Każdego roku oglądamy ten spektakl: ptaki tworzą pary, zakładają lęgi i karmią swoje pisklęta w gniazdach, a następnie – po opuszczeniu gniazd przez młode – karmią podloty. Aż do momentu gdy młode nauczą się same zdobywać pokarm czyli uzyskają pełną samodzielność. Wtedy więzi rodzinne zanikają i młode rozpoczynają samodzielne, dorosłe życie. Najczęściej wiąże się to z opuszczeniem rewiru rodziców. Ale przez około 4 tygodnie możemy obserwować dorosłe ptaki zbierające pokarm dla młodych. Niekiedy te porcje pokarmu – którym są przeważnie larwy, owady lub różne bezkręgowce – bywają pokaźne. Jak choćby na zdjęciu powyżej, na którym widzimy samca pleszki z dużym zapasem pożywienia dla młodych.
W dzisiejszym wpisie postanowiłem zebrać zdjęcia różnych gatunków ptaków zbierających pożywienie dla młodych. Jest to widok bardzo ciekawy gdy ptak ma w dziobie dużo owadów lub bezkręgowców, np. dżdżownic. Bo na logikę: gdy ma w dziobie jednego owada, to chwytając kolejnego – powinien zgubić tego pierwszego. A jednak nie gubi. Odwrotna sytuacja ma miejsce gdy ptak przylatuje do gniazda żeby nakarmić pisklęta. Na logikę: jest zdolny nakarmić jedno pisklę bo przecież jak otworzy dziób to wszystko co w nim miał – wypadnie. A jednak nie! Zapas trzymany w dziobie zostaje sprawiedliwie rozdzielony pomiędzy pisklęta w gnieździe. Jak im się to udaje? Nie mam pojęcia.
Oczywiście moje rozważania dotyczą tych ptaków, które pokarm przynoszą w dziobie. Bo są też inne możliwości: np. ptak ma pokarm dla piskląt w wolu (przeważnie chodzi tu o owoce) i karmi poszczególne pisklęta tak, że pokarm z wola trafia do jego dzioba i następnie jest wkładany do dzioba pisklęcia. Jeszcze inna sytuacja jest wtedy gdy pokarm jest już w żołądku rodzica i jest jakby wymiotowany do dzioba pisklęcia. Ale takie przypadki są trudne do sfotografowania. Natomiast ptaki zbierające zapas pokarmu dla młodych są bardzo wdzięcznymi obiektami do fotografowania.
Po wielkości porcji pokarmu jaką gromadzi karmiący ptak można ocenić fazę rozwoju piskląt w gnieździe. Porcja trzymana w dziobie tego kosa-samca sugeruje, że pisklęta są świeżo po wylęgu.
Ten kwiczoł przygotował dużą porcję, zatem albo pisklęta są tuż przed opuszczeniem gniazda, albo już je opuściły i osobnik ze zdjęcia dokarmia podloty.
Pleszka-samica z małą porcją: pisklęta wylęgły się kilka dni temu.
Pleszka-samiec z potężną porcją: pisklęta wylęgły się około 10 dni temu i wkrótce opuszczą gniazdo.
Piegża z niewielką porcją.
Samiec dzięcioła białoszyjego.
Bogatka-samiec. Ciekawe, że tą gąsienicą potrafi obdzielić kilka piskląt, czyli posiada umiejętność pokawałkowania jej przy wkładaniu do dziobów młodych.
Kwiczoł zbierający na moim trawniku dżdżownice dla młodych.
Tutaj widzimy sytuację gdy młode kwiczoły opuściły już gniazdo; jeden z młodych podąża krok w krok za tatą licząc na kolejną smakowitą dżdżownicę. Za niespełna dwa tygodnie sam nabierze umiejętności pozyskiwania pokarmu, ale na razie jest zdany na rodzica.
Piegża.
Szpak dziarskim krokiem przemierza trawnik w poszukiwaniu dżdżownic.
Piegża z porcją mszyc. Nigdy nie zrozumiem dlaczego gdy zbiera kolejne mszyce nie gubi tych zebranych wcześniej.
Bogatka-samiec z dużą larwą.
Samica kopciuszka jest bardzo podobna do samicy pleszki. Pomylić je jest tak łatwo, że czasami mylą się same ptaki. Powstają pary mieszane, które dochowują się potomstwa. Ale potomstwo jest już bezpłodne.
Dla porównania: samica pleszki.
Bogatka. Nie wiadomo czy samiec, czy samica. Rozróżnić płcie można na podstawie wyglądu czarnego krawata zatem tylko wtedy gdy obserwuje się ptaka od przodu.
Kos-samiec.
Szpak przy budce lęgowej.
Szpak-samiec na chwilę przed karmieniem. Najsilniejsze pisklę wychyla się z budki ale rodzic potrafi sprawiedliwie podzielić pokarm pomiędzy wszystkie pisklęta.
Kos-samiec zbierający dżdżownice na moim trawniku.
Samica dzięcioła białoszyjego karmiąca podlota.
Kopciuszek. Nie mam pewności czy to samiec czy samica.
To już na pewno kopciuszek-samica.
Kos-samiec z dżdżownicami dla młodych.
Pleszka-samiec.
Pleszka-samica.
Jeszcze raz kos na moim trawniku.
I jeszcze raz samiec pleszki.
Któregoś roku obserwowałem lęg kwiczołów w pobliżu mojego domu. Panowała wówczas susza i ptaki miały problem ze zdobyciem wystarczającej liczby dżdżownic żeby wykarmić młode. Postanowiłem im pomóc: wykopywałem dżdżownice i zanosiłem je w pobliże gniazda gdzie je wysypywałem na ziemi. Dorosły kwiczoł natychmiast je zbierał i wtykał do dziobów młodych. Mój godzinny urobek znikał w ich dziobach w ciągu kilkunastu sekund.