Mankiety koktajlowe
Mankiety koktajlowe, które są bohaterami dzisiejszego wpisu, występują też pod bardzo wieloma innymi nazwami. Część z tych nazw odnosi się do różnych miast włoskich (np.: mankiety mediolańskie, mankiety neapolitańskie, mankiety Portofino), część jest związana z filmami z Jamesem Bondem (np. mankiety Jamesa Bonda, mankiety Doktor No), część zaś ma charakter opisowy (np. mankiety podwójne na guziki, mankiety wywijane z dwoma guzikami). Ta ostatnia była stosowana przez markę Turnbull & Asser – najbardziej znanego producenta koszul tego typu (ang. two-button turnback cuff), ale jakiś czas temu została zastąpiona przez nazwę: mankiety Dr. No. Sporadycznie można też zetknąć się z nazwą: mankiety kasynowe, jednak najczęściej używane jest właśnie określenie: mankiety koktajlowe.
Nazwę: mankiety koktajlowe wymyślił prawdopodobnie Frank Foster – londyński projektant i producent ekskluzywnych koszul, który zresztą uważa się za autora pomysłu wywijanego mankietu zapinanego na dwa guziki. Jeśli chodzi o nazwę, to chyba jej autorem jest rzeczywiście Foster, natomiast sama idea mankietu była znana już w pierwszej połowie XX wieku. Nie wiadomo kto ją wymyślił, gdyż do autorstwa przyznaje się co najmniej kilka firm (Turnbull & Asser, Ede & Ravenscroft, Hawes & Curtis). W różnych źródłach można się też natknąć na informację, że autorem pomysłu mankietu koktajlowego był David Niven (1910 – 1983) – brytyjski aktor filmowy, m.in. laureat Oscara (1959) za główną rolę w filmie Osobne stoliki w reżyserii Delberta Manna. Nawet jeśli Niven nie był autorem pomysłu, to z całą pewnością był wielkim miłośnikiem i popularyzatorem mankietów koktajlowych. Inne znane postaci, które chętnie nosiły koszule z takimi mankietami to Pablo Picasso, Peter Ustinov, Yul Brynner, Peter Sellers i Terence Young. Ten ostatni miał największy wpływ na ich popularyzację, gdyż był reżyserem trzech filmów o przygodach agenta 007: Doktor No, Pozdrowienia z Rosji i Operacja Piorun. I to za jego sprawą James Bond został ubrany w koszule z mankietami koktajlowymi, zamawianymi (tak jak koszule samego Terence’a Younga) w Turnbull & Asser. Po zaprzestaniu współpracy z Youngiem, producenci Bonda nie zrezygnowali z koszul Portofino, a wręcz przeciwnie – uczynili je jednym ze znaków rozpoznawczych agenta. Tyle tylko, że zmieniały się firmy, które dostarczały koszule. Po Turnbull & Asser przyszła kolej na Franka Fostera, a później na Toma Forda.

Mankiety koktajlowe nigdy nie 'trafiły pod strzechy’, czyli nie stały się powszechnie stosowanymi przez przeciętnych mężczyzn, ale w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku były dość popularne. Później zniknęły na wiele lat (pozostając jeszcze w filmach Bonda przez lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte), by triumfalnie powrócić w drugiej dekadzie XXI wieku. No, może z tym triumfalnym powrotem to lekka przesada, ale faktem jest, że mężczyźni chcący się wyróżnić – pozostający jednocześnie w sferze klasycznej elegancji – coraz częściej po nie sięgają. Rzecz jasna nie znajdziemy ich u nas w ofercie masowych producentów takich jak Vistula, Wólczanka, Bytom czy Lancerto, ale od czasu do czasu pojawiają się one w ofercie marek mniejszych, nastawionych na świadomego i wyrobionego klienta. O czym w dalszej części wpisu.


