10 stylowych rzeczy, których unikają polscy mężczyźni

10 stylowych rzeczy

Większość polskich mężczyzn tkwi w niewoli mitów, które nie pozwalają im sięgnąć do takich składników ubioru, które odbiegają – ich zdaniem – od standardów „męskości” lub „normalności”. Dzisiejszy wpis jest subiektywnym przeglądem 10 stylowych rzeczy, od których stronią mężczyźni w naszym kraju. Właściwie powinienem był napisać: …których boją się mężczyźni, lub nawet: …których brzydzą się mężczyźni, gdyż ta niechęć ma pewne symptomy obsesji i słowa: unikać, stronić lub obawiać się, są być może zbyt łagodne.

Gdy w jednej z moich relacji z Pitti Uomo zwróciłem uwagę na fakt, że wielu uczestników targów miało na sobie marynarki lub garnitury w kolorze różowym, jeden z czytelników tak to skomentował: [jest to] pochodna faktu, że mężczyźni nam w Europie od dobrej już dekady niewieścieją. Z kolei pod wpisem Brąz i róż, który dokładniej omawiał trend stosowania koloru różowego (a przy okazji też brązowego) w męskich stylizacjach, można było przeczytać m.in. takie opinie czytelników: stanowcze NIE dla różowych i brązowych garniturów lub: Pan Lino Ieluzzi [w różowej marynarce] wygląda jak alfons. Jak więc widać antyróżowa koalicja jest silnie reprezentowana nawet wśród czytelników mojego bloga, a cóż dopiero powiedzieć o całej populacji polskich mężczyzn. Do dziś pamiętam szok jaki wywołałem około 10 lat temu gdy do pracy w każualowy piątek (pracowałem wówczas na eksponowanym, dyrektorskim stanowisku w dużej spółce) przyszedłem w szarej marynarce, pod którą miałem różowy golf 🙂

Stosunek wielu mężczyzn do koloru różowego traktuję jako symbol modowych obaw i obsesji, ale nie wymieniam go wśród tytułowych; 10 stylowych rzeczy, gdyż mieści się on w szerszym nurcie obaw przed żywymi kolorami, które w moim zestawieniu figurują. Ale zacząć wypada od nawiązania do głównego zdjęcia wpisu, na którym widzimy sześciu eleganckich dżentelmenów, z których pięciu ma na sobie białe spodnie. Przy czym zdjęcie nie pochodzi bynajmniej z Pitti Uomo, ani nie zostało zrobione na ulicach Mediloanu czy Neapolu. Eleganccy panowie stoją pod Kolumną Zygmunta, na Placu Zamkowym w Warszawie, zaś zdjęcie zostało zrobione przez Katarzynę Purchalak. Można by z niego wyciągnąć wniosek o popularności białych spodni wśród Polaków, w rzeczywistości jest na odwrót. Zatem przejdźmy do zestawienia 10 stylowych rzeczy, których unikają polscy mężczyźni.

10 stylowych rzeczy

Białe spodnie uważam za bardzo stylowe i idealnie wpasowujące się w letnie stylizacje. Zarówno te eleganckie, z udziałem marynarki i krawata, jak i te na luzie, z udziałem lnianej koszuli, koszulki polo lub tiszerta. Ale mojej opinii najwyraźniej nie podziela pokaźna część Polaków. W badaniach, które niespełna rok temu przeprowadził magazyn Logo, respondenci mieli m.in. wybrać jedną z trzech odpowiedzi dla zaproponowanego zestawu składników ubioru: (1) mam w szafie, (2) planuję zakup, (3) nigdy bym nie założył. Białe spodnie wygrały w kategorii nigdy bym nie założył; nie zrobiłby tego co drugi mężczyzna. Te wyniki wprawiły mnie w prawdziwe zdumienie bo nie przypuszczałem, że niechęć do białych spodni jest u nas aż tak wielka. Kiedyś opowiedziałem o tym badaniu Luce Rubinacciemu (pierwszy z prawej na zestawie zdjęć powyżej); był bardzo zdziwiony i stwierdził, że gdyby taką ankietę przeprowadzić we Włoszech, to 100% zapytanych wybrałoby odpowiedź numer 1.

Ja sam bardzo często noszę białe spodnie i mam ich kilka par. Ale tylko jedna para ma kolor śnieżnobiały; pozostałe charakteryzuje biel złamana beżem, szarością lub błękitem. Tym niemniej wszystkie zasługują na miano białych.

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

Redaktorom Logo, prowadzącym badania, o których wspomniałem powyżej, nawet nie przyszło do głowy pytać o loafersy z chwostami, znanymi też u nas pod anglojęzyczną nazwą tassel loafers. Zapewne gdyby zapytali, to najpierw musieliby wyjaśniać o co chodzi, po czym otrzymaliby głównie odpowiedzi numer 3 czyli: nigdy bym nie założył. Więc na wszelki wypadek – nie pytali. Dla kogoś kto nie interesuje się klasyczną męską elegancją, a takich przecież jest większość, loafersy z chwostami będą się kojarzyć z obuwiem damskim – nieakceptowalnym dla mężczyzn. Nic tu nie zmieni fakt, że to model bardzo klasyczny i np. we Włoszech jest najpowszechniejszym modelem męskiego obuwia.

Jednocześnie nie można nie zauważyć, że wśród mężczyzn stylowych i wyrobionych modowo, loafersy z chwostami stają się coraz popularniejsze. Co więcej: zaczynają trafiać do oferty marek nastawionych na masowego odbiorcę, jak choćby Conhpol, nie mówiąc już o markach elitarnych, jak Meka czy Miler.

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

W akapicie o białych spodniach napisałem, że wygrały one w kategorii najbardziej nielubianego elementu męskiej garderoby, w ankiecie miesięcznika Logo. Muszę tę informację uzupełnić: bo rzeczywiście wygrały, ale ex aequo z kapeluszami 🙂 Co drugi polski mężczyzna, za żadne skarby, nie założyłby kapelusza! Czy to nie dziwne? Muszę tu od razu dodać, że w ostatnich latach wiele osób, w tym także młodych, przekonało się do kapelusza. Zaniknęło przede wszystkim jego postrzeganie jako „dziadkowego” nakrycia głowy. Wprawdzie moje zamiłowanie do kapeluszy bardziej potwierdzało to postrzeganie, niż je obalało, ale swoje zrobiła zapewne popularyzacja zdjęć z Pitti Uomo, gdzie spora część uczestników zwykła nosić kapelusze. I to zarówno zimą jak i latem.

