Do tego, żeby zaprezentować modraszki w odrębnym wpisie skłoniły mnie obserwacje z ostatnich dni, które wprawiły mnie w zdumienie. Zauważyłem mianowicie parę modraszek, które wyraźnie wybierały budkę lęgową. Takie zachowanie ptaków jest całkowicie naturalne, ale w marcu lub w kwietniu, a nie w styczniu. Muszę jeszcze wyjaśnić, że zdarza się, iż modraszki (podobnie jak ich kuzynki – bogatki) penetrują budki lęgowe zimą. Robią to w celu zapewnienia sobie schronienia na noc w okresie silnych mrozów. Ale wtedy robią to pojedynczo i potrafią nawet toczyć walkę z innymi osobnikami o dostęp do budki. Natomiast pary modraszek zaczynają się tworzyć wiosną, gdy zbliża się okres lęgowy. I wtedy też następuje wybór budki lęgowej (lub dziupli). Takie wybieranie jest bardzo widowiskowe, gdyż ptaki wchodzą do budki na zmianę, a w czasie gdy jeden z osobników jest wewnątrz, drugi manifestuje duże podniecenie trzepocząc skrzydełkami i skacząc z gałęzi na gałąź wokół budki. Nie wiem czy zaobserwowane przeze mnie modraszki już się połączyły w parę i wybierają miejsce na założenie lęgu. Byłoby to bardzo dziwne, ale może np. zwiastuje bardzo wczesną wiosnę? Na dwóch zdjęciach poniżej widać modraszkę przy otworze budki lęgowej dla szpaków. W takiej budce na pewno nie założą lęgu, gdyż zostałyby przepędzone przez szpaki. Specjalna budka dla modraszek ma znacznie mniejszą średnicę otworu wlotowego – taką, że żaden inny dziuplak się w niej nie zmieści. W takiej budce modraszki mogą się czuć bezpiecznie. Trzecie z kolei zdjęcie poniżej, pokazuje modraszkę przy takiej właśnie budce.
Modraszki to jedne z najmniejszych ptaków występujących w Polsce. Są ptakami osiadłymi, to znaczy nie migrują na zimę w cieplejsze regiony. Są powszechnie znane, bowiem licznie występują w miastach i są częstymi gośćmi karmników. Wiele osób dokarmia modraszki (a przy okazji bogatki – bowiem te dwa gatunki sikor zawsze trzymają się razem) wywieszając za oknem słoninkę, albo wysypując ziarna słonecznika w karmnikach lub po prostu na okiennych parapetach.
Witaj Janie.
Zacznę od tego, że z Twojej inspiracji, po Twoich artykułach, w tamtym roku postanowiłem dokarmiać ptaki i zakupiłem budkę.
I teraz w drugim roku dokarmiana trzody pierzastej powinienem napisać tutaj wielostronicowy eleborat na ten temat. Nie miejsce i nie czas. Dlatego w wielkim skrócie:
Rok 2020/21
6 modraszek
kilkanaście bogatek
Zięby – na pewno dziesięć lub więcej
Dzwońce – kilka par
Dwie czeczotki
Dwie pary synogarlic
Kilka kosów i szpaków
Od czasu do czasu szczygły
Niezliczona ilość czyżyków ( nie przesądze, kiedy napiszę, że były dni kiedy widziałem na raz po około 30 – 40 sztuk)
2021/22
Kilkanaście sikorek bogatek
Kilkanaście synogarlic
Ze trzydzieci mazurków
….
I tyle. Koniec, kropka.
Nadmienić wypada, że mazurki były w tamtym sezonie, ale za ogrodzeniem u sąsiada i bardzo sporadycznie przylatywały nawet nie do budki, ale po to co spadło poniżej.(najbardziej płochliwe ptaki)
Taką ekstremalną zmianę trudno wytłumaczyć( przynajmniej dla mnie).
Pozdrawiam Wojtek
Rzeczywiście w okresie 5-6 ostatnich lat rzuca się w oczy mniejsza liczba ptaków przy karmnikach. Poza tym odnoszę wrażenie, że z roku na rok ptaki są bardziej płochliwe. Nie wiem skąd to się bierze i mam nadzieję, że jest przejściowe. U mnie tej zimy jest nieco więcej ptaków niż było poprzedniej, ale do stanu sprzed pięciu lat jest bardzo daleko.
Odnośnie płochliwość i ptaków to u mnie obserwuję to samo. Mazurki przylatują na kilka lub kilkanaście sekund i bez żadnego widocznego powodu szybko uciekają. Następnie po dłuższym lub krótszym czasie znowu przylatują na kilka i lub kilkanaście sekund i cały proces powtarza się w kółko.
Podobnie jest z synogarlicami. Wyjątkiem są sikorki, które cierpliwie i uporczywie przez cały dzień jedzą do syta, to znaczy wpadają do karmnika biorą ziarnko słonecznika lub kawałek orzecha wskakują na gałązkę i trzymając je w łapkach zjadają.
Moją obecność w odległości 3 lub 4 metrów mają sobie za nic.
Nie mogę rozgryźć zagadki braku innych ptaków, a zwłaszcza czyżyków, które były obecne i na wiosnę i w lato.
Na czyże za wcześnie. Pierwszych przylotów można się spodziewać w marcu.
Panie Janie Mości Panie.
Pan mi tu sulfuje, że moje dywagacje mijają się nie tylko z tym co piszą książki, ale z tym co jest prawdziwe, a nawet akuratne.
Gdybym wiedział że w pojmowaniu
mojej ograniczonej rzeczywistości dzieje się coś niezwykłego jak to, że obecność przez całą zimę czyżyków,szpaków,ziomb( jak to się mącium panie odmienia?) i innych pierzastych to na pewno bym to udokomentował.
Mam zdjęcie czyżyka na dłoni mojej siostrzenicy(27 luty) oraz mam film pod tytułem: inwazja 45 i 1/2 czyżyków na budkę i okolice ( 1 marca).
Chętnie bym przesłał i zdjęcie i film, ale niestety na Twoim blogu nie ma informacji na temat Twego email co się zresztą nie dziwię bo ja również cenią swoją prywatność.
W każdym razie potwierdzam to co napisałem powyżej: te wszystkie ptaki były całą zimę. Od końca listopada do wiosny czyli diabli wiedzą gdzie to się skończyło, a gdzie zaczęło. 😎
I diabli wiedzą dlaczego ich nie ma w tym roku co mnie najbardziej gnębi, a nawet poniewiera i doskwiera. 🤔
PS. Chyba jutro zrobię film jak mam 30 albo i więcej mazurków, bo kto wie za rok może nikt nie uwierzy.
Takie czasy…
Zdarza się coraz częściej, że ptaki wędrujące decydują się na zimowanie na terenach lęgowych. To zapewne skutek zmian klimatycznych bo takich przypadków można zaobserwować coraz więcej. Np. zdarza się, że szpaki zimują całymi stadami i już powoli przywykamy do tego, że stają się ptakami osiadłymi. Ja miewałem u siebie w ogródku zimującego samca kapturki, na którym 20-stopniowe mrozy wydawały się nie robić większego wrażenia. Nie mogę zatem wykluczyć, że także czyże obierają taką strategię, choć ja tego nie widziałem, ani nie czytałem o tym w literaturze. Możliwa jest też taka sytuacja, że jakieś czyże migrujące z Europy Północnej, zdecydowały się przerwać swoją wędrówkę i zimę spędzić w Polsce.
Jeśli bym wiedział że coś niezwykłego dzieje się dookoła mojego karmnika w tamtym roku to na pewno bym narobił dużo zdjęć i filmów.
Po sprawdzeniu na internecie okazuje się że nie tylko nie powinno być czyżyków, ale także nie powinien wiedzieć kosów, szpaków i zięby. A wszystkie one były i to bynajmniej nie w pojedynczych egzemplarzach.
Za to w tym roku jest tak jak piszą książki.
Onych ptaków nie ma, za to mam w nadmiarze sierpówek. To są też ciekawe ptaki bowiem zamiast w zgodzie jeść pokarm to bardzo dużo czasu tracą na przeganianie się wzajemnie od szklanego naczynia, które ustawiłem pod ścianą garażu. Budka jest za mała na tak duże ptaki chociaż od czasu do czasu potrafi jedna sierpówka tam wlecieć.
Żal mi tylko nieobecności prześlicznych modraszek, które były nie tylko w zimie, ale i na wiosnę i w lecie.
Może ktoś mi podpowie, jak zabezpieczyć gniazda kosów lub zbudować dla nich budki. Kosy robią gniazda dostępne dla kotów i u mnie w ogrodzie ciągle powtarza się to samo: znajduję szczątki młodych kosów, niedawno widziałam kota uciekającego z dużym , ale myślę młodym kosem w pysku. Na tym portalu ogrodniczym https://wilczyńscy-ogrody.pl/ autor przedstawił dość ciekawy poradnik. Ja bardzo lubię kosy, jestem im wdzięczna za piękny śpiew, a także za wyjadanie z ziemi pędraków chrabąszczy.
Możliwości są dwie. 1. młode podrosły i po prostu wyniosły się z gniazda, a teraz chowają się gdzieś po krzakach i rodzice je karmią. Nie musiały umieć latać, wystarczy że były w pełni opierzone. U kosów młode mogą wyjść z gniazda nie umiejąc latać, są to tzw. podloty, i w tym stadium są jeszcze dokarmiane i pilnowane przez rodziców (i często zabierane do domu, bo rodzice nie siedzą koło maluchów non stop, i niektórzy ludzie myślą, że „te biedne ptaszki zostały porzucone”…). To jest możliwość pozytywna.
2. jakiś drapieżnik (np. sroka, sójka, wrona) dobral się do gniazda i zjadł pisklaki. Tutaj rada na przyszłość, staraj się nie zaglądać do czynnego gniazda, nawet jak dorosłych akurat nie ma. Drapieżniki są bardzo inteligentne i zauważywszy,. że czemuś się przyglądasz, mogą zechcieć to sprawdzić po Twoim odejściu.
Kosy nie są dziuplakami więc nie założą lęgu w żadnej budce. Budują otwarte gniazda i to często dość nisko, więc są narażone na ataki drapieżców oraz srok. Sroki wyjadają zarówno jajka, jak i pisklaki i to takie już podrośnięte. Pomóc im niestety nie można bo każda próba jakiegoś zabezpieczenia gniazda przed kotami skończy się tym, że wysiadująca samica porzuci gniazdo. To się zdarza nawet po ponad tygodniu wysiadywania, czyli na kilka dni przed wykluciem młodych.