Akcesoria i drobiazgi: wieczne pióro
Postanowiłem rozpocząć cykl artykułów pod wspólnym tytułem: ’Akcesoria i drobiazgi’. Bowiem o stylu i klasie mężczyzny świadczą nie tylko główne składniki ubioru, takie jak: buty, garnitur, koszula, krawat (kolejność nieprzypadkowa), ale także drobiazgi które są zwykle mało widoczne, a często wręcz zupełnie niewidoczne. O niektórych z dodatków, które zakwalifikować można do akcesoriów i drobiazgów, pisze się dość często na różnych blogach i portalach poświęconych męskim tematom. Zaliczyć można do nich: paski do spodni, zegarki, okulary, torby i teczki, spinki do mankietów. Zdecydowanie rzadziej goszczą: portfele, wpinki do butonierki, spinki do krawata, bransoletki, parasole, kalosze czy szelki. A gdzie wieczne pióra, długopisy, etui na okulary lub klucze, wizytowniki, notesy, breloczki czy laski (ale inne niż te, o których część z Was w tej chwili pomyślała)? A czy ktoś słyszał w ogóle o takim drobiazgu, jak spinacz do banknotów? Nie? A we Włoszech to rzecz dość popularna. Można ją np. nabyć w sklepie Lina Ieluzziego, w wersji bardzo luksusowej, wykonanej ze skóry aligatora. Dostałem taki gadżet w prezencie od Lina i nie omieszkam się nim pochwalić.
W cyklu Akcesoria i drobiazgi będę pisał zarówno o tych popularnych (nie odmówię sobie np. przyjemności napisania o zegarkach), jak i o tych bardzo rzadkich. Jako temat pierwszego wpisu wybrałem wieczne pióra. Dla wielu osób to przedmiot, który dawno temu wyszedł z codziennego użytku. Dla mnie nie – używam piór na co dzień i mam ich kilka. Być może ktoś z czytelników zauważył, że gdy prezentowałem dwurzędowy garnitur we wpisie Stylizacja formalna, w kieszeni marynarki tkwiło pióro. Może też ktoś zwrócił uwagę, że we wpisie Jak powstaje koszula jest zdjęcie, na którym robię notatki używając pióra. W obu przypadkach jest to to samo pióro – moje ulubione, marki Waterman, model Exception Night&Day Platinum, z elementami metalowymi pokrytymi platyną oraz złotą stalówką pokrytą rodem. Jest naprawdę znakomite.
W zależności od spojrzenia, historia wiecznego pióra jest albo bardzo długa, albo całkiem krótka. Długa; bo coś w rodzaju wiecznego pióra (zaostrzona trzcina z miedzianym zbiorniczkiem na atrament) znaleziono w grobowcu Tutenchamona, zaś projekty podobnego przyrządu do pisania, w notatkach Leonarda da Vinci z 1508 roku. Zaś krótka; bo za konstruktora pierwszego wiecznego pióra uważa się Nicolasa Biona – nadwornego inżyniera Ludwika XIV, który skonstruował swój przyrząd w roku 1707. Przez kolejne lata doskonalono pióra, jednak nie potrafiono sobie poradzić z niekontrolowanym wypływem atramentu, który zostawiał kleksy. Dopiero w roku 1884 Lewis Waterman wymyślił sposób zasilania kanalikowego, który zapobiegał kleksom. Sposób ten, udoskonalony przez Georga Parkera w roku 1894, jest stosowany do dzisiaj. Więc tak naprawdę dopiero końcówka XIX wieku to prawdziwe narodziny pióra. Był czas, gdy było ono jednym z najpowszechniejszych przedmiotów użytkowych. Po wynalezieniu długopisu, a szczególnie po rozpoczęciu jego produkcji na masową skalę, po II Wojnie Światowej, znaczenie pióra zaczęło maleć. Dziś jest ono produktem niszowym używanym przez nielicznych pasjonatów i gromadzonym przez kolekcjonerów. Luksusowe pióra produkowane są przez firmy, których korzenie sięgają XVIII wieku (Graf von Faber-Castel), XIX wieku (Pelikan, Parker, Waterman), początków XX wieku (Mont Blanc, Montegrappa, Sheaffer) oraz przez wiele firm powstałych później lub całkiem niedawno (Visconti, Bexley, David Oscarson, Signum). Istnieją liczne kluby i stowarzyszenia zrzeszające miłośników piór. W Polsce – Klub Miłośników i Kolekcjonerów Piór. Istnieją także liczne fora dyskusyjne, na których miłośnicy piór wymieniają swoje doświadczenia (np. tutaj), a także blogi (np. tutaj).
