Moda i styl: pytania i odpowiedzi vol.2

Moda i styl

Moda i styl: pytania i odpowiedzi to cykl, który zapoczątkowałem 3 miesiące temu. Zapraszam na kolejną porcję pytań czytelników i moich na nie odpowiedzi.

Załączyłem do niniejszej wiadomości zdjęcia dwóch szalików. Obydwa są wełniane, przy czym ten granatowo-zielony został wykonany z kaszmiru i jest to szal męski. Pytanie moje brzmi: Czy szalik czerwony na pewno jest szalikiem damskim? Nie orientuję się jeszcze dobrze w zasadach rządzących szalikami. Z tego, co wiem, to prawdopodobnie decyduje o tym kolorystyka oraz szerokość – im szerszy, tym bardziej damski. Czy jednak przedstawiony na zdjęciu czerwony szalik można jednoznacznie zakwalifikować jako damski? Ja podejrzewam, że posiada on damską szerokość i gdyby udało się go zwęzić w pracowni dziewiarskiej, to sam kolor byłby jeszcze w świetle klasycznych prawideł ubraniowych akceptowalny. Czy aby nie mylę się? Filip.

Moda i styl

Nie zgadzam się, że czerwony szalik jest damski. Obydwa mogą być z powodzeniem stosowane zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety. W zasadzie podział na szaliki męskie i damskie przestał istnieć od kiedy mężczyźni sięgnęli po odważne kolory i szale paszminowe, których szerokość potrafi mieć metr i więcej. Kilka lat temu na Pitti Uomo furorę robiły ogromne, wzorzyste szale paszminowe, którymi panowie byli dosłownie owinięci. Szale te zastępowały płaszcze, co widać na zdjęciu poniżej. Ale także tradycyjne szaliki mogą mieć pokaźne rozmiary, co z kolei widać na zdjęciu głównym wpisu. Dla wyjaśnienia: paszmina to najbardziej luksusowa odmiana kaszmiru. Jej szczególny charakter polega na tym, że: po pierwsze jest pozyskiwana wyłącznie z sierści wyczesywanej z brzuchów młodych kóz, po drugie jest to materiał do wyrobu wyłącznie chust i szali i po trzecie paszmina może mieć niewielki dodatek jedwabiu (i najczęściej ma). Nie ma czegoś takiego jak sweter z paszminy, bo jeśli nawet ten sam materiał, spełniający wszelkie kryteria jakościowe paszminy, przeznaczy się na sweter, to nie nazwie się go paszminą, lecz po prostu – kaszmirem. A jeśli użyje się do wyrobu szala, to będziemy mieli szal z paszminy lub szal paszminowy.

Moda i styl

Piszę z prośbą o poradę – stanąłem przed wyborem urządzenia do prasowania (żelazko parowe, stacja parowa etc.). Niestety moje obecne żelazko parowe nie spełnia oczekiwań. Nie ukrywam, że moje wymagania dotyczące jakości prasowania znacznie się powiększyły i chciałbym, aby kolejny sprzęt sprostał nowym wyzwaniom. Tym bardziej, że koszule które obecnie noszę są z bawełny, która sprawia nieco więcej problemów przy prasowaniu 🙁 Czy masz pozytywne doświadczenia z jakimś konkretnym sprzętem, jesteś w stanie polecić jakiś model? Pozdrawiam Bartek.

Stacja parowa (zwana także generatorem pary) jest bez wątpienia lepsza od najlepszego żelazka. Jednak jest droga i w domowych warunkach trochę niewygodna do stosowania (wymaga specjalnej deski do prasowania, jest dość hałaśliwa itp.). Moim zdaniem dobre żelazko w zupełności wystarczy. Nie potrafię wskazać, który konkretnie model jest najlepszy, ale jeśli kupisz żelazko renomowanej marki z nie najniższej półki cenowej, to na pewno będzie spełniać oczekiwania jakościowe. Natomiast jedna sprawa jest kluczowa jeśli chodzi o eksploatację żelazka. Absolutnie nie wolno używać wody z kranu. Koniecznie trzeba kupować wodę demineralizowaną (czasami nazywa się ona 'wodą do żelazka’ albo 'wodą do akumulatorów’). Używanie wody z kranu powoduje, że po dość krótkim czasie przewody parowe zapychają się osadem wapnia (tzw. kamieniem kotłowym) i parowanie praktycznie przestaje działać. Zanim przestanie, to przez jakiś czas 'pluje’ okruchami kamienia, czym doskonale plami koszule. Jeśli koszule są z tkaniny opornej na prasowanie, to warto przed prasowaniem spryskać je wodą, ciasno zwinąć i pozostawić tak na kilka minut (niektórzy zalecają jeszcze włożenie do torebki foliowej).

Bardzo proszę o radę. Młody człowiek wybiera się na bal gimnazjalny, w tym celu został mu kupiony czarny garnitur. Jak dobrać resztę (koszula, krawat, poszetka), aby nie wyglądał pogrzebowo? Krzysztof.

Czarny garnitur jest wprawdzie mało uniwersalny, ale na bal jest w sam raz i będzie się tam prezentował znakomicie. Podobnie w innych uroczystych okazjach, ale tylko wieczorowych. Koszula koniecznie musi być biała, krawat w ciemnym kolorze (ale broń Boże czarny!) najlepiej gładki, a jeśli z wzorkami to drobnymi i nie rzucającymi się w oczy. Moją propozycją jest kolor bordowy. Za wszelką cenę należy unikać jaskrawych kolorów krawata (np. tak lubianej przez młodych ludzi – czerwieni) oraz kolorów jasnych (szary, srebrny, beżowy). Muszkę odradzam – to jest atrybut smokingu i z wieczorowym garniturem wygląda nienaturalnie. Ale wiem, że młodzi ludzie uważają muszkę za synonim elegancji (poniekąd słusznie) i często po nią sięgają przy okazji ważnych wydarzeń; jak bal gimnazjalny czy studniówka. Więc muszki nie wykluczam. Ale jeśli już, to koniecznie wiązana a nie gotowa. Proszę się nie obawiać problemu wiązania muszki, bowiem można ją kupić w formie zawiązanej i wtedy funkcjonalnie nie różni się od gotowej, natomiast wizualnie jest między nimi przepaść. Kupując taką muszkę w sklepie internetowym trzeba się tylko upewnić, czy otrzyma się ją w formie zawiązanej. Jeśli wybór padnie na muszkę, to byłoby dobrze, gdyby koszula miała krytą plisę. Jeśli chodzi o kolor muszki, to uwagi są analogiczne do tych dotyczących krawata. Niezbędnym elementem stroju będzie też biała poszetka, najlepiej lniana, równo złożona i wystająca ok. 1 – 2 cm ponad krawędź brustaszy. Buty bezwzględnie muszą być czarne i w żadnym wypadku zamszowe.

Panie Janie, co zrobić jeśli marynarka smokingowa z klapami szalowymi nie ma butonierki, a zwyczaj dla pana młodego zawsze przewiduje kwiat, ale nie przypinany do klapy tylko taki, którego łodyżkę wkłada się do butonierki. Czy lepiej iść do krawca i dorobić butonierkę, czy dać sobie spokój i do ślubu udać się bez kwiatka? Paweł.

Jeśli ktoś się decyduje na kołnierz szalowy w smokingu, to powinien się pogodzić z brakiem butonierki. W kołnierzu szalowym butonierki nie powinno być, bo byłoby to sprzeczne z archetypem. Ale w ostatnich latach Tom Ford zaczął stosować butonierki w kołnierzach szalowych smokingów i za nim poszli inni projektanci. Moim zdaniem to jest po pierwsze wbrew zasadom, a po drugie wygląda nieładnie. Butonierka kłóci się z harmonią kołnierza szalowego i wygląda niczym jakieś rozdarcie naprędce zacerowane. Ale złe wrażenie robi tylko wtedy gdy jest pusta. Jeśli włoży się do niej kwiatek, to całość się broni. A nawet powiem więcej: kwiatek w kołnierzu szalowym prezentuje się lepiej niż w klapie zwykłej (otwartej lub zamkniętej). Zatem nie odsądzałbym całkiem od czci i wiary, butonierki w kołnierzu szalowym smokingu, ale pod warunkiem, że zawsze będzie w niej kwiatek. Na ślubie sprawa jest oczywista, ale w różnych późniejszych zastosowaniach smokingu, taka oczywista może już nie być. Jeśli ktoś się jednak zdecyduje na takie rozwiązanie, to powinien zawsze pamiętać o kwiatku.

Moda i styl
Tom Ford uwielbia gardenie, ale biały goździk też się doskonale sprawdzi jako kwiatek do butonierki pana młodego.

Mam pytanie, czy ciemno brązowe wiedenki będą pasowały do granatowego garnituru? (np. takie jak na zdjęciu) Wybieram się na wesele do kolegi jako gość i mam dylemat. Z góry dziękuje za odpowiedz i pozdrawiam serdecznie! Piotr.

Moda i styl

Kolor brązowy bardzo pasuje do granatowego. Więc brązowe wiedenki utworzą zgrabną parę z granatowym garniturem, ale… w zastosowaniach dziennych. Wesele jest wydarzeniem wieczornym o dużym stopniu formalności, zatem wypadałoby założyć wiedenki w kolorze czarnym. Jeśli w związku z weselem planujesz zakup butów i chcesz postawić na brązowe, to sugeruję jeszcze raz rozważyć decyzję. Bo czarne wiedenki to są buty, które każdy mężczyzna powinien mieć w swojej szafie. Jeśli kupisz klasyczne buty dobrej marki, to będzie to inwestycja na kilkanaście lat lub więcej. Być może rzadko będziesz po nie sięgał, ale jeśli już zajdzie taka potrzeba (np. wesele, bal, gala wręczania nagród, rodzinna uroczystość), to będziesz wyglądał z klasą. Jeśli jednak pytasz o brązowe buty dlatego, że takie masz i nie planujesz na razie zakupu nowych, to możesz je śmiało założyć na wesele. Owszem, będzie to odstępstwo od zasad, ale prawdopodobnie będziesz jedyną osobą wśród gości, która będzie to wiedziała; zatem zgorszenia nie wywołasz 🙂 Pamiętaj tylko o białej poszetce w brustaszy. Życzę miłej zabawy.

Niebawem wybieram się na rozmowę o pracę do biura projektowego niedużej firmy. Chcę oczywiście dobrze wypaść, zrobić dobre wrażenie. Stanowisko na jakie aplikuję to kreślarz-kosztorysant z możliwością awansu na konstruktora, więc nie kierownicze. W co powinienem się ubrać? Niedawno nabyłem moje pierwsze eleganckie buty, brązowe oxfordy firmy Loake. Moja narzeczona pracująca w branży fashion uważa że na takie stanowisko nie potrzebuję garnituru, jedynie do tych butów – eleganckie spodnie i koszulę, bez krawata. Boję się że to strój zbyt swobodny, chociaż w firmie nie obowiązuje elegancki strój do pracy. Zastanawiam się nad zestawem marynarka i spodnie plus krawat i poszetka. Wszystko to muszę dopiero nabyć, więc nie chcę popełnić błędu. Czy może mi pan poradzić co będzie stosowne? Z poważaniem Jarosław.

Też uważam, że garnitur nie jest konieczny. Natomiast eleganckie buty zawsze robią dobre wrażenie i warto je zakładać nie tylko do garnituru, ale też do stylizacji casualowych, czy wręcz całkiem luźnych. Będą dobrze współgrać nie tylko ze spodniami garniturowymi, ale także z dżinsami i chinosami. Na rozmowę kwalifikacyjną proponowałbym właśnie takie zestawienie: buty Loake + chinosy + biała koszula (ew. kolorowa w jasnym kolorze ) + marynarka casualowa + poszetka. Chinosy można zastąpić spodniami garniturowymi i będzie jeszcze szykowniej. Krawat można założyć lub można być bez krawata. Ja sugerowałbym go jednak założyć, gdyż z krawatem wygląda się bardziej elegancko i dystyngowanie, a poz tym – swoim starannym ubiorem – okazuje się szacunek rozmówcom. Na rozmowie kwalifikacyjnej to może być dużym atutem. Do zestawu takiego jak powyżej, krawat powinien być niezbyt formalny; np. knit, krawat wełniany itp.

Szanowny Panie Janie, w swoich wpisach blogowych sporo miejsca poświęca Pan tematyce strojów na formalne okazje. Ja właśnie mam czasem problem z odpowiednim strojem na pewne imprezy firmowe. Np. była u nas niedawno impreza o charakterze formalnym, na której były wręczane nagrody 'Top Performer’ – dla najlepszych pracowników. Nazwa imprezy okazała – bowiem 'bal’ – co pozwala przyjąć, że obowiązują stroje formalne. Ale u nas te coroczne bale są tematyczne; tym razem hasłem były 'Nakrycia głowy’, ale wcześniej były to np. 'Czerń i biel’, 'Matrix’ itd. Jak w takim układzie połączyć formalizm z pewną luźną stylistyką żeby nie wyglądać tak, aby bać się samego siebie? Bardzo mnie ciekawi Pana opinia i z lekką niecierpliwością liczę na rychła odpowiedź. Norbert.

Nie da się pogodzić ubioru formalnego z nieformalnym, bo zawsze jest między nimi sprzeczność. Imprezy o nazwach „bal przebierańców” lub „bal maskowy” mają swoją specyficzną konwencję i trzeba się do niej dostosować. Jednak można tu zastosować pewien wybieg, polegający na założeniu ciemnego wieczorowego garnituru lub nawet smokingu i dołączenie do tego jakiegoś drobnego elementu rodem z balu maskowego – np. nosa clowna, maseczki, tekturowej spiczastej czapeczki itp. Ważne, żeby ten dodatkowy element nie ingerował w składniki ubioru, ale był 'obok nich’. Np. przyjście na bal piratów (gdzie stroje piratów są obowiązkowe) w smokingu i czerwonej chuście zawiązanej na głowie, może być bardzo zabawne i mieszczące się w konwencji.

Moda i styl

Jakiś czas temu pisałem do Pana w sprawie ubioru na otwarcie klubu. Dostałem od Pana wiele rad i informacji wskutek czego zakupiłem nowy garnitur w kolorze granatowym. Sytuacja się powtarza i znów będę miał przyjemność założyć garnitur choć będę występował w nieco innym charakterze. Mianowicie wybieram się na ślub (jako gość jeden z wielu, nikt mocno powiązany z parą). Zastanawiam się nad krawatem – czy powinien być granatowy bez wzoru, czy może jednak pokusić się o jakiś wzór i/lub inny kolor? Również ciekawi mnie kwestia poszetki w tym zestawieniu, z tego co mi wiadomo wypada na tego typu uroczystość mieć poszetkę białą lecz nie to stanowi problem a jej ułożenie. Czy powinna być po prezydencku w postaci lekko wystającej białej linii czy jest dopuszczalna w formie swobodnej (np. kwiat)? Ostatnia kwestia dość dla mnie ważna to kwiat w butonierce. Zastanawia mnie czy jako zwykły gość jestem upoważniony do tego typu ozdoby, czy może przysługuje ona tylko panu młodemu i świadkom? Jeśli mógłbym przyozdobić marynarkę w ten sposób czy jest do tego jakiś stosowny gatunek kwiatów czy może liczy się tylko biały kolor? Pozdrawiam Wojciech.

Jeśli założyć, że koszula będzie biała, to krawat może mieć jakiś wzór, ale niezbyt rzucający się w oczy. Trudno coś radzić, trzeba samemu wybrać zdając się na wyczucie. Krawat nie musi być granatowy, ale kolor powinien być ciemny i stonowany (bordo, butelkowa zieleń itp.) Oczywiście krawat w kolorze granatowym jest bardzo OK. Poszetka najlepsza będzie biała i można ją ułożyć bardziej fantazyjnie. Jeśli będzie lniana lub bawełniana z krawędziami ręcznie obrębionymi, to sugeruję wystawienie rogów. Jeśli będzie jedwabna, to w każdym układzie będzie OK. Kwiatkiem, który się najlepiej sprawdzi będzie goździk, ale nie powinien być biały; ten jest zarezerwowany dla pana młodego. W układzie: granatowy garnitur, biała koszula, granatowy krawat z delikatnym wzorkiem i biała poszetka – można zastosować każdy kolor kwiatka. Proponuję się nie nastawiać na określony kolor, tylko iść do kwiaciarni i wybrać coś, co wpadnie w oko. Są czasami piękne goździki, które mają białe płatki z kolorową (różową, czerwoną, niebieską) obwódką. Może też jakiś inny kwiatek się nawinie, niekoniecznie musi być goździk. Z kwiatkiem jest jednak pewien szkopuł. Otóż jeśli pan młody nie będzie miał kwiatka, to można mieć wątpliwości, czy gościowi przystoi pojawić się z kwiatkiem. Moim zdaniem tak, ale zdania mogą tu być podzielone. Żeby sobie dobrze poradzić z kwiatkiem, warto przeczytać szczegółową instrukcję zawartą we wpisie Jeszcze raz o kwiatkach.

Moda i stylModa i styl

Witam, chciałbym zasięgnąć porady odnośnie ubioru. Jestem blondynem, niebieskie oczy, 173 cm. Stylizacja na randkę. Postanowiłem włożyć brązowe buty oxford, skarpety w biało-niebiesko-granatowe pasy, spodnie garniturowe granatowe, przewężane, pasek brązowy szerokość 3,5cm. Chciałbym do tego założyć koszulę slimowaną w kratę vichy w kolorze niebieskim, taką jak ma Pan na letniej fotografii. Otóż zastanawiam się czy będzie pasować do tej stylizacji ta niebieska krata a nie granatowa. Dodatkowo koszulę chciałbym przerobić na krótki rękaw, a mam mało informacji o zestawach z krótkim rękawem. Czy lepiej pasuje inna koszula? Pozdrawiam wakacyjne Tomasz.

Wszystko co opisałeś jest idealnie dobrane i śmiało można się tak udać na randkę. Zestaw nie musi być monochromatyczny, co znaczy, że do granatowych spodni koszula nie musi, a nawet nie powinna być granatowa. Niebieska krata jest OK, ale równie dobrze mogłaby to być krata różowa lub zielona. Oczywiście doskonale wyglądałaby też koszula biała. Tylko jedna ważna uwaga: niech Cię ręka boska broni przed przerabianiem koszuli na krótki rękaw. Koszula z krótkim rękawem nie wygląda dobrze, a jeśli założyć do niej krawat, to wyjdzie wręcz podręcznikowy obciach. Rękawy koszuli zawsze można podwinąć i wtedy wygląda to bardzo stylowo, czego nie da się powiedzieć o koszuli z krótkim rękawem.

Mam pewne pytanie odnośnie butów typu Oxford firmy Van Bommel. Kupiłem ww. buty i mój problem polega na tym, że na nodze przyszwa rozsuwa się i nie jest zamknięta, czy jest to błąd czy normalna sprawa? Damian.

Zdaje się, ze chodzi Ci o boczne części obłożyny, z dziurkami na sznurówki. Rzeczywiście powinny się ze sobą schodzić, wtedy but wygląda najbardziej elegancko. Problem w tym, że buty różną się nie tylko rozmiarem (czyli długością), ale także kształtem kopyta i jego tęgością. Inną tęgość powinny mieć buty osoby o szczupłej stopie i niskim podbiciu, a inną – osoby o masywnej stopie i wysokim podbiciu. Renomowane marki produkują buty o różnych tęgościach oznaczonych literami alfabetu, najczęściej E, F i G. Tęgość F oznacza buty szczupłe, zaś G – masywne. Efekt rozchodzenia się skrzydełek obłożyny powstaje wtedy, gdy osoba o masywnej stopie założy buty szczupłe. Ale popularne marki produkujące tanie obuwie, nie różnicują tęgości. Wszystkie ich buty są na jednym kopycie. Dla wielu klientów, którzy posiadają przeciętną stopę – to wystarczy, żeby dobrać buty jako tako leżące. Ale osoby o stopach nieco odbiegających od normy, mają kłopot. Dla tych o wąskich stopach i niskim podbiciu, standardowe buty są za obszerne, zaś dla tych o szerokich stopach i wysokim podbiciu są albo za ciasne, albo dają się włożyć, ale skrzydełka obłożyny się rozchodzą tworząc efekt, o którym piszesz. To nie jest wada dyskwalifikująca i jeśli rozwarcie nie jest duże, to nie należy się nim przejmować. Jednak przy zakupie trzeba zwracać uwagę na tęgość (jeśli producent ją podaje), a przede wszystkim przymierzać buty i nie kupować takich z rozchodzącą się obłożyną.

Zainteresowany jestem zakupem oxfordów Yanko takich jak na zdjęciu. Okazji do zakładania formalnego ubioru mam stosunkowo niewiele. Ale wyjścia ze znajomymi do kina, teatru są regularne, czy też spotkania niewymagające formalnego ubioru. Chciałbym poznać Pana zdanie, czy połączenie powyższego obuwia z czarnymi chinosami i koszulą OCBD, będzie dobrym wyborem. Czy obuwie nie jest jednak zbyt formalne? Karol.

Moda i styl

Yanko 742 to piękne buty. Proszę jednak pamiętać, że są to tzw. półbrogsy czyli buty o formalności mniejszej od klasycznych wiedenek (oksfordów). Można ewentualnie przymknąć oko na tę obniżoną formalność i założyć je nawet do wieczorowego garnituru na oficjalną okazję, tym niemniej będzie to odstępstwo od zasady. Ale gdyby przyszło założyć smoking, to wspomniane buty musiałbym zdecydowanie odradzić. Natomiast idąc w drugą stronę po osi formalności, mamy zdecydowanie większą swobodę. Buty formalne można zakładać do stylizacji casualowych, trzeba tylko dbać o koordynację kolorystyczną. Do czarnych chinosów będą OK. Zarówno wtedy, gdy uzupełnimy je białą koszulą, krawatem i marynarką, jak i wtedy, gdy zdecydujemy się na kolorową koszulę z podwiniętymi rękawami.

Chciałbym zapytać o taką rzecz. Gdzieś, kiedyś obiło mi się o uszy powiedzenie 'no grey after 8′ czyli nie nosimy szarych garniturów po 20.00 szukałem w googlach ale nic nie znalazłem. Czy to mit czy może jednak coś w tym jest? Kacper.

Nie znalazłeś w Google, ponieważ pomyliłeś kolory i godzinę; slogan brzmiał: ‘no brown after six’. Chodziło o buty, które wieczorem obowiązywały bezwzględnie czarne. Pokrewnym sloganem było: ‘no brown in town’, co znaczyło, że ubiory w kolorze brązowym lub innym, dżentelmen mógł włożyć udając się na wieś, ale po powrocie do miasta musiał przywdziać czerń. Dziś z tych zasad pozostało tyle, że czarne buty obowiązują do formalnych, wieczorowych ubiorów. Ale idąc na nocną imprezę do klubu w dżinasch i casualowej marynarce, można założyć buty brązowe. Powiedzenie: ‘no brown in town’ upadło już wcześniej, więc nie ma co nawet komentować.

Moda i styl
Moda i styl: no brown in town?
Udostępnij wpis

Podobne wpisy

39 komentarzy

  1. Ja na rozmowy kwalifikacyjne zawsze chodzę w garniturze. Niby nie jest to wymagane, ale raczej nigdy nie będzie błędem.

  2. Przy okazji, chciałbym dopytać o muszki „fabrycznie zawiązane”. Krawaty powinno się przechowywać rozwiązane, inaczej deformują się w miejscu węzła. Czy tak samo nie jest z muszkami? Dziwi mnie ta kwestia, gdyż nie wyobrażam sobie rekomendowania kupowania krawatów zawiązanych, ponadto w wiązanie muchy jest łatwe, w moim odczuciu nawet łatwiejsze niż wiązanie krawata.

    1. Wiązanie muszki jest łatwe, gdy już się uchwyci ten najbardziej newralgiczny moment przewlekania przez powstałą pętlę. Wiem, że dla wielu osób jest to przeszkoda nie do przebycia. Byłoby idealnie, gdyby muszki były wiązane tak jak krawaty: na szyi już po włożeniu koszuli. Każdy miłośnik muszki musiałby wtedy kupować ją w swoim rozmiarze; nie mogłaby być ani za duża, ani za mała. Kompromisem jest dzielony pasek, który umożliwia regulację długości oraz zapinanie muszki uprzednio zawiązanej. Uważam to za dopuszczalny kompromis. Dalej idącym kompromisem jest używanie muszki fabrycznie zawiązanej, co uważam za zbyt daleko idące; muszka traci wtedy cały swój urok i staje się czymś w rodzaju broszki.
      Jestem zdania, że można przechowywać muszki w formie zawiązanej, ale co kilka założeń należy je rozwiązać, wyprasować i zawiązać przed ponownym użyciem.

      1. Uwaga na prasowanie. Muszki z niektórych tkanin po prasowaniu tracą głębię tak samo jak prasowane krawaty.
        A wiązanie muszki wcale nie jest wg mnie łatwe. Mnie nauka zajęła kilka tygodni i prawie nerwicy dostałem 🙂 Teraz wiążę (na stole) całkiem ok, ale próby zawiązania jej na szyi omal nie skończyły się załamaniem psychicznym 🙂
        Gdyby nie sprzączka regulująca długość (wiążę na stole, a na szyi reguluję obwód) – nie nosiłbym wcale muszek.
        Jednak zdolności manualne mam takie sobie.

        1. Jeden z czytelników mojego wpisu o ubiorach studniówkowych wybrał najtrudniejszy wariant – muszkę bez dzielonego paska. Ponieważ we wpisie uprzedzałem czym to grozi, podszedł do sprawy poważnie i ćwiczył. Zajęło mu to tydzień, ale na studniówce miał pięknie zawiązaną muszkę. A ja – ogromną satysfakcję 🙂

  3. Ostatnio zastanawiam się, czy dodatki w kolorze złotym to bardzo zły wybór.
    Czy stoją niżej w drabinie formalności niż srebrny kolor?
    Mam tutaj na myśli, np. zegarek ze złotą koperta, pasek ze złotą klamrą oraz np. złote spinki do mankietów.
    Czy są sytuację kiedy należy ich unikać? Czy nadają się na wszystkie okazje?

    1. Nie ma nic złego w dodatkach w złotym kolorze, trzeba tylko zachować konsekwencję. Jeśli zegarek ma złotą kopertę, to taki sam kolor powinny mieć spinki do mankietów, klamra paska, spinka do krawata, szpilka w koszuli pin-collar itp.
      Nie znam też żadnych zaleceń, które by wskazywały kiedy stawiać na kolor złoty a kiedy na srebrny. Jest to sprawa wyłącznie gustu i mody. Można zaobserwować, ze moda na złote dodatki, słabnie w ostatnich latach i srebrny kolor staje się coraz powszechniejszy. Ale przecież nie ma obowiązku ulegania modzie.

      1. A jpropos złotych dodatków. Czy sygnety tzw. „ślepe”, czyli bez herbów rodowch, czy oznakami przynależności do służb mundurowych są dopuszczalną męską biżuterią na palcach (prócz obrączki oczywiście)? Często przyglądam się jak ubrani są dyplomaci, bo to ich powinien obowiązywać protokół dyplomatyczny i savoir vivre (może za wyjatkim obecnych polskich). Z tych analiz wynika, że sygnety noszą dyplomaci brytyjscy i amerykańscy. Ale w pierwszym przypadku często mamy do czynienia ze szlachtą a w obu z sygnetami ukonczonych uczelni wyższych, które są modne w krajach anglosaskich. W Europie Kontynentalnej sygnety widuję jedynie wśród mundurowych właśnie. To jak to z tymi sygnetami. Wyszły z łask na dobre?

        1. Sygnety nigdy nie były powszechne. A czy obecnie widuje się ich więcej czy mniej, niż np. pół wieku temu? Trudno powiedzieć. Trzeba jednak pamiętać, że oprócz przypadków grup, w których noszenie sygnetów jest pokoleniową tradycją, mamy dziś do czynienia z subkulturami, w których sygnety (a ogólniej – pierścienie) są ważnym elementem całości wyglądu. Ja sam nie jestem zwolennikiem nadmiaru biżuterii u mężczyzn i sam nie noszę bransoletek, pierścieni, naszyjników itp., ale nie czuję wewnętrznego sprzeciwu gdy obserwuję takie ozdoby u innych. A taki sprzeciw odzywa się we mnie, gdy np. widzę ludzi w podartych spodniach. Więc wszystko ma swoich zwolenników i przeciwników, zaś dużą różnorodność należy raczej postrzegać jako coś pozytywnego a nie negatywnego.

  4. Korzystając z cyklu „pytania i odpowiedzi” chciałabym poruszyć, frapującą mnie pod wpływem lektury Pana artykułów, kwestię długości spodni. Zawsze byłam uczona, że spodnie mają lekko opadać na buty, ale się o nie nie opierać, tak, by przy siadaniu widoczne były conajwyżej kostki stopy. Natomiast kolor skarpet należy tak dobrać, by kolor buta płynnie przechodził w kolor spodni. U Pana na blogu jest bardzo dużo zdjęć mężczyzn z kostkami na wierzchu /goliznę litościwie przemilczę/, którzy przy siadaniu wywalają, za przeproszeniem, pół łydy w pstrokaciźnie. I tak się zastanawiam, czy to jest właśnie ta różnica między dobrym wychowaniem, a modą… między ubieraniem się, a stylizowaniem… między oczywistą naturalnością stroju codziennego /np. Pan Krupa w reportażu o jego zakładzie krawieckim/, a sileniem się na oryginalność /ekscentryków i artystów naprawdę nie jest aż tak wielu/… ? Rozumiem, że moda się zmienia, ewoluuje, ale elegancja ma jednak pewne niezachwiane klasyczne podstawy. A przecież właśnie tę klasykę Pan tu krzewi od podstaw! Tylko ta długość spodni ciągle mi tu zgrzyta i nie pasuje do całości… Z poważaniem i serdecznymi pozdrowieniami – Anna

    P.S. Fotografie są cudne! W około tylko focie, focie, focie i produkty fociopodobne, czasem jakieś zdjęcie lub zdjątko… Pana blog jest pełen fotografii! To ostatnio tak rzadki widok – fotografia… A doczytałam, że to fotografie własne Pana /ptaki/ i Pana Małżonki /reportaże/. Proszę przyjąć moje uszanowanie.

    1. Poruszyła Pani trzy kwestie: długości spodni, butów zakładanych bez skarpetek i kolorowych skarpetek. Wszystkie trzy budzą kontrowersje i można spotkać bardzo odmienne zdania na ich temat. Postaram się je omówić po kolei przedstawiając mojego stanowisko w każdej z nich.

      Długość spodni.
      Rzeczywiście kiedyś uważało się, że nogawki spodni powinny się lekko opierać na bucie, tworząc z przodu jedno załamanie. Taka zasada miała sens, gdy szerokość nogawek wynosiła 23 – 25 cm, co jeszcze nie tak dawno było standardem w przypadku spodni garniturowych. Przy takiej szerokości nogawek załamanie wyglądało estetycznie, nogawki z tyłu sięgały do połowy zapiętka, zaś skarpetki były całkiem zakryte. Taki standard funkcjonował dość długo i wszyscy się do niego przyzwyczaili. Próbują więc stosować te same zasady obecnie, gdy nogawki spodni stały się zdecydowanie węższe (18 – 19 cm, a częstokroć mniej). I tu pojawia się problem, bowiem przy wąskich nogawkach nigdy nie utworzy się estetyczne załamanie z przodu, tylko spodnie nieestetycznie pomarszczą się na całym obwodzie, co będzie wyglądać fatalnie (i najczęściej tak właśnie wygląda). Wąskie spodnie nie powinny tworzyć żadnych fałd ani załamań i sięgać do górnej krawędzi cholewki buta. Wtedy przy każdym ruchu (a szczególnie przy siadaniu) skarpetki będą się mniej lub bardziej odsłaniać, ale to jest całkowicie normalne i nie należy z tym walczyć. Zaprzyjaźnieni sprzedawcy z salonów odzieżowych opowiadają mi o klientach, którzy ustalają długość spodni w ten sposób, że robią duży wykrok i uważają, że wtedy skarpetki muszą być schowane pod nogawkami. To jest oczywiście bez sensu, a w efekcie spodnie w pozycji stojącej tworzą sporą harmonijkę nad butami, a to jest już poważna modowa wpadka, wręcz obciach. Więcej o długości spodni można przeczytać we wpisie Długość spodni.

      Buty bez skarpetek.
      Większość Włochów nosi buty bez skarpetek zarówno latem, jak i zimą. Wiele osób w Polsce naśladuje ten zwyczaj, więc buty bez skarpetek można coraz częściej zobaczyć na naszych ulicach. Ja uważam, że trzeba zachować zdrowy rozsądek; jest obuwie, do którego skarpetek nie wolno zakładać (sandały, espadryle), jest takie, do którego czasem nie wolno, a czasem wolno (do mokasynów zestawionych z szortami – nie wolno, zaś do zestawionych z chinosami lub dżinsami – wolno, ale lepiej nie), jest takie, które pozostawia dowolność (loafersy) i wreszcie jest takie, które bez skarpet wygląda źle (typowe półbuty: wiedenki, angielki, monki, brogsy itp.). Goła męska kostka wiele osób razi i na to nic się nie da poradzić. Mnie razi coś odwrotnego: skarpety założone do sandałów, espadryli lub mokasynów.

      Kolorowe skarpetki.
      Uważam, że im mniej formalna stylizacja, tym bardziej można sobie pozwolić na ekstrawaganckie, kolorowe skarpetki. Są ekstrawaganckie, więc jednym przypadną do gustu, a innym – nie. Ja jestem zwolennikiem kolorowych skarpetek i chyba jednym z pierwszych w naszym kraju, który je stosował. Początkowo spotykałem się z głosami dezaprobaty, dzisiaj najczęściej spotykam się z entuzjazmem. Ale to jest oczywiście sprawa kontrowersyjna i ktoś komu się nie podoba ma pełne prawo nazywać to pstrokacizną, sileniem się na oryginalność, czy nawet brakiem kultury. W każdym razie kolorowe skarpetki zrobiły niebywałą furorę w ciągu kilku ostatnich lat. Swoje pierwsze skarpetki tego typu sprowadzałem ze Stanów Zjednoczonych i płaciłem za nie absurdalnie dużo, dziś można je spotkać w każdym sklepie, a ceny zaczynają się od kilku złotych.

      Bardzo dziękuję za miłe słowa pod adresem zdjęć prezentowanych w blogu. Pozdrowienia od mojej żony 🙂

      1. Walka z przydługimi spodniami to syzfowa praca. Mam wrażenie, że mężczyźni noszą spodnie coraz dłuższe.
        Poczynając od celebrytów, a skończywszy na maturzystach. Dużo w tym jest winy w braku przeszkolenia obsługi sklepów. Ja rozumiem, że klient to nasz pan i należy przymrużyć oko jeśli sie ktoś uprze na jedno załamanie kantu, ale zwykle jest ich trzy lub więcej. Po prostu – harmonijka.
        Rozumiem te ciągoty u osob starszych( przyzwyczajenie, tradycja, siła bezwładności), ale skąd ten „magnetyzm” u młodzieży….nie mam pojęcia.

        1. A ja mam wrażenie, że jednak następuje zmiana na lepsze. I to szczególnie wśród młodych obserwuję zainteresowanie dobrym ubiorem opartym na klasycznej elegancji. Mój wpis o tym jak się ubrać na studniówkę 2017 miał prawie 90 tysięcy odsłon. Przy około 140 tysiącach stydniówkowiczach płci męskiej, to jest wynik imponujący. Może tej zmiany na lepsze nie widać jeszcze powszechnie na ulicach, w środkach komunikacji, czy choćby na weselach, ale poczekajmy. Przyjdzie czas, że będzie to widać.

  5. To już trzeci wpis w dość krótkim czasie, w którym opisujesz wesele jako imprezę formalną, na której osoby płci męskiej obowjązują dość restrykcyjne zasady odnośnie ubioru.
    Absolutnie się z tym nie zgadzam.
    Wesele jak sama nazwa wskazuje powinno być wesołe, kolorowe, radosne, swobodne, pełne luzackiej zabawy i wigoru.
    Oczywiscie ze względu na szacunek dla pary młodej należy ubrać sie elegancko, ale to nie znaczy, że „sztywno”.
    Jeśli kogoś obowiązują pewne zasady to tylko parę młodą.
    No właśnie…jeśli mamy się ubrać formalnie jak pan młody to czym on bedzie się odróżniał od gości?
    Zresztą jak jest dobre wesele to po godzinie mężczyźni zdejmują marynarki i krawaty.
    Zasada jest prosta – mamy być ubrani gorzej niż pan młody.
    Pozdrowienia W.
    P.S. Należy odróżnić uroczystość ślubu od wesela.
    Dlatego najlepiej mieć dwa garnitury.
    🙂

    1. Nie rozumiem. Sugeruje Pan, że nie można być wesołym, radosnym w garniturze? Że nie można dobrze się bawić będąc dobrze ubranym?

      1. Nigdzie nie napisałem że na wesele nie trzeba ubrać się w garnitur, wręcz przeciwnie, napisałem że dobrze mieć nawet dwa.
        Chodzi mi tylko o pogląd Autora, który uważa że wesela to są uroczystości formalne, w związku z tym należy przestrzegać pewnych reguł czyli ubrać się w garnitur czarny, a nawet w smoking.

  6. Z tą marynarką i krawatem na rozmowę kwalifikacyjną to byłbym ostrożny. Jest duża szansa, że w małej firmie, rozmowę przeprowadzi sam właściciel. Nie bedzie niespodzianką jeśli bedzie ubrany w jeansy i t-shirt.
    Nastąpi dysonans, zgrzyt, dyskomfort.
    Pan aplikant poczuje zażenowanie, stres i tremę.
    A boss?
    A pies ci mordę lizał.
    😊

    1. Nie zgodzę się, że fakt, iż prowadzący rozmowę kwalifikacyjną jest ubrany niechlujnie, jest źródłem stresu dla kandydata do pracy. Poza tym nigdy nie wiemy czy ktoś kto sam ubiera się byle jak, porządny ubiór u kogoś innego uzna za jego wadę czy zaletę.

      1. Na dwoje babka wróżyła.
        Ja i moja szwagierka mamy negatywne doświadczenia w tym temacie.
        W naszych przypadkach najlepsze były jeansy.
        👖

    2. Ja stosuję zasadę że na rozmowę kwalifikacyjną chodzi się w garniturze i, póki co, źle na tym nie wychodzę. Założenie garnituru raczej nigdy nie będzie błędem. No, może wyjątkiem byłaby rozmowa o pracę w branży „kreatywnej”, która widzi siebie jako artystyczną bohemę. Po drugie, z dwojga złego zawsze lepiej ubrać się lepiej niż powinno niż gorzej.

      Tak, zwykle byłem lepiej ubrany od osób przeprowadzających rozmowę. Tak, raz siedziałem przy stole z szefem firmy ubranym w t-shirt i szorty:)

      Dyskomfort, stres i trema zależą od pewności siebie a nie od stroju. Choć tak, przyznam że dobrze ubrać się w coś w czym się dobrze czuje.

  7. Jeszcze jeden komentarz tym razem odnośnie wiedeniek.
    W czerwcu był ślub mojego siostrzeńca, oczywiście poczułem szansę, żeby go poinstruować według wskazówek między innymi znalezionych na tym blogu.
    Piękny garnitur w kolorze coś pomiędzy jasnym granatem, a ciemnym niebieskim. Rękawy skrócone do wiadomej długości. Nogawki spodni skrócone do odpowiedniej długości. Muszka karminowa ręcznie wiązana. Poszetka biała. Prostokąt, pod kątem.
    Biały gwoździk w butonierce.
    Wiedenki.
    No właśnie. Nie napiszę jaki to był sklep bo był renomowany.
    Pani sprzedająca buty gdy dowiedziała się, że bedzie muszka karminowa, to poleciła mojemu siostrzeńcowi do pary…
    Uwaga.
    Czerwone sznurówki.
    No i była para młoda i para sznurówek do pary z muszką.
    A ze mnie jak to zobaczyłem, uleciała para.
    Pozdrowienia i na zdrowie.