W zakresie formalności koszule z mankietami koktajlowymi sytuują się pomiędzy tymi z mankietami francuskimi na spinki, a zwykłymi, pojedynczymi mankietami na guziki. Nadają się szczególnie do eleganckich garniturów dziennych, ale nie będzie błędem zastosowanie ich do garniturów wieczorowych, oczywiście pod warunkiem, że kolor koszuli będzie biały. Bardzo ciekawym rozwiązaniem są koszule winchester (tzw. maklerki) wyposażone w mankiety koktajlowe; wyglądają jeszcze bardziej intrygująco niż koszule jednolite. Mankiety koktajlowe trzeba uznać za nie nadające się do smokingu, choć nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu, że w filmie Człowiek ze złotym pistoletem, James Bond, do białej, dwurzędowej marynarki smokingowej, założył koszulę z takimi mankietami. W dodatku była ona nie biała, lecz kremowa. A skoro znów przywołuję Bonda, zatem nie od rzeczy będzie pokazać kilka jego koszul z mankietami koktajlowymi.




Pozostało już tylko odpowiedzieć na pytanie jak jest z dostępnością koszul z mankietami koktajlowymi na naszym rynku? Nie jest różowo a sytuacja jest zmienna. W każdym razie warto sprawdzać takie marki jak: Zack Roman, Poszetka, Macaroni Tomato czy 4Gentleman.

Jakiś czas temu postanowiłem sprawić sobie koszulę z mankietami koktajlowymi. Wymarzyłem sobie, że będzie to koszula winchester, zwana powszechnie maklerką. W owym czasie koszule takie były niedostępne na naszym rynku, dlatego zdecydowałem się na szycie na miarę. Wybrałem, jako wykonawcę, firmę Van Thorn i dziś mogę stwierdzić, że był to dobry wybór; koszula prezentuje się znakomicie. Bardzo wyrazisty wzór biało-niebieskich pasków spowodował jednak, że mogę ją łączyć z innymi składnikami garderoby – wyłącznie gładkimi i jednokolorowymi. Jakikolwiek wzór na krawacie jest raczej wykluczony. Zaplanowałem pierwszy raz włożyć moją koszulę na Pitti Uomo, do granatowej marynarki w białe ciapki. I okazało się to kompletną porażką; bardzo wyrazisty wzór na marynarce, w połączeniu z bardzo wyrazistym wzorem koszuli, dały fatalny efekt, którego nie ratował nawet jednolity krawat. Oczywiście zmieniłem początkowy zamiar i do wzorzystej marynarki założyłem na Pitti Uomo, koszulę białą. Natomiast w połączeniu z granatowym garniturem, koszula prezentuje się świetnie, co można ocenić na zdjęciach poniżej. Także białe mankiety koktajlowe idealnie wpisują się w konwencję.
Koszule z mankietami koktajlowymi oferuje również Vel Venti. Warto rozważyć ich ofertę bo to przedsiębiorstwo rodzinne ze szwalnią w Elblągu.
Piękne są te mankiety, ale dla mnie mają (bardzo subiektywny) mankament praktyczny. Mam kilka koszul portofino i często mam problem z idealnym utrzymaniem mankietu w rękawie marynarki. Czasem mankiet wysuwa się i nie chce „wrócić” na swoje miejsce w otchłani rękawa, zatrzymując się na nim 🙂
A czasem niesymetrycznie załamuje się w miejscu skrajnego guzika i nieestetycznie wysuwa tylko z jednej strony rękawa. Być może nie nazbyt dokładnie je prasuję. Ale generalnie jakość wymienionych wyżej sprzedawców tych koszul potwierdzam i polecam. Wydaje mi się, że jeszcze Macaroni Tomato je ma w zasobach.
Pozdrawiam!
Witam
Świetny blog,chyba najlepszy jaki czytałem do tej pory i który będę czytał.Pytanie do Ciebie Janie jest następujące.Firma Zack Roman ma w swojej ofercie piękna koszule z kołnierzykiem typu ’tab collar’ i z mankietem koktajlowym.Czy taka koszula będzie dobrym zestawieniem tylko ze stylizacja nieformalna?