Duszą pióra jest stalówka, która jest też najtrudniejszym elementem do wykonania. W dobrej klasy piórach stalówka jest zawsze wykonana ze złota, często jest platerowana platyną lub jeszcze droższym metalem z grupy platynowców – rodem. Pozostałe elementy są wykonywane z metalu, żywic, laki, drewna lub innych materiałów. Zbiorniczek na atrament może być napełniany przy pomocy tłoczka, lub pióro może być przystosowane do wymiennych nabojów. Ciekawym rozwiązaniem są pióra z obydwiema możliwościami. Użytkownik decyduje czy zainstaluje sobie zbiorniczek z tłoczkiem, czy zechce korzystać z nabojów. Ja uważam naboje za profanację pióra i wybieram zawsze rozwiązanie z tłoczkiem.
Dobre, markowe pióra to przedmioty piękne i luksusowe – niestety także drogie. Ich ceny zaczynają się od tysiąca złotych, zaś ceny piór z limitowanych, kolekcjonerskich serii potrafią sięgnąć kilkudziesięciu tysięcy. Są to bardziej dzieła sztuki niż przedmioty użytkowe. Nie znaczy to wcale, że nie można kupić piór w cenach z przedziału 100 – 200 zł lub nawet tańszych. Także pióra renomowanych marek (np. Parker) można nabyć w takich cenach. I bynajmniej nie są to pióra brzydkie, czy bardzo złej jakości. Jednak nawet zupełny laik, gdy weźmie do ręki pióro za 100 zł i za 1000 zł, zrozumie dlaczego jest między nimi tak duża różnica w cenie. Chodzi o wielkość, masę, wyważenie, a przede wszystkim jakość materiałów z jakich wykonane jest pióro. To wszystko rzuca się w oczy nawet przy powierzchownym oglądzie.
Pióro jest bez wątpienia atrybutem dżentelmenów, artystów, dyplomatów, a także koronowanych głów. Jednym słowem ludzi z klasą. Warto zwrócić uwagę na to, że współcześni politycy i menedżerowie rzadko używają piór; podpisują dokumenty byle czym, co im akurat wpadnie pod rękę. Uważam, że świadczy to niskiej klasie takich polityków i menedżerów. Zdarzają się też żenujące wpadki. Np. gdy ma miejsce podpisanie jakiegoś ważnego dokumentu, prezydent lub premier zasiada za pięknym stołem w zabytkowym wnętrzu, przed oprawionym w skórę dokumentem, bierze do ręki leżące obok pióro i… nie potrafi zdjąć skuwki. Najwyraźniej ma taki przedmiot w ręku po raz pierwszy w życiu. Widziałem taką scenę z udziałem polskiej osobistości. Było mi wstyd.
Pisząc piórem należy pamiętać, że skuwka musi być wtedy założona lub nakręcona na korpus, z jego drugiej strony. Zatem otwierając pióro, czyli odkręcając lub wysuwając skuwkę celem odsłonięcia stalówki, nie należy jej odkładać, lecz nałożyć (nakręcić) na korpus. Warto zadbać o to, żeby wierzch stalówki i klips skuwki były w jednej linii. Dobrej klasy pióra, które mają z drugiej strony korpusu gwint służący do nakręcenia skuwki, mają tak dobrane zwoje gwintu, że po nakręceniu skuwka zawsze zajmie takie położenie, iż klips będzie w jednej linii z wierzchem stalówki.
