Elegancja na pogodę i na niepogodę

elegancja na pogodę

Jest rzeczą najzupełniej oczywistą, że nasz ubiór dostosowujemy do warunków pogodowych. Jak również to, że w warunkach ekstremalnych jesteśmy skłonni poświęcić elegancję czy też stylowość ubioru na rzecz wygody i komfortu. Podczas zimowej pluchy nikt o zdrowych zmysłach nie założy eleganckich butów na skórzanej podeszwie, podobnie jak przy siarczystym mrozie sięgnie raczej po puchową kurtkę niż po elegancki, wełniany płaszcz. Aczkolwiek w tym drugim przypadku nie jest to całkiem oczywiste bowiem dobry wełniany płaszcz z solidną podpinką potrafi być cieplejszy od niejednej puchowej kurtki. Jednak ekstremalne warunki pogodowe zdarzają się dość rzadko i w większości sytuacji nie musimy rezygnować z elegancji i stylowości. Tym niemniej zawsze musimy mieć na uwadze, że pewne rodzaje ubiorów czy tkanin oraz pewne kolory pasują do jednych warunków pogodowych czy pór roku, a inne – do innych.

Cztery lata temu opublikowałem na blogu wpis: Niespodziewana zmiana pogody, w którym opisałem sytuację gdy musiałem zmienić styl mojego ubioru gdy rzeczywista pogoda (chłodna i pochmurna) zupełnie rozminęła się z wcześniejszą prognozą (ciepło i słonecznie), na podstawie której przygotowałem koncepcję stroju.

elegancja na pogodę i na niepogodę

Zmiana stylu ubioru wymuszona przez zmianę pogody: z ciepłej i słonecznej na chłodną i pochmurną z możliwością opadów.

Zasady doboru tkanin (zarówno rodzajów jak i kolorów) w zależności od pory roku i warunków atmosferycznych, każdy bez problemu wyczuwa intuicyjnie – można nawet zaryzykować twierdzenie, że są one oczywiste. Tym niemniej warto przypomnieć niektóre z nich. Len i bawełna (szczególnie w jasnych barwach) dobrze współgrają z ciepłą i pogodną aurą wiosenno-letnią, zaś wełna pasuje do aury jesienno-zimowej. Ale z wełną sprawa jest nieco bardziej skomplikowana bowiem wełna wełnie nierówna. Luźno tkana wełna o niewielkiej gramaturze – zwana fresco lub tropik – to tkanina wymarzona na letnie garnitury, zaś wełniana flanela, nie mówiąc już o tweedzie, czyli gęsto tkanej wełnie zgrzebnej, to tkaniny na sezon jesienno-zimowy. Nie bez przyczyny o wełnie zwykło się mówić, że jak trzeba chłodzić to chłodzi a jak trzeba grzać to grzeje. I chociaż – jak w każdej ludowej mądrości – jest tu trochę przesady, to jednak istota problemu jest trafnie oddana. Na zdjęciu powyżej spodnie w kolorze écru są uszyte z cienkiej wełny fresco pochodzącej z tkalni Dugdale Bros & Co, a spodnie granatowe – z nieco grubszej wełny utkanej przez Holland and Sherry.

Rzecz jasna nakrycia głowy też mają charakter sezonowy. Idealne na lato będą lniane kaszkiety, bawełniane kapelusze kubełkowe oraz wszelkie kapelusze słomiane – na czele z kanotierem i panamą. Charakter jesienno-zimowy mają tweedowe kaszkiety i filcowe (czyli wełniane) kapelusze, ale znów z tą wełną jest trochę zamieszania. Wystarczy przypomnieć sobie Indianę Jonesa, którego postać jest nierozerwalnie związana z pilśniowym kapeluszem fedora w kolorze brązowym. A przecież przygody nieustraszonego poszukiwacza przygód i historycznych artefaktów, rozgrywały się głównie w krajach o klimacie tropikalnym, gdzie temperatury i wilgotność powietrza raczej nie skłaniały do używania ciepłych, wełnianych nakryć głowy. Na marginesie wyjaśnienie dla tych, którzy tego nie wiedzą: kapelusz pilśniowy to kapelusz z wełnianego filcu tyle tylko, że powstałego nie z runa owczego lecz z sierści króliczej. Kapelusz pilśniowy (nazwa w zasadzie wyszła już dziś z użycia ale w czasach mojej młodości była powszechnie używana) mam na głowie na prawym zdjęciu powyżej. Pochodzi ze skoczowskiego Polkapu.

elegancja na pogodę i na niepogodę

Kapelusz pilśniowy z Polkapu w innej stylizacji. Tu jednak szczególną uwagę warto zwrócić na obuwie, o czym więcej w akapicie poniżej.

