Nadszedł czas na kolejne notowanie listy przebojów z Instagrama czyli prezentację tych spośród zdjęć tam umieszczonych w ciągu ostatnich czterech miesięcy, które uzyskały największą liczbę polubień. Jeśli ktoś jest ciekawy ile polubień uzyskały poszczególne zdjęcia, to musi najechać kursorem na zdjęcie. Wówczas w lewym dolnym rogu ekranu pojawi się kod zdjęcia, a na jego końcu informacja o pozycji w zestawieniu i liczbie polubień. Pierwsze zdjęcie (wskutek pomyłki ma numer 2 a nie numer 1) ma na końcu kodu symbol 2_1412 (1412 polubień), natomiast zdjęcie ostatnie: 32_917 (917 polubień). Zdjęcie, którego użyłem jako zdjęcia głównego wpisu, też jest w zestawieniu – na pozycji 9 (1249 polubień). Tyle tylko, że nieco inaczej skadrowane.
Przy okazji publikacji kolejnej listy przebojów – trochę rozważań na temat dziwacznej polityki firmy Meta, właściciela Instagrama. W poprzednim wydaniu listy opisywałem kuriozalną sytuację na Facebooku, gdy zostałem zablokowany dlatego, że odpowiadałem na bardzo liczne komentarze z życzeniami, z okazji moich urodzin. Życzeń było bardzo dużo i tyleż moich odpowiedzi – głównie zawierających słowa: dziękuję, thank you, gracias, grazie i obrigado. I tak intensywną korespondencję Facebook uznał za „naruszenie zasad” i mnie zablokował (sic!). Wprawdzie po niedługim czasie zostałem odblokowany, ale niesmak pozostał.
Wracając zaś do Instagrama; nie jest dla nikogo tajemnicą, że stosuje on politykę sztucznego blokowania kont, żeby treści tam publikowane nie docierały do zbyt dużej liczby użytkowników. A jeśli ktoś chce, żeby docierały do większej – musi płacić. No cóż; można to tylko przyjąć do wiadomości. Firma Meta jest prywatną spółką i może oferować korzystanie z serwisu na takich zasadach jakie uważa za korzystne dla siebie. A jeśli ktoś ich nie akceptuje – to przecież nie musi korzystać z usług. Szokująca jest tylko skala blokady stosowanej przez Meta. Bo nie jest to 10% 20% czy nawet 50%, ale z reguły więcej niż 95%, a bardzo często więcej niż 99%. Czyli algorytmy Instagrama czynią poszczególne posty niemal niewidocznymi dla innych użytkowników. Od czego zależy wielkość tej blokady? To jest niestety słodka tajemnica Meta, ale najciekawsze jest to, że wielkość blokady się zmienia: raz jest większa, raz mniejsza. Jak łatwo się domyślić – nie wiadomo dlaczego jest większa ani dlaczego jest mniejsza. Ale można się dowiedzieć jaka jest w danej chwili.
W tym celu trzeba wejść na stronę phlanx.com, w okienku u góry wpisać nazwę dowolnego konta instagramowego i kliknąć poszukiwanie. Po chwili pojawi się wynik informujący o wielkości furtki jaką pozostawia Instagram danemu użytkownikowi. Jak widać na załączonym poniżej widoku ekranu, łaskawość Instagrama dla mojego konta @janadamskieu, sięgnęła poziomu 1,4%. Czyli jestem blokowany w 98,6%. Może się to wydawać szokujące jednak ja nie narzekam bo w przeszłości zdarzyło się i tak, że – ni stąd ni zowąd – blokada mojego konta została ograniczona do 95,5%. Furtka uchylona na 4,5% wydaje się niewielka, a jednak miałem wtedy bardzo dużo polubień i komentarzy pod postami a co najważniejsze liczba obserwatorów mojego konta gwałtownie w tym czasie wrastała. Trwało to kilka miesięcy, po czym blokada wzrosła do stanu jaki widać poniżej. Rzecz jasna nie wiem ani dlaczego kiedyś blokadę mojego konta poluzowano, ani dlaczego teraz ją zaostrzono.