Umieszczanie skuwki na korpusie (zamiast jej odkładania) spełnia dwie ważne funkcje: estetyczną i praktyczną. Estetyczną, bo pióro wraz z założoną skuwką stanowi piękną całość i wystaje z dłoni tyle ile trzeba. Bez skuwki wygląda jakoś ubogo i niezbyt efektownie. Nie mniej ważna jest funkcja praktyczna – pióro z założoną skuwką jest właściwie wyważone i pisze się nim wtedy lekko i wygodnie. Jeśli skuwkę odłożymy na bok, to pisanie stanie się niewygodne, a ręka szybko się zmęczy. Odruchowo będziemy też mocniej ściskać nasadkę, co dodatkowo sprzyjać będzie zmęczeniu.
We wpisie wykorzystałem zdjęcia ze stron: cpp-luxury.com/ fame-magazine.com/ fountainpennetwork.com/ graf-von-faber-castel.com/ iguanasel.co.uk/ luxuriousmagazine.com/ watchprosite.com/ denyconformity.com/ talkwisdom.blogspot.com/ fountainpennetwork.com/ thespainreport.com/ businessgreen.com/
Panie Janie, czy uważa Pan, że pióro, a w zasadzie pióra, mogą być dobry prezentem z okazji ślubu?
Jak najbardziej; pióra to dobry pomysł na prezent. Ale pod warunkiem, że obdarowani potrafią docenić klasę prezentu i jego wartość. A z tym może być różnie.
Dobry wybór na początek cyklu.
Od roku sam korzystam z pióra Waterman z tłoczkiem i nie zamierzam wracać do długopisów. Pisanie piórem ma w sobie pewną „wdzięczność”, która jest niezastąpiona.
W przyszłości fajnie byłoby się zaopatrzyć w jakieś dzieło sztuki od Montblanc. 🙂
Ja już kilka razy przymierzałem się do Montblanc, ale co wybrałem jakiś model, to okazywało się, że występuje tylko w wersji na naboje. Więc rezygnowałem.
A to dość dziwne, ponieważ MB ma modele głównie z wbudowanym tłokiem, natomiast na allegro faktycznie same na naboje i do tego same podróbki, no może z 1%oryginalnych produktów MB.
Jaki zbieg okolicznosci, pisze Pan o piorach gdy kupiem swoje pierwsze kilkanascie dni temu. Pisze listy i do tego jest mi potrzebne. Wydalem 100zl za podstawowy produkt marki Waterman (nie chcialem wydawac wiecej przy pierwszym zakupie bez doswiadczenia) i jestem tak bardzo zawiedziony. Pioro nie pisze lekka ciagla linia tylko jakos tak skrobie, trzeba je „na sile” namawiac do wspolpracy, pomimo zapasu atramentu czasem przerywa.
Mysli Pan, ze tanie piora tak po prostu maja?
Pewnie zrobilem zle i moze od razu trzeba bylo isc po produkt premium.
Swietny artykul, piekne zdjecia.
Pozdrawiam
Nie mam zbyt dużego doświadczenia z tanimi piórami. Kiedyś kupiłem kilka piór chińskich (po około 50 zł), które wyglądały jak produkty renomowanych marek po 2 – 3 tysiące. Niestety z pisaniem było już gorzej – miałem podobne problemy jak te, które pan opisuje. Ponadto takie pióro po kilku godzinach przerwy w pisaniu, po prostu nie pisze. Trzeba wycisnąć odrobinę atramentu, przetrzeć stalówkę i dopiero można pisać. Dobre pióra, które mam (Waterman, Montegrappa, Visconti) piszą bez problemu po kilkudniowym nieużywaniu, bez żadnych zabiegów.