Zatem podejście do kapeluszy się zmienia, ale na razie ciągle zasługuje on na poczesne miejsce wśród 10 stylowych rzeczy, których unikają polscy mężczyźni. Jednak nawet ci, którzy ich unikają nie zaprzeczą, że są to najelegantsze i najbardziej stylowe męskie nakrycia głowy. Niechęć bierze się więc nie tyle z negatywnego nastawienia do samej idei kapelusza, ale z obawy, że w kapeluszu będą za bardzo przykuwać uwagę postronnych obserwatorów, co może być peszące. Albo z przekonania, że w kapeluszu im nie do twarzy, co przeważnie jest przekonaniem błędnym. Takie przekonanie miał np. John F. Kennedy – 35 prezydent Stanów Zjednoczonych, który kapeluszy nie nosił, a którego dziś dość powszechnie wskazuje się jako tego, który w bardzo dużym stopniu przyczynił się do zaniku kapeluszowej mody.

10 stylowych rzeczy 10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

Czerń (plus jej odcienie, czyli szarości) i granat to ulubione kolory polskich mężczyzn. Samo w sobie nie jest to niczym złym, problemem jest fakt, że dla większości to jedyne akceptowalne kolory. Niechęć do żywych, jasnych kolorów wynika z obawy o „niemęski” wygląd, o czym wspomniałem we wstępie. Jednak ta niechęć powoli kruszeje. Już jakiś czas temu mężczyźni zaakceptowali żywe kolory koszulek polo, a nieco później także chinosów. Tym niemniej widok polskiej ulicy jest ciągle szarobury i taki zapewne długo jeszcze zostanie.

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

Obecność dwurzędowej marynarki w tym zestawieniu może dziwić, ale umieszczając ją, znów kierowałem się badaniami Logo, na które powoływałem się już wcześniej. Okazuje się, że czegoś takiego jak dwurzędowa marynarka nigdy nie włożyłby na siebie co trzeci polski mężczyzna. Ja tej niechęci zupełnie nie rozumiem (sam uwielbiam dwurzędówki i uważam je za bardziej stylowe od marynarek jednorzędowych), ale odnotowuję fakt. Warto też dodać, że jakiś czas temu, niektóre rodzime sieciówki (z Próchnikiem na czele) wprowadzały dwurzędowe marynarki i garnitury do swoich kolekcji. Najwyraźniej nie cieszyły się one wzięciem, gdyż ostatnio niemal całkowicie zniknęły. Jednak – i to jest kolejna ciekawa konstatacja dotycząca dwurzędówek – cieszą się niezmiennym uznaniem mężczyzn wyrobionych modowo, ceniących klasyczną elegancję i nie bojących się skupiać na sobie uwagi otoczenia. Uwaga o ich unikaniu dotyczy tzw. masowych klientów. Poniżej zestawiłem cztery dwurzędówki: dwie z oferty Vistuli (po lewej) i dwie z oferty Suit Supply.

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

Każdy Polak, dwa razy w życiu, zadaje sobie pytanie: krawat czy muszka? Pierwszy raz to pytanie pojawia się przed studniówką, drugi raz – przed ślubem. I w większości przypadków wskazanie pada na muszkę, ale nie jest to muszka każualowa, lecz formalna albo przynajmniej półformalna. Od muszek każualowych: fantazyjnych, kolorowych, zakładanych do stylizacji nieformalnych, polski mężczyzna trzyma się z daleka. Dlaczego? Prawdopodobnie obawia się, że skupi się na nim zbyt duża uwaga otoczenia, co będzie go krępować, rozpraszać, peszyć lub wywoływać inne jeszcze negatywne emocje. Zdaje się, że zupełnie nie bierze pod uwagę, że ta nasilona uwaga – jeśli rzeczywiście będzie – będzie podszyta sympatią, zainteresowaniem lub podziwem. Wierzcie mi: wiem coś na ten temat. W każdym razie każualowych muszek Polacy unikają jak diabeł święconej wody i raczej nie przewiduję, żeby miało się to zmienić w dającej się przewidzieć przyszłości. No cóż: szkoda 🙂

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

Nie wiem co takiego zniechęcającego jest w szelkach, że cieszą się taką złą sławą, żeby nie powiedzieć: pogardą. Ja widzę same ich zalety: utrzymują spodnie w stałym położeniu, uniemożliwiając ich obsunięcie się, skutkujące powstaniem harmonijki nad butami, zapewniają niezrównaną wygodę i są bardzo stylowe. Szelki mogą być na guziki – co wymaga od noszącego trochę wysiłku: trzeba przyszyć guziki i wypruć szlufki z gurtu (to drugie nie jest zresztą niezbędne). Ale mogą też być szelki przypinane żabkami do gurtu, co już wysiłku nie wymaga żadnego, za to wszystkie zalety pozostają w mocy. No, może z wyjątkiem stylowości.

Jak wiadomo wielki wpływ na kształtowanie się nawyków modowych mężczyzn, ma seria filmów z Jamesem Bondem. A przecież James Bond nosi szelki (co często jest bardzo eksponowane)! Ale nie tylko on – także inne postacie występujące w filmach. I mimo to mężczyźni nie są skłonni do naśladownictwa. To naprawdę zastanawiające.

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

O ile niechęć mężczyzn do większości rzeczy wymienionych powyżej, można próbować jakoś racjonalnie uzasadnić, o tyle ich niechęć do garniturów w prążki jest całkowicie niewytłumaczalna. Można by przypuszczać, że znacznie trudniej jest przekonać kogoś do garnituru w kratę – szczególnie taką bardzo wyrazistą – niż do klasycznego garnituru w prążki; bardzo tradycyjnego i kojarzonego z elitarnymi zawodami: prawnika, pracownika banku czy maklera. Tymczasem garnitury w kratę zostały dość gładko przełknięte (a nawet polubione) przez polskich mężczyzn, a garnitury w prążki są ciągle na cenzurowanym. Gdy kilka lat temu projektowałem kolekcję ubrań dla Próchnika zostałem ostrzeżony, że prążkowane garnitury „są niesprzedawalne”. Było to dla mnie wielkim zaskoczeniem gdyż ja sam nie tylko nic przeciwko nim nie mam, ale wręcz przeciwnie, uważam je za eleganckie i stylowe. I chętnie je noszę.

