Dwa tygodnie temu miałem okazję obserwować na moim trawniku i na okolicznych drzewach, proces usamodzielniania się młodych kosów. Były to młode kosy z późnego lęgu (prawdopodobnie trzeciego). We wpisie Ptasie dramaty opisałem historię założenia przez kosy gniazda w żywopłocie pomiędzy ogródkami i o utracie piskląt zaraz po wykluciu się. Tamto zdarzenie miało miejsce na początku czerwca, zatem był to prawdopodobnie drugi lęg; może po utracie pierwszego, a może po udanym pierwszym lęgu zakończonym wykarmieniem i usamodzielnieniem się młodych. W każdym razie ten drugi lęg był zupełnie nieudany – młode pisklaki padły ofiarą kotów zaraz po wykluciu się. Być może ta sama para spróbowała szczęścia po raz kolejny i założyła kolejny lęg gdzieś w pobliżu. Ale mogła to być całkiem inna para kosów, która przywędrowała w okolice mojego ogródka. Tym razem nie wiedziałem gdzie było gniazdo, ale najwyraźniej nie wiedziały też ani koty, ani sroki. Bo któregoś dnia zauważyłem kręcące się w okolicy młode kosy oraz dorosłe, które je dokarmiały. Młode ptaki, po opuszczeniu gniazda są jeszcze przez około 2 tygodnie, zdane na rodziców, którzy je dokarmiają. Same nie potrafią zdobywać pożywienia; umiejętność tę nabywają stopniowo, pod koniec owego dwutygodniowego okresu dokarmiania.
Na dwóch pierwszych zdjęciach poniżej, widać dorosłego samca, który na moim trawniku poszukuje pożywienia dla swoich dzieci. Te z kolei siedzą gdzieś na gałęziach sąsiednich drzew i czekają. Nie udało mi się sfotografować samego momentu karmienia, gdyż zawsze odbywał się on w takim gąszczu, że nie sposób było cokolwiek dostrzec, nie mówiąc już o sfotografowaniu. Ale za to miałem okazję bliskiego kontaktu z trzema młodymi w pierwszym okresie ich samodzielnego zdobywania pokarmu. Być może był to nawet pierwszy dzień, gdy zostały zostawione same sobie przez rodziców; trzy młode kosy buszowały po moim trawniku i okolicy próbując znaleźć coś do jedzenia. Na jednym ze zdjęć widać nawet jak jeden z młodych trzyma w dziobie znaleziony owoc i pewnie się zastanawia, czy jest on jadalny.
Sytuacja gdy młode trzymają się razem po usamodzielnieniu się, należy do rzadkości. Dlatego myślę, że mógł to być ich pierwszy dzień samodzielności, później zapewne się rozpierzchły. Trzymanie się razem oznacza bycie w pobliżu, jednak nie na tyle blisko siebie, żeby można było uchwycić takie młode w jednym kadrze. Raz jeden mi się to tylko udało i to zdjęcie zamieściłem jako główne zdjęcie wpisu: dwa młode kosy siedzą obok siebie na gałęzi świerku z minami trochę przestraszonymi. Trzeci też był w pobliżu, ale w kadrze już się nie zmieścił.
Powinienem jeszcze dodać, że u dorosłych kosów występuje wyraźny dymorfizm płciowy: samce są całe czarne i mają pomarańczowy dziób i pomarańczową obwódkę oczu, zaś samice są brązowe i brązowy jest też ich dziób. Natomiast młode kosy są wszystkie takie same – niezależnie od płci – i bardzo podobne do dorosłych samic. Dopiero w późniejszym okresie następuje pierzenie i nowe pióra są już właściwej barwy przypisanej danej płci.
Gdyby ktoś chciał poczytać więcej na temat kosów, polecam artykuł na stronie ekologia.pl.