Letnie marynarki – uszyte z przewiewnych naturalnych tkanin, w jasnych kolorach, bez podszewki – zestawione ze spodniami garniturowymi, chinosami lub dżinsami, to bardzo wdzięczny temat i okazja do zaprezentowania ciekawych stylizacji. Dlatego postanowiłem, że poświęcę im cały cykl wpisów, które będę publikował raz lub dwa razy w miesiącu, aż do jesieni. Dzisiaj inauguracja sezonu a 29 maja kolejny wpis cyklu: Letnie marynarki – perła w koronie.
Letnie marynarki mogą być uszyte z wełny o luźnym splocie (tropik, fresco) ale częściej są to marynarki lniane lub bawełniane, a jeszcze częściej takie, które powstały ze szlachetnych mieszanek wełny, lnu, bawełny i jedwabiu – w różnych proporcjach. Szlachetność takich tkanin, np. len + jedwab, wełna + len + jedwab itp., jest widoczna już na pierwszy rzut oka i od razu usposabia do nich bardzo pozytywnie. Oczywiście nie tylko mieszanki usposabiają do siebie pozytywnie bo przecież chyba nikt nie potrafi się oprzeć urokowi bawełny seersucker lub madras, wełny solaro czy lnu bouclé. O wszystkich tych cudownych tkaninach będzie mowa w kolejnych wpisach cyklu i będzie okazja do poznania produktów ciekawych, intrygujących i pięknych.
Kluczową cechą letnich marynarek powinna być ich przewiewność czyli dobra przepuszczalność dla powietrza i pary wodnej. Bez tego trudno sobie wyobrazić noszenie marynarki w warunkach gdy temperatura powietrza przekracza 25°C i gdy świeci słońce. Odpowiednią przewiewność są w stanie zapewnić naturalne tkaniny o luźnym splocie oraz brak podszewki – całkowity lub przynajmniej na plecach. Do tej kwestii nie należy jednak podchodzić w sposób ortodoksyjny, bowiem mogą być takie przypadki, że dodatek do tkaniny ok. 20% poliamidu nie tylko nie pogarsza przewiewności, ale ją polepsza. Brzmi to może trochę obrazoburczo dlatego zainteresowanych odsyłam do wpisu: Innowacyjna tkanina na letnią marynarkę, gdzie sprawę tę wyjaśniam.
Każdy zapewne wie, że przody marynarki są usztywniane (płótnem z włosiem lub przyklejaną flizeliną), mają ponadto drugą warstwę tkaniny od wewnątrz oraz podszewkę. Tak więc przody marynarek są z definicji mało przewiewne ale to nie ma większego znaczenia z dwóch powodów. Po pierwsze najważniejsze są plecy, bowiem tam wydziela się najwięcej potu, zatem tam powstaje najwięcej pary wodnej, która musi zostać odprowadzona na zewnątrz odzieży żeby zapewnić odpowiedni komfort. A po drugie z przodu marynarki mamy głęboki dekolt umożliwiający łatwą cyrkulację powietrza. No i możemy marynarkę rozpiąć – jeszcze tę cyrkulację ułatwiając.
Na inaugurację sezonu letnich marynarek wybrałem lniano-bawełnianą marynarkę Bonus w kolorze beżowym, w delikatną kratę windowpane. Marynarka ma idealne proporcje (odpowiednia długość, guzik na wysokości talii, szerokie klapy, odpowiednie rękawy) i skośne kieszenie, które podkreślają jej nieformalny charakter. Myślę, że nakładane kieszenie wyglądałyby jeszcze lepiej, ale przyjmuję do wiadomości, że cięte kieszenie są ukłonem w kierunku masowych klientów, którzy (z jakiegoś niepojętego powodu) mają awersję do kieszeni nakładanych. Skład tkaniny (55% len, 45% bawełna) i luźny splot zapewniają znakomitą przewiewność ale – coś za coś – marynarka ma tendencję do gniecenia się. Wprawdzie nie aż tak dużą jaka byłaby w przypadku czystego lnu, ale jednak.
Plecy marynarki są bez podszewki, natomiast na barkach i przodach zastosowano podszewką poliestrową. Jest to bez wątpienia pewien zgrzyt psujący niezwykle pozytywny efekt całości a pocieszeniem może być jedynie fakt, że jego wpływ na komfort użytkowania – jest niewielki. Tym niemniej dla zagorzałych przeciwników tkanin syntetycznych może to być problem psychologiczny. No ale trudno, innych wariantów nie ma.
Marynarkę Bonus postanowiłem pokazać w dwóch zestawieniach: eleganckim i każualowym. W skład zestawu eleganckiego wchodzą: spodnie Bonus, koszula 4Gentleman, krawat retro Gilberto, poszetka Poszetka, szelki Profuomo, zegarek Citizen, buty Meka, skarpetki Kubenz, kapelusz Modesto, okulary TBD. W skład zestawu każualowego wchodzą: spodnie chinosy Bytom, lniana koszula Bonus, poszetka bezimienna, pasek Straps, zegarek Orient, buty Conhpol, okulary TBD.