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

Pisząc: marynarka klubowa mam na myśli granatowy blezer, jedno- lub dwurzędowy, z metalowymi; srebrnymi lub złotymi guzikami. To klasyka klasyki i każdy mężczyzna powinien mieć w szafie taką marynarkę. Zdaje się jednak, że owe błyszczące metalowe guziki są elementem tak skutecznie odstraszającym, że prawdziwych marynarek klubowych w zasadzie się nie widuje. Owszem, można się zetknąć z taką nazwą w ofercie wielu rodzimych marek, ale prawie zawsze taka marynarka „klubowa” będzie miała guziki plastykowe (sporadycznie mogą się trafić rogowe), a przez to nie tylko straci cały swój urok, ale i prawo do nazwy marynarka klubowa.

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

10 stylowych rzeczy

Espadryle to bardzo stylowe buty na lato, wywodzące się z Katalonii, które mają podeszwę wykonaną ze …sznurka. Długo się zastanawiałem czy zasługują one na miejsce w moim zestawieniu 10 stylowych rzeczy, których unikają polscy mężczyźni. Bo z jednej strony rzeczywiście Polacy ich nie noszą, jednak z drugiej – nie noszą ich nie dlatego, że mają coś przeciwko nim, tylko dlatego, że nie wiedzą o ich istnieniu. Ale idąc dalej tym tropem można bez pudła założyć, że gdyby wiedzieli o ich istnieniu to i tak by ich nie nosili – uznając za wybitnie niemęskie. Tak czy inaczej, chyba jednak miejsce wśród 10 stylowych rzeczy olewanych przez Polaków, należy im się zasłużenie.

Udostępnij wpis

Podobne wpisy

59 komentarzy

  1. Janie, pozdrawiam, jak zwykle ciekawy tekst.
    Pytania w cytowanej ankiecie chyba nie były najlepsze. Przecież podane odpowiedzi nie wykluczają się na wzajem: (1) mam w szafie, (2) planuję zakup, (3) nigdy bym nie założył.
    Brak posiadania czegoś, nie oznacza potrzeby posiadania. Brak potrzeby posiadania czegoś nie oznacza niechęci do posiadania tego. Przykładowo, ja nie mam ich w szafie i nie planuję zakupu (ponieważ mam na razie wystarczającą liczbę spodni) ale gdybym takie miał to bym założył. Przypuszczam, że wielu ankietowanych mogło wybrać opcję 3 z braku lepszej odpowiedzi.
    Co do espadryli, podoba mi się ich wygląd i lekkość, ale odradzam je do noszenia po mieście, gdzie powierzchnia jest najczęściej z betonu lub asfaltu. Sznurkowa podeszwa jest moim zdaniem bardzo niezdrowa ponieważ nie ma właściwości amortyzacyjnych. Jeśli ktoś chce chodzić w nich to po plaży, po trawie, po ziemi. Mówię z własnego doświadczenia.

  2. Różne są definicje męskości. Trzeba mieć cojones by się we chwostach pokazać moim zdaniem.

    1. Zgadzam się 😁 Nieszczęściem loafersów, moim zdaniem, jest to, że zostały one „zawłaszczone” przez świat mody damskiej. Wyolbrzymiam i generalizując mam wrażenie że na faceta który założony takie buty, otoczenia spogląda jakby paradował w „babskich” butach … 😉 Przynajmniej u nas.

      1. Przykre jest to, że istnieją mężczyźni, dla których męskie jest przejmowanie się tym co ktoś pomyśli.

      2. I tak i nie. Na nich raczej ciąży klątwa lat 90-tych i mizernej jakości loafersów kupowanych w sklepikach „prywaciarskich”. Potem dlatego na długie lata stały się synonimem „wiochy” w modzie.

    2. Jako kobieta powiem, że „prawdziwemu” mężczyźnie różowy jedwab nie odbierze męskości, a „nieprawdziwemu” nawet pełna, stalowa zbroja jej nie doda. Męskość ma się w sobie.

  3. Też w czasie czytania tego tekstu brakowało mi tej opcji „pomiędzy” – czegoś łagodniejszego niż „nigdy bym nie założył”.

    Co do espadryli, również masz rację – rok temu zakupiłem jedną parę na lato i chodzenie w tych butach po mieście to udręka. Brak amortyzacji odbija się nie tylko na pięcie, ale również na całym kręgosłupie

    Celne przemyślenia

    Pozdrawiam

  4. Janie, Miler to nie marka butów, co napisaleś przy loafersach, pokazałeś buty marki Berwick. Firma Miler też nie jest elitarna.

  5. Panie Janie,
    Na zdjęciu z białymi spodniami chyba jest paru znanych blogerów.Opisane przez Pana rzeczy może oprócz muchy wszystko można znaleść u mnie w szafie. Fajne zdjęcie z wybiegu. A power sufit to jest garnitur biznesowy ., a widzę ze ma Pan na jednym zdjeciu
    marynarkę w luźnej stylizacji ??
    Pozdrawiam

  6. Potwierdzam brak opcji mniej kategorycznie odrzucającej niż „nigdy bym nie założył”. Ale to chyba nie było do końca rzetelne badanie. Domyślam się, że czasopisma wolą mieć ekstremalne wyniki żeby ekscytować czytelników, a to można uzyskać dając do wyboru wyłącznie skrajne odpowiedzi „mam albo zaraz będę miał” i „za nic w świecie”.

    A jeśli już myślimy o tym dlaczego wynik jest taki jaki jest, to mam wrażenie, że w niektórych wypadkach ważnym czynnikiem jest postępująca funkcjonalizacja stroju. Pisałem już o niej, widać ją w strojach wojska czy policji: dawniej wyjściowo to było coś w rodzaju garnituru/zestawu koordynowanego, dziś jedni i drudzy na ogół chodzą po ulicy w mundurach polowych.

