Bawełna seersucker: tkanina na pościel czy na elegancki garnitur?
Nasz język mody pełen jest zapożyczeń z języków obcych – czasami zasadnych i od dawna zadomowionych w języku polskim (np. krawat, trencz, poszetka), a czasami zupełnie niepotrzebnych bowiem zastępujących istniejące słowa polskie (np. oksfordy zamiast wiedenek czy derby zamiast angielek). Na ogół staram się trzymać zasady nieużywania zapożyczeń w sytuacjach, gdy istnieją odpowiednie słowa w języku polskim. Zdarza się nawet, że tworzę nowe słowa, żeby wyeliminować drażniące mnie zapożyczenia (np. słowem wałkońki proponuję zastąpić anglojęzyczne zapożyczenie: loafersy). Jednak w tytule wpisu złamałem moją zasadę i użyłem nazwy: bawełna seersucker mimo tego, że tkanina ta ma aż dwie nazwy w języku polskim: kora i bawełna gofrowana. Zrobiłem to rzecz jasna celowo (i trochę prowokacyjnie) żeby odciąć się od nieco pejoratywnego zabarwienia polskojęzycznych nazw tkaniny będącej bohaterką dzisiejszego wpisu. Więcej o tym w dalszej części moich rozważań, gdzie nie będę już jednak używał zapożyczenia lecz – zamiennie – nazw: kora i bawełna gofrowana.
Bawełna gofrowana to tkanina niemal zupełnie u nas zapomniana z punktu widzenia mody męskiej ale często stosowana na pościel, piżamy, bieliznę itp. – stąd te wspomniane pejoratywne konotacje. Czasami – choć bardzo rzadko – można się natknąć na uszyte z niej męskie koszule, natomiast w zasadzie nie stosuje się jej do szycia męskich marynarek, a o szyciu garniturów nie ma co nawet marzyć. Gdy przed laty projektowałem dla Próchnika kolekcję męskiej odzieży, zapragnąłem wprowadzić do niej garnitur z kory. Zostałem jednak szybko sprowadzony na ziemię stwierdzeniem, że byłby to produkt całkowicie niesprzedawalny. Niechęć polskich mężczyzn do tej pięknej tkaniny wydaje mi się niezrozumiała, bo np. w Stanach Zjednoczonych jest ona bardzo popularna i często stosowana właśnie na męskie ubiory: marynarki, garnitury, spodnie, koszule. W stylu preppy jest niemal obowiązkowa na letnie ubiory, a jest też popularna jako tkanina na stroje weselne – zarówno dla pana młodego jak i gości. Skoro wspomniałem o stylu preppy (wylansowanym przez studentów elitarnych amerykańskich uczelni z tzw. Ligi Bluszczowej) to warto poszukać wyrobów z kory w ofercie marki Polo Ralph Lauren – chętnie nawiązującej do tego stylu.

Cechą charakterystyczną bawełny gofrowanej są naprzemienne pasy gładkie i zmarszczone, które powstają w procesie tkania, wskutek różnego napinania przędzy. Włókna, które były napięte podczas tkania – rozluźniają się, co daje efekt zmarszczenia. Przeważnie do tkania tego typu bawełny stosuje się dwa różne kolory przędzy, co daje w efekcie tkaninę w paski. Tak jednak wcale nie musi być i bywa kora jednolita. Na męskie garnitury często stosuje się korę w kolorze granatowym (kilka lat temu taki garnitur można było kupić w Poszetce). Z punktu widzenia użytkowego ważne są dwie cechy tkaniny. Po pierwsze nie przylega ona ściśle do ciała lub do innych warstw odzieży (wskutek zmarszczeń), co potęguje efekt przewiewności. Dlatego właśnie tkanina jest idealna na letnie ubiory. A po drugie – tej tkaniny się nie prasuje!




Garnitury z kory w biało-niebieskie paski święciły swoje największe triumfy w Stanach Zjednoczonych w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Później straciły trochę na popularności, by wrócić w drugiej dekadzie XXI wieku – tym razem głównie w Europie. Rok 2017 był tym, w którym takie garnitury zawładnęły letnią edycją Pitti Uomo, co widać na zdjęciach poniżej – wszystkie zdjęcia z Pitti Uomo pochodzą z jednego dnia targów, w czerwcu 2017 r. a ich autorką jest Małgorzata Adamska.





Wracając do lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku, chciałbym przypomnieć dwie postaci. Pierwsza to Miles Davis – jeden z najwybitniejszych muzyków jazzowych wszech czasów – który często nawiązywał do stylu preppy i nosił m.in. garnitury z kory. Druga to Felix Leiter – fikcyjna postać z filmów o Jamesie Bondzie. W jednej ze scen filmu Goldfinger z roku 1964, Felix (grany przez Ceca Lindnera) ma na sobie garnitur z kory w biało-niebieskie paski. Jego ubiór jest klasycznym przykładem stylu preppy: garnitur z guzikami z masy perłowej, biała koszula z kołnierzykiem kent i czarne dodatki: jedwabny krawat zawiązany węzłem four-in-hand, pasek i loafersy. Zestaw uzupełnia kapelusz panama z czarnym otokiem.