Trzeba przyznać, że gniecenie się lnu to co innego niż gniecenie innych tkanin. Czasem nadaje nawet uroku dla naszego ubioru.
Miłośnicy lnu uważają, że jego gniecenie się to zaleta wpływająca na stylowość i urok lnianych ubrań, co w połączeniu z lekkością i przewiewnością tej tkaniny daje unikalny efekt. Przeciwnicy lnu postrzegają jako wadę jego skłonność do gniecenia się.
W tym kontekście takie ciekawe spostrzeżenie: we wszystkich sklepach oferujących lniane garnitury lub marynarki (np. Suit Supply), widzimy na zdjęciach produkty nieskazitelne, bez żadnych załamań, zagnieceń itp. To idealne odprasowanie wygląda nawet nieco nienaturalnie, zresztą jest zapewne osiągnięte nie przy pomocy żelazka lecz PhotoShopa. Takie podejście trochę mnie dziwi bo jeśli miłośnicy lnu tak bardzo cenią sobie pogniecione ubrania, to te nieskazitelne, oglądane w sklepach online raczej ich zniechęcają niż zachęcają do zakupu. Ale może nieskazitelność lnianych garniturów Suit Supply to takie mrugnięcie okiem jakie pojawiało się w pamiętnych reklamach piwa bezalkoholowego?
Świetna ta krata: subtelna, jasnoniebieska i beżowa. Marynarka nie jest syngowana jako z kolekcji JA więc bym ją przeoczył. A tu i spoza kolekcji są widzę marynarki mające odpowiednie proporcje (szerokie klapy, nisko guzik itd). Szkoda tylko, że kieszenie nie są naszywane.
Panie Janie,
piękna stylizacja – wyrazy uznania.
Mam pytanie co do samej marynarki. Połączenie rękawa (w okolicach pachy) po obu stronach wygląda nieestetycznie, trochę jak odklejona flizelina. Czy to zagniecenia tkaniny czy też pomarszczenie wynikające z niewłaściwego wszycia rękawa?
Dziękuję 🙂
To zagniecenia do łatwego usunięcia przy pomocy żelazka ale i tak zaraz zrobią się nowe; jak nie w tym to w innym miejscu. Zawsze mnie korci, żeby pokazać lnianą marynarkę po kilku godzinach użytkowania, w tym po jeździe samochodem z zapiętymi pasami. Może kiedyś to zrobię 😉
Dokładnie Panie Janie, mnie zawsze fascynuje ten obsesyjny pedantyzm, niby chcemy naturalnych materiałów, a później narzekamy na każdą fałdkę, skazę, ryskę, często wyimaginowaną. Naprawdę nie da się kupić ładnej marynarki, butów, koszuli i nimi cieszyć zamiast z chorobliwą dokładnością wyszukiwać na siłę wad? Marynarki z naturalnej tkaniny się gniotą, buty z naturalnej skóry rysują itd.
Marynarka faktycznie ładna, natomiast faktycznie szkoda, że podeszewka nie jest wiskozowa.
W jednej z wcześniejszych odpowiedzi podawałem link do lnianych garniturów Suit Supply. Są piękne ale mnie razi na zdjęciach skrajna nienaturalność garniturów wygładzonych w PhotoShopie do granic absurdu. Albo i poza te granice 😉 Takie garnitury jak tam widzimy – nie istnieją w naturze.
Czy skrot „TBD” znaczy, z angielska, „to be determined” czy tez jest to nazwa jakiejs wytworni?
Dziekuje.
The Bespoke Dudes – włoska marka, której właścicielem jest znany influencer Fabio Attanasio.
A wlasnie: co mowi savoir vivre na temat prowadzenia pojazdow w marynarce? Ja bym ja po prostu zdjal i dla komfortu i dla zapobiezenia mnieciu sie.
Ja zalecam zdejmowanie marynarki i (jeśli ma się taką możliwość) wieszanie jej na wieszaku za oparciem fotela. Jeśli takiego nie ma to można położyć marynarkę na tylnym siedzeniu. Tym niemniej bywają takie sytuacje gdy marynarki zdjąć nie wypada (np. gdy się wiezie parę młodą do ślubu). Wtedy trzeba zadbać o możliwie dokładne rozprostowanie wszystkich elementów marynarki a w szczególności pleców.
Panie Janie mam pytanie luźno powiązane z tematem tego wpisu. Większość moich marynarek ma na rękawach guziki niefunkcjonalne. Czy jest możliwa taka przeróbka, by dało się te guziki rozpiąć?
