Angielki i wiedenki czyli derby i oksfordy

angielki i wiedenki

Angielki i wiedenki to dwa podstawowe typy eleganckich męskich butów zwanych garniturowymi lub wizytowymi (ang. dress shoes). Obydwa typy to buty sznurowane a różni je sposób szycia cholewki. W obu typach cholewka składa się z dwóch części: przedniej – zwanej przyszwą i tylnej – zwanej obłożyną. Części obłożyny, w których znajdują się dziurki na sznurowadła, nazywają się kwaterami. I właśnie sposób połączenia kwater z przyszwą różni angielki od wiedenek. W tych pierwszych kwatery są naszywane na wierzch przyszwy, w tych drugich są wszywane pod spód przyszwy.

angielki i wiedenki

W opisach butów często można się spotkać z określeniami: buty z otwartą przyszwą – w odniesieniu do angielek i buty z zamkniętą przyszwą – w odniesieniu do wiedenek. Ostatnio jednak wiele osób związanych z branżą obuwniczą uważa te określenia za niepoprawne gdyż nie występowały w tradycyjnym szewstwie a zostały wymyślone dopiero wraz z upowszechnieniem się produkcji butów na skalę przemysłową. Ja uważam, że nie można tu mówić o poprawności lub niepoprawności określeń: są jakie są (z pewną nielogicznością wewnętrzną) i dość dobrze się już zadomowiły w języku polskim, o czym szerzej pisałem we wpisie Otwarta i zamknięta przyszwa. Czy te określenia są poprawne? Jeśli jednak ktoś zamiast: buty z zamkniętą przyszwą woli mówić: buty z kwaterami wszytymi pod spód przyszwy to oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie.

Angielki i wiedenki różnią się sposobem szycia cholewki a w konsekwencji wyglądem, ale różnią się także – a może przede wszystkim – stopniem formalności. Znawcy i koneserzy klasycznego męskiego obuwia powiedzą też zapewne, że różnią się klasą i elegancją, ale będą to już stwierdzenia subiektywne. Gdy na początku XIX wieku w Szkocji i Anglii zaczęły się pojawiać pierwsze pół-buty były to wyłącznie buty z zamkniętą przyszwą. Mówiło się na nie: Balmoral shoes a nazwa Oxford shoes pojawiła się nieco później, gdy wygodne i lekkie półbuty zrobiły furorę wśród studentów Oxfordu. We Francji nazywały się od początku: Richelieu i tak pozostało do dzisiaj. Do Polski półbuty dotarły nie z dalekiego Londynu lecz z Wiednia, który był wówczas ośrodkiem kultury, sztuki, mody i rzemiosła bardzo silnie promieniującym w kierunku wschodnim. A dla znacznej części terenów Polski był po prostu stolicą. Stąd też nazwa: wiedenki była oczywista i wielka szkoda, że dzisiaj jest wypierana przez nazwę: oksfordy. Jeśli mam być szczery to muszę powiedzieć, że już została wyparta a ja jestem chyba jedną z nielicznych osób, która jej używa. Robię to z nadzieją, że może jednak przyjdzie jakieś opamiętanie i odwrót do tradycyjnej nazwy.

angielki i wiedenki

Efektowne, ręcznie patynowane wiedenki marki Santoni (u góry) i Carlos Santos.

Jak łatwo się domyślić, angielki dotarły do Polski z Wielkiej Brytanii co miało miejsce pod koniec XIX wieku. A skąd się wzięły? Otóż jeden z hrabiów Derby żyjący w połowie XIX wieku (być może był to Edward Henry Stanley) miał potężną nadwagę i w związku z tym trudności z zakładaniem butów. Pewien szewc uszył dla niego półbuty skonstruowane inaczej niż balmorale/oksfordy. Kwatery były w nich naszyte na wierzch przyszwy co umożliwiało ich szerokie otwarcie i łatwiejsze wsuwanie stopy. Buty wkrótce stały się bardzo popularne, ale przez długi czas uchodziły za nieformalne – takie do używania na wsi, ale w żadnym wypadku w mieście. Tym bardziej, że zaczęły powstawać derby w kolorze (o zgrozo!) brązowym a nie czarnym.

angielki i wiedenki

Angielki marki Meka ze skóry pytona.

