątpliwości, że wcześniejsze od butów były spodnie dżodhpur i te już na pewno powstały w mieście Dżodhpur. Zarówno spodnie jak i buty były pomyślane jako elementy stroju do gry w polo, a szerzej – do jeździectwa.
Kariera dżodhpurów zaczęła się w roku 1897, kiedy to w ramach obchodów diamentowego jubileuszu królowej Wiktorii, odbył się historyczny mecz polo pomiędzy drużynami Indii i Anglii. Drużyna indyjska wystąpiła pod wodzą Pratapa Singha, młodszego brata maharadży Dżodhpuru, zachwycając publiczność nie tylko perfekcyjną grą, ale także niezwykłymi strojami, w których skład wchodziły m.in. spodnie i buty dżodhpur. Buty zostały powszechnie uznane za wyjątkowo piękne i wkrótce trafiły na nogi najpierw graczy polo, a później także eleganckich, angielskich dżentelmenów. Zwróćcie uwagę, że to już trzecie buty, których powstanie lub popularyzacja są związane z królową Wiktorią. To doprawdy nadzwyczajny zbieg okoliczności.

Myślę, że więcej osób decydowałoby się na takie buty, gdyby nie jedna praktyka, a mianowicie wysypywanie na chodniki ton soli, przed którą nie ma jak uciec. Co potrafi zrobić sól z butami to chyba nie muszę mówić. Można oczywiście zakładać kaloszki i w ten sposób ochronić drogie buty, ale to już wymaga dość dużej odwagi i odporności na zaczepne spojrzenia innych.
Często używam kaloszy i mogę zapewnić, że spojrzenia nie są zaczepne (ani tym bardziej – pogardliwe), lecz pełne podziwu i z wyczuwalnym pierwiastkiem szacunku.
Rowniez uzywam kaloszy. Zauwazylem nadzwyczaj przydatna rzecz: moje kalosze — zrobione z miekkiej gumy — zupelnie sie nie slizgaja na, skadinad, sliskich chodnikach, czy lesnych sciezkach, co daje mi cudowne poczucie bezpieczenstwa.
Niestety muszę przyznać ci rację w tym sensie, że może władze miast (tu zwracam się do prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka) powinny podawać przepisy czym zmywać te podbiegnięcia od soli. Zapewniam, że klasyczne recepty jak ocet, czy mniej klasyczne (pianki czyszczące różnych renomowanych producentów) nie dają rady. Co więcej ta sól jest w stanie zrobić podbiegnięcia nawet na zaimpregnowanym zamszu. Nie jest to tylko kwestia estetyczna, taka skóra spenetrowana przez tę sól jest sporo sztywniejsza i ma silna tendencję do pękania, co jest istotne jeśli podeszwy są skórzane.
Sol jest chemicznym osuszaczem, stad skora nasycona sola staje sie sztywniejsza. Ponadto, krysztalki soli wnikajace w pory w skorze dodatkowo ja usztywniaja.
Sol jest rozpuszczalna w wodzie, wiec usunac sol mozna w duzym stopniu za pomoca przykrycia przez noc wilgotna szmatka albo wrecz wstawienia butow pod kran z biezaca woda. Nie zalecalbym stawiania butow na kaloryferach.
Nie wiem, czy proces usztywnienia butow jest odwracalny. Dla zmiekczenia probowalbym uzywac srodkow opierajcych sie na tluszczach i olejach, np. 100% maslo kokosowe, czy srodki (rowniez 100% tluszcz) uzywane do konserwacji uprzezy dla koni (!)
Powodzenia!
Niestety szkody jakie w butach powoduje sól, są nieodwracalne. Odpowiednimi zabiegami można je w znacznej mierze zamaskować, ale powrót do stanu wyjściowego jest niemożliwy. Dlatego, gdy na chodnikach pojawia się śnieżno-solna breja, nie wychodzę z domu bez kaloszy.
Te Mekki wyglądają bardzo dobrze.
Wszystko fajnie, są to piękne buty. Jednak mało który producent robi je dla wkładki 24,5 cm. A nawet między producentami różnice w rozmiarach są na tyle istotne, że dla mnie w zasadzie nie ma takich butów dostępnych. Tylko jedna firma, która kiedyś była na Kruczej w Warszawie miała moje rozmiary.
Wydaje mi się, że rozmiar 38 (24,5 cm) jest w ofercie wszystkich producentów; czasami zdarza się też rozmiar 37 (24 cm) – np. w Nordzie, a nawet 36.
W okresie zimowym kaloszki to zbawienie dla butów bo sól na ulicach jest zabójcza, dla butów i podeszwy skórzanej. Ja w zimę mam często tak że na obuwiu zimowym mam kaloszki, a w torbie/samochodzie mam półbuty na zmianę na bardziej formalne rzeczy.
Z butów pokazanych to sztyblet, chukka i dżodhpury są najczęściej przezemnie używane.
