Zbliża się termin studniówek zatem jak co roku, publikuję poradnik jak się ubrać na studniówkę. Dotyczy on wyłącznie strojów męskich, gdyż mój blog jest poświęcony klasycznej męskiej elegancji. I wszystkie moje porady są w tym właśnie duchu: klasycznej elegancji, bez odnoszenia się do tego co jest „modne” lub „niemodne” albo jeśli ktoś woli: co jest „trendy” a co „passé”. Klasyczne męska elegancja nie podlega chwilowym modom – jej zasady powstały po to, żeby mężczyzna prezentował się jak najkorzystniej, a garnitur powstał po to, żeby tuszować ewentualne niedoskonałości sylwetki i eksponować jej zalety. Mężczyzna w garniturze ma się prezentować tyleż elegancko co dostojnie i z klasą. Żeby jednak tak było, garnitur musi dobrze leżeć, jego proporcje muszą być właściwe, a dodatki dobrane z rozmysłem. I o tym jest właśnie ten artykuł.
Muszę jednak zacząć od tego, że studniówkę można potraktować w różny sposób i od tego jak się ją potraktuje – zależy koncepcja ubioru. Ja proponuję, żeby potraktować ją jako wydarzenie o bardzo dużym stopniu formalności – coś jak bal lub galę – na którym zasady dreskodu są bardzo ściśle określone i nie pozostawiają miejsca na swobodną interpretację. Zdaję sobie sprawę, że ktoś może podejść do studniówki jak do standardowej imprezy tanecznej i zechce na niej błysnąć strojem nietypowym, niezwykłym, oryginalnym, łamiącym schematy, kontrowersyjnym, czy wręcz ekstrawaganckim. Ale jeśli tak, to musi poszukać inspiracji gdzie indziej. Moje porady koncentrują się na tym, jak wyglądać elegancko i z klasą, ale wyłącznie w obrębie klasyki. Namawiam, żebyście przyjęli taki punkt widzenia bowiem w życiu będziecie mieli wiele imprez, na których będziecie mogli zaszaleć ze strojem. A studniówka jest tylko jedna; niech więc pozostanie w pamięci jako coś ważnego, odświętnego i absolutnie klasycznego.
Mój poradnik jest bardzo szczegółowy, bo diabeł tkwi właśnie w szczegółach i żeby zachować klasę, nie wolno lekceważyć żadnego z nich. Uprzedzam, że artykuł jest długi a natłok informacji w nim zawartych – ogromny. Żeby ułatwić nawigację, podzieliłem go na rozdziały; w razie potrzeby będziecie mogli wracać do wybranych fragmentów, żeby przypomnieć sobie zapisane tam porady. Za to gwarantuję, ze jeśli ktoś będzie się trzymał moich wskazówek, to na pewno dobierze swój ubiór perfekcyjnie. A co najważniejsze – nie popełni błędów, które niekiedy bywają naprawdę obciachowe 😉 Na końcu artykułu znajdziecie rozdział: GDZIE KUPOWAĆ, w którym m.in. piszę o zaletach i wadach kupowania online. Jest to trudne zagadnienie bowiem przy kupowaniu garnituru najważniejsze jest jego przymierzenie. W sklepie stacjonarnym jest to oczywiste, a w sklepie online? Okazuje się, że jest to do ogarnięcia.
Większość firm odzieżowych przygotowuje specjalne oferty studniówkowe. Warto takie oferty przeglądać, szczególnie jeśli komuś zależy na niskich cenach; w pakietach zawsze będzie taniej, ale często też znajdzie się w nich jakiś element (w skrajnym przypadku – wszystkie) niskiej jakości. Trzeba zatem uważać. Radzę unikać też podpowiedzi w rodzaju: w tym sezonie na studniówkach modne będzie to czy tamto. Bo za takimi stwierdzeniami będzie się przeważnie kryć próba wciśnięcia wam czegoś na czym dana firma postanowiła w tym sezonie zarobić, a co niekoniecznie warte będzie uwagi. Dlatego wybierając swój pierwszy poważny garnitur warto samemu wiedzieć co w trawie piszczy. Niby nie ma nic trudnego w kupieniu garnituru, a jednak większość mężczyzn w Polsce kupuje garnitury, w których wygląda źle. A wystarczy znać kilka prostych trików, żeby uniknąć błędów przy zakupie. Zatem: do dzieła!
ROZDZIAŁ 1: KOLOR I ROZMIAR GARNITURU
Garnitur wieczorowy to garnitur gładki, w kolorze czarnym, grafitowym lub granatowym. Inne kolory (nawet ich ciemne odcienie), np. brąz, zieleń, bordo, uchodzą za mniej eleganckie i na wieczorowy garnitur są co najmniej kontrowersyjne. Podobnie jak garnitury w kratę, paski i inne wzory – są to garnitury dzienne o obniżonym stopniu formalności i na okazje wieczorowe się nie nadają. Kolor czarny jest najbardziej elegancki, ale czarny garnitur ma przy okazji pewną wadę: zupełnie się nie nadaje do zastosowań w ciągu dnia. Na samej studniówce wypadnie doskonale, ale jeśli ma być przydatny w przyszłości – np. na maturze, egzaminie, rozmowie kwalifikacyjnej, ślubie lub innej uroczystości rodzinnej – to rekomenduję garnitur granatowy. Przy czym im odcień granatu jest ciemniejszy, tym garnitur jest postrzegany jako bardziej elegancki.
Nawet najładniejszy garnitur nie będzie wyglądał dobrze, jeśli źle dobierze się rozmiar. Jeszcze kilka lat temu powszechna była tendencja do kupowania garniturów w zbyt dużym rozmiarze, dziś dominuje trend do kupowania garniturów za ciasnych. Być może trzeba tu będzie przełamać swoje przyzwyczajenie do kupowania obcisłych rzeczy, bo o ile obcisłe dżinsy, tiszert czy sweter są akceptowalne, o tyle obcisły garnitur wygląda nie tylko nieestetycznie, ale wręcz żałośnie. Dobranie właściwego rozmiaru nie jest trudne, trzeba tylko wiedzieć na co zwrócić uwagę. Powinna w tym pomóc poniższa infografika i szczegółowe wyjaśnienia pod nią.
Niektóre ze wskazówek zawartych w infografice powyżej, będą wyjaśnione w następnym rozdziale: FASON I TKANINA GARNITURU. Tutaj skupię się na obszerności marynarki i szerokości ramion. Obecnie jest tendencja do kupowania za ciasnych marynarek, które nie dość, że wyglądają fatalnie, to w dodatku są niewygodne. Marynarka nie może opinać brzucha; musi mieć pewien luz. Czy jest dobrze dobrana, najłatwiej sprawdzić przy pomocy testu wirtualnego guzika. Polega on na tym, że rozpinamy guzik i ściągamy poły marynarki tak, żeby przylegała do torsu, ale żeby go mocno nie opinała. Należy też pamiętać, żeby nie wciągać brzucha. Wyznaczamy palcem miejsce, w którym znalazłby się guzik, gdybyśmy chcieli zapiąć marynarkę w tym ciasnym położeniu. Rozchylamy poły i sprawdzamy jaka jest odległość rzeczywistego guzika od tego wirtualnego, wyznaczonego placem. Powinna mieścić się w przedziale od 2 do 3 cm.
Wyjaśnienia wymaga jeszcze kwestia szerokości ramion: co to znaczy, że ramiona marynarki mają być zgodne z naturalną linią? Chodzi o to, żeby nie tworzyły czegoś w rodzaju „daszka” nad rękami. To bardzo łatwo sprawdzić dociskając prawą dłoń do lewego ramienia (lub odwrotnie). Jeśli tworzy się fałda – jak na lewym zdjęciu poniżej – to ramiona są za szerokie. Powinno być tak jak na zdjęciu z prawej.
Kwestia długości rękawów marynarki jest bardzo ważna dla dobrego wyglądu. Mężczyzna w garniturze wygląda elegancko i z klasą wtedy, gdy spod rękawa marynarki wystaje mankiet koszuli, na ok. 1 – 2 cm. Więcej przeczytacie o tym w rozdziale KOSZULA. Niestety prawdopodobieństwo, że w salonie odzieżowym popularnej sieciówki traficie na marynarkę z właściwą długością rękawów, jest bliskie zera. Po prostu tak się u nas szyje: z potężnym zapasem. Absolutnie nie należy przymykać na to oczu. Rękawy można bez problemu skrócić o około 2 – 3 cm. Warto dokonywać zakupów w takim sklepie, który oferuje wykonanie poprawek bez dodatkowych opłat. Trudniejsza sytuacja będzie wtedy, gdy rękawy będą za długie o 4 – 5 cm. Takie ich skrócenie od dołu nie będzie możliwe, bowiem weszlibyśmy w strefę guzików. Można skracać rękaw od góry (przy okazji korygując szerokość ramion – jeśli jest taka potrzeba), ale jest to trudna operacja i nie każda krawcowa się jej podejmie.
