Kwiatek w butonierce
Kwiatek w butonierce jest najbardziej uroczystym, najelegantszym i najbardziej efektownym dodatkiem do męskiego ubioru. Na przełomie XIX i XX wieku bardzo popularny w kręgach elit Europy Zachodniej – szczególnie Wielkiej Brytanii – później zaczął popadać w zapomnienie. Za to triumfy zaczęła święcić jego mutacja, czyli mały bukiecik przypinany agrafką do klapy marynarki (a także damskiego żakietu lub sukienki) z okazji bardzo uroczystych wydarzeń, takich np. jak śluby czy chrzciny. Zwyczaj ten jest bardzo rozpowszechniony w Stanach Zjednoczonych, popularny jest też w Europie, w tym w Polsce. Co ciekawe, taki bukiecik nazywa się boutonnière mariage (franc.) lub boutonniere wedding (ang.). W Polsce zaś po prostu… butonierka. Nie mam nic przeciwko weselnym bukiecikom, pod warunkiem, że są przypięte do klapy, a nie wetknięte do brustaszy – bo i taki sposób ich noszenia się zdarza. Jednak uważam, że rodowód takich bukiecików ma charakter plebejski, podczas gdy rodowód kwiatka w butonierce ma charakter dżentelmeński. W brytyjskiej rodzinie królewskiej i wśród angielskiej arystokracji, tradycja kwiatków w butonierkach jest bardzo silna.



Czy dziś wypada nosić kwiatek w butonierce poza momentami najbardziej uroczystymi; takimi jak śluby, bale lub gale? Oczywiście! Od lat do tego zachęcam i sam się do tego stosuję. Bo kwiatek w butonierce sprawdza się nie tylko w stroju wieczorowym, ale pasuje także do garniturów dziennych a nawet zestawów koordynowanych i smart każualowych. W takich dziennych zestawach nabiera charakteru mniej uroczystego ale za to bardziej dandysowskiego i trochę ekstrawaganckiego. Na pewno bardzo przyciąga uwagę i intryguje postronnych obserwatorów. Większość z nich zadaje sobie pytanie czy kwiatek jest żywy czy sztuczny, ale tylko nieliczni zdobywają się na odwagę zadania takiego pytania. Wiem coś o tym 🙂


Powyższe ogólne rozważania były tylko wstępem, gdyż głównym celem tego wpisu jest przybliżenie niektórych aspektów technicznych związanych z noszeniem kwiatka w butonierce. Wbrew pozorom sprawa wcale nie jest ani prosta, ani oczywista. Każdy amator noszenia kwiatka w butonierce, zaraz na wstępie natknie się na przeszkodę pozornie nie do pokonania: butonierki w marynarkach kupowanych w sklepie nie są rozcięte, zatem żadną miarą nie można do nich nic włożyć. Jak sobie z tym poradzić? Jakie kwiatki najlepiej nadają się do butonierki? Jak sprawić, żeby szybko nie więdły? Czytajcie dalej!

Jeśli chodzi o gatunek kwiatka, to w zasadzie nie ma ograniczeń. Trzeba tylko odpowiednio dobrać jego wielkość trzymając się zasady, że im szersze klapy marynarki, tym kwiatek może być większy. Nie należy jednak bać się kwiatków całkiem małych, jak np. miniaturowych goździków; zwykle wyglądają uroczo. Trzeba też baczyć na to, żeby kwiatek potrafił długo utrzymać świeżość. Rekordzistami pod tym względem są goździki, dlatego są niemal idealne do butonierek. Barierą mogą być ich grube szypułki – o czym w dalszej części. Poniżej zestawienie kilku polecanych przeze mnie gatunków kwiatów, które sprawdzą się jako ozdoby butonierek.

Kolor kwiatka może nawiązywać do koloru innego elementu stylizacji (np. krawata, poszetki, koszuli), ale nie jest to wymóg bezwzględny. Ważne jest tylko, żeby kolor kwiatka nie kłócił się z resztą stylizacji. Do wieczorowego granatowego lub czarnego garnituru, białej koszuli i ciemnego, jednolitego krawata, będzie pasował każdy kolor kwiatka. Odradzam jednak zastosowanie kwiatka białego, gdyż całość może się zbytnio kojarzyć z ubiorem ślubnym. A właśnie dla pana młodego – biały kwiatek jest niemalże obowiązkowy. Również właściwy będzie biały kwiatek w butonierce świadka, ale już goście weselni powinni mieć kwiatki w innych kolorach. Jak wspomniałem wcześniej, na weselach dominują u nas kwiatonierki, nierzadko włożone do brustaszy.
Żeby kwiatek można było włożyć do butonierki, musi ona być nie atrapą, lecz prawdziwą butonierką, czyli obrębioną dziurką. Niestety garnitury kupowane w większości sklepów mają nierozcięte butonierki. Jeśli obrębienie jest prawidłowo wykonane, to można rozciąć butonierkę samemu, uważając, żeby nie przeciąć nitek obrębienia. Jak to zrobić, widać na zdjęciu poniżej. Niestety wiele marynarek nie ma prawidłowego obrębienia „na wskroś” lecz jedynie powierzchniowe szycie udające obrębienie. W takim przypadku trzeba się zwrócić do krawcowej, która najpierw musi wypruć nitkę tworzącą niby-obrębienie, później dokonać rozcięcia materiału i ręcznego lub maszynowego obrębienia powstałej dziurki. Szerokość butonierki powinna wynosić nie mniej niż 20 mm, idealnie jest gdy wynosi ok. 25 mm. Jeśli jest mniejsza, też da się do niej włożyć kwiatek, ale tylko jego łodyżkę – szypułka goździka nie zmieści się butonierce o szerokości poniżej 15 mm.



Pętelka służy do stabilizacji łodyżki kwiatka i znajduje się po wewnętrznej stronie klapy, około 4 cm poniżej butonierki. Nie zdarza się, żeby garnitury kupowane w sklepie miały pętelki. Jedynym znanym mi wyjątkiem jest marka Zack Roman. Marynarki tej marki mają nie tylko rozciętą butonierkę i wykonaną pętelkę, ale obrębienie butonierki jest wykonane ręcznie, co dodaje jej niezwykłego uroku. Dandyzm pełną gębą 🙂 Kto nie ma garnituru od krawca albo z Zack Roman, ten musi pętelkę wykonać samodzielnie. Jest to operacja banalnie prosta, a jak ją wykonać pokazują kolejne zdjęcia.
Łodyżkę kwiatka obcinamy w odległości około 6 – 8 cm od korony. Samo wkładanie do butonierki jest nieco inne dla każdego rodzaju kwiatka. Najpopularniejszy goździk, wkładamy tak, żeby jego szypułka została wciśnięta do butonierki; wystawać powinna tylko korona kwiatka. I tu mogą się pojawić problemy. Bowiem różne goździki mają szypułki różnej grubości. Wybierając goździk w kwiaciarni, należy zwracać uwagę na grubość szypułki. Nie należy kupować tych z najgrubszą szypułką, bo nie da się ich wcisnąć do butonierki. Najlepsze pod tym względem są goździki miniaturowe, ale ich korony są dość małe. Moim zdaniem są wystarczająco duże i sam często je stosuję, ale jeśli komuś zależy na dużym kwiatku, to musi sięgnąć po zwykły goździk. Jednak nawet jeśli wybierze taki o najcieńszej szypułce, to i tak będzie ona prawdopodobnie zbyt gruba, żeby się zmieścić do butonierki. Trzeba wówczas zastosować brutalną metodę ściśnięcia i związania szypułki. Pokazują to zdjęcia. Żywotność tak potraktowanego goździka nieco się zmniejsza, ale spokojnie przetrzyma on każdy bal czy wesele. Uwaga dla początkujących: przy braku wprawy może się zdarzyć zniszczenie kwiatka przy operacji ściskania i wiązania szypułki. Radzę więc zaopatrzyć się w kilka kwiatków, na wypadek gdyby się miało nie udać za pierwszym razem.








