W ostatnich dniach znacznie powiększyło się grono moich najbliższych sąsiadów. Różne ptaki założyły gniazda w odległości dosłownie kilku metrów od mojego domu. Najbliżej zamieszkały mazurki. Wybrały budkę dla szpaków, która znajduje się w odległości 4 metrów od miejsca, gdzie na tarasie mam rozstawiony stół, przy którym lubię przesiadywać w ciepłe dni. Budka dla szpaków była akurat wolna, gdyż w tym roku szpaki ją zlekceważyły. Pora zakładania lęgów już minęła i wszystkie pary zapewne zaczęły już wysiadywanie. Mazurki zjawiły się późno; prawdopodobnie założyły lęg wcześniej w innym miejscu, ale zostały z niego przepędzone. Przyjemnie było obserwować ich radosne krzątanie się, znoszenie budulca na gniazdo i głośne komunikowaniu wszem i wobec, swojej obecności. Przyszłość lęgu mazurków nie jest jednak pewna. Gdyby wybrały budkę z mniejszym otworem wlotowym – byłyby bezpieczne. Budka dla szpaków stwarza niebezpieczeństwo, że zjawi się jakiś szpak i je przepędzi. Zobaczymy jak się rozwinie sytuacja. W każdym razie sąsiedzi są uroczy!
Budka dla szpaków była pierwotnie obiektem zainteresowania szpaków. Tak się jednak złożyło, że żadna para nie wybrała jej na miejsce swojego lęgu. Gdy szpaki już zniknęły, budką zaczęły się interesować sikorki: najpierw bogatki, a później modraszki. Szczególnie jedna para modraszek była zdeterminowana, żeby zostać moimi sąsiadami. Sprawdzała budkę dla szpaków (pierwsze zdjęcie poniżej) i wiszącą w jej pobliżu budkę dla sikorek (kolejne zdjęcie). Ostatecznie wybór padł na jeszcze inną budkę, usytuowaną w ogródku sąsiadki Bogdzi, w odległości kilkunastu metrów od mojego miejsca wypoczynkowego (trzecie i kolejne zdjęcia). Według moich obserwacji już się zaczęło wysiadywanie jajek. Samiec buszuje po okolicznych drzewach zbierając larwy owadów i zanosi je swojej wysiadującej partnerce.
Kolejnymi bliskimi moimi sąsiadami, zostały sójki. Założyły gniazdo w tui rosnącej z drugiej strony budynku – od ulicy. Tuja rośnie przy samym chodniku, ulica jest o krok, ale to wydaje się nie przeszkadzać sójkom. Pracowicie budowały gniazdo, a w tej chwili chyba już trwa wysiadywanie. Usytuowanie gniazda od ulicy powoduje, że raczej nie mam szans być świadkiem jego opuszczania przez młode sójki. W ubiegłym roku udało mi się obserwować i sfotografować ten proces, ale wówczas gniazdo było od strony ogródka, gdzie spędzam sporo czasu. Zbiegiem okoliczności sójki podjęły decyzję o usamodzielnieniu się, w piękną słoneczną sobotę, gdy akurat leniuchowałem na tarasie. Więcej na ten temat znajdziecie we wpisie Młode sójki opuszczają gniazdo.
Moimi sąsiadami zostały też wróble. Niestety nie udało mi się zidentyfikować miejsca gniazda, ale częste wizyty początkowo i samca, i samicy, a obecnie tylko samca, nie pozostawiają wątpliwości: gniazdo musi się znajdować w promieniu kilkudziesięciu metrów.
Podobnie, jak w przypadku wróbli, także w przypadku piegż, nie udało mi się ustalić miejsca gniazda. Ale z całą pewnością jest w pobliżu, o czym świadczyły śpiewy samca, a teraz częste jego wizyty.