Rękaw marynarki ma właściwą długość wtedy, gdy sięga do tzw. kostki, czyli wystającego zakończenia kości łokciowej. Twardo się tego trzymajcie i nie dajcie się zwieść pozorom! Bo gdy będziecie przymierzać marynarkę mając na sobie tiszert lub koszulę z krótkimi rękawami, to taka długość rękawa marynarki wyda się za mała. Ona będzie wyglądać idealnie dopiero w połączeniu z koszulą, której mankiet będzie wystawał. Ustalenie prawidłowej długości rękawów marynarki może być stresujące, bo prawie wszyscy (ekspedientki w sklepie, znajomi, rodzice) będą was przekonywać do tego żeby rękawy były dłuższe. Czasami usłyszycie nawet opinię, że powinny sięgać do połowy dłoni (sic!). To bzdura! Marynarka z takimi rękawami wyglądałaby dramatycznie źle!
Szczególną uwagę musicie zwrócić na długość spodni, bowiem większość mężczyzn w Polsce nosi za długie spodnie. Ogólna zasada jest taka, że gdy stoi się w pozycji wyprostowanej, spodnie powinny tworzyć jednolitą linię, bez żadnych fałd i załamań. Kiedyś w przeszłości, gdy obowiązywała znacznie większa szerokość nogawek (25 cm i więcej), dopuszczalne było tworzenie się jednej fałdy nad butem. Jednak nie dajcie sobie wmówić, że ta zasada obowiązuje też dzisiaj, gdy nosi się wąskie spodnie. Pamiętajcie, że im spodnie są węższe, tym ich długość powinna być mniejsza. Przy – typowej dziś – szerokości nogawki 18 – 19 cm u dołu, spodnie powinny sięgać do górnej krawędzi cholewki buta. Z przodu powinny dotykać buta, ale się na nim nie opierać. Szczegółowe informacje na temat długości spodni można znaleźć we wpisie: Jak to jest z tą długością spodni.
ROZDZIAŁ 2: FASON I TKANINA GARNITURU
Na początku XX wieku, o garniturze mówiło się, że jest męską zbroją. Posiadał różne wkłady wewnętrzne i usztywnienia, które nadawały mu pożądaną wówczas formę, ale czyniły niezbyt wygodnym. O dobrze uszytych współczesnych garniturach mówi się, że są drugą skórą; są lekkie i wygodne, eksponują zalety męskiej sylwetki i tuszują jej wady. Oczywiście nie wszystkie takie są, dlatego warto mieć wiedzę pozwalającą na odróżnienie tych dobrych od tych złych. Jeśli uważnie przeczytacie wskazówki poniżej, to bez trudu dokonacie właściwego wyboru.
Kluczowe przesłanki decydujące o tym, że garnitur wygląda elegancko i z klasą to: harmonijne proporcje marynarki, właściwy krój spodni, dobrej jakości materiał i właściwy rozmiar. O rozmiarze była już mowa powyżej, zatem trzeba teraz poświęcić trochę uwagi proporcjom marynarki i krojowi spodni, a w dalszej kolejności – tkaninie z jakiej garnitur jest uszyty.
Jako proporcje marynarki należy rozumieć wzajemną zależność jej długości i położenia guzika oraz szerokość klap. Kwestie te były pokazane w infografice w poprzednim rozdziale, zatem pora żeby je rozwinąć. Garnitur prezentuje się elegancko i dostojnie wtedy, gdy marynarka ma odpowiednią długość, a górny guzik (ten zapinany) jest położony na wysokości talii. Mowa tu o marynarce dwuguzikowej, ale takie obecnie dominują. Gdy marynarka jest zbyt krótka a jej guzik znajduje się na wysokości mostka, sprawia wrażenie kusej, a mężczyzna w nią odziany wygląda niepoważnie.
A jak sprawdzić, czy marynarka ma właściwą długość? Jest na to prosty test, który nazwałem testem poziomej dłoni. Mając na sobie zapiętą marynarkę, kierujemy ręce do tyłu i układamy dłonie poziomo. Palcami wskazującymi staramy się wyczuć miejsce gdzie kończą się pośladki, a zaczynają uda, co jest bardzo łatwe i oczywiste. I sprawdzamy jakie położenie ma dolna krawędź marynarki w stosunku do naszych dłoni. Powinna dotykać do dłoni lub się na nich lekko opierać (czyli sięgać do końca pośladków lub odrobinę niżej). Jeśli znajduje się powyżej poziomu dłoni – to marynarka jest za krótka. Gdy jest to 1-2 cm to problem jest pomijalny. Gdy jest to 5 cm lub więcej, to marynarka będzie wyglądała nieładnie – podobnie jak ta po prawej na zdjęciu powyżej.
Niestety mam złą wiadomość: większość garniturów oferowanych przez popularne sieciówki, ma złe proporcje. Trzeba będzie zadać sobie niemało trudu, żeby znaleźć ładny garnitur o klasycznych proporcjach. Jednak wyposażeni w wiedzę zawartą w tym artykule, nie będziecie zdani wyłącznie na informacje pochodzące od obsługi salonów z garniturami. Bo jest niemal pewne, że od obsługi zawsze usłyszycie, że wyglądacie świetnie a garnitur leży idealnie. A niestety nie zawsze będzie to prawdą. A przy okazji uwaga dotycząca zapinania marynarki: dolnego guzika nigdy się nie zapina! Zapina się tylko górny, ale właśnie: zapina się! – a nie chodzi w rozpiętej marynarce. Gdy się stoi lub idzie, górny guzik powinien być zapięty. Rozpina się go gdy się siada i siedzi się w marynarce rozpiętej. Ale po wstaniu – ponownie należy ją zapiąć. Spróbujcie wyrobić w sobie taki nawyk.
Żeby można było mówić o klasycznych proporcjach marynarki, jej klapy (zwane też wyłogami) nie mogą być zbyt wąskie. Do niedawna popularne były marynarki z bardzo wąskimi klapami i można je jeszcze spotkać na różnych wyprzedażach, a nawet w podstawowej ofercie wielu marek. Należy ich jednak unikać, gdyż wyglądają nieładnie. Szerokie klapy optycznie poszerzają klatkę piersiową, co ma korzystny wpływ na postrzeganie męskiej sylwetki. Idealnie byłoby, gdyby klapy miały nie mniej niż 8 cm – klapy otwarte lub nie mniej niż 9 cm – klapy ostre. Pomiaru dokonuje się w miejscu zaznaczonym kreską na grafice poniżej – przy okazji wyjaśnia się różnica pomiędzy klapami otwartymi a ostrymi. Gdyby się nie udało znaleźć klap 8/9 cm, to 7 cm w przypadku klap otwartych jest jeszcze do zaakceptowania; jeśli będzie mniej, to marynarka zdecydowanie straci na elegancji.
Być może – patrząc na zdjęcie powyżej – zadajecie sobie pytanie czy wybrać marynarkę z klapami otwartymi czy z klapami ostrymi. Oba rodzaje klap są właściwe na studniówkę. Klapy ostre występują bardzo rzadko w marynarkach jednorzędowych (za to niemal zawsze w dwurzędowych), zatem nadają marynarce niecodzienny charakter. Jednak znalezienie marynarki z takimi klapami może być trudne, zatem raczej nie nastawiajcie się na taki zakup. Ale jeśli w swoich poszukiwaniach natkniecie się na taki garnitur, to namawiam do jego zakupu. Moim zdaniem klapy ostre są piękne i mają odświętny charakter. Ale pod jednym warunkiem; że są szerokie (te ze zdjęcia mają 12 cm).
Skoro już marynarkę mamy ogarniętą, trzeba przyjrzeć się spodniom. I tu może się pojawić problem z uwagi na zamiłowanie młodych ludzi do spodni o ekstremalnie wąskich nogawkach. OK, taka jest moda. Ale ona dotyczy ubiorów każualowych. Próba jej przeniesienia na garnitur, musi się skończyć katastrofą.
Spodnie garniturowe mogą być relatywnie wąskie, ale w żadnym wypadku nie mogą opinać ud i łydek. Fachowo mówi się, że muszą mieć „spad”, czyli ich nogawki muszą mieć taką szerokość, żeby samoistnie opadały po zmianie pozycji z siedzącej na stojącą. Nie mogą się blokować na udach i łydkach; powinny opadać bez potrząsania nogami albo (nie daj Boże) pomagania rękami. Nie da się podać optymalnej szerokości nogawek w centymetrach, bowiem każdy ma inną budowę nóg i dla każdego ten krytyczny wymiar będzie inny. Trzeba też pamiętać, że nogawki bardzo wąskie, nieładnie się układają nad butem. W przybliżeniu można przyjąć, że minimalna szerokość nogawek spodni garniturowych u dołu, to 18 cm.
Pamiętajcie, że ewentualne poszerzenie lub zwężenie nogawek spodni, jest jedną z najprostszych poprawek krawieckich; każda krawcowa to zrobi (musi być tylko odpowiedni zapas na szwach). Zatem gdy macie masywną budowę nóg, koniecznie powinniście się zdecydować na poszerzenie. Warto też poszukać takiego salonu lub sklepu online gdzie istnieje możliwość dobrania marynarki i spodni różnych rozmiarów. Niestety takich miejsc jest niewiele, ale jeśli ktoś ma sylwetkę odbiegającą od ideału (np. szerokie biodra i masywne uda) to powinien koniecznie poszukać. Wcale nie tak rzadkie są przypadki, gdy klient kupuje marynarkę rozmiaru 48 i do kompletu spodnie rozmiaru 52. Oczywiście jeśli jest taka możliwość – a w większości sklepów jej nie ma.
