88 Pitti Uomo 2015 – dzień drugi
Drugi dzień 88 edycji Pitti Uomo jeszcze bardziej utwierdził mnie we wrażeniu, że właśnie biorę udział w biciu rekordu Guinnessa w liczbie dobrze ubranych mężczyzn zgromadzonych w jednym miejscu. Trzeba przy tym docenić skalę poświęcenia tych panów zważywszy, że temperatura osiągnęła dziś 28°C w cieniu. Ja miałem na sobie przewiewny garnitur marki Tagliatore uszyty z tropiku, z marynarką bez podszewki, a mimo to byłem w stanie wytrzymać poza klimatyzowanymi wnętrzami co najwyżej kilkanaście minut. Podziwiałem panów, którzy w garniturach z kamizelką, dzielnie przechadzali się tam i z powrotem po placyku przed główną halą. Ale osiągali swój cel, gdyż byli nieustannie fotografowani zarówno przez amatorów, jak i zawodowców. Na mnie też skapnęła cząstka tego zainteresowania: udzieliłem dwóch wywiadów dla telewizji, zaliczyłem trzy sesje na ściankach i byłem obiektem kilkuset zdjęć.
Wraz z Małgorzatą, która jest autorką prezentowanych zdjęć (jej zdjęcie na końcu zestawu), gościliśmy na Pitti na zaproszenie firmy James Button. Oto fotorelacja z drugiego dnia imprezy.
I agree to the use of photographs published in my blog, under condition that the source and name of the author of photos are indicated. Photo: Malgorzata Adamska.
No pięknie Wspaniałe kreacje. Mix kolorów, wspaniałe materiały. A pan, panie Janie, „klasa mistrzowska”
Muszę się przyznać, że miałem wątpliwości co do niektórych składników stylizacji (głównie do okularów). Ale to się jednak spodobało. Największą furorę robiłem wśród Japończyków. Bywało, że kolejka chcących sobie zrobić zdjęcie ze mną – liczyła kilka osób.
„kolejka chcących sobie zrobić ze mną zdjęcie”… brzmi jak relacja z parady przebierańców… i rzeczywiście masz zdjęcie z kimś przebranym za bohatera filmu The Mask 🙂 Okulary bym jednak zostawił w szufladzie, nawet gdyby oznaczało to o 70% mniej zdjęć z Japończykami.
Nie żeby coś, ale nie za dużo tego łososia w pomarańczach?
To jest właśnie koloryt i niezwykła atmosfera tej imprezy: wszyscy wszystkim robią zdjęcia, a co odważniejsi pytają czy mogą sobie zrobić zdjęcie z kimś kogo stylizację uważają za ciekawą. Niektórzy się wyraźnie krępują wyjść z taką propozycją, ale gdy dostrzegą, że zrobił to ktoś inny to nabierają odwagi i czekają. Stąd ten żart o kolejce chętnych.
Poza tym wszyscy są dla siebie bardzo uprzejmi, uśmiechają się, robią jakieś przyjazne gesty, prawią komplementy. Bardzo miłe doświadczenie.
Janku a gdzie Nick Wooster? Czyżby nie było go w tym roku na Pitti?
Raz jeszcze ukłony dla małżonki za zdjęcia. Chapeau bas!
Nie zauważyłem Nicka. Nie udało mi się też spotkać Fabia Attanasia, z którym chciałem porozmawiać. Natomiast dostrzegłem go na drugim planie któregoś ze zdjęć Małgorzaty. I jeszcze jedna dziwna sprawa: miałem w planie porozmawiać z Samem Lambertem, ale go nie spotkałem. I oto wychodzimy dziś na kolację i kto stoi na ulicy pod naszym domem? Sam Lambert. Więc udało mi się porozmawiać, ale fotki nie mam.
Jaki to mały świat że Pańska małżonka uchwyciła mojego kumpla z liceum na jednym ze zdjęć. Bardzo mnie to miło zaskoczyło. W przyszłym roku wybieram się na Pitto Uomo. Mam nadzieję do zobaczenia!
Ciekawy zbieg okoliczności. Próbowałem skrzyknąć polskich uczestników imprezy na jakiś wspólny wypad na wino, ale udało mi się połowicznie. Poza tym o wielu zapewne nie wiedziałem, jak np. o pana koledze.
Akurat kolega Amerykanin ktory wlasnie zalozyl wlasna marke bespoke. Pokazalem mu zdjecie z linkiem do Pana bloga i bardzo sie ucieszyl. Siedzi z ojcem na zdjeciu numer 15. Ten swiat jest bardzo maly!
Obaj bardzo eleganccy i szykowni 🙂
Panie Janie !
Oni wszyscy przy Panu wymiękają , a te okulary ISTNA POEZJA.
super
spokojny o Pana blog
Pan jak zwykle komplemenciarz. Proszę zatem pisać komentarze jeszcze częściej!
A tutaj wypatrzyłem coś takiego, chyba lepsza stylizacja. http://sprezzaturaeleganza.tumblr.com/post/121839389353/pitti88-photo-fabrizio-di-paolo#notes
Dziękuję. Nie trafiłem na to wcześniej. Biorąc pod uwagę nazwę strony, to dla mnie wielka nobilitacja.