Na nieszczescie, fotografie nie pokazuja spodow butow. Elegancja jest wprawdzie bardzo wazna, ale jusfulnes (sic) obuwia jest rowniez nie bez znaczenia. Mysle, ze wiecej osob zdecydowaloby sie na takie buty, gdyby producenci uzywali w tych butach przeciwposlizgowych spodow — oczywiscie nadzwyczaj istotnych w zimowe szarugi. Jest to osiagalne. Nie znam rynkow europejskich, ale eleganckie buty — zwlaszcza w USA w snoubelcie (sic) (Stany polnocne) — bardzo czesto wyposazone sa w nie-tylko miekkie, czesciowo gabkowe spody, ktore znacznie podnosza komfort stania i chodzenia, ale rowniez w przeciwposlizgowe i niewidoczne z boku „biezniki”.
Balmorale wcale nie są tak rzadkie, ponieważ ładny model (pośród oczywiście masy modeli bardzo nieładnych) udało mi się spotkać w sieciówkowej Venezii bodajże 2 czy 3 lata temu;)
Jakie są topowe (zagraniczne) marki koszul garniturowych?
Jeśli jako „topowe” uznać najdroższe, to trzeba by wymienić marki: Brooks Brothers, Hugo Boss, Paul Smith, Versace, Tom Ford, Turnbull & Asser, Polo Ralph Lauren, Charvet, Valentino, Alexander McQueen, Abercrombie & Fitch, Allen Solly, Prada, Armani i zapewne jeszcze wiele innych.
Chodziło mi raczej o jakość wykonania i najlepszej jakości bawełny. (rozumiem że cena też będzie wysoka) jakiejś włoskiej marki.
A czy nie warto poszukać najwyższej światowej jakości u polskiej marki? Np. Emanuel Berg, Poszetka, 4Gentleman.
Janie,
Gdzie w Warszawie znajdę wybór sztybletów?
Nie chcę kupować przez internet – po prostu zajść, sprawdzić, obejrzeć, pogłaskać, przymierzyć i… wyjść w nich.
Gdzie nie zajdę, to pojedyncze modele/rozmiary/tęgości/kolory!
Mariusz
Każda firma obuwnicza ma sztyblety w swojej ofercie, zatem można je znaleźć wszędzie. Jednak wzornictwo butów popularnych marek pozostawia czasem nieco do życzenia. Także ich jakość bywa czasami problematyczna – prawie zawsze są to buty klejone a nie szyte. Z kolei sztyblety szyte metodą Goodyear, na pięknych, klasycznych kopytach, w zasadzie nie występują w sklepach stacjonarnych. Najlepsze internetowe sklepy wielobrandowym to: Klasyczne Buty i Patine. Sklep Klasyczne Buty ma w Warszawie sklep stacjonarny w centrum handlowym Elektrownia Powiśle, ale nie wiem czy wybór sztybletów jest tam wystarczająco duży.
A co Pan powie na cos bardziej heavy-duty?
https://www.belstaff-polska.com/buty-belstaff-trialmaster-m%C4%99ska-obuwie-czarne-sk%C3%B3rzana-32984bszj-p-374.html
Jeśli ktoś lubi takie dizajnerskie ozdobniki – to czemu nie? Ja nie lubię i dlatego we wpisie ograniczyłem się do modeli klasycznych.
A kowbojki? O nich Pan nigdy nie wspominał, więc chętnie posłucham:)
Jest bardzo wiele typów butów, o których nigdy nie wspominałem. I na razie nie zamierzam 😉
Jestem bardzo ciekaw Pana opinii w kwestii tych butów https://lukbut.com/product-pol-16826-Trzewiki-meskie-brazowe-Lukbut-23520-4-Z-330.html Czy to przeszycie dodaje im uroku czy szpeci? Ja sam nie jestem pewien i bardzo proszę o opinię autorytetu. Ciekaw jestem czy spotkał się Pan w ogóle z tą firmą. Większość ich butów wręcz odstrasza wyglądem, ale sztyblety wyglądają ok. Ciekaw jak z jakością, bo cena jest dość atrakcyjna. Pozdrawiam serdecznie
Nie podobają mi się te przeszycia w stylu loafersów, ale z drugiej strony nie uważam ich za dyskwalifikujące. Gorzej, że te przeszycia na butach ze zdjęcia sklepowego są trochę niesymetryczne. To rodzi obawy, że w butach seryjnych może być jeszcze gorzej. Marka Łukbut jest mi nieznana i nie wiem jaka jest jakość i wygoda ich butów. Ogólna zasada jest taka, że tanie buty na pewno są z taniej (czyli marnej jakości) skóry. Czego nie widać na pierwszy rzut oka, ale co się ujawnia już we wstępnym okresie użytkowana.
Piękne buty.Chetnie bym zamówił.
Większość sztybletów GYW ma podeszwy Dainite lub podobne. Przy Dainite jest zabezpieczona cała podeszwa wraz z krawędziami. Więc na zimę się nadają.
Pytanie jakie jest przeznaczenie sztybletów które mają podeszwę ze skóry? Niby podzelować można, ale ona obejmuje raczej miejsca które się wycierają („środka” podeszwy chyba się nie zeluje?). Zakładam, że takie ze skóry będą się lepiej nadawać do garnituru, choć zapewne znajdzie się wielu takich którzy powiedzą, że to nie są buty do takiego stroju. Natomiast takie na Dainite bardziej na co dzień do mniej formalnych strojów?
Polecam wpis: Skórzana czy gumowa podeszwa?