    I teraz: część propozycji może jest i super stylowa, ale wybitnie niefunkcjonalna.
    (1) Białe spodnie: świetne na krótki spacer i zadawanie szyku, ale usiąść w nich gdzieś w przestrzeni publicznej albo zjeść coś strach, więc elegant w nich jest w gruncie rzeczy skazany na cały dzień na nogach i na głodniaka.
    (2) Kapelusz (mam, mówię z doświadczenia): elegancki i dodaje sznytu na zewnątrz przy odpowiedniej pogodzie, ale problem pojawia się gdy wchodzimy do wnętrza. Trzeba go zdjąć i co dalej? Latem szatnie w restauracjach i innych przybytkach bywają nieczynne, mam nosić cały czas ręku? W wielu miejscach szatni w ogóle nie ma (kościoły).
    (3) O espadrylach pisali inni (nie mam własnych doświadczeń), w sumie dążenie do funkcjonalności skreśla buty w których niewygodnie się chodzi po twardym podłożu.
    (4) Loafersy (znowu brak własnych doświadczeń) wyglądają jak buty który „kłapią” tyłem jak kapcie, jeśli nie są wręcz ciut za małe. Na mnie często kłapią nawet buty wiązane, więc wygoda podpowiada mi żeby nawet nie próbować takich modeli.

  7. Panie Janie,
    mam też pytanie odnośnie koszuli z krytą pilsą, wiadomo, że jest istotna w zestawach muszką, jestem ciekaw czy istnieją argumenty za/przeciw założeniu do niej krawata?

    Pozdrawiam Michał.

    1. Nie ma przeciwwskazań, żeby zakładać krawat do koszuli z krytą plisą, choć wydaje się to trochę wbrew logice.
      Koszula z krytą plisą jest koszulą bardziej formalną od tej z odkrytymi guzikami. To jednak nie znaczy, że ma zastosowanie zawsze, gdy używa się muszki. W zestawach każualowych z udziałem muszki, koszula z krytą plisą nie będzie błędem, ale będzie wyglądać nieco sztucznie. W takich przypadkach lepiej się sprawdzi koszula z odkrytymi guzikami.

  8. Janie, poprawisz ten błąd o którym pisałem kilka postów wcześniej? Miler to nie jest marka butów, tylko sprzedawca!

    1. Ależ ja nie napisałem, że Miler to marka obuwnicza. Napisałem, że loafersy z chwostami trafiają do oferty różnych marek; zarówno masowych jak i elitarnych. Gdyby były w ofercie np. Vistuli, Bytomia czy Zack Roman, to na pewno bym o tym wspomniał choć to nie są marki obuwnicze.

      1. Sklepy: Vistula, Bytom czy Zack Roman sygnują buty swoją nazwą, a nie np. producenta Berwick. Można wiedzieć skąd Twoja ocena firmy Miler przymiotnikiem „elitarna”? Kupowałem w tym sklepie kiedyś buty producenta-marki Berwick i nie odczułem, że dokonałem zakupu w elitarnym sklepie. Bardzo słaba obsługa klienta (po dokonaniu zakupu, obsługa stwierdziła, że nie mają zakupionych butów, ale mogą mi sprzedać inne). Towar średniej jakości, bo takowe są buty Berwick. Jak patrzę w słowniku, elitarny to:
        1 uprzywilejowany, dostępny dla elit, ekskluzywny.
        2. najlepszy z najlepszych (np. oddział)
        Twoim zdaniem sklep Miler jest najlepszy z najlepszych?

        1. Mam dobre zdanie o tej firmie, ale wiem, że ma ona zaprzysięgłych wrogów. Jednak tematu nie zgłębiałem.

          1. Janie, nie jestem wrogiem tej firmy. Nic mi nigdy nie robiła, to że mają nieporządek, nie czyni ich moim wrogiem. Poza tym kupiłem tam jedną z moich lepszych poszetek (z niedźwiedziem). Myślę, że niepotrzebnie używasz mocnych słów. Tak jak tutaj „wróg”, podobnie w artykuły „elitarny”. Notabene jak mogę, dalej proszę o wyjaśnienie dlaczego sklep jest elitarny? Dlatego, że masz o nich dobre zdanie? Mam też dobre zdanie o firmach H&M i Patine, czy obie te firmy są elitarne? Moim zdaniem żadna z nich, sklep Johna Lobba już tak. Zapewne zdajemy sobie sprawę, że czytają, to co piszesz ludzie zaczynający swoją przygodę z modą. Przeczytawszy informację, że firma jest elitarna, mogą dojść do wniosku, że jest to np. Patek wśród sklepów mody męskiej, a tak nie jest.

  9. Proponuję mini konkurs: kto wymyśli ładny zestaw zawierający jak najwięcej elementów przytoczonych powyżej!
    Moja propozycja (letnia): dwurzędowa różowa marynarka, pod szyją każualowa muszka, białe spodnie, tassel loafersy bez skarpetek i kapelusz panamski. To razem 6.

    1. Kamil Pawelski: (1) dwurzędowa marynarka, (2) loafersy z chwostami
      Ja: (1) dwurzędowa marynarka, (2) białe spodnie, (3) muszka każualowa, (4) loafersy z chwostami, (5) żywe kolory, (6) prążki, (7) szelki (niewidoczne) 🙂

  10. Janie, czy płaszcz z rękawami raglanowymi będzie mniej formalny od klasycznej dyplomatki? Nie wiem, czy mogę go założyć do wieczorowego garnituru.
    Pozdrawiam, Damian

    1. Jeśli jest w ciemnym kolorze, to można go śmiało używać na formalne okazje do wieczorowego garnituru.

  11. Obawa przed spedaleniem wizerunku wśród Polaków jest naturalna, bo lepszy (bez)styl chłopski, niż zachodnie „stylowe” niemęstwo.
    To odruch obronny Polaka, całkowicie usprawiedliwiony.
    Brak skarpet u części sfotografowanych postaci potwierdza te obawy, bo klasyka mówi wręcz o podkolanówkach, aby nie było widać łydek.