Obuwie to element stylizacji chyba najbardziej wrażliwy na zmiany pór roku i warunków pogodowych. Sandały – chętnie noszone podczas wakacji w krajach śródziemnomorskich – tracą cały swój powab w mieście, nawet podczas letnich upałów. Idealnie w roli miejskiego obuwia na lato sprawdzają się natomiast mokasyny, buty żeglarskie i loafersy. Te ostatnie także w roli butów do dziennych garniturów. Ale im robi się chłodniej, tym bardziej wymienione buty tracą rację bytu, ustępując tradycyjnym półbutom: monkom, brogsom, angielkom, wiedenkom czy lotnikom. Aż przychodzi czas na buty przejściowe (do których zaliczyć można botki zwane też z angielska: chukka) a później na typowe buty zimowe: trzewiki, sztyblety, dżodhpury. Są też tacy, którzy sięgną po tradycyjne buty z epoki PRL-u czyli „kozaki męskie z suwakiem”, ja bym je jednak zdecydowanie odradzał.

Napisałem na wstępie, że nikt o zdrowych zmysłach nie założy podczas zimowej pluchy eleganckich butów na skórzanej podeszwie. Z powodów zresztą dość oczywistych: poddanie takich butów działaniu śnieżno-solnej brei (zwanej eufemistycznie błotem pośniegowym), powoduje na ogół ich bezpowrotne zniszczenie. Ale jest na to niezawodny sposób zabezpieczenia, który od lat staram się propagować. Tym sposobem są gumowe kalosze nakładane na buty o czym szerzej pisałem we wpisie: Kalosze, kaloszki, galosze… Polecam ten wpis i polecam to rozwiązanie, które jest bardzo praktyczne i chroni drogie buty. Na zdjęciu powyżej widać jak dziarsko kroczę po groźnym błocie pośniegowym w eleganckich dżodhpurach szytych metodą GYW, chronionych kaloszami.

elegancja na pogodę i na niepogodę

Kalosze marki Tretorn. Tym razem chronią brogsy GYW marki Meka.

Elegancja na niepogodę wymaga często użycia okrycia wierzchniego; zwykle jest to płaszcz ogólnie zwany przeciwdeszczowym. W tej roli najlepiej się sprawdzi klasyczny trencz, który nie ma sobie równych jeśli chodzi o stylowość. Ale zwykły prochowiec w stylu eklektycznym też sprawdzi się całkiem dobrze. Może nie będzie podkreślał elegancji ale też nie będzie jej przekreślał. Należy jednak pamiętać, że prochowiec nie powinien być uszyty z tkaniny syntetycznej lecz z bawełny, najlepiej z jej odmiany zwanej gabardyną. Bo co z tego, że płaszcz ochroni nas przed deszczem jeśli zmokniemy od środka, wskutek niemożności przeniknięcia na zewnątrz pary wodnej pochodzącej z naszego potu. Ponieważ w dzisiejszych czasach trudno trafić w sklepach na płaszcze z czystej bawełny, warto zatem zadbać przynajmniej o to, żeby domieszka włókien syntetycznych była jak najmniejsza.

elegancja na pogodę i na niepogodę

Klasyczny gabardynowy trencz marki Zack Roman. Ochroni przed wiatrem i deszczem, podkreśli elegancję.

elegancja na pogodę i na niepogodę

Prochowiec z Zary dobrze się sprawdza w czasie deszczu. Buty – pojedyncze monki marki Nord – to jedyne moje półbuty na gumowej podeszwie. Na deszczową pogodę – jak znalazł.

Człowiek czuje się komfortowo w dość wąskim zakresie temperatur. Łatwo stworzyć elegancką stylizację z udziałem garnituru czy zestawu koordynowanego gdy mamy do czynienia z temperaturami 18 – 24ºC. Ale gdy termometr pokazuje ponad 28ºC bywa z tym gorzej, nie mówiąc już o upałach ponad 30ºC. A niestety czasami życie zmusza nas do włożenia garnituru w taki upalny dzień – np. na ślub i wesele. Taka sytuacja wcale nie musi być koszmarem jeśli garnitur będzie uszyty z przewiewnej wełny fresco a marynarka będzie bez podszewki.

elegancja na pogodę i na niepogodę

Pitti Uomo – czerwiec 2022 r. Czy dacie wiarę, że w chwili robienia tego zdjęcia termometr pokazywał 34ºC?

elegancja na pogodę i na niepogodę

Garnitur, który tak doskonale sprawdził się w przegrzanej Florencji pochodzi z mojej kolekcji dla eGARNITUR.

Jako zdjęcia głównego tego wpisu użyłem zdjęcia sprzed kilku lat, zrobionego w deszczowy dzień na ulicy przed moim domem. Zatem kończę wpis trzema dodatkowymi zdjęciami z tej sesji zdjęciowej.

elegancja na pogodę i na niepogodę elegancja na pogodę i na niepogodę elegancja na pogodę i na niepogodę

12 komentarzy

  1. Piotr 26/10/2023
    • Jan Adamski 26/10/2023
  2. Piotr 27/10/2023
  3. Kamil 27/10/2023
    • Jan Adamski 27/10/2023
    • Velahrn 27/10/2023
  4. Bartosz 02/11/2023
    • Jan Adamski 02/11/2023
      • Bartosz 02/11/2023
  5. Dargch 29/11/2023

Dodaj komentarz