Żeby garnitur dobrze wyglądał i zapewniał komfort użytkowania, powinien być uszyty z dobrej jakości wełny. Ale to implikuje wyższą cenę. A jeśli wełna pochodzi z renomowanej włoskiej lub brytyjskiej tkalni, to cena jest jeszcze wyższa. Wiem, że dla wielu osób cena może być podstawową barierą dla zakupu wełnianego garnituru. Pójście na kompromis to kupienie garnituru z mieszanki wełny i włókien syntetycznych (poliester, elastan itp.), a nawet garnituru całkowicie syntetycznego. Taki garnitur będzie mniej stylowy i komfort jego użytkowania będzie mniejszy (dużo gorsza oddychalność), ale na pierwszy rzut oka będzie trudny do odróżnienia od garnituru z wełny. Gdyby ktoś się na taki wariant decydował, to musi zwrócić uwagę na wygląd i tzw. chwyt, czyli wrażenie jakie sprawia tkanina gdy się jej dotyka, ściska itp. Powinna być miękka i sprężysta. Współczesne poliwiskozy (mieszanki poliestru i wiskozy) potrafią spełniać te wymagania. Jeśliby garnitur miał być użyty tylko raz – na studniówce (bo delikwent ciągle rośnie i za kilka miesięcy garnitur będzie za mały), lub budżet na studniówkowe wydatki był bardzo ograniczony, to oszczędność kilkuset złotych i kupienie garnituru z poliwiskozy lub poliestru, staje się opcją do rozważenia. Ale jeśli garnitur miałby służyć co najmniej przez kilka kolejnych lat (egzaminy, rozmowy kwalifikacyjne, uroczystości rodzinne itp.), to warto postawić na garnitur z wełny, który będzie bardziej komfortowy w użytkowaniu. W garniturze z poliestru/poliwiskozy będziecie się nieustannie pocić.
Zdecydowanie odradzam natomiast garnitury uszyte z czystej bawełny oraz z bawełny z domieszką włókien sztucznych. W sklepie taki garnitur może nawet wyglądać ładnie, ale w noszeniu będzie bardzo niepraktyczny ze względu na skłonność do gniecenia się i deformacji. Zanim dotrzecie na studniówkę, garnitur taki już będzie pognieciony, a spodnie będą miały – mówiąc kolokwialnie – wypchane kolana. Trzeba na to uważać bo w tzw. pakietach studniówkowych różnych firm, często widuję garnitury bawełniane.
Metka z informacjami o tkaninie z jakiej uszyto garnitur, przeważnie jest umiejscowiona w wewnętrznej lewej kieszeni marynarki. Znajdziecie tam także informacje o rozmiarze, typie sylwetki i materiale na podszewkę. Jeśli materiałem na garnitur jest czysta wełna, to na metce znajdziecie też czasami dodatkowe oznaczenie składające się ze słowa „super”, trzycyfrowej liczby, oraz literki „s”. Powszechnie się uważa, że symbol 100’s oznacza standardową wełnę, zaś symbole od 110’s do 160’s (teoretycznie może być nawet powyżej 200’s) – tzw. wełnę wysokoskrętną, która jest lepsza od standardowej. W rzeczywistości symbol ten niesie informację o grubości włókien, z jakich utkany jest materiał, a nie o ich skrętności (cokolwiek by to miało znaczyć). Wełna o większej liczbie w oznaczeniu, będzie miała bardziej szlachetny wygląd i chwyt; będzie ładniejsza, lepsza i droższa, ale też bardziej delikatna czyli mniej wytrzymała. Nie ma sensu na siłę szukać garnituru z takiej tkaniny, ale bez wątpienia takim garniturem można zaimponować swoim kolegom i koleżankom. Bo szlachetność tkaniny jest widoczna na pierwszy rzut oka.
Wiskoza jest typowym materiałem na podszewkę i jest to tkanina oddychająca. W tanich garniturach zamiast wiskozy stosuje się dużo tańszy poliester. Jest to tkanina mało przepuszczalna i wpływa na mniejszy komfort użytkowania. W garniturze uszytym z tkaniny 100% poliester i z takąż podszewką, będziecie się czuć jak zapakowani w worek foliowy. Zatem jeśli budżet na to pozwoli, to należy postawić na garnitur z wełny, z podszewką z wiskozy. Jednak nie należy stawiać sprawy na ostrzu noża. W poliestrowym garniturze z poliestrową podszewką da się przeżyć studniówkę, a jeśli spełni się inne warunki, o których tu piszę, można będzie wyglądać całkiem dobrze.
ROZDZIAŁ 3: KOSZULA
Do strojów wieczorowych i formalnych obowiązkowa jest biała koszula. I to nie dlatego, że ktoś tak kiedyś postanowił i nakazał, tylko dlatego, że twarz wygląda najkorzystniej gdy jest podkreślona bielą kołnierzyka. Efekt ten jest szczególnie widoczny przy sztucznym oświetleniu. Każdy inny kolor koszuli da gorszy efekt, natomiast czarna koszula – to przepis na katastrofę. Czy wiecie skąd się wzięła moda na czarne koszule? Otóż zaczęła się ona po premierze filmu Casino Roale z serii o Jamesie Bondzie. Był to pierwszy film serii, w którym w rolę Bonda wcielił się Daniel Craig. Jego przeciwnikiem był demoniczny gangster Le Chiffre (w tej roli wystąpił Mads Mikkelsen), który był sadystycznym chamem pozbawionym skrupułów i elementarnej kultury. Żeby podkreślić te nieprzyjemne cechy gangstera, producenci filmu kazali mu nosić czarne koszule (nawet do smokingu). No i wielu mężczyzn, mających się za silnych i bezwzględnych macho, zakochało się w czarnych koszulach. Nie róbcie tego 😉
Przy wyborze koszuli trzeba zwrócić uwagę na trzy elementy: (1) rodzaj kołnierzyka i wielkość jego wyłogów, (2) rozmiar koszuli i (3) jej wykończenie. Te elementy wymieniłem w kolejności ich ważności, ale omówienie zacznę od końca, czyli od wykończenia. Bo trzeba wiedzieć, że biała koszula musi mieć wszystkie elementy białe. Ciemne guziki i obrębienia dziurek, kontrastowe aplikacje lub podwójne kołnierzyki, są w złym guście. Mankiety studniówkowej koszuli mogą być zapinane na guziki, ale będzie bardziej elegancko jeśli będą to podwójne mankiety na spinki, tzw. mankiety francuskie.
Przy obecnej tendencji do kusości wszystkich składników garderoby trzeba uważać, żeby nie kupić koszuli za ciasnej. Kupowaną koszulę trzeba koniecznie przymierzyć i wykonać test na siedząco. Bowiem gdy przymiarkę robimy na stojąco koszula może sprawiać wrażenie dopasowanej, ale nie za ciasnej. Dopiero gdy usiądziemy – prawda wychodzi na jaw: za ciasna koszula będzie nas mocno opinać, a guziki – mówiąc kolokwialnie – będą się rozłazić. Nie wolno kupować takiej koszuli – trzeba poszukać luźniejszej.
Koszule, które kupuje się w sklepach mają przeważnie zbyt długie rękawy. Wiele osób przechodzi nad tym do porządku gdyż jeśli zapnie się guziki mankietów lub jeśli złączy się je spinkami, to mankiety oprą się na nadgarstku, a nadmiar długości “zgubi się” na całej długości rękawa. To złe podejście: jeśli rękawy są za długie to koniecznie trzeba je skrócić. Mankiety koszuli nie powinny opierać się na nadgarstku, lecz swobodnie zwisać sięgając do miejsca zaznaczonego na zdjęciu rentgenowskim poniżej. Skracanie rękawów jest dość prostą operacją i każda krawcowa to zrobi. Niektóre firmy sprzedające koszule oferują skracanie rękawów w cenie koszuli. Skracając rękawy koszuli, trzeba mieć na względzie długość rękawów marynarki zgodnie z infografiką w rozdziale KOLOR I ROZMIAR GARNITURU.
Najważniejszą sprawą przy doborze eleganckiej koszuli, która ma być noszona do garnituru i do której ma być wiązany krawat, jest rodzaj kołnierzyka i wielkość jego wyłogów. Kołnierzyki bywają różne, a podstawową różnicą między nimi jest kąt rozwarcia wyłogów. W zależności od tego kąta noszą one nazwy: kent (ostry kąt rozwarcia), półwłoski (kąt rozwarcia zbliżony do kąta prostego) lub włoski (ang. cutaway) – szeroki kąt rozwarcia. Koszule z bardzo szerokim kątem rozwarcia uchodzą za mniej formalne i nie zalecam ich do ubioru studniówkowego. Ale są one u nas rzadko spotykane bo wiele osób ich nie lubi, więc jest małe prawdopodobieństwo, że się na takie natkniecie.
