Gdy piszę o ptakach przewijających się przez mój ogródek to nie sposób nie wspomnieć o sójkach. Od jesieni do wiosny przylatują do mnie po kilkadziesiąt razy dziennie. Mają oczywiście w tym określony cel: przylatują sprawdzić czy w karmniku nie pojawiła się nowa porcja orzeszków arachidowych zwanych fistaszkami. Jeśli stwierdzą ich pojawienie się, to w wielkim pośpiechu zabierają jeden lub dwa i odlatują celem ukrycia „na później”. Po czym wracają po następny. A muszą się bardzo spieszyć gdyż sójek, które mają mój ogródek pod obserwacją jest wiele, więc ta która zorientuje się wcześniej i będzie działać szybciej, ma szansę na większą zdobycz.
Sójki nie poprzestają tylko na orzeszkach. Korzystają też chętnie z tradycyjnego karmnika wyjadając nasiona słonecznika, a także z karmnika jabłkowego. Może to zdziwić wiele osób ale sójki zimą jedzą chętnie jabłka. W niewielkich co prawda ilościach, ale jednak!
Do najczęstszych gości mojego ogródka należą kosy. Niemal każdego roku zakładają też lęgi w bezpośrednim jego sąsiedztwie lub po prostu w ogródku, niestety nie zawsze są to lęgi udane. Zdarzyło się, że ptaki zbudowały gniazdo na miniaturowym świerku rosnącym przy płocie i samica zaczęła wysiadywanie. Starałem się omijać to miejsce szerokim łukiem, tym niemniej zauważyłem po jakimś czasie, że kosy przestały tam przylatywać. Dopiero po kilku tygodniach odważyłem się zbliżyć do świerka i zajrzeć pomiędzy gałęzie. Zobaczyłem opuszczone gniazdo a w nim pięć jajek. Dlaczego samica zdecydowała się je porzucić? Nie wiem – może padła ofiarą jakiegoś drapieżnika?
Latem samiec kosa jest jednym z najczęstszych użytkowników stanowiska do kąpieli, które zainstalowałem na płocie mojego ogródka. Korzysta z niego wiele ptaków; bogatki, modraszki, sójki, kapturki, ale kos – najczęściej.
Pokrzywnica to ptak bardzo mało u nas znany mimo, że jest gatunkiem licznie w Polsce występującym. Pokrzywnice występują licznie w lasach iglastych a w górach, w pasach kosodrzewiny, bywają nawet bardzo liczne. W miastach też nie należą do rzadkości; można je spotkać w parkach a nawet większych ogrodach. Do mojego ogródka zalatują dość rzadko ale jednak od czasu do czasu je widuję.
Piegże są jednymi z najczęstszych gości mojego ogródka, ale głównie wiosną. Latem w zasadzie ich nie widuję, a jesienią pojawiają się sporadycznie. Ich obecność u mnie nie może dziwić gdyż są to ptaki bardzo licznie występujące w miastach. Dr Andrzej Kruszewicz – w swojej książce Ptaki Polski – pisze, że zagęszczenie piegż w willowych dzielnicach na obrzeżach Warszawy wynosi ponad 20 par na 10 ha, a to jest bardzo dużo.
Wiosną samce piegż bardzo ładnie śpiewają o czym pisałem we wpisie Wiosenny koncert piegży. Ja zaobserwowałem jeszcze inne, ciekawe i chyba nietypowe, zachowanie piegży, mianowicie spijanie nektaru z kwiatów drzewa owocowego. Jest to o tyle ciekawe, że piegża ma dość krótki i niezbyt cienki dziób, czyli zupełnie nie przystosowany do pobierania kwiatowego nektaru. Piegża z nasadą dzioba umorusaną kwiatowym pyłkiem wygląda bardzo zabawnie.
U mnie na działce gdzieś mieszkał kopciuszek – zagryzł go rasowy kot sąsiada.
🙁
Pana blog jest przewspaniały.
PS. Kosy to moje ulubione ptaszki!
Dziękuję 🙂