Każdego roku obserwuję to samo zjawisko: zimą i wiosną w okolicy mojego ogródka przebywa mnóstwo różnych gatunków ptaków, natomiast około połowy lata wszystkie gdzieś znikają i nagle robi się pusto. Przyczyną tego zjawiska jest prawdopodobnie zmieniająca się dostępność pożywienia, ale nie mam pewności. Bo z naszego, ludzkiego punktu widzenia jest niezrozumiałe dlaczego na drzewach czy ziemi w jednym miejscu miałoby być mniej owadów, mięczaków, owoców, nasion czy czegokolwiek innego co się składa na ptasią dietę, niż w podobnym miejscu tylko oddalonym od tego pierwszego. To nie zmienia jednak faktu, że w drugiej połowie lata, w moim ogródku i jego sąsiedztwie, niemal nie widuję ptaków.
Sójki to najczęściej odwiedzające mnie ptaki. Od jesieni do wczesnej wiosny przylatują do karmnika, z którego zabierają orzeszki arachidowe.
Czasami od razu na miejscu rozłupują je i wyjadają jądra, a czasami odlatują z orzeszkami w dziobie żeby je gdzieś ukryć i szybko wrócić pa następne.
Wiosną sójki przystępują do budowy gniazda gdzieś w pobliżu mojego ogródka i wyprowadzają lęg, dając mi możliwość obserwowania młodych ptaków po ich opuszczeniu gniazda.
Oto młoda sójka kilka minut po opuszczeniu gniazda. Różni się od dorosłego osobnika matowym i mniej gładkim upierzeniem, budową dzioba (tzw. zajady), brakiem czarnej plamy na przedłużeniu dzioba i mniejszą długością ogona.
Po wykarmieniu młodych, dorosłe osobniki oraz samodzielne już młode kręcą się jeszcze jakiś czas w okolicy po czym – około sierpnia – definitywnie znikają. Ciekawe dokąd się udają bo na przełomie września i października na pewno wrócą.
Podobna sytuacja jak z sójkami ma miejsce w przypadku bogatek. Zimą chętnie i w dużej liczbie korzystają z moich karmników.
W tym z karmnika dla dzięcioła, w którym pokarmem są mielone orzechy wymieszane ze smalcem.
Później przychodzi pora na założenie lęgu w budce lęgowej znajdującej się w moim ogródku.
Kolejny etap to dostarczanie pokarmu dla młodych.
I w końcu młode opuszczają budkę, ale kręcą się pobliżu gdzie są jeszcze przez około dwa tygodnie karmione przez rodziców zanim same nabędą umiejętność zdobywania pokarmu.
Bogatki korzystają też często z przygotowanego przeze mnie, specjalnego miejsca do kąpieli. Ale około połowy lipca definitywnie znikają.
Odmienne – ale bardzo ciekawe – jest zachowanie dzięciołów białoszyich. Te ogólnie rzadkie ptaki są akurat dość liczne w mojej okolicy. Pojawiają się w moim ogródku lub jego okolicach dość nieregularnie, ale z jednym wyjątkiem.
Mianowicie na przełomie kwietnia i maja pojawiają się u mnie dwa lub trzy młode pod opieką któregoś z rodziców. Są świeżo po opuszczeniu gniazda i najpierw są dokarmiane przez rodzica, później się usamodzielniają, ale ciągle rodzeństwo trzyma się razem i ciągle przebywa gdzieś w pobliżu mojego ogródka. Całymi dniami słyszę wydawane przez nie odgłosy a od czasu do czasu pojawiają się też w zasięgu mojego wzroku.
Młode dzięcioły białoszyje tym m.in. różnią się od dorosłych, że mają na głowach czerwone bereciki. Dorosłe osobniki mają wierzch głowy czarny przy czym samce mają czerwony pasek na ciemieniu.
Dorosły samiec właśnie rozłupał orzech w pojemniku zawieszonym na drzewie i zabiera jego połówkę, żeby umieścić ją gdzieś w rozwidleniu gałęzi i wydziobać jądro. Dzięcioły białoszyje znikają z mojego pola widzenia około połowy sierpnia. Nie jest to jednak zniknięcie definitywne bowiem co kilka dni zdarza mi się słyszeć ich głosy. Ale samych ptaków już w zasadzie nie widuję.
W tym wpisie przedstawiłem cykliczne zachowania sójek, bogatek i dzięciołów białoszyich. Podobnie jest też z innymi ptakami a wspólnym elementem tych zachowań jest przeprowadzka z mojego ogródka w inne, nieznane mi miejsca, w drugiej połowie lata. Być może w kolejnych wpisach wrócę do tego tematu i pokażę cykliczność zachowań innych gatunków.
Zauwazam to w przypadku kolibrow: w okresie ciepla mamy po jednym-dwa przy karmniku z syropem. Natomiast kiedy pogoda staje sie chlodniejsza (nawet nie „przerazajaco zimno”) — natychmiast znikaja.
Zazdroszczę sąsiedztwa kolibrów 🙂 Jaki to kraj?