Karnawał w Wenecji
Jutro (27 stycznia) rozpocznie się słynny karnawał w Wenecji, który potrwa do 13 lutego. Jest to impreza na wskroś komercyjna, robiona pod turystów, a jednak fascynująca bogactwem kostiumów i feerią kolorów. Kostiumy są przeważnie damskie, więc nieszczególnie się kwalifikują do pokazywania ich w blogu o modzie męskiej. Jednak moje uwielbienie dla ich pomysłowości, różnorodności i przepychu spowodowało, że postanowiłem poświęcić im odrębny wpis. Z pomocą przyszła mi strona Pixabay, skąd mogłem zaczerpnąć odpowiednie zdjęcia.
Muszę tu dodać, że moja fascynacja dotyczy tyleż całych kostiumów, co jednego z ich elementów, a mianowicie masek. Uwielbiam weneckie maski i podczas każdego swojego pobytu w Wenecji zaglądałem do sklepów z maskami, których jest sporo w tym mieście. Za każdym razem przywoziłem też jakąś maskę jako pamiątkę, chociaż ich ceny były mocno zniechęcające. Sam nie wiem skąd wzięła mi się taka miłość do masek, ale prawdopodobnie jej źródło tkwi w dzieciństwie, kiedy to samodzielnie robiłem podobne maski, które służyły później jako maski kolędników. Pamiętam, że dość dobrze wychodziła mi maska diabła, ale żadną miarą nie byłem w stanie stworzyć udanej maski śmierci. Moje maski powstawały w ten sposób, że najpierw wykonywałem glinianą formę twarzy. Później na tę formę naklejałem – przy pomocy krochmalu – rozmoczone skrawki gazet. Żeby maska była solidna, należało nałożyć kilka, lub nawet kilkanaście warstw papieru. Po wyschnięciu, tworzyła się twarda skorupa dokładnie odtwarzająca glinianą twarz. Trzeba było jeszcze dodać rogi, wyciąć otwory na oczy i usta, wyszlifować powierzchnię papierem ściernym i pomalować. Jak łatwo zauważyć, weneckie maski, które z grubsza powstają w podobny sposób, nie mają wyciętych otworów na usta. Bo też ich posiadacze nie muszą śpiewać kolęd, co w moim przypadku było oczywistością.
Karnawał w Wenecji to tradycja wielowiekowa; pierwsza o nim wzmianka pochodzi z roku 1268, ale prawie pewne jest, że Wenecjanie przebierali się i nosili maski już w X wieku. Huczne zabawy trwały tam przez kilka miesięcy. Jak łatwo się domyślić ich frywolność powodowała, że obyczajowość zaczęła upadać, co wywoływało sprzeciwy Kościoła. Szczególnie źle był widziany fakt, że maski pozwalały ukryć płeć, co prowadziło do różnych niestosownych ekscesów. Władze miasta zaczęły przeto ograniczać noszenie masek różnymi aktami prawnymi. Przede wszystkim zakazano noszenia kostiumów poza okresem karnawału, zabronione było także wchodzenie w kostiumach do kościoła. Np. dekret władz miasta z roku 1603 zabraniał mężczyznom przebierania się za kobiety i odwiedzania zakonnic w żeńskich klasztorach. Po upadku Republiki Weneckiej karnawały zaczęły podupadać a ostateczny ich kres nadszedł wraz ze zdobyciem miasta przez Napoleona w roku 1797. Wenecki karnawał przywrócono dopiero w 1979 roku, a z nim jego wczesne tradycje.
Witam, moze zaprezentuj swoja kolekcje masek. Niech swiat ujrzy na co wydales tyle pieniedzy 😉 Pozdrawiam
Też mnie te weneckie maski fascynują. Teraz i u nas można kupić, podejrzewam, ż esa to produkty chińskie i masówka.
Poza tym widzę, że mieliśmy podobne zainteresowania. Ja w ten sposób robiłam głowy lalek (były to kukiełki z rączkami na drucikach, a czasem pacynki), co było o tyle trudniejsze, że ta głowa musiała być „pełna”. Więc się robiło pełną, następnie rozcinało, żeby wyjąć wnętrze, a potem powtórnie sklejało. Z malowaniem był problem, bo czasem lakier zmieniał koloryt, a czasem nawet, niestety, rozmazywał malunek (malowałam plakatówką, akryle się pod lakierem nie rozmazują)
Teraz ten „proceder” jest łatwiejszy, bo można kupić gotową masę papier-mache, a do zrobienia formy posłużyć się glinką samoschnącą, której już nie trzeba suszyć w piekarniku, jak naszych form glinianych – drżąc, czy przypadkiem nie popęka, zbyt szybko i mocno ogrzana.
Ciekawa sprawa z tymi lalkami; nie wiedziałem, że tak to się robiło. Wydaje mi się, że w naszych czasach bariera pomiędzy światem dziewcząt i chłopców była bardziej nieprzenikniona niż jest dzisiaj.
Zazdroszczę przeżycia! Sam też kiedyś będę musiał się wybrać. Zdjęcia naprawdę robią wrażenie.
Sam kupiłem sobie maskę wenecką, srebrno-niebieską z dużym niebieskim piórem! Czkea sobie grzecznie aż się kiedyś dorobię niebieskiej marynarki smokingowej takiej jak ta
A propos marynarki smokingowej. Ostatnio bardzo modne zrobiły się aksamitne marynarki smokingowe. Najwyraźniej ich posiadacze traktują je jako wyższy stopień elegancji w stosunku do 'zwykłej’ marynarki smokingowej. Tymczasem jest odwrotnie: marynarki aksamitne to marynarki do palenia, które w przeszłości eleganccy dżentelmeni zakładali gdy opuszczali damy celem udania się do palarni, gdzie oddawali się nikotynowemu nałogowi. Żeby ich fraki lub smokingi nie przesiąknęły dymem, tymczasowo zakładali aksamitne marynarki zwane właśnie marynarkami do palenia (smoking jacket). Wracając do dam ponownie zakładali swoje eleganckie marynarki z gładkiej wełny. Pokazanie się wśród dam w marynarce aksamitnej byłoby wielkim nietaktem. Dziś to się trochę zmieniło, ale zawsze warto mieć na uwadze archetyp.
Właśnie, szukałem na stronie Suitsupply marynarki z jedwabiu (była taka kilka lat temu), ale już jej nie ma, więc się posiliłem tą.
To była tylko taka uwaga na marginesie. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie wpis poświęcony właśnie marynarkom do palenia. Bo trochę mnie dziwi rosnąca pozycja aksamitnych marynarek smokingowych i traktowanie ich jako wyższego stopnia wtajemniczenia formalnego. Wyższym stopniem jest frak, a nie marynarka do palenia 🙂 Swoją drogą, czy jest możliwe, żeby eleganccy mężczyźni znów pokochali fraki?