Dobieranie i łączenie kolorów
Dobieranie i łączenie kolorów to umiejętność, która nie jest przesadnie rozpowszechniona wśród polskich mężczyzn. Bo też większość z nich unika kolorów, jak diabeł święconej wody. Równocześnie spora część kobiet lubi i ceni kolorowe ubiory mężczyzn. Jeśli wziąć pod uwagę, że jednym z głównych celów mężczyzn, którzy dbają o swój ubiór i ogólnie o wygląd, jest zrobienie dobrego wrażenia na kobietach, to powyższe konstatacje wydają się ze sobą sprzeczne. Bo przecież, skoro wiele kobiet chciałoby widzieć mężczyzn w kolorowych ubiorach, to stosownie do tego, wielu mężczyzn powinno się tak nosić. Tymczasem zaskakująco dużo osób uważa, że prawdziwemu macho nie przystoją kolorowe ubiory; najwłaściwszy jest kolor czarny, warunkowo dopuszczalne są inne, ale w bardzo ciemnych odcieniach (granat, grafit itp.). Jeśli ktoś tak uważa, to ma do tego pełne prawo. Nie zamierzam też twierdzić, że ubieranie się na szaro-czarno jest niewłaściwe. Przeciwnie: można być świetnie ubranym nie wychodząc poza czernie, szarości i granaty. Ja tylko zachęcam do nieodrzucania kolorów. I do sięgania po nie, przynajmniej od czasu do czasu. Bo dobieranie i łączenie kolorów jest samo w sobie świetną zabawą. Uzyskany pozytywny efekt jest już tylko dodatkową premią.
Mój wpis adresuję do osób, które chciałyby popróbować z ubiorami w weselszych i żywszych kolorach, ale boją się, że źle je dobiorą lub źle ze sobą połączą i uzyskają efekt odwrotny od zamierzonego. Czyli będą razić złym doborem barw i wzbudzać negatywne reakcje. Rzeczywiście takie niebezpieczeństwo istnieje; są kolory, które do siebie nie pasują i się ze sobą gryzą. Jak zatem uniknąć kolorystycznych wpadek? Są na to różne sposoby, ale najważniejsze są dwa;
- Dobieranie kolorystyki ubrań i dodatków na podstawie koła kolorów;
- Stosowanie zasady powtórzenia kolorów.
Koła kolorów, które można wyszukać przy pomocy Googla wpisując frazę koło kolorów, albo wheel of colours, mają zawsze taki sam układ kolorów, ale same kolory mogą się nieco od siebie różnić. Można też znaleźć takie, w których poszczególne segmenty są podzielone na odcienie, czyli różne nasycenie poszczególnych kolorów, można też natknąć się na koła 24-segmentowe. Jednak 12-segmentowe wydają się najbardziej przyjazne do stosowania.
A zasada korzystania z koła kolorów jest następująca: pasują do siebie kolory sąsiadujące oraz przeciwlegle z koła kolorów. To bardzo proste i zawsze się sprawdza. Jeśli chodzi o kolory sąsiadujące, ich współgranie ze sobą wydaje się dość oczywiste. Mniej oczywiste może być pasowanie kolorów przeciwległych, więc spójrzmy na kilka przykładów. Zdjęcia pochodzą z targów Pitti Uomo, a ich autorką jest Małgorzata Adamska.
Zdjęcie Fadiego (w żółtej marynarce) wymaga dodatkowego komentarza. Mianowicie wprowadził on jeszcze jeden kolor – czerwony. A kolor czerwony jest akurat w połowie drogi pomiędzy żółtym a niebieskim. Czy zatem jego wprowadzenie jest błędem? Nie jest. Bowiem zasada dobierania kolorów sąsiednich lub przeciwległych – nie wyklucza innych. Ona tylko gwarantuje trafioną kombinację, ale to nie znaczy, że inne kombinacje będą nietrafione. Diabeł tkwi w szczegółach, czyli odcieniach. Połączenie czerwonego z niebieskim może być zarówno udane, jak i nieudane. Osoby nie czujące się pewnie w dobieraniu kolorów powinny przyjąć jeszcze jedną zasadę: nie wprowadzać więcej niż dwóch intensywnych kolorów. Wstrzemięźliwość w mnożeniu kolorów powinna być analogiczna do wstrzemięźliwości w mnożeniu wzorów: najbezpieczniej, gdy tylko jeden z elementów ubioru jest wzorzysty, a pozostałe są gładkie. Co znów nie znaczy, że każda kombinacja kilku wzorzystych elementów, zawsze będzie porażką.