Jak wspomniałem powyżej, wiedenki to buty bardziej formalne od angielek, a dla wielu – bardziej eleganckie, stylowe i prestiżowe. Niestety w Polsce nie cieszą się wzięciem wśród przeciętnych klientów. W sklepach obuwniczych marek celujących w masowego klienta, oferta wiedenek jest bardzo mała. A to i tak postęp w porównaniu z sytuacją jaka panowała około 10 lat (i więcej) temu, gdy wiedenki były praktycznie niedostępne. Utkwiło mi w pamięci zdarzenie sprzed około 7 lat, gdy rodzice pewnego młodzieńca szykującego się do studniówki zwrócili się do mnie z prośbą o radę w kwestii ubioru. I informowali mnie później do czego udało się owego młodzieńca przekonać. A sukcesy były spore, bowiem udało się go namówić, żeby włożył białą a nie czarną koszulę, żeby garnitur był jednolity a nie w kratę, żeby zamiast śledzia wybrał normalny krawat. Uparł się jedynie przy butach: oświadczył, że takich dziadkowych butów jak wiedenki to on w życiu nie założy. Poszedł na studniówkę z czarnych angielkach.

Postanowiłem sprawdzić jak wygląda oferta wiedenek w niektórych popularnych sklepach obuwniczych. W sklepie Gino Rossi, w kategorii „buty do garnituru” jest 68 produktów z czego 5 to wiedenki (7,4%). W sklepie Ryłko w kategorii „buty wizytowe” znalazłem 108 pozycji z czego 1 to wiedenki (0,9%) ale tak paskudne, że trudno je nazwać butami wizytowymi. W sklepie Conhpol w kategorii „buty eleganckie” widnieje aż 180 pozycji z czego 18 to teoretycznie wiedenki (10%). Teoretycznie, bowiem niektóre mają tak dziwaczne szycie cholewek, że można mieć wątpliwości.

Tak mniej więcej przedstawia się sytuacja u wszystkich producentów nastawionych na masowego klienta, dla którego głównym kryterium przy wyborze butów jest cena. Zgoła inaczej rzecz się ma w sklepach celujących w wyrobionego klienta ceniącego klasykę i poszukującego tzw. porządnych butów. Czyli butów z dobrej jakości skóry, o ładnym klasycznym wzornictwie (bez wątpliwej urody ozdobników), szytych metodą Goodyear lub Blake. Np. w sklepie Klasyczne Buty, w kategorii „półbuty męskie” naliczyłem 87 produktów z czego wiedenek było aż 41 czyli 47%. Do tego jeszcze kilka modeli adelajdów, które od biedy też można uznać za specyficzną odmianę wiedenek. Dodam tutaj, że ze sklepu Klasyczne Buty zaczerpnąłem zdjęcia, które posłużyły do stworzenia grafiki głównej tego wpisu. Widać na niej angielki marki Schuhe und Handwerk oraz wiedenki marki Berwick. I jeszcze jeden sklep oferujący wysokiej klasy buty męskie różnych marek, w tym marki własnej: Patine. W ofercie 156 półbutów w tym 49 (31%) wiedenek. Plus – podobnie jak w sklepie Klasyczne Buty – kilka modeli adelajdów.

angielki i wiedenki

Klasyczne czarne wiedenki z nakładanym noskiem marki Patine. Wart podkreślenia jest fakt, że marka oferuje te modele powstałe na kopytach o różnej tęgości: F, G i H – do wyboru. Na polskim rynku jest to ewenementem.

Jeśli – drogi czytelniku – interesuję cię jak proporcje angielki-wiedenki kształtują się w moich obuwniczych zasobach to spieszę poinformować, że mam tylko jedną parę angielek na kilkadziesiąt par wszystkich modeli, w tym zimowych. Czy to znaczy, że uważam angielki za gorszy typ obuwia? W żadnym wypadku! Uważam je za model równoprawny z wszystkimi innymi. Tym niemniej w mojej hierarchii ulubionych modeli – na czele której plasują się lotniki – angielki zajmują dalsze pozycje.

angielki i wiedenki

Uważam, że moje angielki marki Conhpol są bardzo ładne.

angielki i wiedenki

Miałem je na nogach podczas tegorocznej edycji Pitti Uomo.

angielki i wiedenki

W przeszłości miałem też angielki marki Othello.

20 komentarzy

  1. Mateusz 24/09/2023
    • Jan Adamski 24/09/2023
      • Mateusz 24/09/2023
  2. Konrad 24/09/2023
    • Jan Adamski 25/09/2023
  3. Kamil 24/09/2023
  4. Marian 24/09/2023
    • Piotr 24/09/2023
      • Piotr 03/11/2023
    • Jan Adamski 25/09/2023
  5. Dawid 25/09/2023
  6. Kojot 27/09/2023
    • Dawid 27/09/2023
      • Dawid 27/09/2023
    • Jan Adamski 27/09/2023
  7. Bartosz 02/10/2023
  8. Andrzej 21/09/2024
    • Rafał 22/09/2024
  9. Tadeusz 21/09/2024

Dodaj komentarz