Panie Janie,
Czuję się obrażony, co to znaczy komplemenciarz, Ja zawsze prawdę , co w duszy gra.
Ale rzeczywiście , najlepsza Pana wizualizacja jest na tej stronie.
spokojny obrażony
Spokojnie panie Spokojny! Jak Pan zapewne zauważył lubię sobie pożartować. Więc proszę o lekki dystans, ale jeśli niechcący uraziłem to przepraszam. Pana komentarze lubię i chętnie bym je czytał jeszcze częściej.
Janie w moim oglądzie stylizacja w której wszedłeś w drugi dzień targów, bardzo jest odważna, żeby nie powiedzieć kontrowersyjna, ale jeśli miała czemuś służyć i spełniła swoje zadanie to chyba ok. chyba. Znakomite zdjęcia, gratuluję żonie. Oglądając je odnoszę wrażenie, że wielobarwne fajerwerki zostały odpalone, przyciągają ale i szybko męczą wzrok. Uderza wszechobecność monków i mokasynów ( niestety w jednym tylko fasonie) na stopach elegancko wystylizowanych panów. Czy to taki trynd czy międzynarodowa modowa zmowa ? Jest to dość monotonne. Nie widziałem sandałów ? Ach sandały były by czymś osobnym. Nie myślałeś o sandałach i możliwych dodatkach ?
Zamieszczę na swoim link to twego bloga, żeby kto zainteresowany mógł śledzić na bieżąco relację. Zdzich co został, może i lepiej.
Jeśli chodzi o mokasyny, to Włosi kochali je chyba od zawsze. Właściwie nie tyle mokasyny, co loafersy – ja stosuję taki podział, o czym pisałem tutaj. Monki natomiast zrobiły oszałamiającą karierę w kilku ostatnich latach. Niepoślednią rolę w ich popularyzacji odegrał Lino Ieluzzi, który od lat nosi wyłącznie monki. Poza tym jest jednym z bardzo nielicznych Włochów, który latem nosi skarpetki.
Kontrowersyjność mojej stylizacji drugiego dnia była zamierzonym działaniem. Dzielę stylizacje na trzy grupy: grzeczne, kontrowersyjne i nietrafione. Grzeczne na ogół podobają się większości, ale rzadko wzbudzają zachwyt. Kontrowersyjne budzą mieszane uczucia: od negacji, poprzez obojętność do zachwytu. Wkalkulowałem reakcje negatywne w koszty i nie mam wątpliwości, że część osób patrzyła na mnie z niechęcią lub nawet z odrazą. Na szczęście ci co tak myśleli nie komunikowali mi tego. Natomiast spotykałem się z wyrazami uznania, a nawet zachwytu. Było ich całkiem sporo.
Bez urazy, ale niestety autor w odniesieniu do większości osób (nie wszystkich) wygląda nienaturalnie, nie jak ubrany, ale przebrany. W największym stopniu sprawiają to jarmarcze okulary i takiż kapelusz…
Panie Janie czytam Pana bloga od ponad roku i wiem jaki ma Pan dobry smak wiec wierze, ze do teatru czy kolacje biznesowa nie wzialby Pan tych odpustowych okularow i kapelusza ale Pitti jest chyba takim miejscem gdzie powinno sie bawic na calego wiec ciesze sie, ze Pan tak zaszalal ze strojem i gratuluje odwagi! Okulary bomba!
Duzo nasladowcow Lina widze (te lancuchy i dwurzedowa marynarka), chyba ze to jakis nowy trend jest.
Panowie Rubinacci i Attanasio to jak dla mnie mistrzowie w wywazeniu proporcji elegancji i luzu!
I na koniec chcialbym dodac jeszcze jedno, wspaniale ze mezczyzni dbaja o siebie i bawia moda ale pelnych skorzanych butow, garniturow z kamizelkami czy szali w miejscu gdzie 28 stopni panuje w cieniu nie zrozumiem. Przeciez moda mozna sie bawic w kazdych warunkach klimatycznych i tu wystarczylo uzyc espadryli, mokasynow i materialow lnianych, bawelny madras. Byloby stylowo, pieknie i… wygodnie i przewiewnie. Patrzac na niektore zdjecia forma przerosla zdrowy rozsadek u niektorych Panow (imho).
Jeszcze raz gratuluje stylizacji Panie Janie!
No cóż, jeśli chce się zrobić wrażenie – trzeba trochę pocierpieć. Dziwiłem się tym, którzy mieli na sobie trzyczęściowe garnitury, albo wręcz sweterki pod marynarką, ale sam też temu uległem. Pierwszego dnia miałem wprawdzie lniano-bawełnianą marynarkę, ale z wiskozową podszewką: nie było lekko. Tym bardziej, że marynarka musiała być zapięta. Za to drugiego dnia miałem niezwykle lekki i przewiewny garnitur, jakby stworzony do takiej pogody (zresztą włoski). Wprawdzie wełniany, ale z cienkiego tropiku, a marynarka nie miała żadnej konstrukcji ani podszewki.
Zapraszam do lektury wpisu podsumowującego Pitti Uomo – w piątek.