Wspomniałem o tym, że goździki z bardzo grubą szypułką nie nadają się do wykorzystania jako kwiatki do butonierki. To stwierdzenie jest jednak tylko częściowo prawdziwe. Bowiem jest na nie pewien sposób, jednak jest on bardzo brutalny. Co nie zmienia faktu, że daje się go zastosować, a tak brutalnie potraktowana korona kwiatka (bo już nie cały goździk) nie wykazuje objawów więdnięcia nawet przez kilkanaście godzin. Rzecz polega na wyrwaniu płatków z szypułki i skrępowaniu ich drutem ogrodniczym. Po wyrwaniu płatków trzeba je trzymać w garści nie rozluźniając uchwytu aż do chwili, gdy zaciśnięty drut nie pozwoli im się rozpaść. Z kolei drut musi być zaciśnięty dość mocno, ale nie wolno przekroczyć pewnej granicy, gdyż wtedy przetnie on delikatne płatki i wszystko się rozsypie. Na ogół za pierwszym razem operacja się nie udaje, ale szybko nabiera się wprawy. Trzeba jednak założyć, że jeden lub dwa kwiatki – to koszt nauki. Trzeci na pewno będzie już OK. To co napisałem powyżej nie brzmi zbyt klarownie, ale zdjęcia poniżej powinny rozwiać wszelkie wątpliwości.



W przypadku takich kwiatków jak gerbera, dalia i im podobnych, na miękkich i podatnych łodyżkach, zalecam zastosowanie drutu stabilizującego i wzmacniającego łodyżkę. Najlepszy będzie drut ogrodniczy o grubości ok. 0,8 mm. Można poprosić w kwiaciarni o kilkanaście centymetrów takiego drutu; tam na pewno mają właściwy, tzn. odpowiednio podatny na wyginanie. Końcówkę drutu wbijamy od tyłu w koronę kwiatka tuż przy łodyżce, a następnie owijamy łodyżkę wystającą częścią drutu. Następnie delikatnie zginamy drut przy samym kwiatku w taki sposób, żeby korona kwiatka nie była prostopadła do łodyżki, lecz była pod kątem. Im mniejszy będzie ten kąt, tym kwiatek będzie się ładniej prezentował w butonierce, gdyż będzie zwrócony swoją koroną w kierunku patrzącego, a nie do góry. Trzeba tylko uważać, bo łatwo jest złamać łodyżkę przy wyginaniu. Takie złamanie nie jest tragedią, gdyż korona będzie się trzymała na samym drucie, ale zawsze będzie wtedy istniało niebezpieczeństwo, że kwiatek w którymś momencie odpadnie. A takie kwiatki mają to do siebie, że jeśli już odpadają, to zwykle w momencie najgorszym z możliwych. Dlatego warto kupić kilka kwiatków, żeby po ewentualnym złamaniu pierwszego, móc powtórzyć operację z drugim, przy zachowaniu większej ostrożności.



Większość kwiatków bez problemu przetrzymuje kilkanaście godzin (a w przypadku goździków nawet dwie doby) bez wody, nie wykazując objawów więdnięcia. Ale, jeśli użyty kwiatek nie był świeży, lub jeśli latem przebywamy na słońcu, to proces więdnięcia ulega przyspieszeniu. Proponuję bardzo prosty sposób na zabezpieczenie się przed przedwczesnym zwiędnięciem. W tym celu końcówkę łodyżki należy owinąć skrawkiem ligniny (np. chusteczki higienicznej), nasączyć wodą, a następnie owinąć kawałkiem folii aluminiowej. Żeby taka instalacja nawadniająca nie zsuwała się z łodyżki, należy połączenie folii i łodyżki owinąć małym kawałkiem plastra lekarskiego lub innej taśmy klejącej. Pokazują to zdjęcia.