Wiem, że trochę stary temat. W moim przypadku tanie pióra tak nie mają. Na co dzień używam jednego z najtańszych, plastikowych (!) Parkerów. Dla mnie to świetny wybór, jest lekkie, wygodne, pisze dobrze, bez żadnego przerywania. Pisanie po kilku dniach nieużywania? Żaden problem. Pióro jest na naboje, używam oryginalnych Parkera, może to kwestia atramentu, że nawet tak tanie działa mi dobrze?
Ja mam niestety do Watermanów pecha. Zgubiłem już i Charlestoston i niestety też Carene. O ile pierwsze pióro mnie nie powalało, to już Carene było stratą dotkliwą.
Piszę piórami wiecznymi na co dzień. U mnie to po prostu konieczność. Nie lubię pisać długopisem i piszę nim nieczytelnie. Do tego moja mała ekstrawagancja tj. zielony kolor atramentu. Polecam forum piorawieczneforum.pl. Można się o piórach wiele tam dowiedzieć.
B.
Ja też używam atramentu – wprawdzie nie zielonego – ale w kolorze pośrednim pomiędzy zielenią a błękitem.
Ja piórom mówię stanowcze nie, z jednego prozaicznego powodu. Jestem leworęczny i nigdy pióro mi przez to nie służyło, cały atrament zanim zdążył wsiąknąć w papier zostawał na mojej dłoni. O ile przy podpisywaniu się nie stanowi to problemu (chyba, że ktoś nazywa się Konstantynopolitańczykiewiczówna) to przy dłuższych notatkach jest dla mnie po prostu dyskwalifikujące.
Ten problem nie przyszedł mi do głowy. Leworęczni są David Cameron i Barack Obama, ale oni być może wykorzystują pióra jedynie do podpisywania się. Aczkolwiek akurat Obama ma podpis dość długi.

Kiedyś przyuważyłem jak prezydent Obama się podpisuje. Układa dłoń w ten sposób, że znajduje się ona nie po lewej stronie tekstu, który pisze, ale nad pisanym właśnie tekstem.
http://www.curechildhoodcancer.org/wp-content/uploads/2012/07/Obama-Signing.jpg
Barack Obama zdaje się, że pisze piórem kulkowym. Ale znam kilka osób leworęcznych które z powodzeniem piszą piórami 😉 dużo zależy też od papieru i atramentu.
Sądząc ze zdjęć, Obama pisuje zarówno długopisem (piórem kulkowym), jak i piórem wiecznym. Jak zauważył ktoś z czytelników w komentarzu, pisze lewą ręką wyginając ją w łuk w taki sposób, że nie przejeżdża dłonią po tekście, który przed chwilą napisał.
Istnieją również pióra dla osób leworęcznych. W Polsce w ofercie firm jest ich bardzo mało, ale istnieją
Ależ co to w ogóle za problem? Sama jestem leworęczna i nigdy nie przeszkadzało mi to w pisaniu piórem (i nie babraniu się przy tym).
A w temacie: w drugiej chyba klasie podstawówki wygrałam konkurs ortograficzny i od rodziców dostałam właśnie pióro Scheaffer. Kiedy jakimś cudem znalazłam je niedawno, ekhm, dwadzieścia lat później i po dwóch przeprowadzkach, okazało się, że pióro nadal sprawuje się bez zarzutu. Tylko zgubiłam pompkę i muszę używać naboi.
Na ostatnim zdjęciu – piękny, szmaragdowy kolor atramentu, piękne, stylowe pióro i… piękny, minimalistyczny notes. Creme de la creme… 🙂
… Jedynie charakter pisma – może trzeba było nieco pokaligrafować, stylowo połączyć literki, popisać bez odrywania ręki… Podejrzewam, że za naszych (moich i autora blogu) czasach w szkole jeszcze troszkę tej kaligrafii uczono. Obecnie – nie, i bardzo szkoda…
Pozdrawiam.