Drugą zasadę dobierania kolorów nazwałem powtórzeniem kolorów. Chodzi o to, że jeśli jeden z elementów ubioru ma wzory w różnych kolorach, to na pewno bezpieczne będzie połączenie go z drugim elementem, który jest w kolorze wzoru występującego na pierwszym. Lub jeśli oba elementy mają wzory w różnych kolorach, to bezpiecznie można je ze sobą zestawić jeśli któryś z kolorów pojawia się i na jednym, i na drugim. Jeśli brzmi to dość skomplikowanie, to najlepiej przeanalizować sytuację na przykładach.
Ciekawym aspektem wykorzystywania kolorów w męskich stylizacjach, jest akcent kolorystyczny w zestawach monochromatycznych. Taki akcent potrafi bardzo ożywić stylizację i spowodować, że przestaje być nudna, a zaczyna być intrygująca. Najczęściej tym kolorowym akcentem bywa krawat, ale może to być także poszetka, skarpetki, czy choćby kwiatek lub wpinka do butonierki.
Ja sam często stosuję zasadę powtórzenia kolorów. Jeden z takich przypadków chciałbym tu opisać. Gdy przed laty kupiłem w Próchniku, dwurzędową marynarkę w kratę, było dla mnie oczywiste, że powinienem dobrać do niej chinosy w kolorze takim, jak linie kraty. A linie są w dwóch różnych kolorach: beżowym i rdzawym. Stanęło zatem na dwóch parach chinosów, których dobranie udało się bardzo dobrze, co można ocenić na poniższych zdjęciach. Obydwie stylizacje, które prezentuję na kolejnych zdjęciach są z całą pewnością dobrze skoordynowane kolorystycznie. Jednocześnie dość znacznie różnią się od siebie charakterem.
Jak widać dobieranie i łączenie kolorów w męskich stylizacjach, nie jest bardzo skomplikowane. Trzeba tylko chcieć spróbować. Bardzo do tego namawiam, ale zastrzegam, że nic na siłę. Najpierw trzeba czuć potrzebę, a dopiero później zastanawiać się jak to zrobić. W każdym razie życzę powodzenia 🙂
Jestem też tego samego zdania. Na kolorowo ubierają się Murzyni i Cyganie /przy całym dla nich szacunku/.
Wydaje mi się, że wzbudzanie zachwytu kobiet nie jest myślą przewodnią tego postu, choć we mnie zachwyt został niewątpliwie wzbudzony! 😉
Dzięki Janie za ten krótki „tutorial”! Bardzo łatwo się poślizgnąć i wyłożyć przy wyborze kolorów w danej stylizacji. Niemniej podstawy ich dobierania, o których piszesz w tekście – po prostu trzeba znać!
Czy będzie (a może już był tylko mi umknął) wpis o dobieraniu kolorów do typu urody?
Nie było takiego wpisu, ale też nie czuję się na siłach taki stworzyć 😉
Powiem tak, że jest więcej zasad doboru kolorów niż tu przedstawione. Wystarczy zapytać pierwszego z brzegu dekoratora wnętrz. Pisze to bez żadnej złośliwości.
Druga sprawa to gust i smak.
A po trzecie jeśli nam się podoba jakiś zestaw i się w tym dobrze czujemy, to nie szkodzi wyjść po za ramy.
Artykuł bardzo ciekawy. Pozdrawiam
Zgadzam się 🙂 Właśnie dlatego napisałem: Są na to różne sposoby [na uniknięcie kolorystycznych wpadek], ale najważniejsze są dwa. Oraz w innym miejscu: (…) zasada dobierania kolorów sąsiednich lub przeciwległych – nie wyklucza innych. Ona tylko gwarantuje trafioną kombinację, ale to nie znaczy, że inne kombinacje będą nietrafione.
Wpis na plus. Ale przyczepię się do marynarki od Pruchnika. Ma nieco za długie rękawy, a Pan na ogół bardzo dba żeby były dobre. Wydaje mi się też, że jest nieco za duża w barkach.
Jak uniknac kolorystycznych wpadek?
Jest na to trzeci sposob: uczeszczac do muzeow i w „celach kolorystycznych” ogladac prace starych mistrzow.