I na koniec bardzo ważna kwestia wielkości wyłogów kołnierzyka. Tym ważniejsza, że wiele osób w ogóle nie zdaje sobie sprawy z istnienia tego problemu, a wiele polskich firm koszulowych szyje koszule ze zbyt małymi wyłogami. Zatem bardzo łatwo wpaść w tę pułapkę. Wiem, że na razie brzmi to niezbyt klarownie, ale zdjęcie poniżej i dalsze informacje powinny sprawę rozjaśnić.
Otóż koszula z zawiązanym krawatem wygląda elegancko wtedy, gdy jej wyłogi skrywają się pod klapami marynarki albo przynajmniej do nich dochodzą. Jeśli wyłogi są za małe to powstaje przerwa między nimi a klapami marynarki, co nie wygląda dobrze. Wiele osób nie zwróci na to uwagi, ale dla kogoś komu zależy na klasie i stylu, jest to kwestia pierwszorzędnej wagi. Diabeł tkwi w szczegółach, a to jest jeden z tych szczegółów, w którym siedzi nawet kilka diabłów 😉
ROZDZIAŁ 4: BUTY
Czy wiecie, że kobiety – oceniając mężczyzn na pierwszy rzut oka – ponadprzeciętną wagę przywiązują do butów? Wystarczy mieć na sobie ładne, zadbane i stosowne do okazji buty – i już na wstępie zdobywa się uznanie kobiet. Oczywiście, żeby je utrzymać na dłużej trzeba się wykazać innymi przymiotami, ale to nie zmniejsza znaczenia butów. Buty do eleganckiej stylizacji studniówkowej muszą spełniać kilka warunków, o których poniżej. Na początek warto zaznaczyć, że eleganckie buty garniturowe to buty skórzane i – jeśli to możliwe – na skórzanej podeszwie. Używam frazy: „jeśli to możliwe” bowiem buty na skórzanej podeszwie, szyte a nie klejone, są bardzo drogie. Kompletując strój na studniówkę nie musicie sięgać aż tak wysoko; buty na podeszwie z gumy lub tworzywa sztucznego będą akceptowalne, byle ta podeszwa nie była przesadnie gruba.
Eleganckie męskie buty (często mówi się: „buty wizytowe” lub „buty garniturowe”) dzielą się na wiele typów, ale nie ma potrzeby ich tu wymieniać, bowiem na studniówkę najlepsze będą dwa z nich: wiedenki lub lotniki. Dopuszczalne – chociaż mniej formalne – będą też angielki. Być może nie zetknęliście się dotąd z żadną z tych nazw, więc niezbędne jest kilka zdań wyjaśnienia i zdjęcie.
Wiedenki – często występujące pod nazwą oksfordy – to (pomijając eskarpiny – buty do fraka) najbardziej formalny typ męskiego obuwia. Charakteryzują się tym, że kwatery (czyli fragmenty cholewki z dziurkami na sznurowadła) są wszywane pod spód przedniej części buta zwanej przyszwą. W angielkach (derbach) te kwatery są naszywane na wierzch przyszwy. Angielki są nieco wygodniejsze do zakładania i w Polsce absolutnie zdominowały rynek męskiego obuwia. Wiedenki występują w naszych sklepach dość rzadko, ale są preferowane przez znawców i koneserów klasycznego obuwia. Według mnie są też ładniejsze od angielek, ale to jest kwestia gustu. Wiedenki i angielki ze zdjęcia powyżej różnią się jeszcze tym, że angielki mają jednolitą przyszwę a wiedenki nakładany nosek. To jednak nie ma znaczenia i równie dobrze mogłoby być odwrotnie.
Lotniki to buty inne niż wszystkie bo ich cholewka jest wykonana z jednego kawałka skóry (ang. wholecut shoes). Moim zdaniem jest to najpiękniejszy typ męskiego obuwia, ale to rzecz jasna opinia subiektywna. W każdym razie lotniki nadają się do stylizacji wieczorowych, a także do smokingu a nawet do fraka. Jednak dla początkującego adepta elegancji mogą być wyborem trudnym. Z moich dyskusji z czytelnikami szykującymi się do studniówki w latach poprzednich (a musicie wiedzieć, że moje wpisy studniówkowe miały w ciągu kilku lat łącznie ponad pół miliona odsłon) wynika, że nawet wiedenki bywają trudne do zaakceptowania. Niektórzy moi interlokutorzy nazywali je „dziadkowymi butami”. Oto siła przyzwyczajenia! Angielki dominują w sklepach, więc wielu przyjęło je za wzorzec.
Wszystkie buty na zdjęciu powyżej mają kolor czarny i nie jest to przypadek. Do stroju wieczorowego, a szczególnie na okazje o dużym stopniu formalności, czarny kolor obuwia jest obowiązkowy. Tak jak wspomniałem na wstępie, można potraktować studniówkę jako taką sobie zwyczajną imprezkę jakich wiele i założyć buty brązowe (a nawet sneakersy lub trampki), ale ja takie podejście odradzam. Myślę, że gdyby ktoś tak zrobił, to po latach by żałował i wstydził się oglądając zdjęcia.
Pisząc o butach nie mogę pominąć bardzo ważnej kwestii ich “rozchodzenia”. Nie wolno zakładać całkowicie nowych butów na taką okazję jak bal studniówkowy, bo można sobie napytać poważnych kłopotów. Nowe buty mogą od razu idealnie ułożyć się do stopy i nie sprawiać najmniejszych problemów. Ale dość często się zdarza, że ten proces układania się może potrwać kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt godzin. Dlatego nowe buty należy założyć w domu i kilka godzin w nich spędzić, trochę chodząc, a trochę siedząc. Jeśli stwierdzimy, że gdzieś wyraźnie uwierają (lub – nie daj Boże – obcierają i tworzą bąble), należy je zdjąć, odczekać jeden dzień i ponowić próbę. Należy się też wybrać na godzinny spacer. Proces przystosowywania może potrwać kilka dni, a nawet ponad tydzień. Jeśli nie jesteśmy pewni, że buty nie sprawią żadnych niespodzianek, to warto zaopatrzyć się w specjalne plastry zabezpieczające przed obcieraniem i nakleić je w miejscach newralgicznych. Warto taki plaster wziąć ze sobą na studniówkę, i nakleić go, gdyby się okazało, że jednak zaczyna się tworzyć bąbel.
ROZDZIAŁ 5: KRAWAT CZY MUSZKA?
Krawat czy muszka? To pytanie zapewne zadaje sobie każdy młody mężczyzna przygotowujący się do studniówki. Od razu odpowiem, że obydwa rozwiązania są właściwe i obydwa są na tym samym poziomie formalności i elegancji. Tak! Muszka zastosowana do garnituru wcale nie podnosi formalności stroju, za to często bywa przyczyną poważnych wpadek (o czym dalej). Krawat jest naturalnym partnerem garnituru (analogicznie – muszka jest naturalnym partnerem smokingu) i wygląda elegancko i stylowo. Krawat oczywiście powinien być zawiązany ładnym węzłem i w żadnym wypadku nie może to być krawat na gumce, z gotowym węzłem. Prawdopodobnie to moje ostrzeżenie przed krawatem na gumce wyda wam się przesadą, bo przecież dzisiaj nikt już nie nosi takich krawatów i na pewno nawet przez myśl wam nie przeszło, że moglibyście sięgnąć po tak obciachowy dodatek. Napisałem to jednak dlatego, żeby uświadomić wam, że równie obciachowa jak krawat na gumce, jest muszka na gumce – a tę noszą niemal wszyscy. I to z dumą 😉 No może nie do końca na gumce, bowiem te gotowe muszki nie mają dziś gumek, lecz regulowane paski – ale to na jedno wychodzi. Liczy się sztuczność takiego rozwiązania i jego tandetność (na Allegro można kupić taką „muszkę” za 5 zł). Zatem jeśli na pytanie postawione w tytule rozdziału odpowiecie sobie: muszka, to musi to być muszka wiązana. Nie wpadajcie jednak w panikę: to się da ogarnąć – o czym w dalszej części tego rozdziału.
W eleganckich wieczorowych stylizacjach, zarówno krawat jak i muszka powinny być ciemne i w niezbyt krzykliwej kolorystyce. Najlepsze będą granatowe jednolite lub z jakimś dyskretnym wzorem. Mogą też być bordowe lub ciemnozielone. Powinny być uszyte z gładkiego jedwabiu (w sensie gładkiej faktury tkaniny, a nie braku wzorów), który ma bardzo piękny i delikatny, naturalny połysk. Wszelkie materiały sztuczne (mikrofibra, poliester itp.), szczególnie bardzo błyszczące – są zdecydowanie niewskazane. Niewskazane są też popularne obecnie krawaty wełniane i tzw. knity, czyli krawaty z dzianiny. A także modne krawaty z grenadyny lub szantungu. Ich formalność jest mniejsza niż gładkich krawatów jedwabnych i nie nadają się one na wieczorową imprezę o dużym stopniu formalności.
