Norwegery to nowe monki

norwegery to nowe monki

Niedawno opublikowałem wpis: Dzielony nosek czyli split toe, o mało u nas znanym modelu butów, za to bardzo popularnym w Stanach Zjednoczonych (szczególnie wśród zwolenników stylu preppy) i zdobywającym sobie coraz większe uznanie w Europie Zachodniej. Ja stałem się zwolennikiem takich butów całkiem niedawno; wcześniej żywiłem wobec nich sporą rezerwę. Muszę się przyznać, że nie znałem ich historii ani nawet nazwy: norwegery. Przyjmowałem do wiadomości anglojęzyczną nazwę: split toe shoes bez wgłębiania się w niuanse. I oto nagle dojrzałem. To znaczy po pierwsze uzmysłowiłem sobie pozycję tego typu obuwia wśród klasycznych butów garniturowych, a po drugie – dostrzegłem ich piękno. Wskutek tego po pierwsze: kupiłem takie buty, a po drugie poświęciłem im wpis na blogu.

I oto – ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu – okazało się, że norwegery mają wielu przeciwników, którzy uważają je za buty brzydkie, wręcz za typowy przykład obuwniczych koszmarków, które na naszym rynku panoszą się od wielu lat, szczególnie wśród butów z najniższej półki jakościowej i cenowej. Bardzo znamienny był komentarz Michała pod moim postem na Facebooku, w którym polecałem blogowy artykuł o norwegerach. Michał napisał: Straszne, wręcz obrzydliwe. Design bazarowo-odpustowo-romski. Ewentualnie dla starszych panów, mających mocno wątpliwy gust. Wygląd tych butów kojarzy się mocno z trendami z początków lat dwutysięcznych, gdzie tego typu „ciżemki” były wówczas w „modzie”, chętnie wybierane przez dyskotekowych cwaniaczków.

Mocne słowa! Ale przecież każdy ma prawo do własnej oceny i jedne rzeczy mogą mu się podobać a inne – nie. Norwegery najwyraźniej się Michałowi nie podobają. Tyle tylko, że w komentarzu wcale nie twierdzi, że buty z dzielonym noskiem mu się nie podobają. Twierdzi, że są obiektywnie brzydkie. To jest akurat dość typowa przypadłość pewnej grupy osób (niestety licznej) uważających, że to co im się podoba jest obiektywnie ładne, a to im się nie podoba jest obiektywnie brzydkie. Osoby te są zwykle mocno przywiązane do swoich opinii i tych, którzy mają inne zdanie uważają w najlepszym razie za niekompetentnych a w najgorszym – za głupich.

Podobnym podejściem jak cytowany Michał, wykazał się inny użytkownik Facebooka, podpisujący się: Łukasz. Napisał mianowicie: Przeszycia w miejscach, w których nikt o poczuciu dobrego gustu (de gustibus) by nie wpadł (czyli np. na czubkach) również uważam za tzw. Polish thriller shoe. Akurat trafił jak kulą w płot, bo w naszym kraju buty split toe w zasadzie nie występują w typowych sklepach obuwniczych a są dostępne jedynie w niektórych sartorialnych butikach. W każdym razie Łukasz nie miał wątpliwości, że ci którzy produkują takie buty i ci którzy je kupują (np. zwolennicy stylu preppy w Stanach Zjednoczonych) mają kiepski gust, ale na szczęście on ma gust dobry i zdemaskował to wyjątkowe paskudztwo. Krytycznych głosów pod adresem norwegerów było więcej w facebookowej dyskusji, ale większość krytyków stwierdzała jedynie, że im się ten typ obuwia nie podoba. Czyli wyrażała swoje subiektywne wrażenie bez dyskredytowania opinii przeciwstawnych. Szanuję takie podejście, które jest zresztą przejawem zupełnie innej kultury niż ma to miejsce w przypadku osób jawnie hejtujących.

norwegery to nowe monki

Norwegery ze sklepu Patine. Buty marek: Yanko (LG), TLB Mallorca (PG), Yanko (LD), Patine (PD).

Cały mój wywód i cytowanie niektórych facebookowy komentarzy zmierza do konstatacji, że pozycja norwegerów wśród masowych konsumentów męskiej mody jest obecnie – wypisz wymaluj – taka, jaka była pozycja monków kilkanaście lat temu. W pierwszej dekadzie XXI wieku monki zaczęły się u nas pojawiać, ale nie w sklepach, lecz na blogach modowych, różnych forach dyskusyjnych i artykułach w papierowych magazynach poświęconych modzie męskiej. A publika nie szczędziła im słów krytyki. Były odsądzane od czci i wiary, wyszydzane, obdarzane epitetami, przy których cytowaną powyżej wypowiedź Michała można uznać za nader łagodną. Jednym słowem monki to były koszmarki nie nadające się do założenia na nogi osób o jakim takim – choćby szczątkowym – guście.

Taki stan rzeczy zaczął się jednak szybko zmieniać m.in. za sprawą pierwszych sklepów online z klasycznymi butami zachodnich marek, które w owym czasie zaczęły się u nas pojawiać i w których monki były obecne – wśród innych klasycznych modeli. Po kilku latach pierwsze monki zaczęły się też pojawiać w salonach rodzimych producentów obuwia, którzy swoją ofertę adresowali do masowego odbiorcy. A trzeba wiedzieć, że wśród producentów obuwia panowała wówczas w Polsce nieznośna maniera nakazująca „ozdabianie” męskich butów jakimiś dodatkowymi wstawkami lub przeszyciami, czy wręcz tworzenia dziwacznych modeli odbiegających znacznie od klasycznych wzorców (m.in. standardem był zadarty nosek). To mniej więcej w tamtym czasie – na blogu Mr Vintage – pojawił się głośny artykuł: Dlaczego polskie buty są brzydkie? I tu ciekawostka: pierwsze pojawiające się monki jakimś cudem uchroniły się od tych „upiększających” zabiegów: były na ogół klasyczne i m.in. wskutek tego – na ogół udane.

norwegery to nowe monki

Monki ze sklepu Klasyczne Buty. Buty marek: Berwick (LG), Partigiani (PG), Carlos Santos (LD), Schuhe und Handwerk Gregor (PD).

Dziś monki są jednym z modeli powszechnie dostępnych i chociaż popularnością ustępują innym modelom (w szczególności angielkom), to nie budzą już większych emocji. Przewiduję, że podobnie będzie z norwegerami. Pytanie tylko ile lat musi minąć, żeby tak się stało? Pożyjemy, zobaczymy.

12 komentarzy

  1. Elegant z Mosiny 13/05/2024
  2. Piotr 13/05/2024
  3. Kle 13/05/2024
  4. Lukas 14/05/2024
  5. Bartosz 15/05/2024
    • Jerzy 15/05/2024
  6. Benriach 17/05/2024
  7. fajny_józef 21/05/2024
  8. Pawel 24/05/2024
  9. Chris 27/05/2024
  10. Dawid 23/06/2024
    • Jan Adamski 23/06/2024

Dodaj komentarz