Spodnie z mankietami, czy z manszetami? Dziś słowo manszety zostało już niemal całkowicie zapomniane, ale jeszcze za czasów mojej młodości mówiło się wyłącznie: spodnie z manszetami. Mankiety były w koszulach, a w spodniach – manszety. Zresztą słowo mankiet ma wyraźnie szerszy zakres znaczeniowy niż manszet. Bowiem mankiety mogą stanowić wykończenie zarówno nogawek jak i rękawów – i to nie tylko w koszulach, ale także w marynarkach; szczególnie często spotyka się je w marynarkach smokingowych. Mankiety mogą też występować w skarpetkach (dziś raczej rzadko) i wreszcie mankietami nazywa się elementy urządzeń do pomiaru ciśnienia krwi, a także nakładki na wiosłach. Natomiast słowo manszet – pochodzące z języka francuskiego (manchette) – odnosi się wyłącznie do nogawek spodni. Aczkolwiek w języku polskim występuje też słowo manszeta, które ma kilka znaczeń, z których najpowszechniejsze oznacza pierścień lub opaskę gumową służąca do uszczelniania połączeń rur.
Spodnie z mankietami mają stosunkowo krótką historię. Ich wymyślenie przypisuje się brytyjskiemu królowi Edwardowi VII i miało to jakoby nastąpić w ostatniej dekadzie XIX wieku. Niektóre źródła podają jednak, że mankiety były znane już wcześniej i stosowane w strojach graczy w krykieta, golfa lub tenisa, zaś Edward VII był tym, który wprowadził je do męskiej mody codziennej. W każdym razie na początku XX wieku mankiety stały się popularne, zaś w latach dwudziestych i trzydziestych wybuchła istna mankietomania – szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Mankietomania przerwana została w sposób dość groteskowy. Otóż w związku z wybuchem wojny i koniecznością oszczędności, władze USA wydały zakaz szycia spodni z mankietami (a także płaszczy z patkami na kieszeniach), celem mniejszego zużycia tkanin 🙂
Po zakończeniu wojny mężczyźni wrócili do mankietów i w latach pięćdziesiątych przeżywały one drugą młodość, która – z małymi wahnięciami – przeciągnęła się aż do końca lat osiemdziesiątych. Później mankiety poszły w odstawkę, a nawet stały się passé. Triumfalnie wróciły w nowym, XXI wieku i dziś uchodzą za bardzo stylowe i sartorialne. Są tyleż efektowne co rzadkie, gdyż nasi rodzimi masowi wytwórcy męskiej odzieży, unikają mankietów jak diabeł święconej wody. Zatem spodnie z mankietami są sygnałem dla otoczenia, że garnitur jest szyty na miarę, albo przynajmniej, że spodnie pochodzą od jakiegoś sartorialnego producenta. A dlaczego masowi producenci stronią od mankietów? Bo mankiety podnoszą koszty, a w dobie wojny cenowej pomiędzy nimi (skądinąd korzystnej dla klientów), liczy się każda oszczędność. Jeszcze nie tak dawno niektórzy producenci oferowali spodnie niewykończone u dołu – z nogawkami z dużym zapasem materiału, które można było wykończyć według życzenia: z mankietami lub bez. Gdy kilka lat temu, wraz z kolegami, projektowałem garnitury dla Próchnika, nasze spodnie nie były wykończone u dołu i sugerowaliśmy klientom ozdobienie ich mankietami.
Jednak nawet kupując garnitury w dużych firmach sieciowych, nie jesteśmy skazani na brak mankietów. Nogawki spodni są wprawdzie wykończone na gotowo bez mankietów, ale prawie zawsze są dużo za długie, a ponadto mają jeszcze pewien zapas na ewentualne wydłużenie. Na ogół to wystarcza, na mankiet o szerokości około 5 cm (to zalecana przeze mnie szerokość), a nawet szerszy. Warto pamiętać, że mankiet o szerokości 4 cm też będzie OK, ale węższy – już nie. Tak więc kupując standardowy garnitur w sklepie, możemy przerobić spodnie na takie z mankietami. Problem w tym, że przeważnie od sklepowego personelu dowiemy się, że spodnie z mankietami są dziś niemodne i nikt ich nie nosi. No i błędne koło się zamyka. Jak silne jest przeświadczenie o tym, że spodnie z mankietami są passé, świadczy spostrzeżenie mojej krawcowej, do której przychodzi wielu klientów ze spodniami sprzed kilkudziesięciu lat, z prośbą o likwidację mankietów.
Gorąco namawiam wszystkich do sprawienia sobie spodni z mankietami, trzeba tylko pamiętać o kilku zasadach, bowiem mankiety nie zawsze mogą być zastosowane. Przede wszystkim nie stosuje się mankietów w strojach formalnych i półformalnych: w żakiecie, fraku, strollerze i smokingu, a także w garniturach wieczorowych i na specjalne okazje. Np. odradzałbym pójście do ślubu w spodniach z mankietami. Po drugie, rozważając wprowadzenie mankietów, trzeba wziąć pod uwagę swoją budowę. W większości tekstów na temat mankietów można przeczytać, że skracają one optycznie nogi, zatem nie powinny być stosowane przez ludzi niskiego wzrostu. Ja się zgadzam tylko z pierwszą częścią tego stwierdzenia, a z drugą – już nie. Wprowadzenie dodatkowej poziomej linii w dolnej części nogawki, rzeczywiście ma wpływ na optyczne skrócenie nóg. Ale wniosek jaki z tego płynie taki, że mankietów powinni unikać ci, którzy mają nieproporcjonalnie krótkie nogi. Jeśli ktoś jest niskiego wzrostu, ale ma relatywnie długie nogi – nie powinien mieć żadnych oporów w noszeniu spodni z mankietami. Ja sam należę do osób niskiego wzrostu, mimo to uważam, że nie wyglądam źle w spodniach z mankietami.
Pamiętam dyskusję na temat mankietów, toczoną przed laty na form But w butonierce. Ktoś wkleił zdjęcie (zamieszczam je poniżej) Luki Rubinacciego i Matta Fana, z komentarzem, że Matt: nosi cyrkowe manszety przy lilipucim wzroście. Co z kolei skomentował twórca forum BwB – Wojciech Szarski – oceniając mankiety Matta jako wspaniałe i życząc wszystkim takiego „cyrku”. Ja także uważam, że Matt (5’7″ wzrostu czyli ok. 170 cm) prezentuje się bardzo dobrze i jeśli miałbym jakieś zastrzeżenia, to do długości spodni Luki, a nie do mankietów Matta.
Z mankietami związana jest jednak pewna pułapka, w którą bardzo łatwo wpaść. Mianowicie większość firm oferujących szycie MTM i większość krawcowych wykonujących poprawki krawieckie, nie potrafi prawidłowo zrobić mankietów. Pozostaje wtedy albo nosić spodnie z mankietami źle zrobionymi (co jest bardzo denerwujące), albo z nich zrezygnować. Oczywiście można jeszcze próbować wyjaśnić swojej krawcowej na czym polega problem i oczekiwać wykonania prawidłowych mankietów. Ale najpierw trzeba samemu ten problem zrozumieć, co zresztą nie jest nazbyt skomplikowane. Problem polega na tym, że nogawki spodni nie są równoległobokiem lecz trapezem (bowiem zwężają się ku dołowi). Jeśli dolną część takiej nogawki wywinąć do góry tworząc mankiet, to szerokość tego mankietu u góry będzie mniejsza niż szerokość nogawki w tym miejscu. Nogawka wciśnięta w węższy mankiet, brzydko się zmarszczy i będzie się źle układać nad butem, co będzie wyglądać niezbyt dobrze. Poniższy rysunek wyjaśnia problem, który opisałem, przy czym trapezowatość spodni jest na nim przerysowana celowo, żeby dobrze unaocznić o co chodzi. Żeby mankiet był prawidłowy, należy rozpruć szew spodni na długości odpowiadającej szerokości mankietu i zszyć ponownie po nowej linii, tworząc trapez odwrócony. Wtedy po wywinięciu dolnej części, linia mankietu będzie odpowiadała linii nogawki. Widać to na drugim rysunku. Z kolei na zdjęciach poniżej zestawione są mankiety zrobione błędnie, oraz poprawione – po przeróbkach.
Dość często można się spotkać z opiniami, że mankiety dobrze pasują do spodni z wysokim stanem i zakładkami przy gurcie, natomiast nie powinny być stosowane w spodniach bez zakładek oraz w spodniach o wąskich nogawkach. Taką opinię wyraża m.in. Sonya Glyn w swoim artykule na łamach Parisian Gentleman. Ja nie uważam, żeby mankiety były przypisane wyłącznie do spodni z zakładkami. Być może takie spodnie (z zakładkami i z mankietami) wyglądają całościowo lepiej niż te z mankietami ale bez zakładek. Jednak nie widzę przeszkód, żeby mankiety zdobiły spodnie z płaskim przodem. Podobnego zdania jest najwyraźniej firma Suit Supply, o czym świadczy zdjęcie poniżej.
Trudno mi się także zgodzić z opinią, że mankiety są przypisane jedynie do spodni z szerokimi nogawkami. To jest zresztą stwierdzenie nieprecyzyjne, bo co znaczy szerokie nogawki? I gdzie leży granica pomiędzy nogawkami wąskimi a szerokimi? Ja uważam, że minimalną szerokość nogawek wyznacza stosowane przez krawców określenie: spad. Spodnie muszą mieć spad, czyli muszą swobodnie opadać wzdłuż ud i łydek, gdy np. zmienia się pozycję z siedzącej na stojącą. Spodnie, które zatrzymują się na łydkach i/lub udach i trzeba im pomóc ręką (lub przynajmniej potrząsaniem nogami), żeby opadły, to nie są spodnie, które przystoi nosić eleganckiemu mężczyźnie. Przy czym ta graniczna szerokość, przy której zaczyna się spad, jest różna dla różnych ludzi i zależy od budowy anatomicznej nóg. W każdym razie każde normalne spodnie (czyli takie, które mają spad) kwalifikują się do tego, żeby posiadać mankiety.
Zresztą trzeba tu dodać, że mankiety dociążają spodnie u dołu ułatwiając spad i powodując, że ładniej się one układają. To jeszcze jedna zaleta spodni z mankietami. I na koniec muszę jeszcze dodać, że wszelkie rozważania na temat mankietów odnoszą się do spodni tzw. garniturowych, czyli z kantem. Dżinsy i chinosy nie miewają mankietów (z jednym wyjątkiem), ale miewają ich namiastkę tzn. mogą być podwijane. I w ten sposób wracamy do prapoczątków spodni z mankietami, bo jak głosi legenda, król Edward VII wpadł na pomysł mankietów, gdy na wyścigach w Ascot zmuszony był podwinąć nogawki spodni, żeby ich nie ubłocić. Czy tak było naprawdę nie jest ważne – ważne, że brzmi to bardzo intrygująco.
A ten jeden wyjątek, o którym powyżej, dotyczy chinosów zaprasowanych w kant. Takie spodnie mogą mieć mankiety, chociaż jednak przeważnie ich nie mają.
Przyznam, że ja uwielbiam mankiety, aczkolwiek nie bardzo w przypadku spodni w takiej formie jaka obecnie jest powszechnie prezentowana. Po prostu mankiety poza wymienionymi przez Pana zaletami mają też taką, że nogawki nie łopoczą na wietrze, choćby była to nowozelandzka wełna Super 120 czy 160 od Loro Piany. W przypadku spodni proponowanych przez firmy Hickey Freeman, Samuelsohn czy Brioni, a więc krojonych bardziej obszernie i z zakładkami, często z cienkiej wełny ma to b. istotne znaczenie, zwłaszcza gdy nie założyło się płaszcza.
Ale obecnie króluje slim fit (a czasem wręcz skinny fit), moim zdaniem średnio estetyczny. I tam zakładki nie mają już takiego znaczenia praktycznego.
O wiele bardziej podobają nam się spodnie właśnie z mankietami, aniżeli z prostą nogawką. Mankiety wyglądają niezwykle męsko i modnie. W każdej przedstawionej w poście propozycji stylizacji z tak odszytymi spodniami, wygląda Pan niesamowicie. Czekamy na więcej! 🙂
Pozdrawiamy i życzymy miłego weekendu 😉
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Czy klasyczną długością manszetów nie jest czasami 3-3,5 cm?
To się zmienia. Dzisiejsi sartorialiści noszą szersze. Ale zapewne przyjdzie jeszcze czas na węższe 🙂
Chyba szerokość?
Tu popełnił Pan błąd logiczny:
„Problem polega na tym, że nogawki spodni nie są równoległobokiem lecz trapezem (bowiem zwężają się ku dołowi). Jeśli dolną część takiej nogawki wywinąć do góry tworząc mankiet, to szerokość tego mankietu u góry będzie większa niż szerokość nogawki w tym miejscu. Nogawka wciśnięta w węższy mankiet, brzydko się zmarszczy i będzie się źle układać nad butem, co będzie wyglądać niezbyt dobrze.”
Zamiast „większa” powinno być „mniejsza”.
Co do mankietów – to od trzech lat chodzę do krawcowej z wszystkimi spodniami (oprócz tych na uroczyste okazje), by dorobić mankiety, oczywiście minimum 4 cm, a najlepiej 5-6 cm 🙂
Dzięki za zwrócenie uwagi na ten trapezowy problem, zaraz sprawdzę, czy moja krawcowa robi mankiet prawidłowo.
Dziękuję za zwrócenie uwagi na błąd; już poprawiłem. Czasami, mimo wielokrotnego sprawdzania, coś takiego się prześliźnie 🙂
To niesamowite ale dzięki temu artykułowi wycofałem dopiero co uszyte na wymiar spodnie. Niby detal a robi różnicę. Dziękuję.
Przy okazji nam pytanie.
Obserwując Pańskie stylizacje, konkretnie długość spodni zauważyłem, że nogawki nie zachodzą na zapiętek butów. Czy to oznacza, że długość spodni jest jednakowa z przodu i z tyłu?
Pozdrawiam.
Czasami wykańczam nogawki po skosie w przypadku spodni bez mankietów. Gdy są mankiety – zawsze nogawki mam wykończone prosto.
Niby drobiazg – chyba nie zwróciłbym uwagi, ale bardzo cenna kwestia. Różnica rzeczywiście jest widoczna! I mankiety do dobry trik dla niskich mężczyzn – to lubię!
Gdzieś wyczytałem, że spodnie z mankietami dobrze wygladają tylko na wysokich mężczyznach i nie zalecane są dla niskich,, jakie jest Pana podejście do tego tematu?
Pozdrawiam
Piszę o tym we wpisie.
Nie ma przeszkód w stosowaniu spodni z mankietami przez osoby niskiego wzrostu, co potwierdzam zdjęciem znanego sartorialisty Matthew Fana. Uważam też, że moje stylizacje ze spodniami z mankietami nie wyglądają źle, a należę do osób niskiego wzrostu (172 cm).
Czy do zestawu koordynowanego mogą być spodnie z mankietami?
Mankietów nie mogą mieć tylko spodnie strojów formalnych (np. smokingu) i raczej nie powinny mieć spodnie garniturów wieczorowych. W miarę obniżania formalności – mankiety stają się dopuszczalne a nawet pożądane. Do zestawy koordynowanego aż się proszą 🙂
Czy mankiety w jedynym posiadanym garniturze to dobry pomysł ?
Granatowy garnitur z wełny o splocie tropik .
Nie musi być mega formalnie 😉
Jeśli garnitur ma być użytkowany w charakterze garnituru wieczorowego, to mankietów nie powinno być.
Czy do spodni (i marynarki) jak poniżej pasowałyby mankiety czy lepiej pozostawić bez?
Okazja docelowa to wesele znajomych
https://www.massimodutti.com/pl/granatowe-weniane-spodnie-od-garnituru-w-kratke-l00082162
Obie opcje są OK, ale tylko teoretycznie. Bo na weselu garnitur będzie pełnił rolę garnituru wieczorowego i w takiej sytuacji lepiej jeśli mankietów nie będzie.
Odnoszę wrażenie, że jest Pan przeciwnikiem manszetów w chinosach.
Posiadam takie, właśnie z kantem i pojedynczymi zakładkami. Całkiem dobrze to wszystko wygląda.
Jeśli chinosy są zaprasowane w kant – mankiety są super. Sam mam dwie pary takich spodni od 4Gentleman. W przypadku chinosów w stylu dżinsowym (bez kantów) – mankiety mi się nie podobają.