    Jeśli ktoś, słusznie, chciałby zmieniać sposób ubierania się Polaków, to zdecydowanie jak najwięcej czarnych kapeluszy, rękawiczek, płaszczy i dwurzędowych marynarek. Elementy militarne mogłyby tu tylko pomóc, bo elegancja w Polsce, to przy szabli była.
    Więcej eleganckich kapitanów, czy oficerów, ale bez przeplatania ich zachodnimi,
    pouśmiechanymi bezskarpetowcami i różem, bo Polacy to odtrącą i nie porzucą zgrzebnego, ale bezpiecznego, robotniczego ubioru, słusznie widząc w tych nowinkach zagrożenie zachodem.
    Jak ktoś nie rozumie, to podam wzór matematyczny: jeden osobnik w czerwonym kapeluszu, to inny osobnik w długiej, białej szacie do ziemi, od razu z czwórką żon w burkach. Styl londyński, jak się patrzy!

    1. Twoj wzór matematyczny ma tyle sesnu co stwierdzenie, że 6=7,bo tak. Bracia Sarmaci w kolorowych żupanach i komtuszach za takie obelgi dali by Panu płazem po łbie. W obecnych czasach nie ma co marzyć o powrocie meskiej elegancji do głównego nurtu zawsze bedzie rządzić wygoda i chwilowa moda.

    2. A trzeci osobnik w czarnej sukience na trzydzieści trzy guziki odprawiający rytuały szamańskie? Uchowaj nas Panie od takich zwyrodnień!

  12. Generalna konstatacja z obserwacji naszego społeczeństwa na przestrzeni lat – powiedzmy – ostatnich dwudziestu jest taka, że mężczyźni nam niewieścieją; choć dzieje się to wolniej – a nawet później niż na tzw. „zachodzie” się u nas zaczęło – to jednak trend ten dziś jest zauważalny w pełni. Widać to nie tylko w ubiorach, ale w sposobie ich bycia, mówienia, w kontestacji agresji i ryzyka, w kunktatorskich postawach, czy tchórzostwie – które widać nie tylko w poglądach i światopoglądach, ale (niestety) w sytuacjach życiowych także, w których nie ma co liczyć na pomoc takich „mężczyzn” w sytuacjach ryzykownych np. gdy ktoś tonie, albo napastnik okłada kogoś w biały dzień.

    Gdzieś już tu na blogu chyba kiedyś wspominałem o tym niewieścieniu mężczyzn w kontekście umiłowania (przez co niektórych mężczyzn) koloru różowego właśnie pisząc, że to jeden ze znaków niewieścienia nam społeczeństwa (dla odmiany – kobiety mężnieją!).

    No czemu to ma dziwić, skoro wiadomo, że kolor różowy z zasady lubią najbardziej … dziewczynki i to nawet do pewnego wieku (dorosłe kobiety tej sympatii z reguły nie przejawiają; chyba, że niektóre z tych na siedzeniach w BMW). Dlatego jest to kolor „niemęski”.

    Stąd też ten kolor umiłowany był i jest u kobiet zaklętych w ciałach mężczyzn, zwanych homoseksualistami. Nie żebym coś przeciwko nim miał, tylko to jest „naturalne” w tym sensie, że dziewczynki uwielbiają różowy.

    Argument, że Włosi uwielbiają różowy tylko potwierdza tę tezę – bo jacy z Włochów mężczyźni, tacy żołnierze; a jacy żołnierze – wiadomo z historii XX wieku.

    Nie ma się co dziwić z kojarzeniem tego koloru wśród w miarę normalnie jeszcze myślących Polaków jako dziewczęcego (nawet nie kobiecego) lub „pedałkowatego”.

    1. Biedny Pułk Ułanów Wileńskich….. Komentarz iście godny onetu, wp czy pudelka. Brawo, napracował się Pan, potrolowal i utwierdził, że ludzie w internecie głupieją.

    2. Różowy kolor przez kilka wieków był kolorem zarezerwowanym dla mężczyzn i chłopców. Niebieski zaś dla dziewczynek. Aktualne postrzeganie koloru różowego jako niemęski to wytwór socjotechnicznej manipulacji. Jeszcze kilkanaście / kilkadziesiąt lat temu w wielu sytuacjach różowy zarezerwowany był dla chłopców np. podczas chrztu ! Konotacje te są religijne – wizerunek Jezusa = czerwony/różowy, Matki Boskiej = niebieski. W ujęciu popularnym temat podejmował niedawno Pan Dawid z Dandycore.

      To, że koncern produkujący lalki Barbie postanowił otumanić miliardy ludzi, nie znaczy jeszcze, że kolor różowy jest niemęski.

      Niegdyś słyszałem bardzo dobre powiedzenie – Wszystko co robi mężczyzna jest męskie bo robi to mężczyzna 🙂

  13. Poczytałem i popieram Krzysztofa ,poza jednym głupienie nie wynika z internetu tylko z urodzenia.
    Panie Janie wielu nic nie rozumie ,ani gry kolorów ,estetyki .Nie wiedzą kto to był Churchil i jak się nosił ,bo zdjęcia z tamtego okresu czarnobiałe. Teza ,że Włosi to nie mężczyżni jest błędna ,co innego twierdzą nasze kobiety.
    W Polsce rozepchane i brudne bojówki górą u tzw” meszczyzn”.

    1. Zawsze możemy się pocieszać, że grupa tych, którzy rozumieją otaczająca ich rzeczywistość i którym na czymś zależy, jednak się powiększa.
      Kiedyś opublikowałem wpis Mądrzy i głupi. Nie dotyczy wprawdzie mody, ale do kwestii okołomodowych można go odnieść.

      1. Już Pan siebie zaliczył do tych, „którzy rozumieją”, czyli w domyśle pozostali tj. wyżej wypowiadający się ludzie innego zdania, „nie rozumieją”, czyli są głupi.
        Nadęty Piękniś!