Ważny jest sposób wiązania krawata. Dwa najczęściej spotykane węzły to four-in-hand (zwany też prostym) i windsor/połwindsor. Musicie sami zdecydować, który wam się bardziej podoba; ja polecam węzeł prosty, który ma wydłużony kształt, jest lekko asymetryczny i tworzy bardzo stylową fałdkę zwaną łezką. Jest przy tym bardzo łatwy do zawiązania. Windsor jest symetryczny, ale bardzo masywny, wręcz przytłaczający. O szczegółach wiązania krawata możecie przeczytać tutaj. Warto wiedzieć, że krawat musi mieć odpowiednią szerokość. Krawaty wąskie oraz ekstremalnie wąskie czyli tzw. śledzie, wyglądają mało gustownie i tworzą brzydkie węzły. Szerokość krawata powinna być mniej więcej taka, jak szerokość klap marynarki: optymalnie 8 – 9 cm (mierzone w najszerszym miejscu).
Nie wiem skąd się wziął dziwaczny zwyczaj, że chłopak udający się na studniówkę, zakłada krawat w kolorze sukienki swojej partnerki. Nie róbcie tego! Przecież nie jesteście dodatkiem do swojej dziewczyny, tylko oboje jesteście partnerami w równoprawnym związku. Każde z was powinno się ubrać elegancko, według własnej wizji i bez nawiązań do ubioru drugiej osoby. Należy też pamiętać, że w wieczorowej eleganckiej stylizacji, źle będzie wyglądał krawat w jasnym kolorze, a jest duże prawdopodobieństwo, że partnerka będzie miała jasną sukienkę.
Jeśli zdecydujecie się na założenie muszki, to czyhają na was dwie pułapki, w które wpada większość uczestników studniówek. O pierwszej już wspomniałem (a temat rozwinę w dalszej części): to założenie muszki gotowej zamiast wiązanej. Druga to założenie koszuli z kołnierzykiem frakowym (łamanym), o której mówi się często „koszula do muchy” co ma sugerować, że jeśli muszka – to koniecznie w parze z koszulą z łamanym kołnierzykiem. Nic bardziej mylnego! Kołnierzyk frakowy – jak sama nazwa wskazuje – nadaje się do fraka. Ujdzie też ewentualnie do smokingu, ale zupełnie się nie nadaje do garnituru. Założenie takiej koszuli na studniówkę jest błędem dość dużego kalibru i bardzo przestrzegam przed jego popełnieniem. Koszula powinna mieć zwykły, wykładany kołnierzyk i może mieć (ale nie musi) tak zwaną krytą plisę czyli dodatkową fałdę materiału, która zasłania guziki.
Na koniec zostawiłem kwestię wiązanej muszki, która – jak wiem – budzi przerażenie wśród młodych adeptów elegancji, bojących się, że nie poradzą sobie z jej zawiązaniem. I tu mam dla wszystkich świetną wiadomość: muszkę wiązaną można kupić w formie zawiązanej 🙂 Ma ona zapinany, regulowany pasek (tak samo jak muszka gotowa) i pod względem użytkowym niczym się od muszki gotowej nie różni: po prostu zapina się pasek i koniec! Natomiast pod względem wizualnym, estetycznym i przede wszystkim pod względem klasy i stylu, jest między nimi przepaść. Oczywiście ta różnica jest dostrzegalna dla kogoś, kto zna się na rzeczy. Bo jeśli ktoś widzi muszkę po raz pierwszy w życiu z bliska, to może nawet nie zdawać sobie sprawy z faktu, że ta gotowa – jest tandetna i w złym guście.
Żeby zrozumieć czym tak naprawdę jest muszka gotowa, trzeba sięgnąć do definicji muszki. Otóż według Wikipedii muszka to: ozdobny element ubioru noszony zazwyczaj przez mężczyzn, będący wąskim paskiem tkaniny szykownie wiązanej pod szyją. Zwracam uwagę na słowo: „wiązanej”. Znaczy to, że prawdziwa muszka to wyłącznie muszka wiązana. A tzw. muszka gotowa? To nie muszka lecz broszka! Chcecie iść na studniówkę z broszką pod szyją?
Kupując muszkę wiązaną w sklepie online należy się upewnić, czy na pewno jest ona wysyłana do klienta w formie zawiązanej, bo niektóre sklepy oferują muszki wiązane wyłącznie w formie do samodzielnego zawiązania. Rzecz jasna jeśli ktoś czuje się na siłach zawiązać muszkę, to może kupić ją w formie dziewiczej i zawiązać samodzielnie. Może też muszkę, którą kupił w formie zawiązanej, rozwiązać a następnie zawiązać po swojemu. Linki do wybranych sklepów, które oferują muszki wiązane w formie zawiązanej: Poszetka, eGARNITUR.
ROZDZIAŁ 6: POSZETKA
Poszetka to ozdobna chusteczka wkładana do kieszonki piersiowej w marynarce (zwanej brustaszą). Aż trudno uwierzyć, że taki mały i skromny element może zdziałać tak wiele: podnosi klasę ubioru o jeden stopień. Poszetka świadczy o dobrym guście noszącego, akcentując jego dbałość o ubiór. O doborze poszetek można napisać całkiem dużo. Tym razem ograniczę się do sugestii, żeby użyć białej, lnianej lub bawełnianej poszetki równo złożonej, która będzie wystawać z brustaszy na 1 – 2 cm. Taka równo złożona poszetka jest najbardziej formalna, ale można też pozwolić sobie na nieco większą swobodę i wystawić rogi poszetki lub inne jej fragmenty w sposób nieuporządkowany. Odradzam natomiast poszetki kolorowe i wzorzyste, które – owszem – są ładne i stylowe, ale są mniej formalne i na studniówkę raczej nie pasują. Mimo wszystko lepsza będzie poszetka kolorowa niż brak poszetki 😉
Absolutnie nie wolno kupować poszetki uszytej z tego samego materiału co krawat lub muszka. Taki zestaw jest w złym guście. A najgorsze co może się zdarzyć, to zmarszczony skrawek materiału (najczęściej błyszczącego poliestru) przyszyty do tekturki, którą wkłada się do brustaszy w ten sposób, że rąbek materiału wystaje udając prawdziwą poszetkę. Nie róbcie tego! A gdyby komuś wpadł do głowy pomysł użycia „muchy drewnianej” (można spotkać w sieci produkty o takiej nazwie) to musi pamiętać, że nie będzie to żadna muszka tylko broszka w kształcie muszki.
ROZDZIAŁ 7: INNE WARIANTY GARNITURU
Mój cały dotychczasowy wywód opierał się na założeniu, że podstawą ubioru studniówkowego będzie jednorzędowy, dwuczęściowy garnitur. Ale przecież nie musi tak być. Jeśli ktoś chce się naprawdę wyróżnić mam dla niego trzy dodatkowe warianty: garnitur jednorzędowy trzyczęściowy, garnitur dwurzędowy, oraz smoking. Ich szczegółowe omówienie zajęłoby bardzo dużo miejsca, zatem ograniczę się do ogólnych wskazówek.
Garnitur trzyczęściowy to garnitur z kamizelką. Jest bardziej formalny od garnituru dwuczęściowego, więc na studniówkę nadaje się idealnie. Jego wady to: wyższa cena oraz dodatkowa warstwa ubrania, która w ogrzewanym pomieszczeniu może być uciążliwa. Ale ta druga wada może być jednocześnie zaletą. Bo wiadomo, że na studniówkach chłopcy szybko zdejmują marynarki (najpóźniej po pierwszym szybkim tańcu) i pozostają w samych koszulach. Nie jest to niestety eleganckie, ale taka jest rzeczywistość, której nic chyba nie jest w stanie zmienić (podobnie jest na weselach). No i tu ujawnia się zaleta garnituru trzyczęściowego. Bo mężczyzna w kamizelce wygląda mniej obciachowo niż w samej koszuli. Garnitur trzyczęściowy ma swoją specyficzną odmianę, którą nazywam garniturem hybrydowym. Jej istotą jest to, że kamizelka jest uszyta z innego, kontrastowego w stosunku do garnituru, materiału. Garnitur hybrydowy jest mniej formalny od tradycyjnego garnituru trzyczęściowego, ale na studniówkę się nadaje. Ma zresztą bardzo pozytywne konotacje, bowiem nawiązuje do żakietu czyli męskiego stroju formalnego – dziennego.
Garnitur dwurzędowy to w Polsce rzadki widok, gdyż – z jakiegoś niewiadomego powodu – nie cieszy się uznaniem polskich mężczyzn. Szkoda, gdyż mężczyzna w niego odziany prezentuje się znacznie korzystniej niż ten w garniturze jednorzędowym. Jeśli ktoś z was zdecyduje się sprawić sobie taki garnitur na studniówkę to: chapeau bas! Niestety muszę uprzedzić, że oferta garniturów dwurzędowych w naszych rodzimych sieciówkach jest zbliżona do zera. Z czystym sumieniem mogę natomiast polecić garnitur, który ja zaprojektowałem dla sklepu eGARNITUR. Ma on klasyczne proporcje, szerokie klapy, klasyczny układ guzików 6×2 i jest uszyty z doskonałej jakości wełny super 150’s. Ma on też wiele sartorialnych smaczków; np. guziki z rogu bawolego zamiast plastikowych, brustaszę (kieszonkę piersiową w marynarce) w kształcie łódeczki, kolorową podszewkę wiskozową, rozpinane guziki przy rękawach.