Dzięki, Dzięki , ja edukację pisemną zaczynałem od pióra ręcznego z wymienną stalówką i atramentem w kałamarzu / palce zawsze niebieskie / Pierwsze wieczne pióro lepszej jakości, które posiadałem w szkole podstawowej było chińskiej produkcji, ale o ile pamiętam byłem z niego bardzo zadowolony. Często wracałem do wiecznych piór, ale mam chwilową przerwę. Janie to dla mnie bardzo miły tekst, bo powracają wspomnienia i może okazja i motywacja by do niego wrócić..
PS. Mam pióro Lamy dostałem kiedyś na prezent, ale naboje się skończyły i była przerwa piórowa. Może od niego zacznę
LAMY… Wspaniała marka, w Polsce mało rozpowszechniona. A pióro LAMY SAFARI w kolorze czarnym, matowe to jedno z ładniejszych piór w ogóle. Choć baaardzo dalekie od klasyki.
Tłoczki do LAMY da się kupić, używam od lat…
Pozdrawiam…
To prawda — piórami piszę od zawsze, jakiś rok temu stałem się (dość przypadkowo) posiadaczem pióra Lamy AL-Star — to naprawdę bardzo ciekawy produkt, a matowe aluminium prezentuje się dość niecodziennie. Równocześnie pióro naprawdę leży świetnie w dłoni i do dłuższego pisania sprawuje się lepiej nawet od Parkera Sonnet (którego używam wymiennie).
Piszę oczywiście zielonym inkaustem — taką soczystą zielenią… 😉
Gdy byłem w szkole podstawowej , chińskie pióro wieczne to była wyższa półka. Pierwsze pióro jakie dostałem było produkcji czechosłowackiej i nazywało się Żak.
Ja piórami piszę od kiedy nauczyłem się pisać. Nie lubię długopisów, bo pisząc nimi mam wrażenie, że kulka długopisu za bardzo się ślizga po papierze :). Nigdy nie używałem dobrych, drogich piór niestety :(… Zawsze tylko tanimi ze sklepu papierniczego.
Będę jednak bronił pisania ze zdjętą skuwką. Osobiście nie lubię pisać z założoną skuwką, gdyż mam wrażenie, że pióro jest wtedy za duże i zbyt ciężkie w górnej części. Poza tym, przyzwyczajony jestem do trzymania skuwki w lewej ręce i jak jej nie trzymam, to się czuję nieswojo.
Jak odnosi się pan do powszechnego przekonania, że piórem nie powinien pisać nikt oprócz jego właściciela?
To jest oczywiście mit, ale takie mity tworzą właśnie wokół pióra aurę niezwykłości. I piórom z tą aurą – bardzo do twarzy 🙂
W Dyplomacji na przyklad pióro ma jeszcze jedna zaletę…chyba najważniejszą…Nie trzeba dociskać mocniej do kartki papieru …a więc na kartkach pod spodem nie zostawia śladu 😉 Nie odczyta się co wcześniej napisane bylo 😉
Miło poczytać o piórach wiecznych na blogu modowym 😉 Muszę jednak zwrócić uwagę na parę dość dziwnych stwierdzeń. Parker nie jest już renomowaną marką, ma modele tanie, które w opinii użytkowników piór wiecznych są kiepskie, często nowe egzemplarze nie nadają się do pisania… dopiero najdroższe modele za kilkaset złotych są dobre jakościowo. Podobnie jest z Watermanem. Współcześnie nie mają już renomy ani jakości adekwatnej do ceny. Niestety, warto zaznajomić się z jakimś forum tematycznym -> PWF lub FOP z polskich. Druga rzecz to konieczność zakładania skuwki na pióro w trakcie pisania… Są pióra jak Kaweco sport, czy liliput, w których jest to konieczne z racji kieszonkowych gabarytów, ale poza takimi ekstremalnymi przypadkami jest to kwestia wygody. Właśnie najczęściej pióra są wyważone do pisania bez skuwki, gdyż ta wywiera zbyt duży nacisk na tył korpusu. Bardzo często skuwka się nawet nie utrzyma na tyle korpusu bo nie zostało przewidziane jej zakładanie w