Możliwość jest ale przy tym jest tak dużo pracy, że nie wiem czy ktokolwiek to Panu zrobi. Chyba najwięcej dłubaniny jest z wypruciem obrębień obecnych atrap dziurek. Wiem bo sam to kiedyś robiłem w jednej z moich marynarek. Później kolejny problem: bo przeważnie krawcowe zajmujące się poprawkami nie mają maszyn z funkcją obrębiania dziurek. Wtedy trzeba to robić ręcznie a to jest uciążliwe, no i sporo kosztuje (co najmniej pół godziny pracy przy jednej dziurce). A na koniec może się okazać, że guziki będą wprawdzie rozpinane, ale wyglądać to będzie źle. Jednym słowem: odradzam.
Ale tak szczerze-jaki jest sens troszczenia się o taki detal, jak funkcyjne (jak to mało elegancko brzmi) guziki. Czyżby właściciel takiej marynarki miał dowodzić, że posiada dyplom lekarza medycyny i czynne prawo wykonywania tego zawodu zwłaszcza w zakresie chirurgii (wszak po to stworzono funkcyjne guziki, czy też po prostu odpinane guziki, żeby można było zakasać rękawy w czasie wykonywania operacji, nawet w obecności dam, gdyż pokazywanie się w koszuli rozumianej wówczas jako element bielizny, byłoby grubym nietaktem); a może służyć ma ostentacyjnemy podkreślaniu, że właściciela takiej marynarki stać na taką ekstrawagancję (szycie na miarę lub co najmniej w systemie MTM albo zakup czegoś powyżej kwoty równoważnej jakości tej marynarki), zwłaszcza przez manierę pozostawiania odpiętego jednego guzika. Proszę mnie wyprowadzić z błędu, ale ten aspekt męskiej elegancji trąci nieco czymś, czym zapewne nie chciałby epatować dżentelmen z epoki, w której rozpinane(czy używając tej nowomodnej frazy:”funkcyjne”) guziki miały rzeczywiście walor użytkowy.
Skoro rozpinane guziki są niepotrzebne to jaki sens ma zatem robienie atrap? To jeszcze bardziej nonsensowne, to dodatkowe działania i koszty bez uzasadnienia praktycznego.
Jeśli jednak uznamy rozporki i guziki przy rękawach za mające walor estetyczny to po pierwsze raczej trudno uznać imitacje za bardziej urodziwe od wersji rozpinanej (a zwłaszcza gdy są obszyte tak jak butonierka milanese – bardzo rzadko spotykane, ale zdarzają się), poza tym generalnie imitacje jako takie to w gruncie rzeczy tańsze odpowiedniki czegoś lepszego (choćby cyrkonie jako imitacje diamentów czy guziki z plastiku o wzorach imitujących rogowe). Skoro przykładamy wagę do ubioru – choćby przez taką prozaiczną rzecz jak wybieranie marynarek z wełny zamiast imitującego ją poliestru to dlaczego mamy akceptować imitacje w innych aspektach? O ile oczywiście z materiałem to sprawa bardziej istotna, to jednak generalnie otaczanie się imitacjami nie powinno być celem człowieka zainteresowanego dobrym gustem – czy ktoś taki założyłby imitację np. Rolexa made in China i chwalił się tym faktem?
Myli się Pan. Przykład z życia. Mam gips na ręce. Unieruchomiony kciuk. Tylko rozpięcie guzików mankietu umożliwia mi noszenie marynarki. Doceniam wartość użytkową takiego rozwiązania. Chirurgòw i dżentelmeṅstwa nie ma potrzeby do tego wciągać. Pozdrawiam
Niektóre marynarki RTW mają guziki funkcyjne np. SuSu.
Len to moja absolutnie ulubiona tkanina. Z jednej strony jest ta elegancja (szczególnie, że dla większości ludzi koszula lub nawet marynarka to już bardzo „formalny” styl), a z drugiej ta nonszalancja i wygoda, szczególnie w upały. Słowem: ideał 😀
Panie Janie, mam pytanie dotyczące butonierki i brustaszy. Kupiłem przez internet w jednej z polskich sieciówek letni garnitur z naturalnych materiałów, w bardzo atrakcyjnej cenie. Niestety nie zwróciłem uwagi na fakt, iż w dwurzędowej marynarce ani butonierka, ani brustasza nie występuje. Dziś odebrałem i zmierzyłem garnitur, uważam, że dobrze się w nim prezentuję, jednak wspomniane mankamenty nie dają mi spokoju. Czy uważa Pan, że powinienem zwrócić garnitur, czy może jego braki są do zaakceptowania?
Mankamenty są rzeczywiście znaczne i zupełnie dla mnie niezrozumiałe (bo przecież oszczędność na szyciu nie mogła być znacząca). Ale czy są powodem do zwrotu? Jeśli miałyby Pana denerwować i nosząc garnitur ciągle by Pan o nich myślał, to lepiej zwrócić. Ale jeśli jest Pan w stanie zapomnieć o nich lub przynajmniej nie zwracać na nie uwagi, to garnitur może zostać. Gwarantuję, że spośród osób, z którymi będzie się Pan stykał, przytłaczająca większość nie zwróci uwagi, że coś jest nie tak.