Jeśli ktoś się zdecyduje na garnitur dwurzędowy to musi pamiętać o tym, że marynarka powinna być zawsze zapięta – nawet wtedy gdy się siedzi.
Smoking to ubiór o charakterze bardzo uroczystym, formalnym i wyłącznie wieczorowym. Na studniówkę – rzecz jasna – nadaje się idealnie, ale jest mało praktyczny bowiem prawdopodobieństwo, że przyda się w przyszłości nie jest duże. Ale gdyby ktoś z was jednak zdecydował się na smoking, to bez wątpienia przyćmi wszystkich innych uczestników studniówki. Kupując smoking trzeba jednak uważać, gdyż większość ubiorów oferowanych w handlu pod nazwą smoking – to nie są smokingi, tylko ubiory smokingopodobne. Np. natkniecie się na „smokingi” ze spodniami bez lampasów, albo w różnych kolorach, a przecież klasyczny smoking może być tylko w kolorze czarnym lub ciemnego granatu. Pomijam tu smoking tropikalny, ale on nie jest ubiorem, który można by włożyć na studniówkę. Więcej na temat smokingów przeczytacie we wpisach: Smoking właściwy i erzace oraz Dlaczego klasyczne smokingi są wypierane przez ubiory smokingopodobne.
Klasyczny smoking ma marynarkę na jeden guzik (dwa guziki to poważny błąd), który powinien być usytuowany nieco poniżej talii (czyli na wysokości pępka lub ok. 1 cm nad nim). Ponadto marynarka powinna być nieco dłuższa od zwykłej marynarki garniturowej co znaczy, że w teście poziomej dłoni powinna się wyraźnie opierać na dłoniach. Powszechne w handlu garnitury smokingopodobne z marynarką do połowy pośladków i guzikiem kilka centymetrów powyżej linii talii, są żałosną karykaturą prawdziwego smokingu i zdecydowanie takie odradzam. Lepiej postawić na garnitur niż na karykaturalny smoking.
ROZDZIAŁ 8: PROPOZYCJE DLA WYCZYNOWCÓW
Jeśli ktoś z czytelników dobrnął do tego miejsca, to chylę czoła 😉 I w nagrodę mam crème de la crème, czyli propozycję dla tych, którzy chcą się wyróżnić tyleż stylem i klasą, co znajomością zasad klasycznej męskiej elegancji i po prostu dobrym gustem. Moje propozycje to: kwiatek w butonierce, lśniące noski butów i szelki.
Kwiatek w butonierce
Kwiatek włożony do butonierki (rozcięcia w klapie marynarki) jest akcentem bardzo odświętnym i uroczystym, idealnie pasującym do podniosłej atmosfery studniówki. Kwiatki w butonierkach noszą członkowie brytyjskiej rodziny królewskiej, nie zapomina o nim także James Bond, w chwilach bardzo uroczystych. Czy nie byłoby czymś fascynującym pójście w ślady Bonda? Choćby tylko w tym jednym zakresie!
Umieszczenie kwiatka w butonierce to wcale nie jest – jak mogłoby się wydawać – łatwa i prosta operacja. Pierwszą przeszkodą będzie fakt, że garnitur kupiony w sklepie, nie będzie miał rozciętej butonierki. Trzeba to zrobić samemu albo poprosić o pomoc krawcową, bo butonierki w tanich garniturach z sieciówek, nie są przeważnie prawdziwymi butonierkami, a tylko atrapami. Jednak w garniturach wyższej klasy powinno już być OK. Gdy ja projektowałem garnitury (niegdyś dla Próchnika a ostatnio dla eGARNITUR), przewidziałem butonierki dość szerokie – takie, że szypułka kwiatka wejdzie w nie bez problemu. Ale w garniturach z masowej produkcji butonierki są bardzo wąskie i szypułka goździka się w nich nie zmieści. Jak sobie z tym radzić, oraz jak pokonać inne trudności związane z kwiatkiem, przeczytacie we wpisie: Kwiatek w butonierce. Uprzedzam, że to znów będzie bardzo obszerny i szczegółowy tekst. Ale warto zadać sobie ten trud bo efekt jest piorunujący! Zobaczcie jak ja prezentowałem się z różowym goździkiem w butonierce, na pewnym oficjalnym przyjęciu. A dalej jeszcze infografika instruktażowa.
Lśniące noski butów
Doprowadzenie nosków butów do lustrzanego połysku jest trudnym zadaniem i wymaga sporych nakładów pracy. Poza tym – gdy ktoś nie ma wprawy – to zalicza wiele wpadek, co jest bardzo frustrujące. Jednak gdy się w końcu uda, to efekt jest imponujący a satysfakcja z jego osiągnięcia – ogromna. Lśniące noski butów to wyróżnik prawdziwego eleganta i dandysa, zaś ten efekt uzyskany na noskach czarnych wiedenek, które później zakłada się do wieczorowego garnituru, jest szczególne spektakularny. Nie podam tu dokładnego przepisu jak dojść do celu, bowiem zajęłoby to zbyt dużo miejsca. Odsyłam do wpisu: Lśniące noski butów, w którym proces ten opisany jest krok po kroku. Ale ponownie muszę uprzedzić: to długi tekst, zaś sam proces uzyskiwania lustrzanego połysku, wymaga nie lada cierpliwości.
Szelki
Nie ma co się oszukiwać: szelki to dodatek powszechnie pogardzany, nazywany często „dziadkowym”. Zupełnie niesłusznie! Bo szelki nie dość, że spełniają bardzo ważną i pożyteczną rolę w eleganckiej stylizacji, nie dość, że zapewniają wygodę niemożliwą do osiągnięcia przy stosowaniu paska, to jeszcze są bardzo stylowe i świadczą o wyrobionej świadomości modowej noszącego. Każdy kto posłucha mojej rady i na studniówkę założy szelki, spotka się na pewno z dużą atencją ze strony swoich koleżanek. Wśród kolegów może znajdzie się ktoś, kto zechce z szelek pokpiwać ale myślę, że nawet największy sceptyk ugnie się pod naporem logiki argumentacji przemawiającej za szelkami.
Po pierwsze szelki zawsze utrzymują spodnie w takim położeniu, jakie założyliśmy dokonując regulacji ich długości i napięcia. To bardzo ważne, bowiem spodnie podtrzymywane przy pomocy paska, na pewno się obsuną w ferworze zabawy i staną się za długie – nad butami utworzą się nieestetyczne harmonijki. Gdy ma się szelki taka sytuacja jest niemożliwa: spodnie zawsze wracają do swojego optymalnego położenia. Druga ważna cecha szelek jest taka, że zapewniają one niezrównaną wygodę – nic nie ściska w pasie, spodnie mogą być luźniejsze i zapewniać tym samym większą swobodę ruchów. Znów przywołam tu Jamesa Bonda, który zawsze nosi szelki. Nie zawsze je widać bo skrywają się pod marynarką, ale zawsze są, co m.in. zapewnia nienaganny wygląd agentowi 007. Bardziej szczegółowe informacje o szelkach znajdziecie we wpisie: Szelki – dodatek praktyczny i stylowy.
Najbardziej stylowe szelki to szelki na guziki (które są przyszyte po wewnętrznej stronie gurtu spodni). I takie szelki wywołują zawsze największy aplauz i podziw postronnych obserwatorów. Gdybyście się zdecydowali założyć takie szelki na studniówkę to przede wszystkim trzeba zadbać o to, żeby spodnie były stosunkowo luźne w pasie. Jeśli miałyby być bardzo obcisłe to szelki tracą sens. Po drugie trzeba przyszyć guziki do gurtu. To banalna czynność i spróbujcie ją zrobić sami. Szczegółowe informacje o tym jak to zrobić znajdziecie we wpisie: Jak przystosować do szelek typowe spodnie garniturowe.
Kończąc temat szelek dodam jeszcze, że zwykłe szelki na żabki, także będą właściwe na studniówkę. Nie będą wprawdzie tak stylowe jak szelki na guziki, ale swoje funkcje użytkowe będą wypełniać równie dobrze.
ROZDZIAŁ 9: GDZIE KUPOWAĆ?
Rozdział zawiera elementy autopromocji.
Jest takie przysłowie, że dobrymi radami jest piekło wybrukowane. I rzeczywiście: wszystkie moje rady zawarte powyżej byłyby niewiele warte, gdyby nie udało się kupić zgodnego z nimi garnituru i odpowiednich dodatków. Każdy ma taki odruch, że po garnitur udaje się do salonu jednej z dużych firm sieciowych, które mają dziesiątki sklepów w różnych miastach Polski. Niestety tam przeważnie zderza się ze ścianą, bowiem wszystkie te firmy szyją garnitury o brzydkich proporcjach: krótkie marynarki, wysoko położony guzik, wąskie klapy, za długie rękawy. Czemu tak robią? Bo kilkanaście lat temu ktoś rzucił hasło, że klasyka jest passé i teraz trzeba szyć po nowemu. Tym, że to nowe jest brzydkie – nikt się nie przejmował gdyż uważano, że mężczyźnie można wcisnąć wszystko, byle tylko dało się go przekonać, że jest to modne. Dało się!
