Czy wiecie jakie męskie obuwie dominuje na Pitti Uomo? Przygotujcie się na niespodziankę: na letniej edycji targów dominują trampki i sneakersy! Tak! Gdy patrzy się na cały tłum przewijający się przez alejki i hale targowe, to dominują ubiory 'na luzie’ oraz właśnie trampki i sneakersy. Dopiero kiedy zawęzimy nasze zainteresowanie do mężczyzn przejawiających wyraźne podejście sartorialne, to dostrzeżemy na ich stopach bardziej wyszukane i eleganckie buty (ale trampki także się zdarzają). Dzisiejszy wpis chciałbym w całości poświęcić prezentacji butów niektórych uczestników Pitti Uomo. Tak się bowiem składa, że standardowe fotorelacje, które można znaleźć na różnych portalach, blogach i w magazynach poświęconych stylowi i modzie męskiej, nie pokazują butów dostatecznie dobrze. Owszem, są one widoczne, gdy zdjęcia pokazują całe sylwetki uczestników, ale jakoś gubią się w całej reszcie. Przeważnie problem jest też z ostrością, bowiem jeśli ustawiana jest ona na twarze (a tak zwykle bywa), to buty zawsze są odrobinę nieostre. To powoduje, że nie koncentrujemy się na nich, zwracając większą uwagę na inne elementy. Typowym przykładem jest zdjęcie poniżej, na którym widzimy czterech eleganckich panów i jedną panią olśniewającej urody. Wiele elementów na tym zdjęciu przykuwa uwagę, ale buty – najmniej. A przecież warte są uwagi. Wpisowi nadałem tytuł Pitti-buty, co brzmi może trochę patetycznie, ale zależało mi na podkreśleniu wagi tego elementu ubioru dla uzyskania spójności całej stylizacji, co przecież na Pitti Uomo powinno być oczywistością.
Skoro już zawęziłem grupę zainteresowania do sartorialistów i elegantów, to wypada zapytać jaki rodzaj obuwia jest najpopularniejszy w tej grupie? Odpowiedź na to pytanie jest łatwa i oczywista: loafersy. Warto jeszcze zauważyć, że gros wszystkich loafersów na Pitti Uomo stanowią loafersy z chwostami. Na drugim miejscu popularności plasują się bezapelacyjnie monki. Warto przy okazji zauważyć, że niepoślednią rolę w popularyzacji tego rodzaju obuwia odegrał Lino Ieluzzi, który od lat nosi wyłącznie monki. Na zakończonej niedawno, 92 edycji florenckich targów, odnotowałem pojawienie się zupełnie nowego typu butów będących hybrydą loafersów i monków. W normalnych monkach zapinanie klamer jest odpowiednikiem ściągania sznurowadeł w butach sznurowanych; żeby buty zdjąć – klamry należy rozpiąć. Hybrydy, o których piszę, są w zasadzie zwykłymi wsuwanymi loafersami, do których dodano klapkę z klamrami – wyłącznie w celach ozdobnych. Czy rzeczywiście jest to ozdoba – to rzecz do dyskusji, w każdym razie trend jest wart odnotowania. Ciekawe czy do tego rodzaju obuwia przylgnie jakaś specjalna nazwa?
Jeśli już o nazwach mowa, to warto zwrócić uwagę na fakt, że ciągle nie ma dobrej propozycji na polską nazwę loafersów. Większość osób, nawet tych związanych zawodowo z produkcją butów, mówi na nie: mokasyny. To błąd, bowiem mokasyny to typ buta, który powstaje w sposób całkowicie odmienny od loafersów, więc wrzucanie obydwu do jednego worka nie ma sensu. Z drugiej strony mokasyny i loafersy mają wspólną cechę, którą jest brak sznurowania lub zapinania. Trzeba wiedzieć, że ten brak sznurowania/zapinania legł u podstaw nadania im nazwy anglojęzycznej. Bowiem słowo loafer oznacza: próżniaka, obiboka, nieroba, wałkonia, czyli takiego typka, dla którego sznurowanie butów jest zbytecznym wysiłkiem, więc buty wsuwane są w sam raz dla niego. Mam więc propozycję zastąpienia spolszczenia loafersy, oryginalną polską nazwą: wałkońki. Jak wam się podoba?