Tak się jakoś składa, że choć od lat myślę o sprawieniu sobie garnituru z kory (koniecznie w paski biało-niebieskie) to do tej pory nie zdecydowałem się na taki ruch. Mam wprawdzie zarówno spodnie jak i marynarkę z tej tkaniny ale były one szyte niezależnie od siebie, w różnych okresach i w różnych miejscach. Nie były też przewidziane do noszenia jako zestaw ale niespodziewanie się okazało, że całkiem dobrze ze sobą współgrają co możecie ocenić na zdjęciach poniżej. Spodnie i marynarka, o których powyżej, to stosunkowo młode nabytki, natomiast od wielu lat mam też inną marynarkę z bawełny gofrowanej, którą także prezentuję na zdjęciach poniżej. Muszę dodać, że marynarka z takiej tkaniny (koniecznie bez podszewki – przynajmniej na plecach) to doskonały pomysł na lato. Moim zdaniem jest lepszym wyborem niż marynarka lniana bo jest równie przewiewna a mniej gniotąca się.














Jak zwykle, świetny wpis. Przy okazji mała ciekawostka, Cec Linder urodził w się w Polsce, w okolicach Żywca.
Dziękuję 🙂
A jak się to prasuje? Czy po kontakcie z żelazkiem taka tkania nie traci swoich charakterystycznych godrowań?
W zasadzie się nie prasuje ale to jest swego rodzaju skrót myślowy. Bo jednak kanty spodni trzeba odnawiać żeby spodnie dobrze wyglądały. Prasuje się normalnie, żelazkiem na parę. Nie istnieje możliwość rozprasowania zmarszczeń na płasko 😉
Dzień dobry. Ciekawy wpis i piękne stylizacje jednak problemem , który dotarł do Polski to ocieplenie klimatu. Jest stare hiszpańskie powiedzenie: El calor es el mayor enemigo de la elegancia ( Upał jest największym wrogiem elegancji). Mieszkam częściowo na Majorce i prawda jest taka , że tutaj jeżeli ktoś nie obnosi się z takimi atrybutami bogactwa jak luksusowy zegarek to w miesiącach letnich każdy wygląda podobnie , biedak czy milioner ( szorty , lekkie buty i koszulki z krótkimi rękawami) . Ubranie się w garnitur możliwe jest tylko pod warunkiem przebywania w klimatyzowanym biurze , przy założeniu, że nie będzie się wychodzić na zewnątrz. Mam tutaj szafę marynarek/garniturów z lnu , z lekkich splotów bawełny i ubierać się nie mogę zaledwie kilka razy w okresie czerwiec-wrzesień. Podobnie jest również w Polsce co niestety oznacza ( pomimo mojego zamiłowania do mody klasycznej), że dywagacje mają charakter teoretyczny…
Dziękuję 🙂
To oczywiste, że ubiór dostosowuje się do warunków atmosferycznych, pory roku czy pory dnia. Ale też dostosowuje się do okazji i raczej nikomu nie przyjdzie do głowy założyć szorty i klapki gdy idzie na ślub i wesele. Nawet wtedy gdy panuje doskwierający upał. Problemem jest nie pogoda lecz zacieranie granicy pomiędzy sytuacjami gdy można się ubrać na całkowitym luzie a takimi gdy wypada zachować pewną dozę elegancji. A poza tym jest jeszcze kwestia wewnętrznej potrzeby; są ludzie którzy są kompletnie pozbawieni potrzeby porządnego wyglądu jak i tacy, którzy po prostu lubią się elegancko ubierać.
Na przestrzeni 60 lat na Balearach latem temperatury wzrosły od 3.5 do 5’C co wyeliminowało wszelką klasyczną elegancję z ulic w okresie letnim . Przy temperaturach nocą nie spadającą poniżej 29’C nikt nie porwie się za dnia na założenie nawet najcieńszej lnianej marynarki , a szczytem możliwości fizycznych jest koszula i luźnie spodnie z lnu. Inaczej wygląda sytuacja w okresie jesień – wiosna . Mam też doświadczenie z Polski gdzie w okresie letnim na rozprawach sędziowie często zachęcają żeby ściągnąć togę ponieważ nie da się wytrzymać kilku godzin w nieklimatyzowantch pomieszczeniach. Przy czym wszyscy mają świadomość standardów dotyczących ubrania ale realia klimatyczne wpływają na zmianę zwyczajów. Jak kiedyś powiedział(a) klasyk „Sorry , mamy taki klimat”. Kwestia zmiany obyczajów też jest istotna ale rozmawiamy na forum wśród osób mających tę świadomość. Niestety żyjemy w zmieniającym się świecie gdzie nawet zimy nie są takie jakimi były dawniej co też jest jednym z czynników zmiany stylu ubierania się ludzi.
To ciekawe, bo w krajach jeszcze gorętszych niż Hiszpania – Egipt, Arabia Saudyjska, Pakistan – tradycyjnie nosi się długie, luźne szaty. W ogóle to pomysł, aby na słońcu rozbierać się najbardziej, jak to tylko możliwe, to rdzennie europejska innowacja. Podobnie jak to, by jeździć w ciepłe kraje w okresie czerwiec-sierpień, gdy ich mieszkańcy robią odwrotnie – kto tylko może, stara się uciec z tych nieludzkich upałów… Jak pisał pewien dżentelmen – Only mad dogs and Englishmen go out in the midday sun.