tym miejscu. Nie mówiąc o tym, że lakierowane korpusy szybko się rysują przy takim użytkowaniu. Kolejna sprawa to „profanacja”, o której pan pisze oraz mylenie tłoczka (on jest stosowany np w Pelikanach) z konwerterem, który to właśnie jest taką profanacją tłoka. To w zasadzie prawie to samo co nabój i można jedno zastąpić drugim w parę sekund. Troszkę nuta pozerstwa się pojawiła jeszcze pod koniec z tym, żeby każdy widział czym piszemy. Miłośnicy piór, ich użytkownicy cenią przede wszystkim właściwości pisarskie, o których pan nawet nie wspomniał. Miło, że powstał ten wpis, ale warto jeszcze poczytać, żeby nie robić gaf na przyszłość i nie wprowadzać ludzi w błąd. Pozdrawiam 😉
No to moje Lamy to Lamy AL-Star — jest, matowe aluminium. Dzięki Olgierd.za podpowiedź.
Właśnie kupiłem tłoczki i zacząłem ponowny rozdział miłości z piórem. Duża, Duża rozkosz, po długopisowych latach
Cieszę się 🙂 i myślę, że będzie dobrze służyło — bo to naprawdę kawał solidnego pióra jest 🙂
Wspaniale, że temat piór wiecznych nie umarł jeszcze. Ale, jako użytkownik zalinkowanego forum, muszę się nie zgodzić z kilkoma rzeczami.
Zakładanie skuwki na tył pióra to akurat kwestia zupełnie subiektywna, zależy od dłoni, wyważenia pióra, czasem nawet nie ma takiej możliwości.
Chciałym też powiedzieć, że zdanie o cenie, niestety nie pokrywa się całkowicie z prawdą – można kupić pióra vintage, z lat 70, czy wcześniejszych, za kwotę będącą połową przytoczonej powyżej sumy, a i tak pobiją one na głowę znakomitą większość dzisiejszych wyrobów. Sam mam pióro ponad stuletnie, którego stalówki nawet nie ma sensu porównywać do dzisiejszych :).
Mam nadzieję, że nikt nie odbierze tego jako bezdusznej krytyki, bo w zamierzeniu miała być ona konstruktywna. A skoro wspomniał Pan o tym, że nie lubi naboi – zachęcam do kupna piór sprzed pół wieku, kiedy w użytku były jeszcze dźwigienki. Im dalej wstecz, tym więcej systemów napełniania (chociażby najpiękniejsze, według mnie, crescent-fillery).
Planuję zakup pióra wiecznego po raz pierwszy raz w życiu. Będzie używane codziennie raczej do podpisywania dokumentów i jakiś notatek. Preferuję takie, które da cienką kreskę, raczej stalówka F. Cena max. do 200 pln.
Proszę wszystkich o porady, które pióra brać pod uwagę przy zakupie.
Marku musisz zajrzeć do jakichś specjalistycznych blogów o piórach, np. http://zegarkiipiora.com/, albo na forum o piórach, np. http://www.piorawieczneforum.pl/
Wieczne pióro to moja codzienność od wielu, wielu lat. Aktualnie – dwa modele Watermana. I zawsze czarny atrament. To mój znak rozpoznawczy 🙂 Pisanie długopisem to jakaś katorga – charakter pisma się psuje, ręka zmęczona. Nie zakładam jednak skuwki, gdyż, podobnie, jak moi przedmówcy, czuję wtedy, że pióro nie jest dobrze wyważone – wydaję się zbyt ciężkie. I nie lubię użyczać swoich piór, gdyż zdecydowanie stalówka jest ułożona pod moją rękę. Jak widzę, gdy ktoś „skrobie” moim piórem, serce mnie boli. 😉 Też przymierzałam się do M. Blanców, ale dla mnie te pióra są zbyt grubaśne Wolę smuklejsze egzemplarze. Świetny tekst i świetny blog. Żałuję,że dla kobiet (tych jak wino) niczego tej jakości nie ma Pozdrawiam i niecierpliwie sprawdzam, czy pojawił się nowy wpis 🙂
Witam i dziękuję za miłe słowa. Zapraszam do częstego komentowania; jest dla mnie dużą przyjemnością odpowiadanie na komentarze czytelników.