A wracając do przeglądu Pitti-butów – jest on oczywiście subiektywny, zaś autorką wyboru jest Małgorzata Adamska, która dokumentując fotograficznie całe wydarzenie, akurat takie a nie inne buty, uznała za warte pokazania. Muszę jeszcze dodać, że z uwagi na dość małą długość ogniskowej obiektywu jakim się posługiwała (był to obiektyw stałoogniskowy) musiała dość znacznie przybliżać aparat do fotografowanych butów, co częstokroć wywoływało zdziwienie fotografowanych osób. I ten fakt jest sam w sobie nie lada osiągnięciem: wywołać zdziwienie robieniem zdjęcia na wydarzeniu, na którym robienie zdjęć jest jego kwintesencją!
Oglądając niektóre z tych butów mam wrażenie jakbym patrzył na „potworki” tworzone w polskich zakładach pod hasłem „eleganckie buty” – pomieszanie stylów, dokładek i różnych materiałów.
Jestem mlody,
ale ta nowa moda ze zbyt krotkimi nogawkami jest wrecz komiczna.
Ale tam nikt nie nosił zbyt krótkich nogawek…
Ja jestem zmęczony widokiem zbyt długich nogawek, więc te za krótkie są ciekawą odmianą. Poomijając to, że na zdjęciach większość jest raczej prawidłowej długości niż za krótka.
Witam,
bardzo mało z prezentowanych powyżej butów za gustowne. Wręcz większość za okropne! Pozdrawiam Panie Janku 🙂
*przepraszam miałem napisać uważam ale zgubiłem 😛
A propos nazwy „wałkońki” – trafniejszą nazwą byłaby „próżniaki” – oddawałaby przy okazji charakter co niektórych użytkowników…
Podobnie uważam, że większość zaprezentowanych butów jest co najmniej nie gustowna i nie ma nic wspólnego z męską elegancją. A szkoda bo buty uważam za najważniejszy element ubioru. Paradoksalnie tu w większości przypadków pasują do reszty stylizacji – krzykliwe i w złym guście. Jak oglądam zdjęcia z ostatnich edycji PU to widzę coraz mniej mężczyzn z klasą, a coraz więcej popisujących się ubiorem pawi.
Pozdrawiam
Nie jestem wyrocznią w kwestii męskiej elegancji, ale moim zdaniem te loaferso-monki są bez sensu. Ani to ładne, ani praktyczne.
Praktyczne??? A czy praktyczne jet ubieranie trzyczęściowego garnituru podczas upału? Tym sympatycznym przebierańcom przecież nie o to chodzi.
Tak, praktyczne. Wydaje mi się że istotą mody męskiej jest praktyczność, rozumiana jako to, że każdy element ma swoją funkcję. I tak na przykłada męska biżuteria sprowadza się do zegarka, spinek do mankietów i obrączki. Podstawową funkcją zegarka jest pokazywanie czasu, spinek – spinanie mankietów, obrączka sygnalizuje stan cywilny noszącego. Biżuteria damska – naszyjniki kolczyki itd, nie mają żadnaj funkcji poza dekoracyjną (ewentualnie oznaką statusu).
Oczywiście, od wszystkiego są wyjątki. Kieszeni w marynarce nie powinno się używać, większość moich marynarek ma je wciąż zafastrygowane. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie żeby wypruć nici i używać tych kieszeni do noszenia drobnych przedmiotów. Dla kontrastu, znów, damskie ubrania często mają atrapy kieszeni, które są czysto dekoracyjne.