To co napisałem powyżej to tylko pewna ciekawostka dla osób, które mają do czynienia z mediami społecznościowymi (a kto dziś nie ma?). Dodać jeszcze trzeba, że nie wszystkie media społecznościowe taką blokadę stosują. Z tego co wiem nie stosuje jej np. TikTok. Ale pewności nie mam, gdyż TikTokiem się niespecjalnie interesuję.
Czas już zatem na zapowiedziane na wstępie zdjęcia. Oto lista przebojów z Instagrama, notowanie #21.
za same kapelusze ze skoczowskiego Polkapu ma Pan u mnie 10/10,
ale jak chodzi o szczegóły, to „…najechać kursorem na zdjęcie. Wówczas w lewym dolnym rogu ekranu pojawi się kod zdjęcia, a na jego końcu informacja o pozycji w zestawieniu i liczbie polubień” – musiałem się domyślić, że chodzi o wyświetlający się w przeglądarce adres zdjęcia….
🙂
Panie Janie, co Pan sądzi o sygnetach (z herbem, monogramem), pierścieniach oraz wszystkich ozdobach noszonych przez mężczyzna na palcach? Komu wypada je nosić (czy jest to przywilej osób należących do szlacheckich rodów) i jak to robić? W jakich sytuacjach/stylizacjach mogą być używane? Sam jestem posiadaczem srebrnego pierścienia z czarnym kamieniem i zastanawiam się kiedy mogę go założyć, a kiedy lepiej się powstrzymać.
Nie słyszałem, żeby były w tym zakresie jakieś reguły. Jeśli ktoś lubi pierścienie to je nosi, jeśli nie lubi – nie nosi. Podobnie rzecz się ma z bransoletkami, które np. Włosi noszą z upodobaniem, a mieszkańcy północy naszego kontynentu – raczej nie pałają do nich ciepłymi uczuciami.
Warto też przypomnieć o klasycznej zasadzie mówiącej,że elegancki mężczyzna nie powinien nosić sygnetu ani innego pierścionka(wyjątek to herbowy sygnet rodowy)chyba,że lubi pukać sygnetem o blat stolika przywołując w ten sposób kelnera w tym wypadku posiadanie dużego sygnetu najlepiej złotego jak najbardziej wskazane!
Pozdrawiam-Jerzy
Szanowny Panie Janie. Przepraszam, że nie w temacie, ale chciałbym pochwalić się zakupem dwóch garniturów z Pana kolekcji od egarnitur.pl: BARNEY i JOHN. Są wyśmienite. Materiał, krój, fason, wszystko na wysokim poziomie, i rozmiar dobrany idealnie.Gratuluję serdecznie kolekcji i życzę dalszej owocnej współpracy ku zadowoleniu klientów.
Dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że garnitury przypadły Panu do gustu 🙂
Panie Janie, wyrazy uznania dla Pana za wzorzec klasy i dobrego stylu w wizerunku mężczyzny!
Czy może Pan zdradzić z jakich marek korzysta Pan przy zakupach garniturów? Proszę wybaczyć ale jest Pan w tym temacie dla mnie wzorem do naśladowania, chyba w końcu dorosłem do eleganckiej „garderoby” tylko kompletnie się gubię wśród tak zwanych marek i nie wiem gdzie szukać najwyższej jakości. Mam wrażenie (być może błędne) że nie znajdę tego na rodzimym rynku.
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo dziękuję za miłe słowa 🙂
Wbrew pozorom jest na naszym rynku sporo klasycznych w formie i dobrej jakości garniturów i marynarek. Trzeba tylko odpuścić sobie duże sieciówki, a szukać wśród małych, sartorialnych marek takich jak: Poszetka, Zack Roman, Macaroni Tomato, 4Gentleman, Miler Menswear, M.Ceran i zapewne wielu innych. Z nich właśnie pochodzą moje garnitury/marynarki. Ale – z oczywistych względów – najwięcej mam garniturów z eGARNITUR – z kolekcji nazwanej moim imieniem i nazwiskiem.