Warszawa pod krawatem II

Pod_krawatem_02

Tak się złożyło, że w niedużym odstępie czasu mieliśmy dwa spotkania pod hasłem Warszawa pod krawatem. To pierwsze, o którym pisałem tutaj, miało być tylko zapowiedzią tego drugiego. To nie ma jednak większego znaczenia; ważne, że znów była okazja żeby się spotkać, porozmawiać i udzielić kilku wywiadów. Tak, wywiadów. Bowiem inicjatywa Alberta Borowieckiego, nabiera coraz większego rozgłosu i tym razem towarzyszyło nam nie tylko grono naszych czytelników, ale także przedstawiciele mediów. Wywiady były emitowane w Programie III PR oraz telewizji SuperExpress.tv (do obejrzenia tutaj i tutaj). Artykuł o naszym evencie ukazał się na portalu wmeritum.pl.

Dzień dobry Warszawo pod krawatem!

Pod_krawatem_16

W spotkaniu, oprócz wymienionego powyżej Alberta Borowieckiego, wzięli udział: Michał Karlak, Mateusz Lohutko, Rafał Maślak, Rafał Przetak, Mateusz Szczepański, Robert Wojnowski, Konrad Wozikowski, Michał Wróblewski, Michał Zieliński. A także Jan Adamski. Hasłem przewodnim spotkania były jasne spodnie, więc stylizacje są do siebie trochę podobne. Ale już zróżnicowanie dodatków powoduje, że są niepowtarzalne. Było mi miło przebywać w towarzystwie tak eleganckich mężczyzn.

Autorami zdjęć są: Katarzyna Purchalak, Małgorzata Adamska, Jarosław Szeler.

Pod_krawatem_10Pod_krawatem_19Pod_krawatem_20Pod_krawatem_13Pod_krawatem_17Pod_krawatem_18Pod_krawatem_04

Ja postawiłem tym razem na stonowany zestaw oparty na moim ulubionym letnim garniturze marki Tagliatore uszytym z bardzo cienkiego tropiku, z marynarką bez konstrukcji i bez podszewki, na dwa i pół guzika, z szerokimi klapami otwartymi. Uzupełnieniem są: koszula marki James Button, lotniki Bexley oraz dodatki w kolorze bordowym. Krawat pochodzi od firmy Dignito, skarpetki i szelki to wyroby firmy Profuomo, zakupione w sklepie Elegancki Pan, poszetka to wyrób Wólczanki. Kapelusz panama nie jest oznaczony żadną marką, a jedynie ekwadorskim certyfikatem autentyczności. Został zakupiony w firmie Cieszkowski. Okulary marki Persol są moimi okularami optycznymi, a przy okazji pełnią rolę przeciwsłonecznych. Zegarek to bardzo stary, tytanowy Junghans. Pływał już ze mną na windsurfingu po Morzu Egejskim a także nurkował w Morzu Czerwonym. A jednocześnie jest na tyle szykowny, że można go założyć do mniej formalnego garnituru. Do jasnoszarego pasuje idealnie.

Jeśli ktoś myśli o zakupie szelek, to Profuomo będzie świetnym wyborem. Są to szelki doskonałej jakości przy niezbyt wygórowanej cenie. Mają regulację nie tylko na paskach przednich, ale także tylnym. Oprócz zapięć na guziki mają też zapięcia na żabki (jedną z tych opcji się usuwa, ale zawsze można do niej wrócić). Kto by tam jednak stosował zapięcie na żabki nosząc taaakie szelki!

Pod_krawatem_03 Pod_krawatem_07 Pod_krawatem_06 Pod_krawatem_08 Pod_krawatem_09 Pod_krawatem_05

Kwiatek w butonierce pochodzi z mojego ogródka.

Pod_krawatem_41Pod_krawatem_15

Przygotowując stylizację rozważałem zastosowanie innej koszuli. Czy trafnie wybrałem biało-niebieskie w paski?

Pod_krawatem_14

Do widzenia Warszawo pod krawatem. Do zobaczenia wkrótce.

Pod_krawatem_21

Udostępnij wpis

Podobne wpisy

15 komentarzy

  1. Szanowny Panie Janie
    1. Piękne stylizacje
    2. Piękne otoczenie
    oraz
    SPECJALNE GRATULACJE DLA FOTOGRAFÓW !

    Pozdr.
    krzysztofc

  2. fajnie, że w tym zwariowanym Świecie ludzie mają jeszcze jakieś pasje.
    Pochwalić
    Spokojny
    Jeden z Panów ma fajne kolorowe buty, fakt zdjęcia odjazdowe.

  3. Ależ super stylizacja, Panie Janie 🙂 Jedna z lepszych, jakie w ogóle widziałem.
    Mam wrażenie, że trochę lepiej wygląda z daleka – na jednym zdjęciu z bliska krawat wydaje się mieć trochę zbyt duże kropy (co i tak nie zmienia faktu, że stylizacja jest fantastyczna).

    PS Sadzę, że mógłby Pan bardziej odsłaniać czoło nosząc kapelusz 🙂 W ogóle dzięki za noszenie kapelusza!

    1. Też zwróciłem na to uwagę, ze tym razem zbyt mocno nasunąłem kapelusz na czoło. Następnym razem się poprawię.

      1. Albo iść na całość i sprezzatura w wykonaniu Franka Sinatry – kapelusz wysoko zadarty! Dumne czoło 🙂 A powody do dumy są.
        Dzięki za świetnego bloga.