W monko-loafersach, klamry nie pełnią żadnej roli i to mnie w nich drażni. Więcej, nie dość że są bez sensu, to jeszcze nie wyglądają ładnie:)
Też uważam, że większość butów jest co najmniej dziwna, ale czasem warto popatrzeć na dziwaków, żeby wiedzieć, gdzie znajduje się granica, poza którą nie warto się wychylać z ekstrawagancją. Najbardziej podobają mi się monki oraz loafersy bez szyszek. Fajna nazwa „próżniaki”, którą zaproponował jeden z komentujących:)
Wow! Ależ wiele pięknych kolorów! Może i niektóre z nich są dziwne, ale właśnie na tym polega ich urok! Wyróżniają się spośród wszystkich „normalnych” butów 🙂
Z całym szacunkiem, Janku, „wałkońki” się nie przyjmą. Trudno wymówić zresztą… Obawiam się, że z uwagi na poziom naszego społeczeństwa i panujące przekonanie o tym, co jest męskie a co nie, raczej można liczyć, że na „loafersy” mawia się „gejówy” 😉
To może gamońki?
A moze „Leńki”? Krotko i na temat
Dobra nazwa 🙂
Niesamowite jak szybko zmienia się podejście do mody męskiej w Polsce. Powyższy komentatrz ma trzy lata, a już „gejówy” noszą nawet kibice pewnych popularnych drużyn sportowych. Z pewnością zakupione przez narzeczone szanownych Panów, jednakowoż uważam, że nikt tym mężczyznom o rozmiarach ciężarówki (i nie jest to tłuszcz) nazwy „gejówy” nie odważył się zaproponować 🙂
PS: Zdecydowanie użycie tej nazwy więcej mówi o używających niż o tych, którzy takie buty zakładają…
Janie a może konkurs którzy Panowie noszą te buty ? na jednym z nich czyli niebieskie spodnie rozpoznaje Lino Leluzzi
Tak, te ręcznie malowane i dość mocno schodzone monki należą do Lina. Na zdjęciu głównym – buty mojego znajomego z RPA, zawodowego golfisty Briana Lehanga. Żółto czerwone loafersy należą do Defustela Ndjoko, a jedne z loaferso-monków – do Jojo Ucana ze Szwajcarii. Jeszcze kilku właścicieli prezentowanych butów byłbym w stanie wskazać (np. trzech znajomych Rumunów), ale większość jest jednak anonimowa 🙂
Uważam, że większość butów z tego zestawiania jest co najmniej dziwna, ale czasem warto popatrzeć na dziwaków, żeby wiedzieć, gdzie jest cienka linia pomiędzy stylem, a kiczem. Zapraszam do siebie: sosimply.pl
Jeśli chodzi o buty to ja zdecydowanie jestem konserwatystą i preferuję klasykę. Szaleć można z innymi dodatkami.
Janie wybieram sie na tydzień do Włoch i chciałbym na dzień wpaść do Florencji, wiem że bywasz tam na Pitti Uomo, ale moze coś polecisz co warto zobaczyć pozdr
Przede wszystkim polecam spacer po starej części miasta. Odnowiona katedra Santa Maria del Fiore (wraz z dzwonnicą i baptysterium) to absolutne perły wśród wszystkich zabytków Włoch. Zachwycające! Koniecznie trzeba przejść mostem Ponte Vecchio, a także sąsiednim mostem, żeby sobie zrobić zdjęcie z Ponte Vecchio w tle. Jeśli starczy czasu to polecam Galeria Uffizi. Warto wybrać się do jednej z licznych restauracji na bistecca alla Fiorentina i zamówić do tego nie żadne rocznikowe, butelkowane, drogie wino (choć Amarone, Vino nobile di Montepulciano czy Brunello di Montalcino to są prawdziwe dzieła sztuki), lecz tanie, podawane w karafkach vino della casa. Wybierając się do restauracji należy unikać tych w starej, turystycznej części miasta a wybierać te położone na uboczu.
Ale jeśli pytając, miałeś na myśli sklepy z męską odzieżą, to nie wiem. Nie byłem w żadnym.
Dziekuje Janie .
Ależ ta moda obuwnicza ewoluuje :). Jestem z jednej strony zszokowana, z drugiej podoba mi się to. Miło jest oglądać mężczyzn ubranych nie na „jedno kopyto”. Ps. zapraszam na mój wpis o butach sneakers: adidas EQT Support Adv powrot sneakersow z lat 90
Też jestem tego zdania. Bardzo mi się to podoba i według mnie świadczy o kreatywności
Super wybór!
Wiele butów, modeli i kolorów! 🙂