  8. Janku, chciałbym się odnieść do kwestii żelazka, czy też generatora pary.
    Ostatnio sprzedawca w salonie Wólczanki przestrzegł mnie (a właściwie moją żonę) przed prasowaniem koszul Lamberta z użyciem pary. Taki sposób prasowania, jak stwierdził, powoduje rozmiękanie włókien i nadmierne gniecenie tkaniny. Zalecił krochmal w spray’u lub zwilżanie koszuli przed prasowaniem. Ale parę radził wyeliminować. Wyglądał na kompetentnego…
    Czy masz zdanie na ten temat?
    Serdecznie pozdrawiam, Tomek

    1. To mi przypomina przestrogi lekarzy z połowy XIX wieku, którzy uważali, że ludzki organizm nie jest w stanie znieść tak wielkich prędkości, jakie wówczas zapewniała kolej i zalecali podróżowanie pojazdami konnymi.
      Gorąca para ułatwia prasowanie gdyż rozluźnia włókna. Oczywiście pary nie musi się uzyskiwać w żelazku. Jeśli ktoś woli, to może zwilżyć koszulę i prasować żelazkiem bez pary. Para wytwarza się wtedy wskutek parowania wody w zwilżonej koszuli pod wpływem rozgrzanej stopy żelazka. Taka para nie jest ani gorsza, ani lepsza od pary wytworzonej w żelazku, tylko proces prasowania jest wtedy ciut bardziej uciążliwy. Można też całkiem zrezygnować z pary i prasować na sucho, ale efekty są wtedy znacznie gorsze.

  9. Panowie, uważajcie, bo mam wrażenie, że przy dyskusjach o żelazku i wytwornicy pary dość łatwo o przekroczenie granicy śmieszności…

  10. Dzień dobry Panie Janie. Jakim węzłem wiąże krawaty Ryszard Petru? Jego węzły są zwykle bardzo szerokie i nieco spłaszczone. Zawsze posiadają łezkę, ale ogólny efekt jest raczej nieciekawy, choć bardzo charakterystyczny.

  11. Czy mógłby Pan doradzić, czy poniższe krawaty są odpowiednie do formalnych stylizacji wieczorowych (granatowego garnituru, białej koszuli na spinki, biała poszetka, czarne oksfordy):

    https://shopmiler.com/pl/akcesoria/krawaty/granatowy-krawat-gladki

    https://shopmiler.com/pl/akcesoria/krawaty/bordowy-krawat-gladki

    Mam obawę, czy nie są trochę za jasne do stylizacji wieczorowych. Z doświadczenia jednak wiem, że zdjęcia w sieci często dobrze oświetlone, przez co produkty wydają się jaśniejsze niż są w rzeczywistości.

      1. Kupiłem krawat z Republic of Ties. Bardzo dziękuję za polecenie – rzeczywiście znakomita jakość!

  12. Również polecam krawaty Republic of Ties. Starannie wykonane, dobrze się wiążą i „trzymają” łezkę. Dobry stosunek jakości do ceny.

    1. Biała koszula jest uniwersalna; można ją zastosować do wieczorowego garnituru, jak i do każdej stylizacji casualowej. W skrajnym przypadku, po podwinięciu rękawów, nada się do całkiem luźnej letniej stylizacji z szortami i espadrylami.
      Ale z tą konkretną koszulą z oferty Wólczanki jest problem. Bowiem koszula, którą ma na sobie model to jest inna koszula niż ta złożona w kostkę. Inny jest kołnierzyk i o ile ten z koszuli złożonej jest OK, o tyle ten z koszuli na modelu jest za mały i zupełnie się nie nadaje do włożenia z krawatem pod marynarkę. Pytanie, którą z tych koszul się otrzyma po opłaceniu zamówienia?

      1. Dziękuję za odpowiedź. Faktycznie koszula na modelu jest inna, jak Pan zauważył ma inny kołnierzyk a także wygląda na pasowaną ( w opisie jest „regular” oraz wygląda na wykonaną z „popeliny” natomiast w opisie jest wzór diagonalny, widoczny przy złożonej koszuli. Właśnie głównie z powodu faktury materiału pytałem o możliwość zastosowania tej koszuli na „oficjalne” okoliczności.
        Wysłałem zapytanie do sklepu internetowego w kwestii uściślenia, który produkt tak naprawdę kupujemy…

  13. Panie Janie, pozwolę sobie wkleić cytat z odpowiedzi, jaką otrzymałem od obsługi sklepu internetowego Wólczanki: ” Koszula, o której Pan pisze to ten sam model zarówno na modelu jak i w formie złożonego produktu. Została sfotografowana z innym krawatem ale jest to ten sam produkt…”

    Chyba najrozsądniej będzie zrezygnować z zakupów w tym sklepie…

    1. Generalnie koszule Wólczanki nie są złe i mają nie najgorszy stosunek jakości do ceny. Trzeba tylko uważać na wielkość kołnierzyka. Szczęśliwie jednak moda na maleńkie kołnierzyki zdaje się mijać.
      Jeśli chodzi o fakturę tkaniny, to rzeczywiście najbardziej elegancko wyglądają koszule z tkanin gładkich, takich jak popelina. Ale nie ma przeciwwskazań, żeby na formalne okazje zakładać koszule o bardziej wymyślnym splocie. Należy się kierować rozsądkiem i unikać tylko koszul ze szczególnymi ozdobnikami, jak np. naprzemienne pasy o różnych splotach, różnie załamujących światło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *