Tydzień temu zaprezentowałem pierwszą część przeglądu ptaków, które odwiedziły mój ogródek w marcu tego roku. Dziś pora na część drugą. Na zdjęciu powyżej widać rudzika, który pożywia się w moim karmniku. Rudzik jest u mnie każdej zimy a od czasu do czasu zdarza się też, że para rudzików zakłada lęg gdzieś w pobliżu, zatem mogę przez cały rok cieszyć się widokiem tych pięknych ptaszków. Ale prawdopodobnie rudzik zimowy i rudziki wiosenno-letnie to zupełnie inne ptaki. Bowiem rudziki to ptaki wędrowne, które w innych rejonach gniazdują a w innych zimują. Zatem zimą przebywa u mnie prawdopodobnie ptak, który przyleciał tu na zimowisko ze Skandynawii lub północnej Rosji. Zaś latem obserwuję rudziki, które tutaj gniazdują po przylocie z zimowiska z basenu Morza Śródziemnego. Ale czy tak jest rzeczywiście? Tego nie wiem.
W przeglądzie sprzed tygodnia pokazałem zdjęcia: jerów, bogatek, czyży, szpaków, modraszek, kosów i jednego śpiewaka. Dziś prezentują się: rudzik, czeczotka, gil, dzięcioły i zięby.
Rudzik zagląda często do karmnika gdzie wysypuję ziarna słonecznika.
Cechą rudzika jest to, że potrafi zastygać na kilka sekund w jednej pozie, co oczywiście ułatwia fotografowanie.
Tutaj uchwyciłem rudzika w trakcie zmiany pozy. Robi wtedy charakterystyczny przysiad z jednoczesnym zadarciem ogonka.
Rudzik na daszku karmnika.
W chłodny dzień rudzik nastroszył piórka zamieniając się w małą kuleczkę.
Wśród zeschłej trawy można znaleźć coś do jedzenia.
W karmniku.
Czyż nie jest uroczy?
Czeczotki gniazdują na północy Europy i Azji (występują też w Ameryce Północnej) na granicy tajgi i tundry. W Polsce można je spotkać w okresie przelotów.
Czerwona plama na głowie to charakterystyczny wyróżnik czeczotek.
Czeczotka przy ziarnach słonecznika.
I na grządce jeszcze nie uprzątniętej po zimie.
Zbiegiem okoliczności wszystkie czeczotki, które mnie odwiedziły, były samicami. Samiec ma dodatkowo czerwoną plamę na piersi przez co prezentuje się jeszcze ciekawiej.
Czeczotka w karmniku.
Gile należą da bardzo rzadkich gości w moim ogródku. Tym razem zawitała do mnie samica czyli ptak z beżowym a nie czerwonym brzuszkiem.
Samica gila w karmniku.
Pani gilowa i pan czyż. Zdjęcie mogłoby sugerować, że gile są wielokrotnie większe od czyży. W rzeczywistości – biorąc pod uwagę masę ich ciał – ta różnica jest jak 2:1.
Mój ogródek odwiedzają liczne dzięcioły należące do dwóch różnych (choć podobnych) gatunków: dzięcioła dużego i dzięcioła białoszyjego. Na zdjęciu widzimy samca dzięcioła białoszyjego (L) i samicę dzięcioła dużego (P). Ale jest to zrobiony przeze mnie fotomontaż; w rzeczywistości taka poufałość nie jest możliwa. Ptaki stronią od siebie a nawet ze sobą walczą i się przepędzają. Ale możliwe jest powstanie par mieszanych, które mogą dochować się potomstwa. Zatem, kto wie…
Na granicy działki mojej i sąsiadki znajduje się zmurszały pieniek – pozostałość po jarzębinie, która tu kiedyś rosła. Dzięcioły odkryły, że jest to skarbnica różnych smakołyków.
Dzięcioł białoszyi w poszukiwaniu smakołyków.
Chyba zadowolony.
Samica dzięcioła dużego na dzięciołowym karmniku.
Ta sama samica w karmniku tradycyjnym.
Samiec dzięcioła białoszyjego. Dodam, że to gatunek bardzo rzadki – wręcz unikalny – w Polsce. W przeciwieństwie do dzięcioła dużego, który jest gatunkiem pospolitym.
Samiec zięby na trawniku.
U zięb obserwujemy dymorfizm płciowy czyli samce różnią się wyglądem od samic. Na zdjęciu: samica.
Samiec wyjadający owoce jałowca.
Jeszcze raz samiec.
Samica w promieniach zachodzącego słońca.
Na tle zielonej trawy barwne upierzenie wygląda bardzo atrakcyjnie.
Samica: mniej intensywne barwy, ale co za gracja!