Karmnikowa codzienność
Moje karmniki są odwiedzane przez wiele gatunków ptaków. Na początku sezonu miłą niespodziankę sprawiła mi maleńka sosnówka, która stała się stałym bywalcem. Czuje się już na tyle zadomowiona, że nie tylko korzysta z karmnika, ale także dokonuje w pobliżu zabiegów pielęgnacyjnych swojego upierzenia, co udało mi się uchwycić na zdjęciach. Obecność sosnówki podkreślam dlatego, że jest to gatunek ptaka, który bardzo rzadko odwiedza karmniki. Najwyraźniej jest coś przyciągającego w mojej konstrukcji karmnika. A może ziarna słonecznika mam wyjątkowo smaczne?
.
Pojawił się pierwszy, w tym sezonie, dzięcioł. Jest to samica, która prawdopodobnie jest tu nowa (nie było jej poprzedniej zimy). Sądzę tak dlatego, gdyż przy okazji pierwszych wizyt, bardzo wnikliwie badała całe otoczenie.
.
Mazurków na razie nie ma dużo; pojawiają się pojedyncze osobniki a niekiedy małe grupki. Zimą będzie ich znacznie więcej.
.
Odwiedza mnie kilka par sójek. Poszczególne pary walczą ze sobą o dostęp do pożywienia i przeganiają się od karmnika. Mam jednak wrażenie, że robią to bez wielkiego przekonania. Może wiedzą, że zgromadziłem duży zapas fistaszków?
.
Dzwońców, podobnie jak mazurków, na razie jest niewiele. Zimą będzie ich bardzo dużo.
.
Niestety karmniki przyciągają też ptaki drapieżne. Wiedzą one bowiem, że w pobliżu karmników znajdą pożywienie dla siebie. Co kilka dni zjawia się tutaj krogulec. Małe ptaki potrafią się nawzajem ostrzegać i na ogół w porę zaszywają się w zaroślach. Jeśli nie zdążą, ich strategią jest zastygnąć w bezruchu. Jest to skuteczna strategia, ale bezruch musi być absolutny. Jest to skądinąd dość niezwykły widok, gdy tak ruchliwy ptak jak np. sikorka tkwi w bezruchu przez kilka minut. Uchwyciłem moment, gdy dwa dzwońce zostały zaskoczone przylotem krogulca i zastygły w bezruchu, w karmniku. Niestety jeden z nich nie był konsekwentny i lekko ruszył głową. I krogulec zaatakował. Dzwońce zerwały się do panicznej ucieczki i obydwa uderzyły w szyby. Jednego z nich dopadł krogulec i pochwycił w momencie, gdy ten po uderzeniu w szybę, spadał nieprzytomny na ziemię. Trwało to ułamek sekundy. Drugi dzwoniec też stracił przytomność i leżał na tarasie wyglądając na martwego. Podniosłem go i położyłem poza zasięgiem kota (kolejny wróg, ale mniej skuteczny od krogulca). Po kilkunastu minutach doszedł do siebie i odleciał.
.
Rozbijanie się ptaków o szyby zdarza się od czasu do czasu. Przeważnie ptaki nie zabijają się i po jakimś czasie dochodzą do siebie. Na koniec zamieszczam niezwykłe zdjęcie, którego autorem jest Mariusz Koprek (publikuję za zgodą autora). Przedstawia ono rudzika, który po uderzeniu w szybę, padł półprzytomny w śnieg. Natychmiastowej reanimacji podjął się Gumby, pies Mariusza, co właśnie widać na zdjęciu. Mariusz, nie ufając zdolnościom Gumbyego do reanimowania ptaszków, wziął rudzika do domu, gdzie ten doszedł do siebie i następnie został wypuszczony na wolność.