Bardzo często mamy do czynienia z sytuacją, gdy nie możemy włożyć kwiatka do butonierki przy zakładaniu naszego garnituru w domu, bowiem musimy później założyć płaszcz, który skutecznie zniszczyłby kwiatek. Bywa i tak, że musimy się udać w dalszą podróż, a dopiero w miejscu docelowym przebrać się w strój oficjalny (np. weselny) i włożyć do butonierki świeży kwiatek. Jak sobie z tym poradzić? Należy nabyć plastykowe pudełko z hermetyczną pokrywką. Takie pudełka, w różnych rozmiarach, są dostępne w każdym supermarkecie i zwykle służą do przechowywania żywności. Kwiatek, z zainstalowanym uprzednio systemem nawadniającym opisanym powyżej, wkładamy po prostu do pudełka. Jeśli kwiatek ma spędzić w nim czas dłuższy niż kilkanaście godzin, to warto, przed zamknięciem pudełka, umieścić tam kilka kropel wody. Woda szybko wyparuje, ale spowoduje, że powietrze w pudełku będzie bardzo wilgotne, co będzie miało dodatni wpływ na świeżość kwiatka. Zapas kwiatków, które przygotowałem w ten sposób przed wyjazdem na Pitti Uomo, przetrzymał 4 doby bez najmniejszych oznak więdnięcia. Zapewne przetrzymałby dłużej, ale tego nie miałem już okazji sprawdzić.
Jeśli ktoś uważa, że przyozdabianie swojego ubioru przy pomocy kwiatów jest niemęskie, to chciałbym mu zwrócić uwagę, że już w starożytności wojownicy wyruszający na bitwę, przyozdabiali się kwiatami. Kwiatami byli też obsypywani zwycięzcy wodzowie i monarchowie. Zwyczaj ten niepostrzeżenie wszedł także do współczesności: przecież zwycięzcy w olimpiadach, mistrzostwach i pucharach są nagradzani medalami i kwiatami. No a stąd już tylko mały kroczek do powszechnego noszenia kwiatków w codziennych, ale eleganckich, męskich stylizacjach. Ja staram się tak robić. Kwiatek w butonierce jest kropką nad „i” męskiej stylizacji.
A co zrobić gdy gdzieś idziemy zimą w płaszczu, ale nie zabieramy ze sobą bagażu? Wtedy nie ma jak wziąć ze sobą pudełka.
Takie pudełko spokojnie mieści się w kieszeni płaszcza 🙂
Kwiatki w Twoich marynarkach wyglądają przepięknie. Mam jednak pewne wątpliwości: to jest przecież noszenie na sobie umierającego organizmu. Oddechu życia. Coś jak choinka przyniesiona z lasu do domu na umarcie. Powiecie, że wyolbrzymiam sprawę, ale mi to przeszkadza.
Większość rzeczy, które człowiek nosi na sobie ma pochodzenie zwierzęce albo roślinne. Czyżbyś nie nosił skórzanych butów lub rękawiczek? Albo bawełnianych dżinsów lub tiszertów? Albo lnianych koszul?
Są sztuczne choinki, są też sztuczne kwiatki do butonierek. Przykład: https://www.cinabre-paris.com/en/15-flower-lapel-pins
Kwestią gustu jest tylko czy chcemy mieć coś prawdziwego czy sztucznego.
Janie, co myślisz jako dandys o kurtkach typu ramoneska?
Nie mam nic przeciwko nim, uważam wręcz, że są stylowe. Mogą wyglądać świetnie jeśli są dobrze zestawione z resztą garderoby i zastosowane w odpowiednich okolicznościach. Często można się spotkać z opinią, że pasują wyłącznie młodym, ale mój przyjaciel i rówieśnik – Irek Korzeniewski (Styleman) – zadaje kłam takim opiniom.

