Jesień w sztruksach i tweedach

jesień

W poprzednim wpisie zachwalałem tweedowe marynarki, które uważam za jedne z najbardziej stylowych męskich okryć, a dziś w pewnym sensie wracam do tematu bowiem chcę zaprezentować zestaw z udziałem innej mojej marynarki uszytej z Harris Tweedu. Tym razem jednak głównym bohaterem będą sztruksowe spodnie, które są moim najświeższym nabytkiem, uszytym na miarę w warszawskiej pracowni Tiestore. Kolor sztruksu – który pochodzi ze słynnej włoskiej tkalni Carnet – dobierałem pod kolor marynarki, która w mojej szafie znajduje się już od dobrych kilku lat i która należy do moich ulubionych. W tym miejscu warto dodać (o czym nie wspomniałem we wpisie Pokochajcie tweedowe marynarki), że tweed – ze względu na swoją bardzo spoistą strukturę – jest odporny na zagniecenia. Jest to cecha bardzo ważna gdy jeździ się samochodem. Gdy po długiej nawet podróży rozpinam pas i wysiadam z samochodu moja marynarka z Harris Tweedu wygląda jakby przed chwilą była wyjęta z szafy.

O sztruksowych spodniach pisałem wielokrotnie, m.in. we wpisie: Sztruksowe spodnie – każualowa klasyka. Nie od rzeczy będzie jednak przypomnieć, że sztruks to tkanina, która nie ma płaskiej powierzchni lecz charakterystyczne prążki-garby. Jest bardzo miła w dotyku i sprawia wrażenie ciepłej. Jest rzeczywiście ciepła, w sensie dobrej ochrony przed zimnem, gdyż po pierwsze jest zwykle dość gruba, a po drugie owe prążki-garby zatrzymują warstewkę powietrza, które jak wiadomo jest doskonałym izolatorem. Najczęściej spotykany jest sztruks bawełniany, ale bywa też wełniany a nawet jedwabny. Prążki mogą mieć różną szerokość: zwykliśmy mówić, że sztruks jest drobny lub gruby. Jest tkany od XVIII wieku i w różnych okresach przechodził różne koleje losu. Początkowo był używany wyłącznie do szycia odzieży wierzchniej – ze względu na dobre własności termoizolacyjne. Później zaczęto z niego masowo wytwarzać odzież roboczą i wtedy jego image znacznie podupadł. Ale mniej więcej od początku XX wieku stał się, drugim obok tweedu, materiałem na nieformalne ubiory dla dżentelmenów na wypady poza miasto (np. na polowania). Prawdziwą furorę sztruks zrobił w drugiej połowie XX wieku, gdy stał się jednym z ulubionych materiałów stylu preppy lansowanego przez studentów renomowanych amerykańskich uniwersytetów wchodzących w skład tzw. ligi bluszczowej. Później, gdy jego największa sława już przeminęła, był kojarzony z naukowcami, nauczycielami a także artystyczną bohemą. Najsłynniejsze sztruksowe ubiory, które pojawiły się w filmach to: marynarka i spodnie Roberta Redforda grającego jedną z głównych ról w filmie Wszyscy ludzie prezydenta (1976), oraz garnitur Jamesa Bonda w filmie Nie czas umierać (2021). Dziś sztruks największą popularnością cieszy się w krajach skandynawskich (nie mam na podorędziu żadnego wytłumaczenia tego fenomenu) i – nieco mniejszą – w Wielkiej Brytanii. Ze zrozumiałych względów nie jest popularny w krajach Europy południowej natomiast w Polsce raz jest popularny, a raz – nie. Obecnie jego popularność nieco wzrasta po dość długim okresie zmarginalizowania.

Dostępne w sklepach spodnie sztruksowe przeważnie swoją formą naśladują dżinsy lub chinosy a to znaczy, że mają proste nogawki (nie zwężane ku dołowi), a tym samym są dość dopasowane (żeby nie powiedzieć obcisłe) w biodrach i udach. Nie ma w tym nic złego – chinosy takie właśnie powinny być – ale gdy marzy się o klasycznym kroju spodni (obszernych w udach i z zakładkami przy gurcie) nie pozostaje nic innego jak uszyć spodnie na miarę. Tak właśnie postanowiłem zrobić, a mój wybór padł na warszawską pracownię Tiestore. Jej nazwa jest trochę myląca, bowiem sugeruje, że mamy do czynienia po prostu ze sklepem z krawatami, gdy w rzeczywistości jest to regularny zakład krawiecki oferujący usługi szycia bespoke.

Jako się rzekło, moje spodnie są bardzo klasyczne tzn. mają wysoki stan, szeroki gurt z guzikami do szelek po jego wewnętrznej stronie, zakładki, boczne regulatory, skośne kieszenie. Nogawki zwężają się ku dołowi do szerokości 20 cm i są zakończone mankietami o szerokości 4 cm. Sztruks jest ani drobny, ani gruby; taki pośredni. Szerokość spodni w udach jest dość duża – co niewątpliwie rzuca się w oczy i co może się nie spodobać osobom nawykłym do aktualnych „modnych trendów”. Ja uważam ją za optymalną i o taką zabiegałem u krawca, który na wszelki wypadek – przy pierwszej przymiarce – upewniał się czy to jest to o co mi chodzi. Tak, to jest dokładnie to!

Oprócz bardzo ciekawych spodni i równie ciekawej marynarki (szytej na miarę w Van Thorn), także pozostałe elementy mojej stylizacji zasługują na uwagę gdyż uważam je za nietypowe i niebanalne (żeby nie powiedzieć: niezwykłe) a przy okazji piękne. Zacznę od butów, które właśnie wyciągnąłem z szafy po wiosenno-letnim odpoczynku. Są to buty dżodhpur czyli model niemal zupełnie u nas nieznany za to bez wątpienia bardzo stylowy. Moim zdaniem to najbardziej stylowy model męskiego obuwia zimowego. Tego wątku nie będę jednak rozwijał bowiem pisałem o tym obszernie we wpisie: Buty dżodhpur, czyli dżodhpury. Dodam tylko, że ilekroć temat tych butów pojawia się w polskojęzycznej strefie Internetu – czy to w jakimś sklepie online, czy to w artkule o butach – niemal zawsze używa się nazwy anglojęzycznej: jodhpur. Szkoda, bowiem nazwa indyjskiego miasta Dżodhpur, od którego buty wzięły swoją nazwę, jest w polskim języku zakorzeniona od dawien dawna. Moje dżodhpury są marki Meka i w sklepie online występują wprawdzie pod nazwą „trzewiki męskie” ale już w pierwszym zdaniu opisu przeczytamy, że są to: Trzewiki męskie – tzw. Dżodhpury i jest to jedyny znany mi przypadek gdy dżodhpury występują pod polskojęzyczną nazwą.

Kolejną ciekawostką w mojej stylizacji jest krawat. Jak łatwo zauważyć ma on pokaźną szerokość (10 cm) – bardzo nietypową jak na dzisiejsze czasy, w których obowiązuje moda na kusość. W rzeczy samej jest to krawat retro, ale nie potrafię określić jego wieku, gdyż kupiłem go z drugiej ręki. Krawat jest wełniany a jego marka jest nie byle jaka bowiem jest to kultowa szkocka firma Munrospun. Pozostałe elementy stylizacji nie są już takie niezwykłe aczkolwiek warto zwrócić uwagę na fakt, że koszula marki 4Gentleman ma mankiety Jamesa Bonda (zwane też koktajlowymi lub Portofino). Kapelusz pochodzi ze Skoczowa czyli polskiego kapeluszowego zagłębia i został wyprodukowany przez firmę Witleather. Zegarek jest marki Orient a poszetka pochodzi z Poszetki.

Jak uważni czytelnicy zapewne zauważyli, tworząc stylizację do dzisiejszego wpisu trochę odszedłem od moich zwyczajów. Zwykle poszczególne składniki zestawiam na zasadzie kolorystycznego kontrastu, tym razem wszystkie są w podobnej tonacji. Oba podejścia są oczywiście równoprawne a wybór jednego z nich zależy wyłącznie od indywidualnych preferencji. Ten drugi przypadek uchodzi za bezpieczniejszy bowiem prawdopodobieństwo niedopasowania kolorystycznego jest w nim bliskie zera. Moją intencją nie było jednak minimalizowanie prawdopodobieństwa kolorystycznej katastrofy; po prostu taka mnie naszła ochota. Na samym końcu wpisu zamieszczam zdjęcie stylizacji z tą samą marynarką, stworzonej na zasadzie kontrastu. I powiem szczerze: ta dzisiejsza podoba mi się bardziej. A wam?

jesień

jesień jesień jesień jesień jesień jesień jesień jesień
jesień

jesień jesień jesień

jesień

jesień

19 komentarzy

  1. Ł 19/11/2023
    • Jan Adamski 19/11/2023
      • Ł 19/11/2023
        • Jan Adamski 19/11/2023
          • Ł 19/11/2023
          • Ł 22/11/2023
          • Jan Adamski 22/11/2023
  2. Karol 19/11/2023
    • Jan Adamski 19/11/2023
  3. Mikołaj 19/11/2023
    • Jan Adamski 19/11/2023
  4. Krzysztof 19/11/2023
    • Jan Adamski 19/11/2023
  5. MCZ 20/11/2023
  6. Bartek 14/12/2023
    • Jan Adamski 14/12/2023
  7. Piotr 22/03/2024

Dodaj komentarz