Dobry wieczór. W Hiszpanii ( w miejscach gorących , w okresie letnim) zamiast marynarek nosi się lekkie guayabery lub cubany i lekkie lniane lub bawełniane spodnie. Kiedy jest gorąco tak ubiera się nawet król podczas oficjalnych spotkań.Niedowiarkom proponuję sprawdzić w internecie. Niestety taki mamy klimat. Trafna jest uwaga mojego poprzednika: nie mogę nadziwić się turystom w godzinach największych upałów w centrach Palmy , Barcelony czy Madrytu. Nikt z lokalsów, jak nie musi, nie pojawia się na zewnątrz. Sierpień spędzam w wysokich górach i zaiste nie mogę zrozumieć czemu ludzie z północnej Europy wybierają sierpień na czas urlopu, na południu . Co do strojów arabskich to kaftany są z reguły białe ( jeżeli chodzi o mężczyzn ) i ogólnie są bardzo przewiewne ponieważ w wersji dłuższej nie nosi się spodni. Poza tym w nieodległych dużych miastach Maroka , latem, w godzinach największych upałów nie uświadczy się nikogo poza turystami i oszalałymi psami😉.
…ale kobiece są czarne często. Stroje w krajach arabskich. Więc?
Może i luźny garnitur lniany, czy z letniej wełny lub taki jak w tym wpisie w tym i luźne spodnie to jest dobre rozwiązanie? Na pustyniach Arabowie też nie paradowali w krótkich spodenkach i rękawkach. Uprzedzając argument burze piaskowe występują tylko czasem.
Taki garnitur do mnie nie przemawia. Może dlatego, że preferuję raczej angielski styl. ALE awaryjnie mam kilka koszul (w zasadzie identycznych, bo w biało-niebieskie pasy) z tego materiału do założenia „na już” z nieformalną marynarką. Odpada staranne prasowanie i w kilka minut można wyjść z domu.
Janie, wałkońki z frędzlami to jaki model Meka?
Nie pamiętam bo kupiłem je dość dawno temu. W oryginale nie miały frędzli; te dorabiałem już własnym sumptem co opisałem we wpisie: Przeróbki szewskie?.
SuSu nie ma w ofercie żadnej marynarki, bądź garnituru z bawełny seersucker. Natomiast są garnitury z wełny seersucker.
Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałem cały wpis, bo temat bawełny gofrowanej (czy też seersucker – skoro już od tej nazwy zaczęliśmy 😉) to dla mnie jeden z przykładów, jak bardzo potrafimy w Polsce marginalizować świetne rozwiązania, tylko dlatego, że kojarzą się z czymś „niemodnym”, „pościelowym” albo „z przeszłości”. Tymczasem – tak jak trafnie Pan zauważył – w Stanach Zjednoczonych czy we Włoszech to tkanina traktowana z należnym szacunkiem, ba, wręcz z dumą noszona przez mężczyzn o wysmakowanym guście. I trudno się temu dziwić – przewiewna, praktyczna, bezobsługowa (nie wymaga prasowania!), a przy tym efektowna i elegancka. Czego chcieć więcej?
Zgadzam się również z tym, co Pan napisał o języku. Sam łapię się często na tym, że używam modowych zapożyczeń, choć mamy przecież polskie odpowiedniki – tylko brzmią dla wielu jakoś mniej atrakcyjnie, może nawet zbyt zwyczajnie. Słowo „wałkońki” zamiast „loafersy” brzmi genialnie i aż chce się je wpisać do własnego słownika. Właśnie takich świadomych zabiegów nam brakuje, żeby oswoić język mody i nadać mu lokalny charakter bez zbędnego nadęcia.
A wracając do samej kory – myślę, że czas najwyższy ją odczarować. Ja sam długo miałem opory, ale kilka sezonów temu przekonałem się do koszuli z tej tkaniny i… to był game changer. W upalne dni nie ma nic lepszego. Garnitur to jeszcze dla mnie za wysoka półka, ale marynarka z kory bez podszewki brzmi jak coś, co powinien mieć każdy mężczyzna latem w szafie. I zupełnie się zgadzam – lniana się gniecie i bywa kapryśna, a kora wygląda schludnie nawet po całym dniu użytkowania.
Dziękuję za ten wpis – zarówno za wiedzę, jak i za pasję, z jaką Pan pisze. Czuć, że to nie tylko moda, ale też sposób myślenia, pewien światopogląd. Oby więcej takich tekstów!
Pozdrawiam serdecznie!
Piotr z https://emoda24.pl/
Marynarka na zdj. 18 lniana z Bonus MG (kolor granatowy) jest w sprzedaży czy szyta na miarę?
Obie lniane marynarki (beżowa i granatowa) pochodzą ze standardowej kolekcji i są do kupienia w eGARNITUR.