  14. Państwa odpowiedzi na wypowiedź moją i p. Swena są niepoważne, wręcz szydercze.
    Nikt z Państwa nie napisał, że tak, na zachodzie zdarzają się częściej wypadki zachwań niemięskich, tchórzliwych, chłopięcych.
    Przecież często, jak gdzieś stamtąd docierają informację, że mogło dojść do okrucieństwa, to zapobiegł temu Polak.
    Ani ja, ani p. Swen ani przez moment nie zaprzeczyliśmy sensowi ulepszania polskich nawyków odzieżowych, bo istotnie są one mocno schłopiałe i zgrzebne, a zastąpienie ich pięknymi płaszczami, kapeluszami i rękawiczkami ze skóry byłoby przecudowną odmianą.
    Jedyne zastrzeżenie dotyczyło tego, aby nie mówić, że Polacy wstydzą się tego, a tamtego, a jedyny argument, to że gdzieś na zachodzie ludzie takie ubrania noszą, bo może oni stracili więcej, niż gust. Stracili męstwo i nie bronią swych niewiast przed najeźdźcami, a to gorzej, niż u nas, gdzie został mocno poszczerbiony styl, co jest straszne, ale „pod spodem” tli się ogień.
    Proszę zauważyć, że o tym pisałem, a p. Swen bardzo podobnie.

  15. Tak czytam powyższe komentarze odnoszące się do tego, co napisali koledzy odmienne w kwestii różu zdanie mający, jak i do tych komentarzy odnoszenie się Gospodarza i taki cytat mi przychodzi do głowy:
    „zjedzą cię idioci, odprowadzą na powrozie do stada, a jeśli się im oprzesz w imię swych głupich złudzeń, to cię śmierć zabije”.
    Smutne, że merytoryczna krytyka spotyka się z pustymi tylko frazesami.

  16. Napiszę jako projektant mody, a zarazem klient sklepów- zarówno tych sieciowych jak i „high fashion”.
    Bez przesady.
    Nie wszystko każdemu pasuje- jestem bardzo wysoki, mam mocno nabite uda i szerokie ramiona, noszę 58/60- nie wyglądam dobrze w białych spodniach, a marynarka dwurzędowa nawet od Armaniego czy Bottega mnie zwyczajnie optycznie jeszcze poszerza (w brzuchu to samo i nawet granatowy trencz Burberry źle leży moim zdaniem).
    Gdybym dodał do tego obrazka białe spodnie- pierwsze miejsce na najgorzej ubranego gwarantowane.
    Muszki? Super- ale nie pasują każdemu, a statystyczny mężczyzna za dnia ciężko pracuje a nie pozuje z kolegami na fashion week lub targach modowych i ostatnią rzeczą jakiej pragnie -np.latem -jest zapinanie po kołnierzyk (zwłaszcza że nawet na czerwony dywan lata temu wkroczyły porozpinane na luzie białe koszule i np trampki od Kenzo lub Yamamoto zamiast lakierków (ok jeżeli dresscode mówi black tie – no to wbijamy się w cały „mundurek”).
    Róż? No cóż- jeszcze więcej homofobii w naszym pięknym kraju i kojarzenia różu z brakiem męskości (co ciekawe mężczyzna pewny siebie- niezależnie od orientacji wyglada w różu świetnie) i zaraz zielony kolor tez będzie uznany za niemęski 🙂
    Myślę, że dużym problemem jest też to, że na pokazanych zdjęciach są ludzie z branży modowej, modele, bywalcy eventow modowych i gwiazdeczki instagrama – czyli środowisko troszkę jednak przebrane i przestylizowane …

    1. No właśnie – mężczyźni m.in. dlatego unikają odważnych stylizacji, że boją się, iż ktoś im powie, że są przebrani a nie ubrani. Co ciekawe taką opinię rzadko usłyszymy z ust kobiety za to często z ust mężczyzny 🙂

  17. Dlaczego w tego typu artykułach MUSZĄ być zdjęcia z targów we Włoszech?
    Czy każda nacja w Europie musi się nosić jak Włosi? Pomijam już klimat, który jednak różni się w Polsce od włoskiego, ale do jasnej ciasnej – pokazywanie zdjęć z targów, gdzie pojawiają się „kolorowe” ptaki, naprawdę nie jest reprezentantywne. Nawet Włosi nie chodzą w większości w żółtych spodniach – to jest oczywiste. Takie ilustracje tak naprawdę zniechęcają ludzi do dyskusji, bo wzbudzają raczej śmiech polskiego faceta niż jego zastanowienie. Oczywiście – przydałoby się więcej kolorów w Polsce na ulicy, ale to już się zmienia – patrz poszetki wszelkiej barwy. Nie wymagajmy, aby Polak od razu założył czerwony kapelusz i tassele! Czy Francuz tak chodzi ubrany, czy Norweg (każdy) paraduje w pomarańczowych spodniach?

    1. Gdybym jeździł na tygodnie mody np. do Nowego Jorku, Londynu czy Paryża, to prezentowałbym zdjęcia także stamtąd. Ale jeżdżę tylko do Florencji 😉 Jednak towarzystwo we Florencji jest bardzo międzynarodowe, więc dość reprezentatywne. Choć to oczywiście nie są przeciętni mężczyźni, lecz tacy dla których kwestia ubioru jest ich pasją. Ale właśnie dzięki temu mogą być inspiracją dla innych. Nie twierdzę, że każdy powinien się nosić tak jak oni, ale każdy może u nich coś podpatrzyć, przetworzyć po swojemu i zastosować.
      Załączam slajd pochodzący z jednej z moich prezentacji, w której wspominam o Pitti Uomo. To jest całkiem przypadkowe zdjęcie, a nie ustawka mająca pokazać różnorodność 🙂

  18. Jeśli chodzi o garnitury w prążki to jest jeden powód dla którego są one niesprzedawalne. Być może np. we Włoszech jest to jeden z popularnych wzorów, ale w Polsce gdyby zrobić ankietę to kojarzy się on ludziom z mafią. Przez co w tych właśnie wymienionych w artykule zawodach mogło by to zostać źle odebrane przez klientów. Sam jestem właścicielem Kancelarii i dopóki będzie w Polsce taki stereotyp tak długo garnituru w prążki nie kupię, by nie być posądzanym o przynależność do takich struktur albo utożsamianie się z nimi.

    1. Przyznam, że ja się nie spotkałem z kojarzeniem prążków na garniturze z mafią. Ale hipoteza jest prawdopodobna 🙂

  19. A mi się garnitur w paski bardzo podoba.
    Myślę czy aby nie założyć takiego na wesele.
    Boję się tylko tego, że jestem wysoki i szczupły. Ten garnitur mnie jeszcze bardziej nienaturalnie wydłuży.