  4. Panie Janie:
    Czlowiekowi obytemu na salonach i chyba nie tylko, wypada a wrecz nalezy dbac o swoj jezyk ojczysty ( pana Reja Mikolaja nie bede przytaczal). „Event” jest slowem angielskim nie polskim(artykul o naszym evencie) i znajdzie pan kilka slow w jezyku polskim na okreslenie tego spotkania, wydarzenia (wlasciwe podkreslic). Z punktu pisowni co sie stalo z literka „t” w slowie „event” (Anglik by sie usmial przy herbatce). Proponuje zatem isc na calosc i zamiast slowa krawat uzywac „taj”, zamiast koszuli „szirt” a zamiast spodni „pentsy”.
    „Sie ma” albo „nara” („tyz” ponoc po polsku) panie Janie

    1. Staram się raczej unikać wprowadzania słów obcych, ale też nie walczę na siłę ze słowami, które się już zadomowiły w naszym języku. Używam np. słowa „oksfordy”, bo jest zrozumiałe dla większej liczby ludzi niż odpowiadające mu słowo „wiedenki”. Podobnie jak używam słowa „brogsy” dlatego, że odpowiadające mu słowo „szkoty” byłoby całkiem niezrozumiałe. Ma pan rację, że Anglik uśmiałby się z niejednego słowa, które przywędrowało do naszego języka znad Tamizy. Zapewne nie byłby w stanie pojąć dlaczego „oksfordy”, a nie „oxfords”, dlaczego „brogsy” a nie „brogues”. A już słowa „dżentelmen” lub „dżinsy” wprawiłyby go w najwyższe zdumienie. Wyśmiewa pan słowo „szirt”, ale czy sam nie używa pan słowa „T-shirt”, albo jak często się je spotyka: „tiszert”?
      Polecam wpis Ćwiczenia językowe.

      1. Dziekuje za komentarz albo jak kto woli „comments”. Szkoda tylko ze ta „nalecialosc” nie dziala w druga strone. Jeszcze nie spotkalem zadnego slowa polskiego uzywanego w jezyku angielskim (potocznym i zawodowym no chyba ze mowimy o wulgaryzmach). Ma pan racje ze slowa „Tshirt” uzywam codziennie (gdyz od ponad 20 lat angielski jest moim „drugim” jezykiem),a zwlaszcza teraz w lecie . „W domu” poprostu mowie koszulka lub podkoszulka. A szkoda ze „wlepiamy” i papugujemy slowa obce w naszy piekny ojczysty jezyk. Dbalosc o jezyk ojczysty swiadczy o kulturze czlowieka, nie tylko tu na obczyznie ale chyba tam „nad Wisla” „tyz”.
        Polecam Panu prof. Miodka i Bralczyka na temat „kalkowania” angielszczny w jezyku polskim. Zycze sukcesow w podboju swiata a moze „lowrda” (kto wie moze to slowa bedzie modne)

        1. Panie Pawle,

          też jestem przeciwny zapożyczaniu słów na siłę. Problem w tym, że w języku polskim nie ma odpowiednika słowa „event”. „Wydarzenie” jest pojęciem szerszym – to tak jakby na kwadrat chcieć mówić „prostokąt”. „Spotkanie” to jednak zupełnie inne słowo, które nie oddaje natury „eventu”.
          Stosowanie akurat tego słowa nie wynika z lenistwa, a raczej biedy języka polskiego pod względem jego elastyczności (mimo że słów ma dużo więcej niż język angielski). Jeśli chce się Pan pozbyć „eventu” – co ja osobiście powitam z radością – to musi Pan wskazać jakieś inne lepsze słowo niż „wydarzenie” czy „spotkanie”. Bo ani jedno, ani drugie, nie są „w punkt”,

  5. Mam do pana pytanie, bo widzę, że nosi pan kapelusze, a do mnie dzisiaj przyszła szara zimowa fedora z outletu Suitsupply. Chodzi mi o to czy czubek głowy powinien trochę wypychać w górę to wgłębienie w kapeluszu, czy też jest to znak, że kapelusz jest za mały?

    1. W zasadzie główka kapelusza nie powinna się stykać z czubkiem głowy. Nie ma problemu, jeśli to zetknięcie jest niewielkie, ale w żadnym wypadku główka nie powinna być wypchnięta w sposób widoczny. Być może rozmiar kapelusza jest nieco za duży i wchodzi on zbyt głęboko na głowę. Można temu zaradzić własnym sumptem, wkładając pod potnik pasek z papieru (np. wielokrotnie złożoną gazetę). Ten sposób sprawdzi się, jeśli rozmiar kapelusza jest tylko trochę za duży. Jeśli jest sporo za duży, to trzeba się udać do zakładu kapeluszniczego, który na ogół jest w stanie pomóc.
      Jeśli kapelusz ma właściwy rozmiar, a jedynie jego główka ma za małą wysokość, to też może pomóc zakład kapeluszniczy. Jest w stanie wydłużyć główkę (o ile jest to kapelusz filcowy lub pilśniowy).

      1. Dziękuję bardzo. W najbliższym czasie odwiedzę zakład kapeluszniczy, bo to ten drug przypadek – za krótka główka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *