W moim ogródku trwa obecnie letni marazm co znaczy, że odwiedza mnie niewiele ptaków. Ale wiosną i na początku lata nie mogłem narzekać na brak ptasiego towarzystwa. Wręcz przeciwnie: pierwsza połowa roku 2024 była wyjątkowa pod względem liczby ptaków, które mnie odwiedziły. Przy czym nie mam na myśli liczby osobników ale liczbę gatunków. Różnorodność ptaków była iście imponująca i dlatego w dzisiejszym wpisie postanowiłem zrobić mały remanent zdjęciowy i pokazać różne ptaki. Zatem wyjątkowo nie opowiadam dziś jakiejś ciekawej historii z życia ptaków, ilustrowanej zdjęciami, ale po prostu prezentuję wybrane zdjęcia. Wybrałem te, które najbardziej mi się podobają; mam nadzieję, że przypadną także do gustu moim czytelnikom.
To jedna z najciekawszych obserwacji w moim ogródku w ostatnim czasie: samiec pleszki w ostatniej fazie pierwszego pierzenia, w którym wymienia pióra młodzieńcze na dorosłe. Prawie wszystko jest już jak u dorosłego samca z wyjątkiem okolic dzioba, oczu i gardła. Tu są jeszcze jasne pióra młodzieńcze zamiast czarnych, dorosłych.
Dla porównania: dorosły samiec.
I jeszcze raz młody w trakcie pierzenia (krótko przed jego końcem).
Na zdjęciu głównym wpisu widzimy kwiczoła (nie wiadomo czy to samiec czy samica), więc jeszcze jedno jego zdjęcie w innej pozycji. Warto dodać, że kwiczoł jest przedstawicielem tej samej rodziny (drozdowatych) co prezentowana powyżej pleszka.
Tu natomiast widzimy młodego kwiczoła być może jeszcze w fazie podlota. Upierzenie ma prawie takie samo jak dorosły osobnik a jego niemowlęcy wiek można ocenić na podstawie budowy dzioba.
Pozostajemy w rodzinie drozdowatych: oto samica kosa zbierająca na moim trawniku jedzenie dla piskląt w gnieździe.
Kos – samiec na trawniku.
Ten sam kos kąpiący się w misce zainstalowanej przeze mnie specjalnie w tym celu.
Aż trudno uwierzyć, że maleńki, uroczy rudzik należy do tej samej rodziny co dużo większe: kos i kwiczoł.
Mały przegląd rodziny drozdowatych kończy śpiewak.
Dzięcioł białoszyi należy w Polsce do ptaków bardzo rzadkich. Na przekór temu w moim ogródku pojawia się bardzo często.
Dzięcioł białoszyi – samiec.
Przez mój ogródek przewija się bardzo wiele przedstawicieli licznej rodziny łuszczaków. Na zdjęciu gil-samica (L) i czyż-samiec (P).
Gatunki należące do rodziny łuszczaków chętnie korzystają z karmników, szczególnie bardzo wczesną wiosną. Na zdjęciu: czeczotka (samica).
Czeczotka nie gniazduje w Polsce i można ją spotkać tylko w czasie przelotów gdy wiosną leci z południowej Europy w okolice koła podbiegunowego w Rosji lub Skandynawii, gdzie odbędzie lęgi. Albo gdy jesienią leci na zimowisko. Ostatnio zdarza się coraz częściej, że pewna liczba czeczotek nie leci już dalej na południe i decyduje się zimować w Polsce.
Kolejny łuszczak: czyż – samiec.
Czyż – samica.
Wiosną, gdzie bym nie wysypał ziarna słonecznika, zaraz zjawiają się liczni chętni. Na zdjęciu jer, dwie modraszki i nadlatujący czyż.
Jery – podobnie jak czeczotki – nie gniazdują w Polsce. W czasie przelotów chętnie przyłączają się do stad czyży i takie mieszane stada: czyże-jery-czeczotki odwiedzają mój ogródek. Na zdjęciu: jer – samiec.
Jer – samica.
Największy z polskich łuszczaków – grubodziób.
Przegląd łuszczaków kończy zięba – jeden z najliczniejszych polskich ptaków. Na zdjęciu: samiec.
Zięba – samica.
Tego ptaka przestawiać nie trzeba: sikora bogatka.
Bogatka w kąpieli.
Inna przedstawicielka rodziny sikor: modraszka.
Modraszka chętnie korzysta z karmnika z wysypanymi ziarnami.
Swoją dietę lubi uzupełniać owocami. Takie jabłko wystarczyłoby jej chyba na całą zimę.