    1. Na wysokich i szczupłych wszystkie ubrania wyglądają lepiej niż na niskich i krępych. Nie sądzę, żeby wzór w prążki miał istotny wpływ na optyczne wydłużenie sylwetki. Wprawdzie teoretycznie tak jest, ale w praktyce jest to efekt pomijalnie mały.

  20. Pamiętam jak pierwszy raz założyłem łoafery z chwostami. Miłośc od pierwszego włożenia! 😉 Mam kilka historii zwiazanych z tymi butami. Pierwsza, moi przyjaciele wprost stwierdzili „trzeba miec cholernie wielkie jaja by je zalozyc”(po czym sami zaczeli takie nosic!), a dwa. Na spacerze pamietam jak mijalem przysłowiowego sebixa i karyne. Naturalna reakcja sebixa „paaaa na niego, jaki PEDAU” na co jego karyna odpowiedziala „sam bys mogl sie tak ubierac, przynajmniej wyglada stylowo, a nie wiecznie upierdzielone dresy i buty” – miałem do loaferow właśnie białe spodnie chino i granatową dwurzędówke. Ludzie powoli się przekonują do klasycznego ubioru, a przynajmniej powoli przestaja wytykac palcami od dziwaków.

    1. Ja bardzo często stykam się ze spontanicznymi reakcjami nieznajomych na moje stroje (w tym szczególnie na kapelusze). I muszę powiedzieć, że nie zdarzyła mi ani jedna reakcja negatywna. A pozytywne bywają różne: od dyskretnych, zaciekawionych spojrzeń, do zachwytu – zwerbalizowanego i kierowanego do mnie 🙂

  21. Panie Janie. Obawiam się, że ta niechęć fo tego typu ubiorów nie bierze się tyle z niewieścienia i ewentualnej niechęci do bycia o nie posądzanym co ze znacznie głębszego problemu społecznego. Problem ten wynika z wielu czynników. Pierwszy z nich to wyraźny upadek kultury, prwnego rodzaju afrykanizacja kanonu piękna. Modne i społecznie akceptowalne w biurze czy na deptaku są dresy, ale białe spodnie, marynareczka i kapelusz już nie. Druga sprawa tym bardziej smutna to upadek elit. Dzisiaj 90% ludzi którzy kończą studia wyższe i zostają w duzych miastach to młodzież ze wsi. Niestety nie odczuwa ona potrzeby „nadrobienia” prwnych braków modowych czy ogólnie z Savoir-vivre’u, potem widzmy w telewizji jak były już prezydent RP na raucie z Królową zabiera jej kieliszek szampana. Smutne, ale to jest obraz społeczeństwa. Wreszcie trzecia sprawa to oczekiwania. U mnie w pracy (jestem szeregowym pracownikiem biura) poza stanowiskami manager i wyzej oraz dyrekcją i jeszcze jednym człowiekiem tylko ja chodzę w koszulach- o marynarkach nawet nie wspominam. Oczywiście ubiór kosztuje więcej niż jeansy i polo, ale przy chinosach i koszuli jest to porownywalny koszt, jednakże nikt nie chce dać przykładu, a w garderobie i budżecie nie ma miejsca na zakup kilku uniwersalnych marynarek czy koszul. Ostatnio wybierałem się z wizytą handlową do klienta, ubrałem marynarkę casualową, koszulę, chinosy i zamszowy bucik. W biurze zanim wyruszyłem do klienta 90% osób myślało, że wcześniej byłem na rozmowie o pracę. Także postrzeganie ubioru lepszego niż jeansy i polo jest traktowane jak fanatyzm lub lekkie dziwactwo, ponieważ ludzie niestety bezpowrotnie utracili dojrzałość do stylu miejskiego, obowiazuje zwykły robotniczy outfit zjadacza chleba.

    1. Ta powszechna każualizacja obserwowana w ostatnich latach ma różne źródła, w tym te wymienione przez Pana. Swoje zrobił też Covid, no i mamy to co mamy. Słusznie Pan odnotowuje ogólny upadek kultury, którego jednym z przejawów jest upadek kultury ubioru. Myślę jednak, że nie ma co załamywać rąk, bowiem równolegle rozszerza się grupa osób zainteresowanych klasycznym ubiorem dostosowanym do okazji, rangi wydarzenia czy choćby pory dnia. To jest rzecz jasna niewielka grupa, która nigdy nie przemieni się w grupę dominującą, ale też nigdy nie zaniknie.

  22. Mysle, ze dobra ilustracja (przeszlych) wzorcow kulturowych dla panow jest ponizsza bajka. Wzorce te nadal pokutuja w polskim spoleczenstwie, chociaz coraz czesciej do glosu dochodzi wzorzec „zachodni” ktory mowi: „Badz glosny, idz przebojem,bo inaczej nikt cie nie zauwazy”. I to zauwazanie zacznie sie (albo juz sie zaczelo) odnosic do spraw elegancji: mezczyzna sukcesu musi byc zauwazany. Bez tego nie ma sukcesu.

    Mądry i głupi
    Ignacy Krasicki
    Nie no­wi­na, że głu­pi mą­dre­go prze­ga­dał;
    Kon­tent więc, iż uczo­ny nic nie od­po­wia­dał,
    Tym bar­dziej jesz­cze krzy­czeć prze­raź­li­wie po­czął;
    Na ko­niec, zmor­do­wa­ny, gdy so­bie od­po­czął,
    Rzekł mą­dry, żeby nie był w od­po­wie­dzi dłuż­ny:
    „Wiesz, dla­cze­go dzwon gło­śny? Bo we­wnątrz jest próż­ny.”

  23. Panie Janie, pozwolę sobie wejść w polemikę.

    1. Białe spodnie są mało popularne, prawdę powiedziawszy, dlatego że na naprawdę niewielkiej liczbie osób one wyglądają dobrze. Jedynie na mężczyźnach szczupłych wyglądają one dobrze, bo poszerzają im nogi.