Ale na szczęście dziś nie jesteśmy już skazani na sieć salonów, bo w zasięgu ręki jest mnóstwo sklepów online. Wprawdzie wiele osób ma duże opory wobec kupowania garniturów przez Internet, ale jeśli sklep oferuje bezpłatną wysyłkę i bezpłatny zwrot (jest takich sklepów coraz więcej) to właściwie nie ma ryzyka. Kupuje się jakiś garnitur, przymierza i jeśli źle leży to się go odsyła na koszt sprzedawcy. Można też zamówić garnitury w różnych rozmiarach, wybrać ten, który dobrze leży, a drugi odesłać. Kłopotem jest tylko fakt zablokowania gotówki na jakiś czas, ale dobre sklepy zamykają cały cykl w kilka dni. Proponuję zatem nie bać się kupowania online, ale oczywiście trzeba najpierw zapoznać się z niezależnymi opiniami o sklepie i nie kupować w nim jeśli ma opinie negatywne. Najlepszym weryfikatorem jest Facebook, bowiem tam za każdą opinią stoi konkretny człowiek, którego profil można zobaczyć i przekonać się czy jest to żywa osoba, czy przypadkiem nie jakiś bot.
Ja chciałbym zarekomendować firmę, z którą od kilku lat współpracuję i dla której zaprojektowałem kolekcję garniturów. Jest to firma Bonus MG, która prowadzi sklep internetowy eGARNITUR.pl oraz dwa sklepy stacjonarne. Jeden z nich jest największym w Polsce sklepem z garniturami. Na 3000 m² powierzchni, ktoś z grona 50 sprzedawców-doradców pomoże każdemu wybrać odpowiedni garnitur i dodatki. A wybór jest ogromny; liczba różnych fasonów i kolorów garniturów może przyprawić o zawrót głowy, a rozmiarówka jest imponująco szeroka. Jedyny kłopot polega na tym, że sklep ten mieści się w niedużej miejscowości Skórcz na Pomorzu. Od Warszawy jest odległy o 355 km autostradą, od Bydgoszczy o 104 km, od Gdańska o 74 km, od Starogardu Gdańskiego o 22 km. Mimo to warto się tam wybrać nawet z dalekiej odległości (szczególnie jeśli skrzykną się 3 – 4 osoby zainteresowane zakupem) bo prawdopodobieństwo, że znajdzie się tam coś zgodnego z oczekiwaniami – wynosi niemal 100%. Sklep oferuje garnitury różnej klasy: od tanich garniturów z poliwiskozy, poprzez garnitury wełniane średniej klasy, aż po luksusowe garnitury z wełen kultowej włoskiej tkalni Vitale Barberis Canonico. Wszystkie garnitury są szyte w Polsce.
Ten sam asortyment można znaleźć w sklepie internetowym eGARNITUR, który oferuje bezpłatną wysyłkę i zwrot i jest jednym z bardzo niewielu sklepów w Polsce (być może nawet jedynym), który oferuje dowolną zamianę marynarki i spodni z różnych rozmiarów. Ta możliwość jest bardzo ważna dla osób, których sylwetka – choćby nawet nieznacznie – odbiega od ideału. Można np. zamówić kilka garniturów w różnych rozmiarach, przymierzyć, wybrać optymalną marynarkę i optymalne spodnie, a pozostałe (rozkompletowane) garnitury – odesłać. Można też skonsultować się telefonicznie z obsługą sklepu, odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących swoich wymiarów, a obsługa wybierze optymalny zestaw. To jest najlepsze rozwiązanie bo nie trzeba płacić za kilka garniturów, a później czekać na zwrot pieniędzy po odesłaniu tych niepotrzebnych, tylko płaci się za jeden garnitur. Który można oczywiście później odesłać jeśli się nie spodoba lub nie będzie dobrze leżał. Ryzyko dla kupującego jest zerowe. Jeśli klient zdecyduje się na zwrot, to nie musi zawozić paczki gdziekolwiek; kurier przyjeżdża pod wskazany adres i zabiera paczkę. Wszystko bezpłatnie.
No i jeszcze jedna cecha sklepu eGARNITUR, która jest unikalna w Polsce. Garnitury są wysyłane w specjalnych kartonach, w których wiszą na wieszakach. Taki garnitur bezpośrednio po wyjęciu z kartonu jest w stanie idealnym; nie trzeba go prasować, można od razu założyć i iść na imprezę 🙂
Spośród bogatej oferty garniturów wybrałem trzy propozycje: budżetową, standardową i luksusową. Pamiętajcie, że to tylko przykłady, bo jest wiele innych garniturów, zarówno granatowych jak i czarnych, a także w innych kolorach, gdyby ktoś miał się na taki zdecydować. Poniżej moje propozycje. Żeby przejść do sklepu wystarczy kliknąć na grafikę.
W ramach przygotowań do tego wpisu zorganizowałem sesję zdjęciową z udziałem dwóch waszych kolegów: Dawida i Maksyma, którzy pozowali w garniturach pochodzących z mojej kolekcji: Dawid – w czarnym garniturze JORDAN, natomiast Maksym – w granatowym garniturze BRUCE. Zdjęcie z tej sesji jest zdjęciem głównym wpisu. Życzę wszystkim czytelnikom, żeby na swoich studniówkach zaprezentowali się co najmniej tak elegancko i stylowo jak Dawid i Maksym. A na koniec zdjęcie zza kulis: w przerwie sesji zdjęciowej popijamy kawę i prowadzimy miłą pogawędkę.
Dzieki za bardzo wartosciowy wpis (interesujacy dla mnie, pomimo tego, ze jestem poza wiekiem studnowkowym.)
Domyslam sie, ze na zjazd kolezenski z okazji 50-tej rocznicy matury proponowalby Pan podobne rozwiazania, chociaz zjazdy takie sa zwykle nalbardziej nieformalne co do strojow.
Dziekuje!
Ostatni zjazd absolwentów mojej szkoły (liceum w Sanoku z długimi tradycjami) miał miejsce wiele lat temu. Pamiętam, że na uroczystościach w ciągu dnia miałem na sobie zestaw koordynowany, natomiast na wieczornym raucie – granatowy garnitur trzyczęściowy. I takie mniej więcej byłyby moje rekomendacje na dziś 🙂
Słowo „brustasza” przypomina mi dosc chyba mało znana (albo zupelnie nieznana) anegdotę na temat pochodzenia tego slowa:
Oto, jak pamiętamy, prohibicja panowała w USA w latach trzydziestych ubiegłego stulecia. Wielu spośród naszych Rodaków-emigrantów wykorzystało tę okazje, zeby zarobic pare dolarow. Samogon jest zwykle nazywany moonshine, a w skrócie „brew”. Zbiegiem okoliczności, jedna z jego producentek miała na imię Stanisława. Po jakimś czasie ze zlepków dwóch słów: samogon i imię powstał zlepek: „Brew Stanisława” (albo Stasia, po angielsku Stasha), a ze Amerykanie sa skorzy do łatwizny, to wkrótce skrócili te nazwe na Brew-Stasha. Stamtąd niedaleko było już do słowa Brewstasha.
Nie mam jednak pojecia, jaka droga to słowo zostało połączone z meskimi ubiorami pod hasłem brustasza.
Tyle anegdota. Czy tak bylo naprawde? Trudno powiedzieć. Może ktoś spośród czytelników Pana bloga zna resztę tej historii.
Bardzo ciekawa wersja 🙂 W rzeczywistości polska nazwa pochodzi od niemieckiego die Brusttasche, czyli „kieszonka na piersi”.
Tym niemniej jednak panie o imieniu Stanisława (dość popularnym w przedwojennej Polsce) miały podobno pewien udział w powstaniu tej nazwy. Mianowicie gdy spolszczane były nazwy: pochette (fr.) na poszetka i boutonnière (fr.) na butonierka, to – jak łatwo zauważyć – zyskały one formy zdrobniałe. Podobnie miało być z die Brusttasche – bustaszka. Ale tu wkroczyły panie Stanisławy (zdrobniale: Staszki) ze zdecydowanym protestem: żadne Bru-Staszki nie będą elementami męskiej garderoby. No i skończyło się na bustaszy. A szkoda, bo słowo „brustaszka” brzmi bardzo miło dla ucha 🙂
Świetne propozycje, ale muszę to napisać: gołe męskie kostki wyglądają do garnituru OBRZYDLIWIE!
Panie Janie, a do której godziny żakiet będzie strojem właściwym? I co gdy jakieś wydarzenie formalne rozpoczyna się przed południem, a kończy się około północy? Jedyną teoretycznie dopuszczalną opcją pozostaje zmiana stroju przed 18?
