Niniejszy wpis zawiera treści promujące kolekcję garniturów zaprojektowanych przeze mnie dla marki eGARNITUR.
Garnitur w kratę należy do klasyki mody męskiej i taki wzór był stosowany o samego początku istnienia garnituru. Od samego też początku sytuował się po mniej formalnej stronie męskiego ubioru, ustępując garniturowi gładkiemu, nie wspominając już nawet o surducie, żakiecie czy strollerze. Ale nie sposób nie odnotować, że spodnie sztuczkowe, czyli obowiązkowy dodatek do wymienionych strojów formalnych dziennych, mogły być w drobną kratkę szaro-czarną, choć najczęściej były w paski.
Na przestrzeni XX i pierwszych dekad XXI wieku, garnitur w kratę cieszył się zmienną popularnością wśród mężczyzn; raz był modny, to znów popadał w zapomnienie. Obecnie zainteresowanie kratą w Polsce jest duże, aczkolwiek jego apogeum przypadło na lata 2015 – 2020 zatem mamy je już za sobą. Jednak garnitur w kratę nadal pełni rolę ubioru nietuzinkowego, który intryguje i przykuwa uwagę. Dlatego jest wyborem dla mężczyzn zdecydowanych, pewnych siebie i lubiących się wyróżniać. Rzecz jasna krata kracie nierówna; bywają bardziej i mniej wyraziste w tym również takie, które obserwowane z odległości zaledwie kilku metrów, gubią swój wzór i wyglądają na jednolite. Np. James Bond w wielu filmach pojawiał się w garniturze w kratę (ostatnio w Nie czas umierać), ale zawsze była to krata tak bardzo stonowana, że niemal niewidoczna.
Jestem zdania, że jeśli już decydować się na garnitur w kratę to powinna to być krata bardzo wyrazista – taka, która nikogo nie pozostawi obojętnym. I właśnie garnitur w taką kratę jest bohaterem dzisiejszego wpisu. Nosi nazwę FABIO i pochodzi z kolekcji zaprojektowanej przeze mnie dla eGARNITUR. Jest uszyty z doskonałej jakości wełny super 110’s, pochodzącej z włoskiej tkalni Vitale Barberis Canonico i ma wiskozową, wzorzystą podszewkę od firmy TMR Cederna. Jak wszystkie garnitury z mojej kolekcji ma szerokie klapy – tym razem są to typowe klapy otwarte. Uważny obserwator zauważy zapewne, że przejście od barków do ramion ma kształt łagodnego łuku a nie zdecydowanego uskoku – jak to przeważnie bywa w garniturach. Efekt ten został osiągnięty dzięki niemal całkowitemu wyeliminowaniu wkładów barkowych oraz koszulowemu wszyciu rękawów. Wprawdzie takie łagodne przejście nie jest ani lepsze ani bardziej sartorialne od tradycyjnego (bardziej „kanciastego”), ale moim zdaniem lepiej pasuje do letnich garniturów w jasnych kolorach. W garniturach o większym stopniu formalności właściwsze wydają mi się tradycyjne wszycia rękawów – o czym szczegółowo pisałem we wpisie: Marynarka na płótnie v.s. marynarka klejona.
Wybierając dodatki postanowiłem sięgnąć po moje zamszowe loafersy z chwostami, marki Meka, co robię rzadko gdyż nad buty zamszowe przedkładam buty ze skóry licowej, w których mogę wypolerować noski nadając im lustrzany połysk. Tym razem jednak uznałem, że zamszowe loafersy będą idealnie pasować do koloru i stylu garnituru. Zdecydowałem się też na bardzo wzorzyste skarpetki (marki Wola), na których jest odwzorowany obraz Alfonsa Muchy. Wspomnę tu, że niedawno miałem okazję podziwiać prace Muchy na wystawie w Pradze, o czym pisałem we wpisie: Wypad do Pragi.
Pozostałe elementy stylizacji to: koszula i poszetka – Van Thorn, krawat – La Scala, zamszowy pasek – EM Men’s Accesories, zegarek – Citizen, okulary – The Bespoke Dudes. Autorem zdjęć jest Kamil Szpilski a sesja zdjęciowa miała miejsce na Placu Zbawiciela i Placu Konstytucji w Warszawie.
Nie jestem przeciwny kraciastym garniturom, ale jest to jeden z takich elementów garderoby, które -z różnych powodów – są nie dla mnie. Bardzo lubię tweedowe kraciaste marynarki, ale garnitur dla mnie jednak jest zbyt ekstrawagancki i zbyt mało uniwersalny.
Po prostu są takie elementy garderoby w których czułbym się niezbyt komfortowo, pomimo że nie narusza to żadnych reguł dobrego smaku. Tak jest z niektórymi kolorami pomimo że słyszałem że dobrze w nich wyglądam. Najbardziej kraciaste spodnie jakie mam w szafie są we wzór windowpane. Inni jednak – czemu nie? Panu świetnie taki garnitur pasuje. Gratuluje i pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję 🙂
Podstawowa zasada dobrego ubioru jest taka, że trzeba się w nim dobrze czuć. Dlatego – nic na siłę!
Spodnie mają wyższy stan, czy to tylko złudzenie?
A co do spodni sztuczkowych, spotkałem się (na rycinie) nawet z takimi w pepitkę.
Spodnie mają taki stan jak wszystkie spodnie w garniturach mojej kolekcji. Sięgają mniej więcej do pępka zatem można uznać, że mają stan podwyższony w porównaniu z typowymi spodniami oferowanymi przez większość producentów.
Spodnie sztuczkowe w pepitkę noszono na przełomie XIX i XX wieku i spotykało się je nawet częściej niż te w drobną kratkę. Ale obydwa rodzaje ustępowały zdecydowanie spodniom w paski.
Moja refleksja jest taka: jak się nie ma wystającego, wielkiego brzucha, to w garniturze dobrze się wygląda.
Chyba że masz w okolicy dobrego krawca. Ja po wizytach u takiego wyglądam jakbym mimo wszystko miał talię. 😉
Ja jestem zdania, że garnitur, w przeciwieństwie do samej koszuli, czy nieformalnego stroju najskuteczniej potrafi zamaskować niezbyt idealną sylwetkę. Jednak klasyczne proporcje na wiele pozwalają.
Rzeczywiście nie widać już tak dużo kraciastych garniturów w sklepach. Ciekawe co teraz będzie królować w modzie garniturowej. Widzę, że już niektóre sklepy zaczęły na wystawach prezentować garnitury dwurzędowe. Może znowu wrócą do łask? A może w końcu wróci wspaniała prążka 😁
W mojej przyszłorocznej kolekcji przewidziałem dwa garnitury w wyraziste prążki, w tym jeden dwurzędowy 🙂