    2. Kapelusze wyszły z mody bo są elementem, który na niewielkiej liczbie osób wygląda dobrze. Problem leży w dużej liczbie osób o wadze wzorku (okulary i nakrycia głowy przebodźcowują wygląd użytkownika dla odbiorcy) oraz bardzo dużego zwracania na siebie nim uwagi. Sam byłem ofiarom licznych zaczepek, gdy nosiłem kapelusz.

    3. Szelki, dwurzędowe marynarki i garnitury w prążki, a także marynarki klubowe, są w modzie, ale wina leży po stronie producentów, bo mało z nich wypuszczają do sprzedaży w Polsce. Szczególnie boli brak spodni z miejscami na szelki na guziki.

    4. Muchy same w sobie mają swoją wąską grupę sympatyków, od nich należy zacząć promocję casulowego stylu.

  24. Niech się Pan nie zdziwi że po 5 latach od wpisu pojawia się nowy komentarz, ale przy punkcie z garniturem w prążki można zobaczyć podwinięte rękawy marynarki. Jak Pan to ocenia w dzisiejszych czasach? W końcu po to kiedyś były rozpinane guziki rękawów marynarki

    1. Uważam taką manierę za niedopuszczalną, ale ją się czasami widuje na Pitti Uomo. Nie podoba mi się także inna maniera – wywijania mankietów koszuli na rękawy marynarki. Zawsze jak to widzę zastanawia mnie skąd oni biorą koszule z rękawami za długimi o 7 – 8 cm 😉

  25. ad. białe spodnie – mnie odstrasza, to że najmniejsza plamka jest widoczna z daleka,
    ad żywe kolory – od tego jest krawat, kamizelka czy skarpetki 😛
    ad szelki (i dwurzędówka) – mało wygodne przy siedzącej pracy
    ad marynarka klubowa – nie posiadam i nie zamierzam, ale mam bosmankę ze „złotymi guzikami” – widać że robi wrażenie na ulicy 🙂
    ad espadryle – wiem co to jest ale nigdy nie widziałem w sklepie, więc nawet jakbym chciał przymierzyć to nie wiem gdzie

  26. W wykazie znalazły się rzeczy dziwne, ale pominięto tak prostą, jak krawat. Tymczasem koszule dostosowane do noszenia bez krawata – pozbawione go wyglądają niechlujnie, czym się nie przejmują nawet najwyższe sfery polityczne.

  27. Przebrnąłem przez wszystkie komentarze i muszę stwierdzić, ze wszystko powinno zaczynać się i kończyć na tym, że z mody adoptować powinniśmy dla siebie to, w czym się dobrze czujemy, a nie podążać ślepo za trendami, czy też ograniczać się z powodu obawy co o nas powiedzą inni.
    Odnosząc się do opinii koleżeństwa, które zamieściło swoje komentarze pod artykułem – mam 195 cm wzrostu, 124 cm obwodu w klatce piersiowej, jestem stanowczo mocnej budowy ciała, w tym mam także mocno zbudowane uda, ale… nie mam problemu z noszeniem białych spodni, bo szukam fasonu pasującego do mnie – ani o szerokich nogawkach, ani w fasonie slim. Jasne, nie jest łatwo takowe znaleźć na półkach, ale się nie poddaję i znajduję właściwe 🙂 A czy się brudzą? No jasne, choć noszę je tylko w cieple i suche dni, od późnej wiosny do wczesnej jesieni! Tyle że mam ich kilka par i je po prostu piorę 🙂 Nosze garnitury w tenis i nie spotkałem się nigdy z opinią, ze mnie ów deseń wydłużą, czy tez kojarzę się w tego typu garniturach z mafią, nawet pomimo mojej postury 🙂
    Loafersy noszę bardzo chętnie latem, ale penny loafersy bo tassel loafers po prostu mi się nie podobają. I tyle 🙂. Bez zbędnej demagogii 🙂
    Kapelusze zacząłem nosić bo… szukałem nakrycia głowy, które pasowałoby do formalnych stylizacji gdyż jestem łysym jegomościem, który bardzo marznie w głowę. Zatem powód pragmatyczny? Tak, ale jeśli już to niech będzie stylowy 😉 Czy budzi mój wygląd w kapeluszu kontrowersyjne spojrzenia i komentarze? Oczywiście, ale w d.pie to mam, bo ważniejszym dla mnie jest aby mieć zdrowe zatoki i wyglądać spójnie z elegancką resztą outfitu.
    Espadryle, muszka casualowa czy klubowy blezer to zaś elementy stroju, które po prostu mi nie leżą. Dlaczego? Nie wiem – po prostu. Radze sobie bez nich i nie narzekam – zamiast espadryli noszę loafersy (za mokasynami czy butami żeglarskimi też nie przepadam, ale nie potępiam w czambuł osób, które je noszą), zamiast muszki casualowej wolę mieć po prostu rozpięty kołnierzyk (ale tylko max. jeden guzik). Co do zaś blezera, nie podobają mi się lśniące guziki, mimo mojego szacunku do Rogera Moora jako Bonda, w tym właśnie elemencie garderoby. I radzę sobie z tym brakiem nosząc innego typu marynarki, i też jest cool.
    Jeśli chodzi zaś o różowy kolor, czy inne żywe barwy to nosze je zawsze latem (czerwień, pomarańcz, kobalt, żółty), bo ta pora roku, aż prosi się, aby żyć kolorowo. Nie czuje się w tego typu kolorach mniej męsko, bo jestem po prostu pewny swojej męskości i wycieczki w stylu „ped.lskie” spływają po mnie niczym woda po przysłowiowej kaczce.
    Podsumowując – ubierajmy się dla siebie, bądźmy pewni swoich wyborów, czujmy się komfortowo i dostosowujmy strój do okazji oraz pory roku.
    Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

    1. Sorry za literowki i „zjadanie” wyrazow😞😞. Pisalem szybko i ciezko na tel. weryfikowac dlugi tekst 😞

    1. Rzeczywiście mamy tu paradoks: sklepy nie oferują marynarek klubowych bo nikt ich nie chce kupować v.s. nikt nie nosi marynarek klubowych bo nigdzie nie można ich kupić. W kolekcji, którą zaprojektowałem dla eGARNITUR są garnitury, których marynarki można potraktować jako klubowe i nosić je z odpowiednimi spodniami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *