Miałem okazję uczestniczyć w ciekawym spotkaniu zorganizowanym przez TK Maxx w ramach kampanii brandowej, której motywem przewodnim jest sztuka wyróżniania się. Podążanie za trendami stało się znakiem rozpoznawczym naszych czasów. Nie tylko w kwestii przywdziewanych ubiorów, ale także posiadanych sprzętów, samochodów, czytanych lektur czy sposobów spędzania wolnego czasu, w tym n.p. kierunków podróży. Jednak chęć wyróżnienia się tkwi w każdym z nas i znajduje swoje ujście w poszukiwaniu unikatowych przedmiotów czy składników garderoby. TK Maxx wychodzi naprzeciw tej chęci, oferując modę damską i męską, buty, akcesoria i dodatki, a także inne przedmioty (w swoich sześciu działach tematycznych) znanych marek i znanych projektantów, w okazyjnie niskich cenach. Wymienione produkty nigdy nie występują w dużych seriach, a często są to pojedyncze egzemplarze.
Wspomniane na wstępie spotkanie miało miejsce w uroczym atelier znanej kostiumografki i stylistki Elwiry Rutkowskiej, która prowadziła też warsztaty pod hasłem #NoOutfitClash, zachęcającym do odkrywania własnego, oryginalnego stylu. Ja też w nich uczestniczyłem, co widać na zdjęciu głównym wpisu. Naszym zadaniem było zrealizowanie hasła Szalone możliwości, charakteryzującego zakupy w TK Maxx jako możliwość nabycia ciekawych produktów znanych marek w okazyjnie niskich cenach. Ubieraliśmy papierowe laleczki w ubiory pochodzące z oferty sieci. Zabawa była przednia tym bardziej, że stylizacje stworzone przez każdego uczestnika zabawy były następnie oprawiane w ramki i każdy otrzymywał je na pamiątkę. Ja wykorzystałem szalone możliwości w sposób, który prezentuję na zdjęciu poniżej. Bardzo zabawne było oglądanie 'twórczości’ innych uczestników warsztatów. Moja żona, zajęta fotografowaniem, nie uczestniczyła w zabawie, ale naprędce udało się jej zestawić dwuskładnikowy ubiór, który widać na ostatnim zdjęciu z tej grupy.
Poniżej kilka impresji fotograficznych ze spotkania. Na pierwszym zdjęciu: Elwira Rutkowska – gospodyni spotkania.
Sztuka wyróżniania się nie jest sztuką trudną. Mój przepis na wyróżnienie jest pięciopunktowy:
- Białe spodnie
- Muszka
- Kapelusz
- Dwurzędowa marynarka
- Loafersy z chwostami (tassel loafers)
Zastosowanie tylko jednego z wymienionych elementów już da efekt wyróżnienia się, zastosowanie kilku – ten efekt zwielokrotni, zastosowanie wszystkich – da efekt wręcz piorunujący. Na marginesie mojej listy dodam, że niedawno magazyn LOGO opublikował wyniki badań preferencji modowych polskich mężczyzn. Jednym z elementów badania była deklaracja badanych w sprawie różnych składników męskich stylizacji. Mieli oni do wyboru opcje: mam w szafie / chciałbym mieć / nigdy bym nie założył. Otóż białych spodni i kapelusza brzydzi się niemal co drugi polski mężczyzna (po 43% zadeklarowało: nigdy bym nie założył), zaś dwurzędowej marynarki – co trzeci (31%). Zadziwiające!
Jak łatwo zauważyć, dobierając ubiór na spotkanie TK Maxx zastosowałem cztery spośród pięciu punktów przepisu na wyróżnienie. Był to oczywiście zabieg celowy 🙂 Gdyby spotkanie odbywało się na wolnym powietrzu, użyłbym także kapelusza, ale we wnętrzu kapelusz jest oczywiście wykluczony. Poniżej przedstawiam kilka moich stylizacji z różnych okresów, w których zastosowałem różne punkty z mojego katalogu „Sztuka wyróżniania się”.
Tylu kobiet na Pańskich zdjęciach jeszcze chyba nie było.
W dodatku ładnie ubranych 😉
Ciekawa impreza, piękne miejsce.
Znakomita stylizacja.
Nie chcę zbytnio generalizować, ale wiele osób uważa, że jeśli ubierze jakąś t-shirt z ciekawym napisem czy ciekawym obrazkiem to automatycznie wyróżnia się spośród tłumu.
Ale proszę powiedzieć szczerze, przechodząc na ulicy, między ludźmi, czy ktoś zwraca uwagę na jakieś t-shirt, na jakieś napisy, obrazki?
A jeśli nawet to tylko przez chwilę bo zaraz „idą” dookoła następne t shirt…
badanie magazynu odzwierciedla prawdziwie naszą szarą ubraniową rzeczywistość.
Podobno różne dowcipne napisy i rysunki na tiszertach dostrzegają jedynie ich właściciele 🙂
😎 Zwłaszcza te na plecach 😎