Al Bazar
Postanowiłem odświeżyć mój wpis sprzed ponad pięciu lat, w którym relacjonowałem moją wizytę w słynnym sklepie Lina Ieluzziego – Al Bazar. Wszystko co jest zawarte w tym wpisie zachowuje swoją aktualność, a sam sklep Lina niewiele się zmienia wraz z upływem lat: ten sam styl i ten sam niepowtarzalny klimat.
Można by powiedzieć, że Al Bazar to jeden z wielu mediolańskich sklepów z luksusową odzieżą męską, w dodatku położony z dala od tzw. złotego kwadratu, czyli rejonu Mediolanu, gdzie koncentrują się najbardziej prestiżowe i luksusowe sklepy. W takim stwierdzeniu byłby jednak duży dysonans, bowiem Al Bazar to sklep niezwykły i niepowtarzalny, miejsce kultowe, które przyciąga klientów z Europy, Ameryki i Azji. Dla miłośników sprezzatury z całego świata, stanowi coś w rodzaju Mekki. I o ile standardem dla sklepów z odzieżą jest podążanie za modą, o tyle Al Bazar wyznacza trendy; to raczej moda podąża za nim. A wszystko za sprawą charyzmatycznego właściciela – Lina Ieluzziego – najlepiej rozpoznawalnej postaci świata męskiej mody, jednego z najlepiej ubranych mężczyzn, ulubionego obiektu fotografów street fashion. Dzięki uprzejmości Lina, miałem okazję odbyć ciekawą rozmowę z nim oraz z Giampaolem Alliatą – inną znaną postacią włoskiego świata mody, plasującego się w zdecydowanej czołówce najlepiej ubranych Włochów. W owym czasie gdy odwiedziłem Al Bazar, Giampaolo był współpracownikiem Lina odpowiedzialnym za międzynarodowy marketing. Autorką prezentowanych zdjęć jest Małgorzata Adamska.
Historia Al Bazar zaczyna się w roku 1961, kiedy to dwóch przyjaciół założyło mały sklepik z dżinsami i T-shirtami, przy ulicy A. Scarpa w Mediolanie. Lino Ieluzzi znalazł w nim zatrudnienie jako sprzedawca. Sklepik, mimo że położony z dala od centrum, prosperował całkiem nieźle za sprawą ciekawych trików stosowanych przez właścicieli. Np. na małej powierzchni sklepu zatrudnionych było aż 5 sprzedawców. Zaintrygowani przechodnie wchodzili do środka, żeby sprawdzić, co tam się dzieje, że jest tak tłoczno; i klientów przybywało. Gdy w 1969 roku, właściciele zdecydowali się wycofać z biznesu, Lino odkupił od nich sklepik i zaczął realizować swoją wizję. Nazwa Al Bazar pojawiła się dopiero wtedy.
Lino postawił na elegancką odzież wysokiej jakości pochodzącą od włoskich producentów, zaś głównym elementem promocji został on sam, udzielając się na wszystkich możliwych imprezach, które przyciągały rzesze bogatych i dbających o swój wygląd mężczyzn. Ta żmudna metoda zaczęła w końcu przynosić efekty w postaci coraz większej popularności sklepu, co zmusiło Lina do wykupu sąsiednich pomieszczeń i powiększenia sklepu. Miało to miejsce dwukrotnie: w roku 1989 i 2003. Obecnie sklep zajmuje powierzchnię około 200 m² i oferuje wszystkie elementy męskiej garderoby oraz sporą liczbę dodatków. Centralnym punktem sklepu są wieszaki z dwurzędowymi marynarkami, przeważnie w jasnych kolorach i o wyrazistych wzorach. To znak firmowy sklepu, co widać chociażby po ubiorach Lina i Giampaola. Marynarki są szyte bez konstrukcji, a często także bez podszewki. Można tu oczywiście nabyć również marynarki jednorzędowe, ale ich wybór nie jest już taki duży. A poza marynarkami, także garnitury, koszule, spodnie, buty, płaszcze i całą masę dodatków. Wrażenie robią portfele i paski ze skóry krokodyla barwionej na jaskrawe kolory. Osobnej wzmianki wymagają krawaty, które są ręcznie szyte i wyróżniają się brakiem podszewki. Najbardziej charakterystyczne są krawaty z haftowaną, dużą cyfrą 7. To kolejny znak firmowy Al Bazar. Wzięło się to stąd, że Lino postanowił, z okazji swoich 50-tych urodzin, sprawić sobie krawat z wyhaftowanym dniem urodzin (7 października). Pomysł tak się spodobał, że wielu znajomych zamówiło u Lina takie krawaty, a także wielu klientów zaczęło o nie pytać. Dziś krawaty z siódemką stanowią 80% sprzedaży wszystkich krawatów w Al Bazar.