No ale ramoneska przecież po raz peirwszy pojawiła się w takim zastosowaniu,, gdy Pan ze zdjęcia był młody. Moim zdaniem ma więc całkowite prawo do noszenia 🙂
PS. Nie,żeby był stary, ale ma więcej niz 25 lat tak na moje oko 🙂
Wiadomo, że żywego kwiatka nic nie przebije jeśli chodzi o „stylowość”, ale interesuje mnie Janie Twoje zdanie na temat tych sztucznych, oferowanych jako „wpinki” do butonierki ( nie wspominane weselne „bukieciki”), np. https://akcesoriameskie.pl/pl/p/Wpinka-do-butonierki-EM-0701075/6512, https://akcesoriameskie.pl/pl/p/Wpinka-do-butonierki-rozowa-roza-EM-2/12599 itp.
Takie wpinki są OK. Są wprawdzie namiastkami żywego kwiatka, ale za to są łatwe do zastosowania (nie wymagają nawet rozciętej butonierki). Jeśli komuś nie chce się trudzić z kwiatkiem, a chciałby dodatkowo przyozdobić butonierkę, to taka wpinka jest do przyjęcia. W przeszłości mnie też zdarzało się stosować coś takiego.
Nosiłem kwiatek w butonierce pod płaszczem niejednokrotnie i wychodzi z tego cało. No ale jednak wolę nosić w pudełeczku.
Dzień dobry!


Mam wątpliwości, czy butonierka w mojej marynarce nadaje się do samodzielnego rozcięcia. A może lepiej pójść z tym do krawca? Byłbym wdzięczny, gdyby mógł Pan rzucić okiem i doradzić.
Poniżej zdjęcia:
Pozdrawiam serdecznie,
Łukasz
Tak, śmiało można ją rozcinać 🙂
Świetnie, bardzo dziękuję! 🙂
Dzień dobry
Czy rozcinał Pan butonierki w marynarkach pańskiej kolekcji w sklepie eGarnitur ?
Pytam ponieważ obsługa sklepu odradziła mi wykonanie tego zabiegu.
Tak, można spokojnie rozcinać.
Dzień dobry,
jakiś „insiderski” sposób na zamocowanie kwiatka, gdy brutonierki brak?
Pozdrawiam serdecznie
Brak butonierki prawie się nie zdarza; no może w jakichś marynarkach z Lidla 😉 A jeśli już się zdarzy to odpuściłbym sobie instalowanie kwiatka.
Pozwolę sobie na małe uzupełnienie.
Zacznę od bukiecików – i zwyczaju obsypywania wojowników kwiatami. Dawno, dawno temu, w Atlantydzie, czyli mówiąc innymi słowy w monarchii austro-węgierskiej istniał zwyczaj przyozdabiania bukiecikami marynarek rekrutów, udających się do koszar w celu wcielenia ich do wojska, czyli odbycia – obowiązkowej wówczas – służby wojskowej. Istnieje potężna liczebnie ikonografia, która to dokumentuje. Bukiecik rekruckiego był czymś niemalże obowiązkowym, bez niego żaden szanujący się mężczyzna nie stawiłby się w koszarach. Rzecz jest zresztą unieśmiertelniona nie tylko na licznych zdjęciach i pocztówkach, ale i w powieści Jaroslava Haška – Józef Szwejk, będąc wiezionym na komisję lekarską na wózku inwalidzkim przez panią Millerową, też miał rekrucki bukiecik.
A druga sprawa, to kolor kwiatka. Kolor to niegdyś, w koncu XIX stulecia i w okresie miedzywojennym, deklaracja ideowa. Biały goździk – prawica, monarchisci. Czerwona róża – lewica. Jest tego więcej, ale niestety nie wszystko z głowy pamiętam.