Jakie jest twoje zdanie w tej kwesti?
Dziękuje
Dziękuję za miłe słowa.
Koszule z kołnierzykami tab-collar, pin-collar, a szczególnie button down mają mniejszą formalność od koszul ze zwykłymi kołnierzykami wykładanymi. Ale należy to interpretować tak, że niedopuszczalne jest ich użycie do ubiorów formalnych (smokingu) i wieczorowych. Do garniturów biznesowych nie polecałbym tylko koszuli z kołnierzykiem button down, natomiast pin-collar i tab-collar można już brać pod uwagę. Idąc w dół w hierarchii formalności – poczynając od garniturów dziennych – wszystkie wymienione typy kołnierzyków będą OK.
Dziękuje i życzę miłego dni .
Mam, jak powiada klasyk, „w tym temacie”, pytanie. Otóż moją ulubioną koszulą jest pin-collar z mankietami koktajlowymi, czyli niezbyt formalna (biała od ZackRoman). Niedawno sprawiłem sobie stroller (Pan Józef Błoński uszył mi sztuczkowe spodnie i szarą kamizelkę, a czarną marynarkę wziąłem od garnituru sprzed 15 lat, którego nosiłem ze 3 razy). Mam więc zagwozdkę, czy opisaną koszulę wypadałoby założyć do strollera? Jego stopień formalności jest przecież dyskusyjny, np. w GB w ogólenie jest traktowany jako strój formalny.
Serdecznie pozdrawiam.
100 lat temu odpowiedź brzmiałaby: absolutnie nie! Ale dziś? Gdybym ja miał stroller to nie wahałbym się założyć wspomnianej koszuli 🙂 Choć to byłoby co najmniej nagięciem zasad a może nawet ich złamaniem.
Proszę przysłać zdjęcie; chętnie je zamieszczę w kolejnym wpisie „Pytania i odpowiedzi”.
Ok, namówię narzeczoną na sesję w Łazienkach. Nie rozumiem tylko, dlaczego Pan nie ma strollera? Przecież można go skomponować ze składników, które ma Pan pewnie w nadmiarze, być może z wyjątkiem sztuczkowych spodni, ale to przecież żaden problem. Ja wybierałem pośród kilku „sztuczek”, a koszt spodni to 600zł.
Mankiety koktajlowe w koszuli pin collar i nietylko, ma w ofercie firma Veva. Kupiłem ostatnio przez internet i jestem mile zaskoczony. Polecam. Faktycznie nigdzie w Poznaniu nie znalazłem koszul z mankietami koktajlowymi.
Drogi Janie, jedno pytanie i jedna uwaga. Czy kwestia przeszycia guzików (dla osób z bardzo wąskimi nadgarstkami) nie sprawia technicznych problemów przy takim mankiecie? A komentarz: mankiet elegancki i efektowny, natomiast trzeba pamiętać, że w dobie dość wąskich rękawów w marynarkach garniturowych (i to także w markach typu Poszetka) może być kłopotliwy…
Nie ma problemów z przeszyciem guzików o ile są usytuowane w wystarczającej odległości od krawędzi. Ale wydaje mi się, że koszule z takimi mankietami są obecnie zupełnie niedostępne zatem pozostaje szycie na miarę. A wtedy szerokość mankietów jest kształtowana indywidualnie.
Jeśli chodzi o mieszczenie się w rękawie marynarki, to właśnie w przypadku mankietów koktajlowych problem nie występuje – w przeciwieństwie do mankietów na spinki. To zresztą jedna z zalet takich mankietów; wprawdzie nieco ustępują formalnością mankietom francuskim, ale za to nie ma problemu z ich blokowaniem się w rękawie marynarki.
Świetny wpis. Ja mam tab collar z mankietami koktajlowymi od Martin&Moore. Szkoda, że tego modelu nie ma już w ofercie, bo jest wspaniały (i bardzo przystępny cenowo).