W ostatnim odcinku cyklu o ptakach, które przewijają się przez mój ogródek opiszę te, które pojawiają się najrzadziej. Bywają bowiem takie gatunki, które są nieobecne przez kilka lat, po czym niespodziewanie się zjawiają a są też takie, które pojawiają się jeden jedyny raz i nie odwiedzają mnie już nigdy więcej. Właśnie od takiego niespodziewanego i jednorazowego gościa zacznę. Chodzi o dzięciołka, który jest gatunkiem dość rzadkim w Polsce a zasiedla głównie lasy liściaste, rzadziej – mieszane. Występuje też sporadycznie w miejskich parkach i właśnie jeden z takich ptaków wpadł kiedyś na chwilę do mojego ogródka. Ubarwienie dzięciołka jest bardzo podobne do ubarwienia dzięcioła dużego – pospolitego gatunku często zasiedlającego miejskie parki – tyle tylko, że dzięciołek jest mały; mniej więcej wielkości wróbla. Dlatego spotkanie z dzięciołkiem bywa szokujące bo widzimy ptaka niby dobrze znanego ale jakby dwukrotnie pomniejszonego.
Jednym z gatunków, który zaobserwowałem w moim pobliżu tylko jeden raz, jest muchołówka szara. Jak sama nazwa wskazuje ten niewielki ptaszek nie ma zbyt efektownego upierzenia, ani szczególnych cech odróżniających go znacznie od innych gatunków. Ale przykuł moją uwagę sposobem polowania na owady. Polega on na tym, że muchołówka siedzi na gałęzi i obserwuje okolicę. Gdy zauważy interesującego ją owada, zrywa się do lotu i chwyta ofiarę w powietrzu, kłapnięciem dzioba. I najciekawsze: zawsze wraca dokładnie w to samo miejsce, z którego startowała. Ta uwaga o wracaniu na to samo miejsce, dotyczy jednej sesji polowania – że użyję takiego kolokwializmu. Bo po pewnym czasie ptak przenosi się rzecz jasna w inne miejsce i zaczyna nową sesję. Zbiegiem okoliczności obserwowana przeze mnie muchołówka startowała zawsze w moim kierunku, łapała owada niemal dokładnie nad moją głową, po czym wykonywała efektowny zwrot i wracała na swoją gałązkę. Obserwacja tego była niezwykle ekscytująca, ale szybkość działania muchołówki była zbyt duża, żebym zdążył zrobić jej zdjęcie w chwili chwytania owada. Pozostają więc zdjęcia spoczynkowe.
Kuzynka muchołówki szarej czyli muchołówka żałobna jest ciekawiej ubarwiona a poza tym samce bardzo wyraźnie różnią się od samic czyli mamy tu do czynienia z dymorfizmem płciowym. Muchołówka żałobna bywa u mnie gościem rzadkim, ale w mniejszej lub dalszej odległości od mojego domu zdarza mi się ją widywać od czasu do czasu.

Upierzenie samca muchołówki żałobnej uzasadnia nazwę gatunkową; choć brzuszek jest biały to głowa, grzbiet i skrzydła są czarne.
Kowalik to gatunek dość licznie występujący na terenie całego naszego kraju, przedkładający jednak lasy nad obszary zaludnione. W miastach można go spotkać jednak nie za często. W moich karmnikach pojawia się zupełnie sporadycznie, ale kilka razy udało mi się go sfotografować. Jest ptakiem niezwykłym ze względu na swoją umiejętność chodzenia po pniu głową w dół. Ma też jeszcze inną ciekawą cechę: magazynuje ziarna, które są jego zimowym pokarmem (latem jego dieta składa się głównie z larw i owadów) w załomach kory, by sięgnąć po nie w sytuacjach gdy o pokarm jest trudno – np. po obfitych opadach śniegu. Gdy obserwuje się kowalika, który przyleciał do karmnika to łatwo zauważyć, że pośpiesznie połyka on trzy ziarenka i odlatuje. Po chwili zjawia się ponownie i znów zachowuje się tak samo. Okazuje się, że nie połyka ziarenek tylko chowa je pod językiem. Po czym odlatuje, żeby umieścić je w sobie znanych miejscach i wraca po następne. Czy zapamiętuje wszystkie kryjówki i potrafi je później odnaleźć? Tego nie wiadomo.

Właśnie porwał trzy ziarenka słonecznika i szykuje się do odlotu, żeby je gdzieś ukryć „na później”.
Droździk i śpiewak to kuzyni należący do rodziny drozdowatych. O ile jednak śpiewaka widuję u mnie od czasu do czasu, o tyle droździk pojawił się jeden jedyny raz – wiosną kilka lat temu – i przebywał w moim ogródku przez kilka dni, żerując na owocach bluszczu. A towarzyszył mu… śpiewak. Rzadkości odwiedzin droździka nie należy się dziwić gdyż jest to gatunek nie gniazdujący w Polsce – poza nielicznymi przypadkami, wyłącznie na krańcach północno-wschodnich. Możemy droździka spotkać u nas tylko w okresach przelotów gdy jesienią migruje na zimowiska w Europie południowo-zachodniej lub wiosną na tereny lęgowe w Europie północnej. Osoby niewprawione w obserwacji ptaków mogą go łatwo pomylić z bardzo u nas licznym kwiczołem – innym przedstawicielem rodziny drozdowatych.
Na zdjęciu głównym wpisu widnieje sosnówka, sfotografowana na skonstruowanym przeze mnie karmniku dla dzięcioła. Sosnówka to najmniejsza z sikorek i jeden z najmniejszych ptaków występujących w Polsce (waży 9-11 gramów). Mniejsze są tylko: mysikrólik (5-6 gramów) i strzyżyk (8-10 gramów). Sosnówki widuję dość rzadko ale bywały takie zimy, że dwie lub trzy sosnówki towarzyszyły mi całymi dniami posilając się w moich karmnikach albo wyjadając nasiona z szyszek rosnącej nieopodal jodły koreańskiej.

Sosnówki – podobnie jak inne sikorki – chętnie uzupełniają swoją dietę tłuszczem. Dlatego odwiedzające mnie sosnówki wydziobują pokarm z karmnika dla dzięcioła, a tutaj widzimy sosnówkę na kostce tłuszczowej dla ptaków.
Kapturki odwiedzają mnie dość często, ale tutaj chcę opisać szczególny przypadek tego małego ptaszka, który kilka razy miałem okazję obserwować. Mianowicie kapturki są ptakami wędrownymi i te, które gniazdują w Polsce odlatują na zimę do Afryki. Ale czasami się zdarza, że postanawiają przezimować w miejscu gniazdowania czyli stają się ptakami osiadłymi. I właśnie taki nietypowy obrazek miałem okazję obserwować kilka razy w moim ogródku. Podczas siarczystych mrozów kapturki stroszyły piórka i zamieniały się w małe kuleczki. Ale dawały radę!

Samica kapturki w mroźny dzień styczniowy. Nastroszone pióra zapewniają jej lepszą izolację termiczną, ale i tak nie jest jej łatwo.
Wpis otwierało zdjęcie dzięciołka, który pojawił się u mnie jeden jedyny raz i kończę go zdjęciem innego ptaka, który odwiedził mnie też tylko raz. To lelek, którego właściwie nie powinno tu być bo stroni od ludzi i żyje w przepastnych lasach. Ale był na tyle miły, że mnie odwiedził.
Piekne zdjecia i ciekawy komentarz!
Gratuluje wiedzy!
Dziękuję 🙂