Jak co roku, na początku listopada zainstalowałem karmniki dla ptaków. Używam liczby mnogiej bowiem mam 3 karmniki o różnym charakterze i różnym przeznaczeniu. Wszystkie są zaprojektowane i wykonane przeze mnie przy czym karmnik, w którym wysypuję ziarna słonecznika, jest dość typowy: składa się z podestu na ziarna i daszka. Ale jednak różni się od karmników jakie można kupić w sklepach gdyż główną myślą przy jego konstruowaniu było to, żeby jego elementy konstrukcyjne w jak najmniejszym stopniu zasłaniały żerujące ptaki. Oczywiście chodziło mi o to żebym miał ułatwione fotografowanie. To dlatego dach karmnika wspiera się na jednym, centralnym filarze a nie na czterech rozstawionych w rogach. Z tego karmnika korzysta najwięcej gatunków ptaków, głównie sikorki, dzwońce, mazurki, grubodzioby, kapturki, rudziki, a także większe ptaki: sójki i sierpówki. W czasie wiosennych przelotów karmnik bardzo licznie odwiedzają czyże i (nielicznie) czeczotki. Na zdjęciu powyżej widać dzięcioła białoszyjego wyjadającego ziarna słonecznika. Jest to jednak widok niezwykle rzadki; dzięcioły wolą korzystać z karmnika im dedykowanego, o czym w kolejnym akapicie.
Kolejny mój karmnik jest bardzo nietypowy, być może unikalny. Nigdzie nie natknąłem się na żadne informacje ani zdjęcia o czymś podobnym. Wymyśliłem go żeby przywabić dzięcioły, co mi się w pełni udało. Karmnik jest zresztą banalnie prosty: składa się z pieńka, w którym nawierciłem otwory i te otwory wypełniam pokarmem. Pokarm też sam wymyśliłem, a składa się on z mielonych orzechów spojonych przy pomocy smalcu. Mój pokarm przypadł do gustu nie tylko dzięciołom ale także sikorkom (głównie bogatkom) i kapturkom. Wiosną próbują z niego korzystać szpaki, którym pokarm bardzo odpowiada, ale które nie mają zdolności przyczepienia się do pnia w taki sposób jak robią to dzięcioły, zatem ich korzystanie z karmnika jest ograniczone. Dodam jeszcze, że daszek tego karmnika ma funkcję wyłącznie ozdobną.
Mój trzeci karmnik jest również nietypowy i nawet nazwa „karmnik” nie bardzo do niego pasuje. Jest to po prostu gałąź zainstalowana na słupku, na której to gałęzi rozwieszam jabłka. Moim głównym celem było przywabienie jemiołuszek ale to mi się niestety nie udało. A skąd pomysł z jemiołuszkami? Otóż około 10 lat temu obserwowałem stado jemiołuszek, które przyleciały w grudniu i przez dwa dni żerowały na jabłkach które niezebrane wisiały na drzewie w ogrodzie sąsiadów. Pomyślałem więc, że zrobię im taką sztuczną jabłoń umieszczoną blisko mojego stanowiska, z którego fotografuję ptaki. Ale jemiołuszki już nigdy więcej się nie pojawiły. Za to z karmnika korzystają chętnie kosy i kwiczoły, okazjonalnie sójki i modraszki, a wiosną także szpaki.
Na powyższych zdjęciach widać mnóstwo różnych ptaków korzystających z moich karmników. Dlaczego zatem w tytule napisałem: …ale ptaków mało? Bo zdjęcia pochodzą z lat poprzednich a w tym sezonie odwiedza mnie znacznie mniej ptaków niż miało to miejsce w przeszłości. To się oczywiście może zmienić i wraz z nastaniem solidnej zimy zjawi się u mnie liczne grono ptaków. A wraz z nastaniem wiosny pojawią się ptaki w przelotach: czyże, jery, czeczotki, droździki i inne. Zresztą w latach ubiegłych też bywało różnie. Była np. taka zima gdy do dzięciołowego karmnika przylatywało kilkanaście różnych osobników. Było niemal tak, że ilekroć wyjrzałem przez okno to zawsze widziałem jakiegoś dzięcioła posilającego się na karmniku. A podczas poprzedniej zimy 2023/2024 nie odnotowałem żadnego dzięcioła.
Aktualna absencja ptaków spowodowałą nawet, że przez kilka tygodni nie publikowałem żadnych ptasich wpisów. Może ten wpis przełamie złą passę, pojawi się więcej ptaków, a ja będę miał co fotografować i o czym pisać w kolejnych wpisach.
Rzeczywiście, jak na razie przy karmniku posucha, są tylko stali rezydenci, bogatki modraszki, wróble i mazurki. Te ostatnie jedzą nie tylko przeznaczoną dla nich mieszankę nasion ale i podbierają sikorom słonecznik i włoskie orzechy. Kilka dni temu na orzechy przyleciały teź dwie sójki.
Sójki są też bardzo łase na orzeszki arachidowe w łupinach (zwane orzeszkami ziemnymi lub fistaszkami). Zabierają je z karmnika i lecą je gdzieś ukryć „na później”, po czym wracają po następne. Ciekawe jest je obserwować w tym całym procesie. Czasami można zobaczyć jak ukrywają orzeszki, maskują je np. liśćmi, odchodzą nieco dalej i sprawdzają czy zamaskowanie jest dobre, poprawiają je, aż wreszcie – zadowolone z efektu – odlatują. Czasami jeszcze tego samego dnia przylatują i zabierają ukryty orzeszek. Nie wiem tylko czy w celu konsumpcji czy w celu ukrycia w innym, lepszym miejscu.
Coś w tym jest 😀 ja ostatnio znalazłam całego orzecha w trawniku 😄 sójka wyrwała kawałek darni, schowała orzecha i przykryła darnią. Gdyby nie to, że trawa już zbrązowiała, niczego bym nie zauważyła. O siewkach dębu w ogrodzie już nie wspomnę.