Cały sklep jest urządzony z dużym smakiem i wyczuciem. Pomimo nagromadzenia dużej ilości różnych towarów, nie ma się wrażenia przytłoczenia. A elementy takie jak dywany na podłogach, obrazy na ścianach, czy różne bibeloty na półkach stwarzają ciepłą i intymną atmosferę. Aż 40% klientów Al Bazar stanowią obcokrajowcy; głównie z Europy północnej (Skandynawia, Niemcy, Irlandia) oraz Azji (Japonia, Korea). Niektórzy stali klienci przyjeżdżają do Włoch z odległej Japonii, wyłącznie w celu dokonania zakupów u Lina. Są także klienci z Polski.
Dzięki Janie za podzielenie się historią Twojego spotkania z samym Lino i za przeniesienie nas do wnętrza tak cudownego miejsca! Myślę, że przy najbliższej wizycie w Mediolanie będzie to zdecydowanie kolejny punkt „do zaliczenia”, chociażby po to, by kupić słynny krawat z „siódemką” 😉
Czy masz może wiedzę aby Al-Bazar miał funkcjonujący e-shop?
Z tego co wiem nie ma e-shopu. I słusznie, bo cała magia by prysnęła 🙂
Co racja, to racja. Choć z drugiej strony w obecnej sytuacji, prysnąć może cały biznes, który jeszcze przez długi czas może nie generować żadnych przychodów. Bo czymże jest Mekka bez pielgrzymów? 😉 Myślę, że to kwestia czasu aż Lino przeniesie, chociaż częściowo sprzedaż do sieci.
I tak i nie drogi Janie:)
Sklepu online jeszcze nie ma, ale jest w budowie. Witryna już jest i czeka na treści 🙂
http://shop.albazarmilano.it
No to czekamy 🙂
W dzisiejszym świecie wszystko się zmienia w oszałamiającym tempie. A po pandemii COVID-19 zapewne będzie się zmieniać jeszcze szybciej. Trzeba obstawiać różne opcje, żeby nie wypaść z gry.
A czemu zdjęcie numer 07 jest odwrócone na lewą stronę? Nie żeby to było coś złego, ale też zupełnie nie widać powodu, więc mnie zafrapowało.
Tak mam zapisane w pierwotnym pliku, ale nie pamiętam czy przypadkowo się odwróciło przy zapisywaniu, czy Małgorzata sfotografowała odbicie w lustrze – tak jak zdjęcie nr 31 🙂
Janie super wpis ,niemal codziennie sledze instagram Lino, zazdroszczę ze miałeś okazje
go poznać ( z tego co mi wiadomo jesteście nawet znajomymi);) podobno przesympatyczny człowiek .Ja miałem pomysł własnie w tym roku będąc w Mediolanie odwiedzić jego sklep , zobaczymy czy się uda w zależności od rozwoju obecnej sytuacji i noszę się z zakupem krawata z charakterystyczną siódemka, swego czasu można było je kupić u Pana Zaremby ale obecnie podobno niedostępne .pozdr
Rzeczywiście Lino to bardzo miły i serdeczny człowiek. Problemem jest tylko to, że nie mówi po angielsku. Podczas naszego spotkania w Al Bazar, w rolę tłumacza wcielił się Giampaolo Alliata – kolejny miły facet z włoskiego świata mody. Natomiast na Pitti Uomo Lino przychodzi w towarzystwie przedstawicieli agencji PR, która go obsługuje i rolę tłumaczki pełni pani Marta. Np. przy jej pomocy ustaliliśmy swego czasu, że Lino przyjedzie do Warszawy na kolejną edycję „Warszawy pod krawatem” (miałem prowadzić spotkanie, które miało być symultanicznie tłumaczone). Lino był pomysłem bardzo podekscytowany, niestety nic z niego nie wyszło gdyż wycofał się sponsor.
Janie nie wiesz gdzie można dostać taki łańcuszek do spodni jak często ma Lino ale nie srebrny tylko typ koraliki itp dziękuje
Pewnie w Al Bazar są takie łańcuszki 🙂
U nas się z tym nie zetknąłem, ale też u nas nie ma zwyczaju noszenia w kieszeni pliku banknotów spiętych specjalnym klipsem. A właśnie ten klips z banknotami znajduje się na końcu łańcuszka. Kiedyś dostałem od Lina w prezencie taki klips pokryty krokodylą skórą, ale łańcuszka nie dostałem 😉
Panie Janie, orientuje się Pan może czy charakterystyczne dla Lino buty monki z frędzlami to marka własna Al Bazar, interesuje mnie ich cena? Chciałbym nabyć takie buty, może ktoś polecić, gdzie online takie dostanę.
Niestety nie mam wiedzy na temat źródła butów Lina.
Janku a jak kształtują się tam ceny? Pamiętasz może?
Mniej więcej tak w euro jak u nas w złotych 🙂