Wpisy na blogu pojawiają się codziennie, a te modowe co 4 dni. Odstępstwa od tego rytmu, jeśli się zdarzają, to tylko takie, że kolejny wpis pojawia się wcześniej niż po 4 dniach. Z kolei wpisy z innych działów niż moda, czasami zdarzają się 2 lub 3 razy dziennie.
Pozdrawiam
Szanowny Panie Janie.
Cieszy wszystko co służy upowszechnianiu dobrego stylu i dobrego obyczaju.
O piórach pisać można wiele. Dobry smak i klasa, to dzisiaj wartości deficytowe.
Pióro w przeszłości było jednym z atrybutów dżentelmena. Dzisiaj jakby na przekór czasom szybkiej i łatwej komunikacji, obserwujemy renesans pióra, którego oferta jest niezwykle bogata. Wspaniałe jest to przeżycie, odczytując przypadkowo znalezione w zapomnianej szufladzie pożółkłe stare kartki, zapisane nie wymuszoną kaligrafią. Taki kunszt osiągnąć można było wyłącznie piórem. Pozostawiam sobie nadzieję, że pióro przetrwa NMS-y, maile, pozostając ulubionym przedmiotem wielu osób ceniących elegancję na co dzień.
Łączę pozdrowienia.
Andrzej Fromberg
Ja mam kilka piór. Od bardzo normalnych do lepszych. Uwielbiam. Zmieniam w zależności od dodatków – srebrne lub złote.
Dobry wieczór Arturze
Sądziłem , że tylko ja jestem taki wariat co do koloru koperty zegarka dobiera wszystkie metalowe dodatki i akcesoria. Na przykład metalowe części oprawek okularowych, wiecznych piór czy zapalniczek zippo. Ostatnio mam jednak problem – dostałem w prezencie kieszonkowy zegarek z kopertą wykonaną z brązu… Serdecznie pozdrawiam bratnią duszę, Taxus
Ja, dla odmiany, uwielbiam pisanie olowkiem mechanicznym. Jakos nigdy nie wyrobilem w sobie uwielbienia ani dla pior „wiecznych” ani dla dlugopisow.
Co mowia na temat olowkow kanony elegancji? Moze milcza sfinksowato.
Nie sprawdzalem, ale czy istneja jakies „wykwintne” i artystyczne olowki? A moze jest to wyrob najzupelniej plebejski i zaden szanujacy sie dzentelman (sic) do olowka nie podejdzie na odleglosc rzutu piorem?
P.S. „Wlasciwemu” narzedziu powinien towarzyszyc na podoredziu papier odpowiedniej jakosci (znaki wodne, etc.) Po prostu nie wypadaloby uzywac pieknego piora i jakiegos pomietego swistku papieru do celow pisarskich, czy nawet notatniczych…
Nie słyszałem żeby były jakieś dżentelmeńskie wymogi dotyczące narzędzi do pisania. Pióra wyróżniłem dlatego, że wydały mi się ciekawym i trochę już zapomnianym rekwizytem. Ołówek jest jak najbardziej OK, szczególnie jeśli jest pieczołowicie zatemperowany bez użycia mechanicznej temperówki lecz przy pomocy nożyka lub żyletki osadzonej w specjalnej oprawce. Oczywiście w ołówku mechanicznym ta kwestia odpada.