Przyjmuje się, że porą, od której obowiązuje stój wieczorowy jest godzina 18.00, albo zmierzch – w zależności co wypada wcześniej. Obowiązuje też zasada niezmieniania strojów w trakcie jednej imprezy. Np. w Belgii, gdzie żakiet jest powszechnie stosowanym strojem weselnym (zarówno pana młodego jak i gości), goście w żakietach potrafią się bawić do białego rana. Ale jeśli ślub i przyjęcie weselne są rozdzielone (np. na ślubach członków brytyjskiej rodziny królewskiej) to na ślubie obowiązuje żakiet, a na weselu frak lub smoking. Nieznajomość zasady niezmieniania strojów, prowadzi niekiedy do zabawnych sytuacji. Np. pan młody występuje na ślubie i w pierwszej fazie wesela w żakiecie, a o godzinie 18.00 przebiera się w smoking. A co jeśli niektórzy (lub wszyscy) goście też są w żakietach? Nie pozostaje im nic innego jak opuścić przyjęcie (zakładam, że nie mają możliwości przebrania się, albo takie przebieranie uważają – słusznie – za złamanie zasad).
Muszę jeszcze dodać, że od zasad formalnego dreskodu są wyjątki, a poza tym zasady te jednak trochę ewoluują. Przykładem wyjątków niech będzie frak, który jest strojem wieczorowym, ale obowiązuje też w ciągu dnia, w czasie oficjalnych spotkań z królem/królową: https://georgewbush-whitehouse.archives.gov/news/releases/2007/05/images/20070507-13_d-1009-515h.html
Przykładem ewolucji zasad jest przyjęcie weselne następcy tronu Wielkiej Brytanii. Książę William zdecydował, że na jego weselu nie będzie obowiązywał frak lecz smoking. Zresztą do swojego dwurzędowego smokingu uszytego na tę okazję założył… brogsy. Ale to już inna historia. https://www.zimbio.com/photos/Kate+Middleton/Prince+Charles/dmCqMgHwMJ-/Royal+Wedding+Reception
Bardzo dziękuję za wyczerpujący komentarz i przykłady! Przy okazji – na zdjęciu prezydenta Busha to jednak widać przepaść względem klasy księcia Filipa;) Pozdrawiam serdecznie!
Mowiac szczerze, nie zauwazylem prepasci: obydwaj nosza te same mundurki… fraki.
Ja uważam, że prezydent George Bush nie prezentuje się źle. O przepaści można natomiast mówić gdy ogląda się zdjęcia z wizyty prezydenta Donalda Trumpa u królowej Elżbiety II: https://www.washingtonpost.com/politics/2019/06/04/what-do-about-trumps-tailoring-we-asked-tailor/
Bardzo pomocny artykuł, przydał się przy sobotnim kupowaniu garnituru – faktycznie obsługa doradzała różne fanaberie, ale pamiętając porady stąd udało się umiarkowanie dobrać – i po kilku (4) poprawkach u krawcowej – dopasować garnitur.
Ciekawa sprawa, że mając 175cm wzrostu dopiero marynarka na 182 była odpowiedniej długości
Cieszę się, że artykuł okazał się pomocny 🙂
Marynarka na 182 musiała mieć zapewne dużo za długie rękawy. Czy wystarczyło ich skrócenie od dołu, czy trzeba było od góry?
Wystarczyło skrócenie od dołu.
Mam wrażenie, że to akurat standard jest – sam mając jakieś 172 zawsze biorę praktycznie marynarki/garnitury na 176-182, bo inaczej i długość zbyt mała, i guzik w złym miejscu…
Dzień dobry,
Pytanie może nie związane z wpisem, ale czy można się spodziewać w roku 2023 nowej kolekcji zaprojektowanej przez pana dla eGarnitur?
Pozdrawiam
Tak, będzie 7 nowych garniturów; w tym błękitny, jasnobeżowy i bordowy. Mam nadzieję, że w nowym sezonie nie będzie wpadki terminowej i wszystkie garnitury pojawią się w sprzedaży w połowie marca.
Jeśli chodzi o podszewki to jeszcze można by dodać, że obok wiskozy stoi jeszcze acetat a w droższych garniturach można trafić na cupro.
W drogich garniturach renomowanych marek (np. Rubinacci) na podszewki stosuje się wyłącznie jedwab. Acetat i cupro to – tak jak wiskoza – włókna uzyskiwane z celulozy. Rzadziej stosowane bowiem ich pozyskanie jest bardziej niszczące dla środowiska, a właściwości prawie nie odbiegają od właściwości wiskozy.
„Czarny jest najelegantszy, granatowy jest najpraktyczniejszy.” Tak się zastanawiam, gdzie stoi ciemny grafit. Chyba wszędzie gdzie odpowiedni jest granat, można też użyć ciemnego grafitu.
Tak, ciemny grafit to – obok czerni i granatu – jeden z kolorów właściwych na garnitur wieczorowy. Relatywnie rzadko stosowany ponieważ postrzegany jest jako mniej elegancki niż czerń i grafit. Czy słusznie? To już ocena subiektywna.
Mi się wydaje, że nie słusznie. Przeciętny facet (a i pewnie wiele kobiet) bez dokładnego przyjrzenia, określi granatowy garnitur w odcieniu „midnight blue” i ciemno grafitowy garnitur po prostu jako czarny. Parę razy już mi się zdarzyło tłumaczyć, że garnitur który mam na sobie nie jest czarny. W zasadzie szybko dało się to wyjaśnić przykładając do czarnych butów czy rękawiczki.
Czasem też można trafić na hybrydę tj. materiał z nitki czarnej i granatowej.
Zauważyłem też zasadę, że po jaśniejsze odcienie granatu sięgają często osoby młode, natomiast po jaśniejsze odcienie grafitu sięgają osoby starsze. Czyżby taki kolor dobrze się komponował z siwymi włosami?
Przede mną trudne zadanie, syn w tym roku matura , wczoraj przymierzył swój drugi w życiu garnitur ( komunia ) I totalna porażka… Chłopak ma 196 cm wzrostu i jest bardzo szczupły. Przymierzył garnitur na 188cm ale miałam wrażenie, że marynarka jest za krótka, choć spodnie nie. Sklep prowadzi poprawki krawieckie i trzeba podłużyć rękawy o 2cm , a nogawki spodni lekko zwęzic. Przeczytałam dziś pana artykuł i będę się trzymać pańskich rad. Mam nadzieję , że dam radę 😉🙂
Większość rodzimych producentów szyje za krótkie marynarki, które później źle wyglądają. Można próbować zaradzić temu kupując garnitur na większy wzrost i następnie skracając rękawy i spodnie. W przypadku Pani syna kupienie garnituru RTW na większy wzrost jest niemożliwe (bo takie występują), a kupienie takiego na mniejszy wzrost – jeszcze pogłębia problem. Jeśli nie jest jeszcze za późno to może warto poszukać garnituru na wzrost 194? W mojej kolekcji są takie garnitury (np. garnitur BRUCE), niestety nie należą one do tanich.
Dzień dobry. Zamieszczam komentarz pod tym wpisem, by chociaż w minimalny sposób był on zgodny z treścią wpisu. Panie Janie. Stoję przed dylematem. Za niedługo zaczynam studia na jednej z warszawskich uczelni. Skompletowałem już swoją garderobę. Postanowiłem, że będę chodził w zestawach koordynowanych, a na egzaminy w dwórzędówkach lub garniturach trzyczęściowych. I tutaj pojawia się pytanie: czy nie zostanę po prostu i zwyczajnie wyalienowany? Z jednej strony wiem, że mężczyzna wygląda najlepiej w garniturze, natomiast z drugiej ciągle widzę te dyskusje o „pretensjonalnych”, dziwacznych dzieciakach chodzących na codzień w garniakach. Niektórzy się z nich śmieją. W swoim rodzinnym mieście nie mam tego problemu, jednak Warszawa to Warszawa. Tam przeważa „moda” i konformistyczne podążanie za nią. Na pewno nie zrezygnuje z takiego ubioru, ponieważ wierzę, że klasyka jest odpowiednia i najlepiej podkreśla atuty męskiej sylwetki.
Jak Pan myśli, czy w nowym środowisku będę normalnym członkiem społeczności, który z powodzeniem będzie przyciągał dziewczyny, czy wyalienowanym, uchodzącym za pretensjonalnego, chłopakiem, z którego będą się śmiać? Jaka jest Pana opinia w tych sprawach?
W żadnym wypadku nie zbaczaj z obranego kursu. Być może jakaś część kolegów będzie Twoje stroje komentować z pozycji nieprzychylnych ale nawet jeśli tak będzie (co wcale nie jest pewne) to będą to uwagi podszyte zazdrością. I być może z czasem sami zaczną zwracać większą uwagę na swoje stroje. Natomiast jestem pewien, że reakcja koleżanek będzie przychylna a niekiedy wręcz entuzjastyczna. Kobiety generalnie wolą mężczyzn dbających o siebie i dobrze ubranych. A największą wagę przywiązują do obuwia; mężczyzna w klasycznych, skórzanych i zadbanych butach od razu w ich oczach wypada lepiej od całej reszty w plastikowych sneakersach, nierzadko wyraźnie przybrudzonych.